Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wrocław, winiarze i przyjaciele

Komentarze

Za nami zapewne najintensywniejszy festiwalowy weekend z polskim winem w ciągu całego roku. 26 i 27 sierpnia odbywały się jednocześnie trzy duże wydarzenia: Dni Wina w Jaśle, Kazimierskie Winobranie w Kazimierzu Dolnym oraz Winiarze i Przyjaciele w GastroMiasto we Wrocławiu. Nasz kraj jest wprawdzie na tyle duży, że publiczności (szczególnie tej lokalnej) nie brakowało na każdej z odbywających się w różnych województwach i w sporych odległościach od siebie imprez, sam jednak żałuję, że z braku maszyny do bilokacji, mogłem być obecny tylko w jednym z tych miejsc.

Klimat był. © Maciej Nowicki.

Pierwszą edycję festiwalu we Wrocławiu opisywałem jeszcze w 2019 roku, sporo jednak działo się tam w kolejnych latach. Pandemiczne realia najpierw zmusiły organizatorów (Stowarzyszenie Winnice Dolnośląskie) do „rozproszenia się” i przeniesienia festiwalu do mniejszych lokalizacji (w 2020 odbywały się one jednocześnie w kilku dolnośląskich winnicach), a sukces takiej formuły zachęcił z kolei do wakacyjnych minifestiwali na parcelach kilku producentów, z wielkim finałem na Torze Wyścigów Konnych Partynice (w 2021 roku). Rok temu zdecydowano o zmianie terminu na sierpniowy i połączeniu sił z równie popularnym acz gastronomicznym cyklem, tworząc w ten sposób nowy byt: Winiarze i Gastro Miasto. W obliczu takiego rollercoastera wydaje się, że w tegorocznej edycji zmiany były najbardziej subtelne. I jest to zdecydowanie pozytywna wiadomość.

Świetny pomysł! © Maciej Nowicki.

Trudno bowiem dokonywać rewolucji w schemacie, który się sprawdził. Sierpniowy termin ponownie zagwarantował pogodę istotnie lepszą od tej wrześniowej (sobota była wręcz upalna), a kilkanaście stoisk gastronomicznych i foodtrucków sprawiło, że raczej nikt nie mógł narzekać na dostęp do swojego ulubionego rodzaju kuchni. Świetnym pomysłem były dostępne praktycznie wszędzie ulotki, w których SWD zaproponowało proste połączenia dostępnych na stoiskach dolnośląskich win z posiłkami serwowanymi w strefie GastroMiasto – to przy okazji dobry przykład do naśladowania także dla innych festiwali winiarskich.

Wybryk którego nam trzeba. © Maciej Nowicki.

We Wrocławiu niezmiennie rekordowa pozostała także liczba degustacji komentowanych, a w czasie 13 (!) tegorocznych, prowadzonych przez Patrycję Nawrocką, Mariusza Kapczyńskiego i wyżej podpisanego, można było m.in. spróbować selekcji dolnośląskich rieslingów, musiaków, albo wyrobić sobie zdanie o tym, czy johanniter faktycznie może być jedną z twarzy tamtejszego winiarstwa. Mnie osobiście dużo frajdy przyniosło poprowadzenie degustacji win macerowanych. Czasy, gdy większa część z nich reprezentowała odmianę solaris, a mniejsza – wina trudne w odbiorze, szczęśliwie już za nami. Teraz w szranki stanął m.in. Zachód 2022 z Winnicy Niewinne Pole, czyli bardzo udany kupaż pinot gris i johannitera (Srebrny Korek w tegorocznym konkursie Polskie Korki), Ambro 2021 z Winnicy Saganum (johanniter), którego soczystości pozazdrościć może niejedno „klasyczne” wino, czy wreszcie bardzo aromatyczny, podbity cukrem resztkowym Tramus 2022 z Winnicy Celtica, łączący w sobie gewürztraminera i muscat ottonel. Wszystko klamrą spiął Wybryk z Winnicy Jakubów, czyli kolejny z szalonych pomysłów Michała Pajdosza. Za znakomitą etykietą kryje się miks pinot blanc i pinot gris z rocznika 2022 (5 tygodni maceracji na skórkach) oraz 15-procentowy dodatek Orange Jakubów 2021 (hibernal i traminer), fermentujący i dojrzewający na skórkach przez 10 miesięcy w gruzińskiej kwewrze. Feeria aromatów, a zarazem przystępny, pozbawiony agresywnego garbnika styl – zdecydowanie polecam go spróbować.

Było czego próbować! © Maciej Nowicki.

W tegorocznej edycji udział wzięło łącznie 26 winiarni (a także Cydr Radosny), w tym aż pięciu debiutantów – po raz pierwszy w tak szerokiej skali goście mogli spróbować premierowych win z winiarni: Ramut, Rius, Trzebnicka, Zakrzewo i Zimna Woda. Ich poziom był zróżnicowany: w niektórych przypadkach wciąż widać (czy raczej czuć) poszukiwanie stylu czy młodość nasadzeń, inne zaś od razu zrobiły dobre wrażenie – o czym poniżej). Ale tę sinusoidę wrażeń dostrzegało się też u producentów z dłuższym stażem na rynku, za co najmocniej odpowiadał chyba obecny na ich stoiskach miks roczników – od mniej dojrzałego 2021 po nieraz ekstremalnie soczystego 2022 (oj, w kilku przypadkach znów zapomnieli o zachowaniu odpowiedniego balansu, winom zdecydowanie brakowało kwasowości), nie brakowało też win, które butelkowane były względnie niedawno i chętnie powrócę do nich – ale za jakiś czas. Tymczasem wybrałem subiektywną siódemkę, której degustacja przyniosła mi (a przyniesie i Państwu) sporo radości już teraz.

Zaczynam od debiutanta, który w relacji jakości do liczby degustowanych win zaprezentował najwyższy poziom. To położona we wsi Świątniki, u stóp góry Ślęży, Winnica Ramut, o skromnym na razie areale (0,7 ha), ale z ambitnymi planami na przyszłość. Wytrawny, muszkatowy i dobrze poukładany Gewürztraminer 2022 (♥♥♥♡) zyskał na tyle dużo fanów, że wyprzedał się jeszcze w czasie weekendu, Riesling 2022 (♥♥♥) potrzebuje jeszcze nieco czasu (choć strukturę ma świetną już dziś) dlatego polecam Pinot Noir Rosé 2022. Jest tu wszystko co potrzebne by przedłużyć lato – sporo soczystej czereśni i wiśni, nieco kremowych akcentów i całkiem solidna budowa, która czyni je dobrym partnerem do dań mącznych lub białego mięsa (♥♥♥♡).

O Winnicy Rius zdążyłem już wspomnieć w czasie relacji z ostatniego Konwentu Polskich Winiarzy. Chwaliłem wówczas cabernet sauvignon (!), ganiłem zaś styl hibernala i można powiedzieć, że ta tendencja została utrzymana. Cabernet Sauvignon 2021 ostatecznie dojrzewał w beczce przez 18 miesięcy i kto lubi beczkowo-ciemnoowocowy styl czerwonych win, na pewno nie będzie rozczarowany tym wyborem (♥♥♥♡+). Chardonnay 2021 jest niezłe, choć brakuje mu nieco dojrzałości, za to kupaż rieslinga i chardonnay został zmasakrowany zdumiewającym dodatkiem… sibery. Moim faworytem jest jednak Orange 2022 – czysty riesling macerowany na skórkach przez 14 dni, a później (po usunięciu pestek) dojrzewający kolejne miesiące w stalowym zbiorniku. Żółte owoce, trochę nut herbacianych i przypraw, dobra kwasowość i z pewnością wart uwagi, jedno z niewielu w historii polskiej maceracji udanych win z tej odmiany winorośli (♥♥♥♡). Jednocześnie zachęcam producenta do ujawnienia się – na razie w sieci nie można znaleźć jakichkolwiek dowodów na jego istnienie.

Sławomir Sochaj zdążył tego producenta odwiedzić już nawet rowerem (przeczytacie o tym w letnim numerze Fermentu) i szykuje dla Państwa dłuższy tekst, ja zaznaczę więc jedynie krótko, że po zeszłorocznej zapowiedzi wciąż jestem fanem czerwonych win z Winnicy Trzebnickiej (choć i tu brak strony internetowej czy mediów społecznościowych). Z dwóch aktualnie dostępnych odrobinę bliżej mi do Zweigato 2021 – czyli dojrzewającego wyłącznie w stalowych zbiornikach zweigelta. Ma wszystko czego oczekuję po winie z tej odmiany – dobry owoc wiśni, trochę czarnego pieprzu i akcentów ziemistych, wszystko oparte na nieco chropowatej strukturze, a na deser – naprawdę udane etykiety (♥♥♥♡).

Do niedawnej recenzji nowego rocznika win z Winnicy Jadwiga dorzucam kolejne wino. To Muscateris 2022, w którego składzie do odmiany muscaris dodano 25% cabernet cortis blanc de noir, chwalonego już przeze mnie jakiś czas temu. Choć „półwytrawność” na etykiecie początkowo wywołała u mnie wątpliwości, te okazały się nieuzasadnione. Mimo 12 g cukru resztkowego, wino jest bardzo dobrze zrównoważone, a soczystemu owocowi (morela, jabłko, liczi, cytrusy), towarzyszy trochę nut korzennych i fajna, kremowa tekstura (♥♥♥♡).

Po wielu latach ze sporą liczbą udanych win, rok temu Winnice Jaworek zaliczyły w mojej opinii regres formy – poza fajnymi musiakami, zabrakło mi godnych zapamiętania win. W tym roku jednak winnca wróciła do dobrej formy. Wprawdzie nowy rocznik produkowanego metodą Charmata Musecco (2022) jest zdecydowanie za słodki (18 g cukru, zdecydowanie brakuje kwasowości), to wśród pozostałych win mam kilku faworytów, szczególnie wśród czerwonych, które zawsze były mocną stroną tego producenta. Monarch 2018 (4 lata dojrzewania w używanych beczkach) udowadnia, że tej odmianie nie są pisane wyłącznie musiaki, a kombinacja dobrego rocznika i cierpliwości, może dać wino, gdzie na dojrzałość czerwonych i czarnych owoców oraz strukturę nie sposób narzekać (♥♥♥♡+). Wielu osobom Jaworek kojarzy się też z wartym uwagi pinot noir i taka jest też jego najnowsza odsłona – pod warunkiem, że lubicie beczkowe wydanie tego szczepu. Pinot Noir 2019 dojrzewał w używanych beczkach przez 36 miesięcy, początkowo pojawia się odrobina nut piwnicznych, ale wraz z napowietrzaniem ustępują kombinacji wanilii, toffi, dojrzałej truskawki i wiśni. Kawał wina! (♥♥♥♡)

Dla szukających lżejszej czerwieni także mam dwie propozycje. Pierwszą z nich są 3 Elementy Cuvée z Winnicy Otok, producenta, którego cenię od lat nie tylko za rękę do nieoczywistych odmian winorośli (auxerrois czy ehrenfelser), ale i rezultaty osiągane z owocem rodzonym przez krzewy na wysoko położonej – jak na Polskę oczywiście – parceli (426 m n.p.m.) W tym przypadku otrzymujemy udane połączenie trzech odmian winorośli (pinot noir, regent i baron), o delikatnej raczej strukturze, nutach poziomek, młodej wiśni i odrobiny pieprzu oraz wyczuwalną kwasowością. Producent sugeruje by pić to wino lekko schłodzone (bliżej 11–12 stopni) i faktycznie daje wtedy jeszcze więcej frajdy (♥♥♥+).

Chyba pierwszy raz w historii, w jednym tekście pojawią się dwa polskie wina z tej odmiany winorośli. Moje zestawienie kończę bowiem Cabernet Sauvignon 2022 z Winnicy Silensi, reprezentującym stylistykę, która ostatnio jest mi szczególnie bliska. Wino w barwie bliższe klaretowi, o lekkiej strukturze, niemal bez tanin, z bardzo niską zawartością alkoholu (tylko 10%). Nie brakuje mu natomiast radosnego charakteru – ma się poczucie konsumpcji soczystego soku z czereśni, czerwonej i czarnej porzeczki, z wyraźnie zaznaczoną kwasowością. Także w tym przypadku sugeruję niższą niż wyższą temperaturę podania, ale całość zapamiętam jako bardzo udane podsumowanie wakacji (♥♥♥♡).

Do Wrocławia podróżowałem na koszt własny, degustacje komentowane prowadziłem na płatne zlecenie Organizatorów. Ferment i Winicjatywa byli patronami medialnymi festiwalu.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.