Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Polish Wine Fest w Dublinie – edycja druga

Komentarze

Choć to wciąż ledwie początki, w zeszłym roku o polskim winie poza granicami naszego kraju mówiło się najwięcej od czasu pojawienia się pierwszych butelek w oficjalnej sprzedaży. Przede wszystkim za sprawą dwóch wydarzeń promujących rodzimą produkcję – w Dublinie i w Brukseli – ale polscy winiarze zaprezentowali się także na targach w Londynie, ich wina na Wyspach Brytyjskich obecne są także dzięki Adamowi Michockiemu, który importuje je w ramach swojej firmy Central Wines. Kolejne szlaki (także poza Europą) przecierają też Dom Bliskowice czy Winnica Turnau. O wszystkim pisałem zresztą szeroko w Polskich Drogach w zimowym numerze Fermentu. Cenne inicjatywy wymagają jednak kontynuacji…

Edycja druga. © Maciej Nowicki.

Nie mam wątpliwości, że bez pierwszej edycji Polish Wine Fest w Dublinie, wiele z opisywanych wyżej wydarzeń mogłoby się w ogóle nie wydarzyć. Ta oddolna inicjatywa Marcina Kotwickiego, wspieranego przez Maję Ignaczewską i Małgorzatę Domaradzką, nadała potężnego napędu polskiemu winiarstwu; o imprezie mówiło się jeszcze długo po jej zakończeniu. Organizowanie tego rodzaju wydarzeń w realiach najpierw pandemii, później wojny na Ukrainie, wreszcie szalejącej w całej Europie inflacji do najłatwiejszych nie należy. A jednak się udało. Zawodowe obowiązki Kotwickiego sprawiły, że tym razem organizacją całego przedsięwzięcia zajęły się Ignaczewska – graficzka i właścicielka Myah Grafik Design oraz Domaradzka, która działa na degustacyjno-enoturystycznych kierunkach jako Maggie Wine Adventure. Ponownie we wsparcie wydarzenia mocno zangażowała się Ambasada RP w Irlandii i ambasador Anna Sochańska oraz grono bliższych i dalszych znajomych samych organizatorów.

Publiczność ponownie dopisała. © Maciej Nowicki.

Wspomniane już realia ekonomiczne (choć w kilku przypadkach także zbieg terminów w kalendarzu) sprawiły, że tym razem w Dublinie osobiście pojawili się jedynie reprezentanci czterech winiarni: Aris, Barczentewicz, Jantoń i Kojder. Ogólna liczba polskich producentów uczestniczących w Polish Wine Fest była jednak niemal taka, jak rok temu – obok wyżej wymienionych byli to także: Jakubów, Marcinowice, Moderna, Niemczańska, Płochockich, Sienkiewicz, Silesian, Smolis, Turnau, Vanellus i Zodiak. Łącznie 15 winiarni i prawie 60 win do spróbowania, co zapewniło solidny przegląd polskiej sceny winiarskiej, tym bardziej, że spróbować można było praktycznie wszystkich kategorii i rodzajów win: od pet-natów, przez wina musujące produkowane metodą tradycyjną, biele i czerwienie dojrzewające w stalowych zbiornikach, dębowych beczkach i betonowych jajach po wina różowe, pomarańczowe i słodkie. Z okazji tej skorzystało prawie 200 szczęśliwych posiadaczy biletów (w większości obcokrajowców!), a doliczając do tego zaproszonych gości, frekwencja była niemal równa zeszłorocznej.

Treść jednego z dwóch masterclassów. © Maciej Nowicki.

Wyprzedały się także wszystkie miejsca na oba prowadzone przeze mnie w języku angielskim masterclassy i było to bardzo ciekawe doświadczenie – obserwować reakcje, ale i porozmawiać o polskim winiarstwie z zaproszonymi dziennikarzami i „wine loversami”. Dominowało zaskoczenie – mam wrażenie, że wiele osób spodziewa się spróbować czegoś zupełnie odmiennego od tego, czego próbują lub piją na co dzień, tymczasem otrzymują wina utrzymane praktycznie w tej samej stylistyce. Nic więc dziwnego, że usłyszałem wiele miłych słów choćby o Patataj z Winnicy Silesian, Gewürztraminerze od Kamila Barczentewicza, Chardonnay z Winnicy Turnau czy Pinot Noir z Winnicy Marcinowice – trudno bowiem było w nich dostrzec jakikolwiek rys „wschodniej Europy”. Podobne opinie dominowały na części otwartej – nawet jeśli niektóre z win nie budziły mojego entuzjazmu (fanem frontenaca z Winnicy Sienkiewicz z pewnością nie zostanę), to na szczęście znikały wśród tych zdecydowanie ciekawych. Także i ja miałem tego dnia swoich faworytów, w wielu przypadkach próbowałem ich po raz pierwszy – to znak, że zbliżamy się do premier z nowych roczników.

Na początek stary znajomy, czyli 1 Yacobus Albae 2021 z Winnicy Jakubów – pierwszy rocznik tego wina opisywałem w 2015 roku! To lekki, orzeźwiający kupaż (m.in. chardonnay, pinot blanc i seyval blanc) umiejętnie skomponowany przez Michała Pajdosza: miks żółtych owoców, podbity ziołami, nutami pestek i świeżo startą skórką z cytryny (♥♥♥+).

Bardzo ucieszył mnie powrót nowego rocznika z Winnicy Vanellus. Przypominam – w 2020 roku tego podkarpackiego producenta dotknęła katastrofalna nawałnica (opisywałem tę sytuację w tym tekście), po którym winnica potrzebowała dwóch lat rekonwalescencji, by wreszcie udało się przeprowadzić „normalne” winobranie. Ale to nie koniec dobrych informacji, bo wśród tegorocznych premier pojawiła się i nowa odmiana winorośli, i nowe etykiety. Gris 2022 to 100% souvignier gris – na razie jeszcze młodziutkie, wręcz taniczne, z nutami skórki zielonego jabłka, białej moreli, morwy i odrobiny pieprzu, ale czuć tutaj tak dobrą materię i jakość owocu. Na majówkę będzie gotowe (♥♥♥+).

U Nestora Kościańskiego z dolnośląskiej Winnicy Moderna bez zmian. Jego wina pokazują na co je stać mniej więcej rok po wypuszczeniu na rynek, nic więc dziwnego, że najbardziej do gustu przypadł mi Johanniter 2021. Bardzo odmianowy, zdecydowanie dojrzalszy niż przed dwunastoma miesiącami, pełny cytrusów, ziół, wyraźnie wyczuwalnej mineralności i słynnych aromatów mokrego kamienia. A co najlepsze – wciąż się rozwija! (♥♥♥♡)

W niedawno recenzowanym zestawieniu nowości z Winnic Kojder zabrakło tego wina – trochę przez przeoczenie, trafiło bowiem na rynek nieco wcześniej. Mowa o Cuvée 2021, etykiecie od której rozpoczęła się właściwie cała historia tego producenta. Rodzeństwo Kojderów pilnuje, by linia stylistyczna pozostała zachowana. Wprawdzie w najnowszej odsłonie tego nieustającego kupażu souvignier gris i solarisa, zdecydowanie dominuje ta pierwsza odmiana (70%), ale to wciąż udana, bardzo soczysta kombinacja dojrzałych jabłek, odrobiny gruszek i mandarynek, umiejętnie podbita cukrem resztkowym (16 g) i spięta orzeźwiającą kwasowością (♥♥♥♡+).

W okres premier z pewnością weszła największa polska winiarnia – Winnica Turnau. Jeszcze na początku marca opisywałem nowe pinot gris, a już w sprzedaży pojawiły się cztery kolejne wina. Trójka z nich doczeka się niedługo oddzielnej oceny, dziś czas na jeden z evergreenów tego producenta. Wśród czerwonych odmian, które dały życie Rosé 2022, od pewnego czasu znajdziemy już nie tylko rondo i regenta, ale i pinot noir, całość niezmiennie utrzymywana jest w atrakcyjnym dla szerokiej publiczności, półwytrawnym stylu. Trzeba przyznać, że kwasowość wina nadaje winu więcej wytrawności. A to w połączeniu z klasycznymi nutami truskawki, malin i czerwonych jabłek, zapowiada wiosenne ocieplenie (♥♥♥+).

Określenie „czas ma znaczenie” można zastosować nie tylko wobec wspominanej już Winnicy Moderna, ale i lubuskiej Winnicy Marcinowice. Wina Agnieszki i Grzegorza Runowskich z rocznika 2021 przetrzymuję od pół roku, by opisać je w ich nieco dojrzalszym wydaniu. Dziś przyszedł czas na Pinot Noir 2021 – wersję powstającą w oparciu o klony niemieckie tego szczepu (druga wersja powstaje na bazie klonów francuskich). Wino dojrzewało w używanej, dębowej beczce przez pół roku, w momencie swojej premiery było jeszcze bardzo zamknięte, teraz wreszcie otwiera się nutami młodej wiśni, porzeczki i ziół, którym towarzyszy nieco dębowych i ziemistych akcentów. Wszystko wciąż przed nim (♥♥♥♡+)

Frontenac nie zyskał mojego uznania, doceniam wszak pomysł Mariusza Sienkiewicza (Winnica Sienkiewicz) na to wino. Jego Cabernetto 2020 to połączenie cabernet cortis i cabernet dorsa, dojrzewających przez 8 miesięcy w beczce z amerykańskiego dębu. Wybór beczki nie był przypadkowy – nuty kokosa i wanilii są bardzo intensywne, momentami przykrywają wręcz owoc jeżyny i czarnej porzeczki, z czasem do głosu dochodzą też charakterystyczne dla cortisa nuty czerwonej papryki i trochę ziemistych akcentów. Mimo wszystko nie jest to wino przerysowane, z pewnością zaś znajdzie się wielu fanów takiego właśnie stylu (♥♥♥♡).

Pamiątkowe zdjęcie zbiorowe! © Polish Wine Fest.

Zeszłoroczny tekst zakończyłem anegdotą Marka Dymkowskiego z Winnicy Niemczańskiej o 100-punktowej „skali dublińskiej”, odnoszącej się do jakości kolejnych wydarzeń związanych z promocją polskich win poza granicami naszego kraju. Poziom Polish Wine Fest został utrzymany. Wydaje się, że trzecia edycja będzie jednak musiała zaproponować coś nowego – być może lokalizacyjnie, być może programowo, mocno trzymam jednak kciuki, by jej obecność w przyszłorocznym kalendarzu szybko stała się czymś oczywistym – dotychczasowego dorobku nie można zmarnować.

Do Dublina podróżowałem na zaproszenie Organizatorów, seminaria o polskim winiarstwie poprowadziłem na ich płatne zlecenie. Relację wideo można obejrzeć tutaj.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.