Otwarte piwnice, otwarte winnice!
Pandemia wpłynęła na wiele wydarzeń na rynku winiarskim, ale jednego nie zmieniła – czerwiec pozostał najgorętszym miesiącem dla polskiego winiarstwa. Festiwali, degustacji i weekendów otwartych winnic, poświęconych rodzimym produktom nie brakowało w tym czasie nigdy, ale mam wrażenie, że w tym roku pobito dotychczasowe rekordy. Nowe wydarzenia pojawiły się między innymi w Lubuskiem i na Dolnym Śląsku. Dziś czas na relację z tego pierwszego regionu – Lubuski Festiwal Otwartych Piwnic i Winnic ma nie tylko wyjątkowy charakter, ale i szansę zapisać się na stałe w kalendarzu najważniejszych imprez winiarskich w Polsce.
Od razu zaznaczę jednak, że nie był to pomysł, który powstał dopiero w tym roku. Oddolna inicjatywa Przemysława Karwowskiego (organizatora m.in. Ogólnopolskiego Konkursu Win o Grand Prix Winobranie w Zielonej Górze, Fundacja Gloria Monte Verde) oraz Szymona Płóciennika (dziennikarza zielonogórskiego wydania Gazety Wyborczej i pasjonata historii regionalnego winiarstwa) już cztery lata temu pozwoliła na otwarcie podwoi kilku pierwszych winnic. Dwa lata później zorganizowano Dzień Otwartych Piwnic Winiarskich, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem (przez niektóre z piwnic w ciągu kilku godzin przewinęło się ponad 1,5 tysiąca odwiedzających), a tym razem, przy wsparciu tegorocznych Głównych Organizatorów – Urzędu Marszałkowskiego i Lubuskiego Centrum Winiarstwa – udało się przeprowadzić nową edycję w rekordowej skali. W ciągu trzech dni goście mogli odwiedzić aż 17 (!) dawnych piwnic winiarskich, w których zaprezentowało się 26 lubuskich winiarni. Słowa to jedno, ale możliwość przeżycia tego na własnej skórze była w polskich realiach czymś zupełnie niezwykłym. Na co dzień – a właściwie przy okazji innych wydarzeń – dostępnych jest bowiem jedynie kilka lokalizacji, m.in. imponująca piwnica przy ulicy Wodnej, dzierżawiona przez Krzysztofa Fedorowicza (w zeszłym roku odbywały się w niej m.in. winobraniowe degustacje) czy ta mieszcząca się pod zielonogórskim ratuszem (działa tu restauracja Bachus). Inne dopiero dołączają do tej stawki – jak świeżo odnowiona, pochodząca z 1860 roku piwnica zbudowana przez winiarza Ernesta Mühlego w parku Sowińskiego. Robi nie mniejsze wrażenie – ma długość ponad 60 metrów, a położona na jej końcu największa sala swoją wysokością i sklepieniami przypomina katedrę. Pięknie odrestaurowana została także piwnica przy ul. Grottgera 3. Pozostałe – między innymi fantastyczne lokalizacje przy Kupieckiej 22, Kupieckiej 23, Sikorskiego 6 czy Jedności 3 – można było zwiedzić tylko przy tej okazji – trzymam kciuki, by winiarskie życie jak najszybciej wróciło do nich na stałe.
Sama forma udziału w imprezie przypominała dobre wzorce płynące z Czech, Słowacji, ale i Sandomierza. W ramach wykupionego, trzydniowego karnetu otrzymywało się kieliszek, kupony degustacyjne do wykorzystania u poszczególnych winiarzy, mapę z zaznaczonym położeniem wszystkich piwnic oraz informację o wszystkich producentach biorących udział w festiwalu. Duże brawa należą się za merytorykę zawartych tam informacji – zarówno dotyczących historii odwiedzanych piwnic, jak i samych winiarzy. Zresztą na promocję nie można było narzekać. Odnajdywanie poszczególnych lokalizacji ułatwiały też tablice informacyjne ustawione przed każdą z piwnic oraz wiszące w wielu miejscach festiwalowe banery, afisze i plakaty, o samej imprezie było też głośno zarówno w prasie drukowanej, jak i w mediach społecznościowych. I tak jak zawsze cieszył mnie widok tłumów w Sandomierzu – tak teraz z uśmiechem obserwowałem analogiczną sytuację w Zielonej Górze. Już w piątkowe popołudnie ulice zaroiły się od rozpoznawalnych z daleka (dzięki wspominanym zawieszkom), przemieszczających się pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami winomanami wznoszącymi toasty i prowadzącymi niespieszne rozmowy. Co ważne, przybyli praktycznie z całej Polski – spotkać można było gości z Poznania, Gdańska, Bydgoszczy, Krakowa, Wrocławia, Warszawy, Łodzi czy Lublina. Pogoda dopisała aż za nadto (w piątek – 34 stopnie, w kolejne dni temperatura jeszcze wzrosła), więc możliwość schłodzenia się we wnętrzach piwnic, była idealnym wręcz rozwiązaniem.
Przed przejściem do najciekawszych win samego festiwalu warto podkreślić, że jego formalna część rozpoczęła się już w czwartkowe przedpołudnie. To właśnie wtedy, w Lubuskim Centrum Winiarstwa rozpoczęła się pierwsza w historii techniczna ocena win lubuskich w ramach certyfikatu „Wino warte Zachodu”. Nie jest to oczywiście nowość w skali kraju – od wielu lat podobna ocena odbywa się w ramach Karty Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły (relację z tegorocznej znajdziecie tutaj), a w 2018 roku ze znakiem „Potwierdzona jakość” dołączyło Sandomierskie Stowarzyszenie Winiarzy. Dbałość o wysoką jakość zawsze zasługuje na uznanie, podobnie jak oddanie oceny tej jakości w ręce zewnętrznego gremium – i tak postąpiono także w Lubuskim. W składzie inauguracyjnej komisji oceniającej znaleźli się sommelierzy z Poznania – Kazimierz Dębicki i Krzysztof Królczyk oraz piszący te słowa.
Do oceny zgłoszonych zostało 47 win (każda z winiarni mogła wskazać dwa wina), a próg jakościowy ustanowiony na pułapie 82 punktów pokonała większość z nich – 33. Autorzy tych win otrzymali stosowne certyfikaty, a zdobywcy największej liczby punktów w danej kategorii – tytuły Championów. W pierwszej edycji wyróżniono nimi trzy winiarnie. W kategorii win białych wyróżnienie zdobył Riesling 2019 z debiutującej właśnie na rynku winnicy Winne Tarasy. To świetnie ułożony riesling, nie pozostawiający najmniejszych wątpliwości co do odmiany, z nutami dojrzałych cytrusów, lekko maślanymi akcentami i dobrą budową (♥♥♥♡). Warty uwagi jest także sam producent, którego tarasowa winnica znajduje się w Górzykowie i wchodzi w skład większej, 3-hektarowej posiadłości.
Także w Górzykowie (kiedyś kojarzonym wyłącznie z winnicą Stara Winna Góra Marka Krojciga, dziś znajduje się tam łącznie już pięć winiarni!) położona jest Winnogóra – Winnica w Ogrodzie, która tytuł Championa w kategorii win czerwonych otrzymała za Pinot Noir 2019. Przedsięwzięcie Bogdana Macewicza i jego synów chwaliłem już w zeszłym roku, podkreślając, że w gorącym roczniku 2018 udało im się wyprodukować lekkiego i eterycznego Pinot Noir – chyba jako jedynej winiarni w Polsce. Jego następca utrzymuje ten poziom, imponując jakością owocu (wiśnia, malina, trochę truskawki), umiejętnym wykorzystaniem dojrzewania w beczce i sporym potencjałem (♥♥♥♡). Podium Championów uzupełnił Regent Rose 2019 z Winnicy Milsko (to także nowy, duży projekt o powierzchni 10 hektarów), który dał odrobinę nadziei na niełatwy sezon dla win tej barwy. W tym przypadku, odmiana regent sprawdziła się, dając wino o intensywnej barwie i aromatach słodkich malin. Kluczem do sukcesu jest tu balans i zachowanie świeżości – z czym wielu innych producentów sobie nie radzi (♥♥♥). Miłym akcentem na zakończenie tego dnia było też spotkanie z winiarzami zorganizowane przez właścicieli Winnicy Żelazny w ich winiarni (także wartej odwiedzin).
W czasie samego festiwalu nie brakowało win już znanych, wcześniej recenzowanych czy zdobywców niedawnych wyróżnień. Wśród tych ostatnich, z pewnością warte zapamiętania jest wyróżnione Srebrnym Korkiem w czasie konkursu Polskie Korki Piaf 2020 z Winnicy Equus. To intrygujący kupaż hibernala i sauvignon blanc (ok. 15% gron było zbotrytyzowanych), pełny soczystego, tropikalnego owocu (na czele z marakują i mango), z nutami woskowymi i miodowymi, wyraźną kwasowością i orzechowym finiszem – znakomite. (♥♥♥♡)
Kolejny udany rocznik szykuje się w Winnicy Ingrid. Na razie największe wrażenie wśród białych win robi kupaż Muscat/Müller Thurgau 2020 w wytrawnym stylu, pełny muszkatowych aromatów, cytrusów i goździków, z przyjemnym, bergamotowym finiszem (♥♥♥+), ale tuż za nim kroczą Gewürztraminer 2020 i Pinot Blanc 2020 – obydwa czyste, z dobrym owocem, ale potrzebujące jeszcze chwili czasu. Bardzo obiecujący jest także Pinot Noir 2020 (na razie w wersji z półrocznym dojrzewaniem w dębowej beczce, docelowy czas będzie dwa razy dłuższy) – pełny owocu młodej wiśni, truskawki i pestkowych akcentów (♥♥♥).
Podobnie sytuacja wygląda w jeszcze jednej z nowych, lubuskich winiarni – Aris. Ten 5-hektarowy producent, swoje wina zaprezentował stosunkowo niedawno i czuć, że potrzebują jeszcze trochę czasu na ułożenie. W tym momencie liderem stawki jest więc Johanniter Sur Lie Barrique 2020, który dojrzewał przez 6 miesięcy na osadzie w dębowej beczce. Dobra budowa, nuty jabłek, pestek i orzechów plus trochę pieprznych akcentów w zakończeniu – z pewnością będzie się nadal rozwijał. (♥♥♥+)
Choć w ostatnim czasie mówi się przede wszystkim o jego winach słodkich, Marcin Furtak z Winnicy Saganum ma także rękę do tych wytrawnych. I musujących. Świetnym przykładem jest Reggent 2020, utrzymany w jamajskich klimatach pét-nat, który przy okazji pokazuje, że gdy ma się pomysł na regenta, może to przynieść naprawdę udane rezultaty. Tak jak w tym przypadku – z nutami rabarbaru i czerwonego jabłka oraz orzeźwiającą, cytrusową kwasowością (♥♥♥+). Jeszcze większe wrażenie robią wina spokojne – Riesling 2020, ostry jak brzytwa, skalisty, kamienny, z nutami zielonego jabłka, skórki cytryny i świetną materią (♥♥♥♡) oraz Cuvée Blanc 2020 (sauvignon blanc i souvignier gris) przepełnionymi aromatami żółtych owoców, z dominującym jabłkiem, utrzymany w bardzo orzeźwiającym stylu (♥♥♥♡).
Fanem Winnicy Marcinowice zostałem już przy debiutanckim Rieslingu 2019, utwierdziłem się w swojej opinii widząc świetnie zaprojektowane etykiety. W polskim winiarstwie często bywa jednak tak, że debiutancki sukces trudno jest powtórzyć w kolejnych rocznikach. Nie tym razem! Wina z rocznika 2020 potwierdzają, że wybrany przez autorów – Agnieszkę i Grzegorza Runowskich – kierunek jest słuszny. To rieslingi z delikatnym cukrem resztkowym (w roczniku 2020 dwie wersje – z jego niższą i wyższą zawartością, obie bardzo odmianowe, soczyste, ze świetnym balansem – 2 x ♥♥♥♡) oraz zdecydowanie wytrawny Gewürztraminer – delikatnie muszkatowy, z nutami różanymi, cytrusowymi i wapiennymi (♥♥♥+).
Podobać się mogą także reprezentanci pierwszego oficjalnego rocznika Winnicy pod Winną Górą. Mam wrażenie, że jej właściciela – Tytusa Fokszana – absolutnie nie dopadła trema debiutanta, a o jego winach jeszcze nie jeden raz będziemy mówić w tym roku. Jestem pod dużym wrażeniem Frizzante (Łęgi Odrzańskie) 2020 – czyli musującego… sauvignon blanc powstającego metodą saturacji – niesamowicie orzeźwiającego i wręcz stworzonego na zwrotnikowe temperatury (♥♥♥) oraz słodkiego Melone (Słodka bryza) 2020 – to 100-procentowy riesling z ponad 120 g cukru resztkowego i solidną koncentracją. Bardzo mocny zawodnik (♥♥♥♡).
Nowości przyniosła także Winnica Trojan – nie tylko wśród samych win, ale i identyfikacji wizualnej – to kolejny, świetny projekt w ostatnich miesiącach. Najważniejsze, że kryje się za nim udany rocznik 2020. Niektóre z win były świeżo zabutelkowane, więc potrzebują jeszcze trochę czasu (Roter Riesling 2020 jest obiecujący, ale na razie mocno rozchwiany) więc chwilowo palmę pierwszeństwa dzierży Johanniter 2020 – odmianowy, z nutami zielonego jabłka, skórki cytrusa, szczypty ziół i wyczuwalną mineralnością (♥♥♥).
Dobrze prezentują się także oba rieslingi ze wspominanej wcześniej Starej Winnej Góry Marka Krojciga. Liryczny 2020 (czyli wytrawny) to świetna jakość owocu, dominacja cytrusów i lekki, pikantny akcent (♥♥♥+), Znad Pradoliny 2020 (czyli półwytrawny) jest niesamowicie soczysty, z większym spektrum nut żółtych owoców i długim finiszem (♥♥♥♡).
W najbliższych tygodniach przedstawiać będę kolejne recenzje, a większa ich porcja pojawi się za mniej niż kwartał – już 4 września startuje tegoroczne Winobranie i wygląda na to, że program degustacji i wydarzeń winiarskich będzie tam równie bogaty, co w niezwykle udanej zeszłorocznej edycji. Rezerwowałbym noclegi już teraz!
Głównymi Organizatorami tegorocznego Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic był Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego i Lubuskie Centrum Winiarstwa, współorganizatorami: Fundacja Gloria Monte Verde, Fundacja Tłocznia, Zielona Góra Wyborcza.pl i Lubuskielove.pl. W festiwalu oraz w składzie komisji oceniającej brałem udział na zaproszenie Organizatorów. Winicjatywa była patronem medialnym wydarzenia.