Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Otwarte piwnice, otwarte winnice!

Komentarze

Pandemia wpłynęła na wiele wydarzeń na rynku winiarskim, ale jednego nie zmieniła – czerwiec pozostał najgorętszym miesiącem dla polskiego winiarstwa. Festiwali, degustacji i weekendów otwartych winnic, poświęconych rodzimym produktom nie brakowało w tym czasie nigdy, ale mam wrażenie, że w tym roku pobito dotychczasowe rekordy. Nowe wydarzenia pojawiły się między innymi w Lubuskiem i na Dolnym Śląsku. Dziś czas na relację z tego pierwszego regionu – Lubuski Festiwal Otwartych Piwnic i Winnic ma nie tylko wyjątkowy charakter, ale i szansę zapisać się na stałe w kalendarzu najważniejszych imprez winiarskich w Polsce.

Charakterystyczny plakat. © LCW.

Od razu zaznaczę jednak, że nie był to pomysł, który powstał dopiero w tym roku. Oddolna inicjatywa Przemysława Karwowskiego (organizatora m.in. Ogólnopolskiego Konkursu Win o Grand Prix Winobranie w Zielonej Górze, Fundacja Gloria Monte Verde) oraz Szymona Płóciennika (dziennikarza zielonogórskiego wydania Gazety Wyborczej i pasjonata historii regionalnego winiarstwa) już cztery lata temu pozwoliła na otwarcie podwoi kilku pierwszych winnic. Dwa lata później zorganizowano Dzień Otwartych Piwnic Winiarskich, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem (przez niektóre z piwnic w ciągu kilku godzin przewinęło się ponad 1,5 tysiąca odwiedzających), a tym razem, przy wsparciu tegorocznych Głównych Organizatorów – Urzędu Marszałkowskiego i  Lubuskiego Centrum Winiarstwa – udało się przeprowadzić nową edycję w rekordowej skali. W ciągu trzech dni goście mogli odwiedzić aż 17 (!) dawnych piwnic winiarskich, w których zaprezentowało się 26 lubuskich winiarni. Słowa to jedno, ale możliwość przeżycia tego na własnej skórze była w polskich realiach czymś zupełnie niezwykłym. Na co dzień – a właściwie przy okazji innych wydarzeń – dostępnych jest bowiem jedynie kilka lokalizacji, m.in. imponująca piwnica przy ulicy Wodnej, dzierżawiona przez Krzysztofa Fedorowicza (w zeszłym roku odbywały się w niej m.in. winobraniowe degustacje) czy ta mieszcząca się pod zielonogórskim ratuszem (działa tu restauracja Bachus). Inne dopiero dołączają do tej stawki – jak świeżo odnowiona, pochodząca z 1860 roku piwnica zbudowana przez winiarza Ernesta Mühlego w parku Sowińskiego. Robi nie mniejsze wrażenie – ma długość ponad 60 metrów, a położona na jej końcu największa sala swoją wysokością i sklepieniami przypomina katedrę. Pięknie odrestaurowana została także piwnica przy ul. Grottgera 3. Pozostałe – między innymi fantastyczne lokalizacje przy Kupieckiej 22, Kupieckiej 23, Sikorskiego 6 czy Jedności 3 – można było zwiedzić tylko przy tej okazji – trzymam kciuki, by winiarskie życie jak najszybciej wróciło do nich na stałe.

Wnętrze dawnej piwnicy Ernesta Mühlego. © Wyborcza.pl.

Sama forma udziału w imprezie przypominała dobre wzorce płynące z Czech, Słowacji, ale i Sandomierza. W ramach wykupionego, trzydniowego karnetu otrzymywało się kieliszek, kupony degustacyjne do wykorzystania u poszczególnych winiarzy, mapę z zaznaczonym położeniem wszystkich piwnic oraz informację o wszystkich producentach biorących udział w festiwalu. Duże brawa należą się za merytorykę zawartych tam informacji – zarówno dotyczących historii odwiedzanych piwnic, jak i samych winiarzy. Zresztą na promocję nie można było narzekać. Odnajdywanie poszczególnych lokalizacji ułatwiały też tablice informacyjne ustawione przed każdą z piwnic oraz wiszące w wielu miejscach festiwalowe banery, afisze i plakaty, o samej imprezie było też głośno zarówno w prasie drukowanej, jak i w mediach społecznościowych. I tak jak zawsze cieszył mnie widok tłumów w Sandomierzu – tak teraz z uśmiechem obserwowałem analogiczną sytuację w Zielonej Górze. Już w piątkowe popołudnie ulice zaroiły się od rozpoznawalnych z daleka (dzięki wspominanym zawieszkom), przemieszczających się pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami winomanami wznoszącymi toasty i prowadzącymi niespieszne rozmowy. Co ważne, przybyli praktycznie z całej Polski – spotkać można było gości z Poznania, Gdańska, Bydgoszczy, Krakowa, Wrocławia, Warszawy, Łodzi czy Lublina. Pogoda dopisała aż za nadto (w piątek – 34 stopnie, w kolejne dni temperatura jeszcze wzrosła), więc możliwość schłodzenia się we wnętrzach piwnic, była idealnym wręcz rozwiązaniem.

Z mapą przez Zieloną Górę. © Maciej Nowicki.

Przed przejściem do najciekawszych win samego festiwalu warto podkreślić, że jego formalna część rozpoczęła się już w czwartkowe przedpołudnie. To właśnie wtedy, w Lubuskim Centrum Winiarstwa rozpoczęła się pierwsza w historii techniczna ocena win lubuskich w ramach certyfikatu „Wino warte Zachodu”. Nie jest to oczywiście nowość w skali kraju – od wielu lat podobna ocena odbywa się w ramach Karty Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły (relację z tegorocznej znajdziecie tutaj), a w 2018 roku ze znakiem „Potwierdzona jakość” dołączyło Sandomierskie Stowarzyszenie Winiarzy. Dbałość o wysoką jakość zawsze zasługuje na uznanie, podobnie jak oddanie oceny tej jakości w ręce zewnętrznego gremium – i tak postąpiono także w Lubuskim. W składzie inauguracyjnej komisji oceniającej znaleźli się sommelierzy z Poznania – Kazimierz Dębicki i Krzysztof Królczyk oraz piszący te słowa.

Udany debiut. © Maciej Nowicki.

Do oceny zgłoszonych zostało 47 win (każda z winiarni mogła wskazać dwa wina), a próg jakościowy ustanowiony na pułapie 82 punktów pokonała większość z nich – 33. Autorzy tych win otrzymali stosowne certyfikaty, a zdobywcy największej liczby punktów w danej kategorii – tytuły Championów. W pierwszej edycji wyróżniono nimi trzy winiarnie. W kategorii win białych wyróżnienie zdobył Riesling 2019 z debiutującej właśnie na rynku winnicy Winne Tarasy. To świetnie ułożony riesling, nie pozostawiający najmniejszych wątpliwości co do odmiany, z nutami dojrzałych cytrusów, lekko maślanymi akcentami i dobrą budową (♥♥♥♡). Warty uwagi jest także sam producent, którego tarasowa winnica znajduje się w Górzykowie i wchodzi w skład większej, 3-hektarowej posiadłości.

Potwierdzenie obranego kierunku. © Maciej Nowicki.

Także w Górzykowie (kiedyś kojarzonym wyłącznie z winnicą Stara Winna Góra Marka Krojciga, dziś znajduje się tam łącznie już pięć winiarni!) położona jest Winnogóra – Winnica w Ogrodzie, która tytuł Championa w kategorii win czerwonych otrzymała za Pinot Noir 2019. Przedsięwzięcie Bogdana Macewicza i jego synów chwaliłem już w zeszłym roku, podkreślając, że w gorącym roczniku 2018 udało im się wyprodukować lekkiego i eterycznego Pinot Noir – chyba jako jedynej winiarni w Polsce. Jego następca utrzymuje ten poziom, imponując jakością owocu (wiśnia, malina, trochę truskawki), umiejętnym wykorzystaniem dojrzewania w beczce i sporym potencjałem (♥♥♥♡). Podium Championów uzupełnił Regent Rose 2019 z Winnicy Milsko (to także nowy, duży projekt o powierzchni 10 hektarów), który dał odrobinę nadziei na niełatwy sezon dla win tej barwy. W tym przypadku, odmiana regent sprawdziła się, dając wino o intensywnej barwie i aromatach słodkich malin. Kluczem do sukcesu jest tu balans i zachowanie świeżości – z czym wielu innych producentów sobie nie radzi (♥♥♥). Miłym akcentem na zakończenie tego dnia było też spotkanie z winiarzami zorganizowane przez właścicieli Winnicy Żelazny w ich winiarni (także wartej odwiedzin).

Znakomite. © Maciej Nowicki.

W czasie samego festiwalu nie brakowało win już znanych, wcześniej recenzowanych czy zdobywców niedawnych wyróżnień. Wśród tych ostatnich, z pewnością warte zapamiętania jest wyróżnione Srebrnym Korkiem w czasie konkursu Polskie Korki Piaf 2020 z Winnicy Equus. To intrygujący kupaż hibernala i sauvignon blanc (ok. 15% gron było zbotrytyzowanych), pełny soczystego, tropikalnego owocu (na czele z marakują i mango), z nutami woskowymi i miodowymi, wyraźną kwasowością i orzechowym finiszem – znakomite. (♥♥♥♡)

Udany kupaż. © Maciej Nowicki.

Kolejny udany rocznik szykuje się w Winnicy Ingrid. Na razie największe wrażenie wśród białych win robi kupaż Muscat/Müller Thurgau 2020 w wytrawnym stylu, pełny muszkatowych aromatów, cytrusów i goździków, z przyjemnym, bergamotowym finiszem (♥♥♥+), ale tuż za nim kroczą Gewürztraminer 2020 i Pinot Blanc 2020 – obydwa czyste, z dobrym owocem, ale potrzebujące jeszcze chwili czasu. Bardzo obiecujący jest także Pinot Noir 2020 (na razie w wersji z półrocznym dojrzewaniem w dębowej beczce, docelowy czas będzie dwa razy dłuższy) – pełny owocu młodej wiśni, truskawki i pestkowych akcentów (♥♥♥).

Jeszcze jeden debiut! © Maciej Nowicki.

Podobnie sytuacja wygląda w jeszcze jednej z nowych, lubuskich winiarni – Aris. Ten 5-hektarowy producent, swoje wina zaprezentował stosunkowo niedawno i czuć, że potrzebują jeszcze trochę czasu na ułożenie. W tym momencie liderem stawki jest więc Johanniter Sur Lie Barrique 2020, który dojrzewał przez 6 miesięcy na osadzie w dębowej beczce. Dobra budowa, nuty jabłek, pestek i orzechów plus trochę pieprznych akcentów w zakończeniu – z pewnością będzie się nadal rozwijał. (♥♥♥+)

Jamajski regent. © Maciej Nowicki.

Choć w ostatnim czasie mówi się przede wszystkim o jego winach słodkich, Marcin Furtak z Winnicy Saganum ma także rękę do tych wytrawnych. I musujących. Świetnym przykładem jest Reggent 2020, utrzymany w jamajskich klimatach pét-nat, który przy okazji pokazuje, że gdy ma się pomysł na regenta, może to przynieść naprawdę udane rezultaty. Tak jak w tym przypadku – z nutami rabarbaru i czerwonego jabłka oraz orzeźwiającą, cytrusową kwasowością (♥♥♥+). Jeszcze większe wrażenie robią wina spokojne – Riesling 2020, ostry jak brzytwa, skalisty, kamienny, z nutami zielonego jabłka, skórki cytryny i świetną materią (♥♥♥♡) oraz Cuvée Blanc 2020 (sauvignon blanc i souvignier gris) przepełnionymi aromatami żółtych owoców, z dominującym jabłkiem, utrzymany w bardzo orzeźwiającym stylu (♥♥♥♡).

Smaczny duet. © Maciej Nowicki.

Fanem Winnicy Marcinowice zostałem już przy debiutanckim Rieslingu 2019, utwierdziłem się w swojej opinii widząc świetnie zaprojektowane etykiety. W polskim winiarstwie często bywa jednak tak, że debiutancki sukces trudno jest powtórzyć w kolejnych rocznikach. Nie tym razem! Wina z rocznika 2020 potwierdzają, że wybrany przez autorów – Agnieszkę i Grzegorza Runowskich – kierunek jest słuszny. To rieslingi z delikatnym cukrem resztkowym (w roczniku 2020 dwie wersje – z jego niższą i wyższą zawartością, obie bardzo odmianowe, soczyste, ze świetnym balansem – 2 x ♥♥♥♡) oraz zdecydowanie wytrawny Gewürztraminer – delikatnie muszkatowy, z nutami różanymi, cytrusowymi i wapiennymi (♥♥♥+).

Orzeźwiające! © Maciej Nowicki.

Podobać się mogą także reprezentanci pierwszego oficjalnego rocznika Winnicy pod Winną Górą. Mam wrażenie, że jej właściciela – Tytusa Fokszana – absolutnie nie dopadła trema debiutanta, a o jego winach jeszcze nie jeden raz będziemy mówić w tym roku. Jestem pod dużym wrażeniem Frizzante (Łęgi Odrzańskie) 2020 – czyli musującego… sauvignon blanc powstającego metodą saturacji – niesamowicie orzeźwiającego i wręcz stworzonego na zwrotnikowe temperatury (♥♥♥) oraz słodkiego Melone (Słodka bryza) 2020 – to 100-procentowy riesling z ponad 120 g cukru resztkowego i solidną koncentracją. Bardzo mocny zawodnik (♥♥♥♡).

Nowe etykiety. © Maciej Nowicki.

Nowości przyniosła także Winnica Trojan – nie tylko wśród samych win, ale i identyfikacji wizualnej – to kolejny, świetny projekt w ostatnich miesiącach. Najważniejsze, że kryje się za nim udany rocznik 2020. Niektóre z win były świeżo zabutelkowane, więc potrzebują jeszcze trochę czasu (Roter Riesling 2020 jest obiecujący, ale na razie mocno rozchwiany) więc chwilowo palmę pierwszeństwa dzierży Johanniter 2020 – odmianowy, z nutami zielonego jabłka, skórki cytrusa, szczypty ziół i wyczuwalną mineralnością (♥♥♥).

W formie. © Maciej Nowicki.

Dobrze prezentują się także oba rieslingi ze wspominanej wcześniej Starej Winnej Góry Marka Krojciga. Liryczny 2020 (czyli wytrawny) to świetna jakość owocu, dominacja cytrusów i lekki, pikantny akcent (♥♥♥+), Znad Pradoliny 2020 (czyli półwytrawny) jest niesamowicie soczysty, z większym spektrum nut żółtych owoców i długim finiszem (♥♥♥♡).

Do zobaczenia za rok! ©Maciej Nowicki.

W najbliższych tygodniach przedstawiać będę kolejne recenzje, a większa ich porcja pojawi się za mniej niż kwartał – już 4 września startuje tegoroczne Winobranie i wygląda na to, że program degustacji i wydarzeń winiarskich będzie tam równie bogaty, co w niezwykle udanej zeszłorocznej edycji. Rezerwowałbym noclegi już teraz!

Głównymi Organizatorami tegorocznego Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic był Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego i Lubuskie Centrum Winiarstwa, współorganizatorami: Fundacja Gloria Monte Verde, Fundacja Tłocznia, Zielona Góra Wyborcza.pl i Lubuskielove.pl. W festiwalu oraz w składzie komisji oceniającej brałem udział na zaproszenie Organizatorów. Winicjatywa była patronem medialnym wydarzenia.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.