Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nowe otwarcie w Winnicy Turnau

Komentarze

Oprócz nowych wydarzeń w polskim winiarstwie i trafiających na rynek kolejnych premierowych butelek cały czas wspominam te próbowane w zeszłym roku. Powody są zwykle dwojakie – czasami spojrzenie z perspektywy czasu jest wręcz wskazane, a czasami opisywany projekt ma tak długofalowy charakter, że tekst – niezależnie od momentu publikacji – zachowa swoją aktualność w kolejnych latach. Tak jak w dzisiejszym przypadku.

Nowa winiarnia. © Maciej Nowicki.

Po sześciu latach od debiutu pierwszego rocznika Winnicy Turnau trudno wyobrazić sobie polską scenę winiarską bez tego producenta i to nie tylko dlatego, że nieodmiennie pozostaje największym jej przedstawicielem – tak pod względem areału (34 hektary), jak i rocznej produkcji (prawie 200 tysięcy butelek). Nie oznacza to, że zabrakło w tym czasie stałej ewolucji. W ofercie coraz mocniejszą rolę odgrywają wina powstające z odmian winorośli szlachetnej i choć solaris to nadal kluczowy szczep, zapewne najmocniej kojarzony też z producentem (posiada ponad 10 hektarów nasadzeń), a w ostatnich latach swoją obecność w ofercie zaakcentował też seyval blanc, to dziś w pierwszej kolejności mówi się o rieslingu, chardonnay, pinot noir czy musującym Classique Brut.

Ponad 160 beczek! © Maciej Nowicki.

Nie mam wątpliwości, że dla tego zachodniopomorskiego producenta najważniejszym wydarzeniem zeszłego roku było otwarcie nowej winiarni – równo 140 lat po wybudowaniu budynku zaadaptowanego później na dotychczasową przetwórnię, sale degustacyjną i koncertową. Przy aktualnej skali produkcji i planach dalszego rozwoju jego kubatura okazała się niewystarczająca, stąd jeszcze w 2017 roku podjęto decyzję o budowie znacznie większego obiektu. Prace ruszyły dwa lata później i po kolejnych 24 miesiącach całość była gotowa do oficjalnego rozpoczęcia działalności. Imponująca bryła – jestem przekonany, że będzie jedną z najczęściej fotografowanych winiarni w Polsce – mieści nie tylko nowe kadzie fermentacyjne (największa z nich ma pojemność 20 tysięcy litrów), ale i 160 (!) beczek przeznaczonych do dojrzewania win czy żyropalety używane w produkcji musiaków. Znakiem czasu jest też fakt, że cały budynek przygotowany został do zwiedzania przez enoturystów (mam nawet swoje typy na najpopularniejsze kadry). Dotychczasowa przetwórnia nie udaje się jednak na emeryturę – będzie nadal używana jak do tej pory, znajduje się tam m.in. specjalnie zaprojektowana dla tego producenta linia butelkująca.

Ostatnie kiście hibernala 2021. © Maciej Nowicki.

Moja wizyta w Baniewicach nie ograniczyła się jednak wyłącznie do zwiedzania. Wspólnie z innymi zaproszonymi gośćmi, pod koniec października, miałem okazję wziąć udział w winobraniu, ścinając symbolicznie kilkanaście kiści hibernala pozostawionego na krzewach z myślą o winie z wyższym cukrem resztkowym (grona z rocznika 2021 były zresztą częściowo porażone szlachetną pleśnią). Spróbowałem także win dopiero fermentujących w kadziach, z których największe wrażenie zrobił… Solaris 2021. Chwaliłem już drogę, jaką przeszedł producent od debiutanckiego rocznika (2014) po ten znajdujący się aktualnie w sprzedaży (2020 – jego recenzja poniżej), sprawiając zarazem, że zdecydowanie wyróżnia się on na tle konkurencyjnych reprezentantów tego szczepu. Rocznik 2021 (uwaga – zbierany najpóźniej w historii winnicy!), w którym na razie dominują nuty grejpfruta i skórki cytrynowej, zapowiada się on znakomicie. Co ciekawe, 5% wina dojrzewa w beczkach akacjowych.

Nowe roczniki dojrzewają. © Maciej Nowicki.

Zanim wina z nowego rocznika trafią do sprzedaży, warto przyjrzeć się tym, które kupić możemy już teraz. Wcześniej opisywałem już musujące Classique Brut i Perlé 2020, a niedługo recenzji doczeka się nowy rocznik Szlachetnego Zbioru (producent oficjalnie zarejestrował tę nazwę).

Riesling 2020 – rocznik 2018 zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, będąc jednym z najlepszych polskich win białych  w ostatnich latach. Jego następca udźwignął presję i to samo udało się najmłodszemu w zestawieniu rocznikowi 2020. Recepta na sukces pozostaje niezmienna – mniej więcej 10 miesięcy dojrzewania praktycznie wyłącznie w dużych kadziach o pojemności 4800 litrów, sporo ciała i delikatnie kremowej tekstury, świetny balans pomiędzy kilkoma gramami cukru resztkowego i kwasowością (to zresztą znak firmowy enologa – Franka Fausta) i klasyczne aromaty cytrusów, zielonego jabłka, odrobiny grejpfruta i melona delikatnie podbitych nutami oddębowymi. Podobnie jak u starszych braci – dobry potencjał dojrzewania (90 zł). ♥♥♥♡+

Solaris 2020 – od pierwszego rocznika, producent (zgodnie zresztą z zapowiedziami) „schodził” z poziomem cukru resztkowego, sprawiając, że znajdujący się aktualnie w sprzedaży jest najwytrawniejszym w historii Ba! Konia z rzędem temu, kto w ogóle rozpozna tu solarisa, bo miast charakterystycznych aromatów brzoskwini i gruszki oraz goryczki dominuje tu zielone jabłko, limonka i grejpfrut, a całość spina solidna kwasowość. Zdecydowanie opowiadam się za kontynuacją tego kierunku (65 zł). ♥♥♥♡

Johanniter 2020 –  w tym przypadku otrzymujemy jeszcze jedno potwierdzenie, jak bardzo plastyczna jest ten wyjątkowo popularny w Polsce szczep. Tym razem otrzymujemy go w relatywnie rzadko spotykanym wydaniu, z dość wysoką zawartością cukru resztkowego (42 g/l) i bardzo niskim alkoholem – ledwie 9,5% To połączenie przyniosło jednak świetne efekty – wino ma z jednej strony sporą koncentrację słodkiego owocu (pigwa, nektarynka, gruszka) otulonego kremową fakturą, z drugiej – złapany w punkt poziom kwasowości i orzeźwiający, cytrusowy finisz.  Idealny partner lekkich deserów (75 zł). ♥♥♥♡

Chardonnay 2019 – nie jestem fanem mocarnych wydań tej odmiany, więc 12,5% alk. i 10-miesięczne dojrzewanie w kombinacji beczek dębowych i akacjowych, przyjąłem z zadowoleniem – i nie tylko ja. Na pierwszym planie są cytrusy i wyraźne nuty chlebowo-maślane, z czasem pojawia się też limonka, dojrzałe jabłko, kruszonka i odrobina przypraw (anyż, wanilia). Także w tym przypadku spory potencjał dojrzewania (90 zł ). ♥♥♥♥

Pinot Noir 2019 – do sprzedaży trafił dopiero we wrześniu zeszłego roku i także on stanowi powrót do przerwanej stylistyki – rocznik 2018 miał ponad 14,5% alkoholu! Tym razem akcenty są dużo bardziej zrównoważone (wino dojrzewało przez 18 miesięcy w beczce), a oprócz czerwonego owocu (truskawka, wiśnia, czereśnia) na pierwszy plan wysuwa się pikantność pod postacią wyraźnych nut czarnego pieprzu. Młodziutkie, acz bardzo obiecujące (120 zł). ♥♥♥♥

Rondo/Regent 2019 – gdyby wszystkie wina z tych najpopularniejszych w Polsce czerwonych odmian hybrydowych prezentowały taki poziom, ich świat byłby zdecydowanie smaczniejszy. Kupaż mniej więcej po połowie, rok dojrzewania w beczkach z dębu slawońskiego, dużo czarnego owocu (jeżyna, borówka, aronia, trochę czarnej porzeczki), odrobina słodyczy, ale i nut dymnych. Dojrzewanie w beczce dobrze podbija tu strukturę raczej lekkiego wina (12%), a balans jest tradycyjnie złapany w punkt (70 zł). ♥♥♥♡

W podanych cenach wina zakupić można w sklepie internetowym producenta (kliknij na link z ceną), dostępne są także w miejscach współpracujących z winiarnią.

Do Winnicy Turnau podróżowałem na zaproszenie właścicieli.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.