Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Święto polskiego wina w Dublinie

Komentarze

Nie była to pierwsza prezentacja polskiego winiarstwa za granicą. Szlaki przetarli winiarze lubuscy w czasie madryckiej degustacji w 2019 roku (moja relacja tutaj), kilka miesięcy później o polskich winach mówiono także w czasie Let’s Taste Poland w Londynie. Jednak żadne z tych wydarzeń swoją skalą nie mogło równać się z Polish Wine Fest, które pod koniec marca odbyło się w irlandzkim Dublinie. Tym większe wrażenie robi fakt, że wszystko było całkowicie oddolną inicjatywą.

Ważne hasło. © Maciej Nowicki.

Pomysł zorganizowania takiego festiwalu zaświtał w głowie Marcina Kotwickiego – kiedyś związanego z winiarską sceną Poznania, a od ładnych paru lat z jej dublińskim odpowiednikiem – jeszcze w 2018 roku, a jego realizację pomogły wcielić w życie Maja Ignaczewska (graficzka i właścicielka Myah Design) i Małgorzata Domaradzka, prowadząca Maggie Wine Adventure, zajmujące się organizacją prywatnych degustacji i doradztwem w zakresie enoturystyki. Inicjatywa Marcina nie była rzecz jasna przypadkowa – polskim winiarstwem interesował się od dłuższego czasu, najpierw wyłącznie na własne potrzeby, a z czasem zamawiając przesyłki do stolicy Irlandii bezpośrednio u producentów (m.in. winnice Turnau, Wieliczka i Płochockich) i organizując na ich bazie kolacje degustacyjne.

Masterclass z polskimi winami. © Maciej Nowicki.

Życie nie raz pokazywało jednak, że droga od pomysłu do realizacji bywa wyjątkowo uciążliwa. W tym przypadku wystarczy napisać, że festiwal pierwotnie zaplanowany był na rok 2020, by domyślić się, na jakiego rodzaju przeszkodę natrafił. Tak naprawdę dopiero początek tego roku – choć wciąż niezbyt optymistyczny – dał nadzieję na jego przeprowadzenie. Na szczęście kolejne tygodnie pozwalały rysować scenariusz w coraz jaśniejszych barwach. Dzięki wsparciu Ambasady RP w Irlandii i stojącej na jej czele ambasador Anny Sochańskiej (najwyraźniej kobiety zdecydowanie lepiej wspierają promocję rodzimego winiarstwa za granicą, przypominam, że w Hiszpanii czyniła to ówczesna ambasador Marzenna Adamczyk), cały transport polskiego wina cało, zdrowo i bezpłatnie dotarł do Dublina. Nie da się jednak ukryć, że całe wydarzenie odbyło się niejako „pro publico bono” – swoje prywatne pieniądze wyłożyli organizatorzy, winiarze zaś nie tylko bezpłatnie przekazali wino, ale i na własny koszt dotarli do Dublina. Tym bardziej docenić należy osiągnięty rezultat.

Detale mają znaczenie. © Polish Wine Fest.

Jak już wspomniałem, Polish Wine Fest był największą, dotychczas zorganizowaną prezentacją polskiego wina poza granicami naszego kraju. W Dublinie pokazało się 16 (!) winiarni: Aris, Barczentewicz, De Sas, Jakubów, Kojder, Marcinowice, Miłosz, Moderna, Niemczańska, Płochockich, Saganum, Silesian, Turnau, Wieliczka, Wzgórz Trzebnickich i Zodiak, z czego aż 11 reprezentowanych było osobiście przez producentów, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Dzień rozpoczęło prowadzone przeze mnie seminarium, na którym pojawili się irlandzcy sommelierzy, importerzy i dziennikarze, w południe rozpoczęła się zaś degustacja otwarta, której goście spróbować mogli łącznie ponad 70 polskich win.

Frekwencja dopisała! © Polish Wine Fest.

Choć wiara przenosi góry, w przypadku tego rodzaju wydarzeń, trudno przewidzieć, z jakim zainteresowaniem się spotka. Z jednej strony Dublin zamieszkuje spora polska społeczność, którą temat degustacji mógł zainteresować, z drugiej – rozpoznawalność polskiego winiarstwa wciąż wymaga sporej edukacji w kraju, a co dopiero zagranicą. Gdzieś tliła się też nadzieja, że uda się przyciągnąć większe grono obcokrajowców – wina z mało znanych krajów czy regionów są w końcu coraz popularniejszym tematem na największych europejskich rynkach, a pierwszym z brzegu przykładem może być stopień zainteresowania kierunkiem morawskim w Londynie. Optymistycznie liczono więc na około 100 sprzedanych biletów. Tymczasem frekwencja przekroczyła wszelkie zakładane scenariusze. W czasie wyjątkowo słonecznej jak na standardową dublińską pogodę niedzieli przez festiwal przewinęło się łącznie niemal 250 (!) uczestników, z których większą część stanowili właśnie obcokrajowcy (oprócz samych Irlandczyków można było też dostrzec m.in. Szwedów i Włochów). Dominowało też pozytywne zaskoczenie jakością prezentowanych win, ale paradoksalnie akurat to było łatwiejsze do przewidzenia – ostatecznie na miejscu znalazła się czołówka polskich winiarni, a wiele z ich produktów reprezentowało znane obecnym na miejscu odmiany winorośli szlachetnych. Dawno nie odbyłem tylu rozmów na temat spodziewanego rozwoju polskiego winiarstwa, wygląda też na to, że przynajmniej w kilku przypadkach producenci mogą liczyć na przyszłą współpracę.

Duże zainteresowanie. © Polish Wine Fest.

Miałem też dodatkową frajdę – oprócz win, które już opisywałem na łamach Winicjatywy (m.in. Barczentewicz, Marcinowice, Miłosz, Turnau, Saganum czy Zodiak), na stołach pojawiło się sporo nowości, a w kilku przypadkach były to wręcz premiery. Poniżej ich subiektywny przegląd.

Winnica Aris Muscaris 2021

O tej lubuskiej winiarni pisałem już zarówno przy okazji recenzji jej musiaków, jak i dojrzewającego w beczkach johannitera. Wydaje się, że producent posłuchał moich apeli dotyczących szerszej reprezentacji słodkich win na rodzimym rynku, czego efektem jest Muscaris 2021 – na razie pokazany jeszcze przedpremierowo, z mocno „techniczną” etykietą. Potrzebuje jeszcze trochę czasu na ułożenie się, ale zdecydowanie podąża w dobrym kierunku – 84 g cukru resztkowego gwarantują odpowiednią koncentrację, 9 g kwasowości – orzeźwienie, a sama odmiana zapewnia stosowną aromatyczność. Oprócz kandyzowanych owoców mamy tu sporo akcentów różanych i muszkatowych. Powrócę do niego za kilka miesięcy. ♥♥♥+

Winnica Moderna Riesling 2020

W ostatnim czasie Nestor Kościański zaprezentował sporo nowych win (doczekają się osobnego tekstu), z których większość reprezentuje rocznik 2020 – producent słusznie nie spieszy się z przedwczesnym wprowadzeniem ich do sprzedaży. Wśród białych – tradycyjnie o zdecydowanej wytrawności – największe wrażenie zrobił na mnie Riesling 2020. Wciąż młody, ale niesamowicie żywy, świeży i bardzo odmianowy. Zielone jabłko, skórka cytryny, trochę moreli i białego pieprzu, z wyczuwalną mineralnością i wyraźnym, cytrusowym finiszem. Spory potencjał i świetne możliwości łączenia z jedzeniem. ♥♥♥♡

Winnice Kojder Souvignier Gris Barrique 2019

Po dojrzewającym w dębowej beczce johanniterze, który najpierw potrzebował nieco czasu, by wreszcie pokazać na co go stać, zachodniopomorski producent poddał dębowej obróbce odmianę souvignier gris, z którą osiąga przecież znakomite rezultaty. Co ciekawe, nowy Souvignier Gris Barrique 2019 fermentował w beczce po wspominanym johanniterze, a następnie dojrzewał w niej przez 12 miesięcy (dzikie drożdże, fermentacja małolaktyczna). Końcowy efekt robi wrażenie – wino ma świetną jakość dojrzałego owocu (cytrusy, dojrzałe jabłka, odrobina zielonego ananasa), a w aromacie przewijają się też nuty wanilii i palonego masła. Jest też trochę tanin i śródziemnomorskich przypraw, a wszystko spina umiejętny balans i odpowiednia kwasowość. Spory potencjał! ♥♥♥♡+

Winnica Jakubów Zweigelt 2019/2020

Kupaże roczników weszły Michałowi Pajdoszowi w nawyk, zresztą z bardzo dobrymi efektami, o czym przekonaliśmy się już kilkakrotnie. Jednak zweigelt pojawia się w tym zestawieniu po raz pierwszy. Trzy beczki rocznika 2020 (wino dojrzewało w nich przez 6 miesięcy) i jedna beczka rocznika 2019 (dojrzewanie przez półtora roku) połączone razem, dały lekkie (12%), owocowe (jeżyna i wiśnia) wino wzbogacone o odrobinę nut pestkowych i ziół. Bez specjalnego garbnika, za to – jak to się nieładnie mawia – z wysokim „faktorem pijalności”. Czekałem na taką czerwień tego producenta. ♥♥♥♡+

Winnica Silesian Riesling 2019

Na to wino zwróciłem uwagę już we wrześniu zeszłego roku – wtedy, zgłoszone jeszcze przedpremierowo, nie tylko zdobyło złoty medal w czasie konkursu w Zielonej Górze, ale i zrobiło duże wrażenie na całym jury. Mam dobrą wiadomość – po pół roku Riesling 2019 jest jeszcze lepszy! Przede wszystkim zachwyca niesamowitą ekstrakcją owocu – bukiet jest tak soczysty i dojrzały, że przywodzi wręcz na myśl słodkie wino. Jednak to, z którym mamy do czynienia, jest całkowicie wytrawne (w przeciwieństwie do rocznika 2018). Zdecydowanie odmianowe, z nutami cytrusów i jabłek, wyraźną mineralnością, odrobiną kremowości i słonawymi niuansami w długim, owocowym finiszu. ♥♥♥♥

Winnice Wzgórz Trzebnickich

Na początku marca Rafał Wesołowski wprowadził do sprzedaży nowe wina – reprezentują roczniki 2019 i 2020 i wkrótce doczekają się oddzielnej recenzji. Wśród nich był jednak swoisty „rodzynek”. To Symbioza 2018 – czerwone wino, którego nazwa z pewnością dobrze oddaje zawartość butelki. To raczej trudny do spotkania w Polsce kupaż cabernet sauvignon, pinot noir i regenta (tego ostatniego jest 20%), który przez 13 miesięcy dojrzewał w dębowej beczce, kolejne pół roku w stalowym zbiorniku, by ostatnie 9 miesięcy przed wprowadzeniem do sprzedaży spędzić już w butelkach. Sporo ciała (13,5%), aromaty czarnej i czerwonej porzeczki, jeżyny, borówki, żurawiny i wiśni, ziół i czarnego pieprzu. Warto wykorzystać potencjał gastronomiczny – dziczyzna w różnych odsłonach wydaje się tu optymalnym wyborem. ♥♥♥♡+

Winnica Niemczańska Palava 2020

Choć Marek Dymkowski posiada w swoim portfolio wina reprezentujące różne odmiany (zarówno w kupażach jak i w wersjach jednoodmianowych), nie mam szczególnych wątpliwości, że jednym z najbardziej wyróżniających się jest palava. Chwaliłem ją już w różnych rocznikach i odsłonach (m.in. tej dla Lidla) i pochwalić muszę ponownie. Palava 2020 robi imponujące wrażenie – tak różanym bukietem z odrobiną gałki muszkatołowej, jak i cytrusowo-grejpfrutowym aromatem i orzeźwiającym finiszem. Niech tylko przyjdzie cieplejsza pogoda – to wino jest dla niej stworzone. ♥♥♥♡

Winnica De Sas Turdus 2020

Ten dolnośląski producent wyspecjalizował się w dwóch kategoriach win – dojrzewających w kwewrach (wykonanych w Polsce przez gruzińskiego artystę) i słomkowych – a więc podsuszanych na słomianych matach rozłożonych na poddaszu winiarni. I praktycznie co roku zaskakuje nowym pomysłem – o czym miałem okazję się przekonać już kilkakrotnie. Tym razem największe wrażenie zrobił na mnie Turdus 2020, a więc 100-procentowy dornfelder. Późny zbiór i późniejsze podsuszanie sugerowałyby słodkie wino, tymczasem… nie do końca tak jest. Bukiet wina jest faktycznie słodki i skoncentrowany (powidła śliwkowe i wiśniowe), a faktura oleista, jednak w smaku pojawia się więcej kwaśniej wiśni i śliwki, nut zielonego orzecha, akcentów balsamicznych, sojowych, a nawet odrobina umami. To wino niepowtarzalne w swoim stylu – z pewnością wyzwanie, ale i marzenie dla niejednego sommeliera. Ja jestem na tak. ♥♥♥♡+

Winnica Płochockich Qvevri 2017

Na tle wszystkich wymienianych przeze mnie cierpliwych winiarzy Marcin Płochocki mógłby uchodzić za niedościgniony wzór – nikt i nic nie jest go w stanie przekonać do wprowadzenia na rynek wina wcześniej, niż sam uzna to za stosowne. Szczególnie dotyczy to jego ukochanego dziecka, a więc win dojrzewających w gruzińskich kwewrach. Dopiero niedawno uznał, że rocznik 2017 jest w odpowiedniej formie i trzeba przyznać, że wiedział co robi. Qvevri 2017 to kupaż seyval blanc (75%) i johannitera, najpierw macerowany przez 6 miesięcy z szypułkami, później kolejne pół roku już po ich usunięciu – i cały czas w kwewri. Wreszcie kolejnych 36 miesięcy spędził w używanej dębowej beczce, by zostać zabutelkowanym – bez filtracji i klaryfikacji – pod koniec zeszłego roku. Efekt jest wyjątkowy. Nuty suszonych żółtych owoców mieszają się tu z całą gamą przypraw – od goździków, przez imbir, gałkę muszkatołową i pieprz, po anyż. Jest też trochę skórki pomarańczowej, a do tego wyraźna tanina, solidna kwasowość i jeszcze większy potencjał. Choć robi wrażenie już teraz, nie mam wątpliwości, że wszystko dopiero przed nim. ♥♥♥♥

Winnica Wieliczka Chardonnay 2019

Wina tego małopolskiego producenta właściwie od samego początku posiadały jedną cechę – jako młode są zamknięte aromatycznie i na wielu osobach nie robią specjalnego wrażenia. Ewidentnie potrzebują czasu na pokazanie swoich możliwości i właśnie przekonujemy się o tym po raz kolejny. Przyznam, że nie byłem fanem Chardonnay 2019 w momencie jego premiery, ale dziś jest to dla mnie polska czołówka win z tej odmiany. Aromaty owoców tropikalnych w towarzystwie dojrzałego jabłka i nut kwiatowych umiejętnie podbite akcentami dębowymi (wanilia, trochę karmelu) tworzą ładną całość z oleistą strukturą, równowagą i bardzo eleganckim stylem. Warto było czekać. ♥♥♥♥

Za podsumowanie może posłużyć anegdota Marka Dymkowskiego z Winnicy Niemczańskiej, który zaproponował, by kolejne promocje polskiego winiarstwa za granicą oceniać w „skali dublińskiej”, będącej równowartością 100 pkt. Nieco niższą wartość otrzymywałyby imprezy udane, którym czegoś jednak zabrakło, ale możliwa byłaby też ocena 120 punktowa dla wydarzeń, które przebiły sukces Polish Wine Fest. Mam nadzieję, że właśnie z takimi dylematami będziemy zmagać się w przyszłości, tymczasem trzymam kciuki, by równie wysoką ocenę otrzymało kolejne spotkanie w Dublinie.

Do Dublina podróżowałem na koszt własny, seminarium o polskim winiarstwie poprowadziłem bezpłatnie na zaproszenie organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Ten Souvignier Gris beczkowany 2019 od Kojdera to wspaniałe wino. Klimaty śródziemnomorskie również pod postacią lekkiej soli jak w nadmorskich winnicach. Niestety cena powala. A z czerwonego Zweigelta się cieszę, w końcu się doczekałem, skrzyżuję z Umathumem.