Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nowe otwarcie w Janowcu

Komentarze

Jedno z najbardziej zasłużonych w kalendarzu imprez związanych z polskim winiarstwem – Święto Wina w Janowcu – opisuję od 2014 roku. Byłem z tą imprezą na dobre i na złe, a nawet wtedy, gdy z powodu pandemicznych obostrzeń, została ograniczona wyłącznie do samej oceny win. Jednak mocno rozpędzony kalendarz innych festiwali winiarskich połączony z niezbyt trafionymi decyzjami organizatorów sprawił, że zeszłoroczna edycja nie należała do szczególnie udanych (co jest i tak wyjątkowo dyplomatycznym określeniem). W każdej porażce ważne jest jednak wyciąganie wniosków na przyszłość i cieszę się, że ta praca została wykonana. Wraz ze zbliżaniem się daty tegorocznego święta dostrzegłem dawno już tu niewidziane zaangażowanie dobiegające zresztą z wielu kierunków, czego żywym dowodem był choćby wreszcie mocniej rozbudowany od strony winiarskiej program – opisywałem go w naszym zaproszeniu. Wprawdzie małe sukcesy (po raz pierwszy od wielu lat oficjalny profil wydarzenia na Facebooku zaczął działać jeszcze przed majówką) wciąż mieszały się z porażkami (kuriozalna dyskusja dotycząca tego, jakie punkty programu można umieścić w drukowanej wersji programu), nie zmienia to jednak faktu, że Święto Wina w Janowcu 2022 można uznać za powrót na dobre festiwalowe tory. Zapraszam do szczegółowej relacji.

Tegoroczny plakat. © SWMPW.

Powoli standardem staje sie, że organizatorzy rozmaitych, weekendowych festiwali, starają się planować niektóre z punktów programu już na piątek, by w ten sposób zagospodarować czas tych z gości, którzy decydują się na spędzenie przy polskim winie przedłużonego weekendu. Nie inaczej było w tym przypadku, dodatkowo postanowiono „wykorzystać” Kazimierz Dolny, będący i tak bazą noclegową dla wielu enoturystów. To właśnie z tego miasteczka wyruszył rano specjalny winobus (organizowany przez Eat Polska), który zabrał gości do trzech regionalnych winiarni (Dymek, Las Stocki i Rubinowa), także tutaj wieczorem (w kultowym Trzecim Księżycu) miał miejsce klasyczny, przedfestiwalowy „biforek” w postaci prowadzonej przeze mnie degustacji win od producentów z Małopolskiego Przełomu Wisły, po której zakończeniu rozpoczął się koncert portugalskiego wokalisty – Yami. Godnym podkreślenia wydarzeniem był fakt, że zarówno polskiej publiczności, jak i portugalskiemu zespołowi najbardziej smakował Saint Laurent 2019 z Winnicy Rzeczyca, jedno z niewielu polskich win powstających z tej odmiany (i jedyne, które dojrzewało wyłącznie w stalowych zbiornikach), będące kwintesencją soczystości i wiśniowo-jeżynowych aromatów (♥♥♥♥).

Parcela pod Świętym Rochem. © Maciej Nowicki.

Tego samego dnia miały też miejsca bardziej branżowe wydarzenia. Przed południem odbyła się uroczysta inauguracja nasadzeń w nowej winnicy – a precyzyjniej w położonej naprzeciwko zamku parceli Pod Świętym Rochem będącej wspólnym projektem fundacji Polskie Wino (w jej skład wchodzi część winiarzy z MPW, prosiłoby się o mniej pompatyczną, a bardziej regionalną nazwę) i Muzeum Nadwiślańskiego. Na powierzchni 1,5 hektara zasadzono na razie dwa tysiące krzewów, wśród których przeważa pinot blanc i chardonnay, ta liczba zostanie z czasem powiększona, na części działki uformowane zostaną też tarasy. Plany są bardzo ambitne, łącznie z wybudowaniem budynku pełniącego rolę zarówno przetwórni, jak i prowadzącego działalność edukacyjno-gastronomiczną. Zważywszy na szacowany koszt tego projektu (10 mln złotych), jego realizacja może zająć kilka roczników tutejszych win, niemniej będę trzymał rękę na pulsie.

Dziedziniec zamkowy. © Maciej Nowicki.

Po południu zaś… no właśnie. Zwykle pisałem o odbywającej wtedy i tradycyjnej już dla tego wydarzenia degustacji win zgłoszonych do oznaczenia Kartą Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły, jednak w tym roku nastąpiła istotna zmiana. Czy raczej jej preludium. Stowarzyszenie uznało, że wiele z zapisów ujętych w tym dokumencie powinno zostać dostosowanych do współczesnych realiów rodzimego winiarstwa (nic dziwnego, były one spisywane w 2008 roku, a więc zanim jakiekolwiek polskie wino znalazło się w oficjalnej sprzedaży), a tak zaktualizowana Karta powinna w przyszłości służyć już ściśle zadaniom związanym z planowaną apelacją (zapewne Chronione Oznaczenie Geograficzne). Z punktu widzenia samych winiarzy i konsumentów nie zmieniło się wiele. W aktualnej Ocenie Win (zbliżonej zasadami chociażby do tej z Lubuskiego), zgłoszone wina dla uzyskania certyfikatu jakości, muszą uzyskać ocenę co najmniej 82 punktów, a specjalnie powołana do tego celu zewnętrzna komisja decyduje też o wyróżnieniu win reprezentujących najwyższy poziom w ocenie technicznej. W tym roku w skład komisji weszli: Monika Gruszfeld, Mariusz Kapczyński, Tomasz Prange-Barczyński oraz wyżej podpisany. Do oceny zgłoszono 34 wina, certyfikat jakości otrzymały 23 z nich, a wyróżniono następujące:

Winnica Las Stocki Skadi 2021 (solaris z 15% domieszką aurory)

Winnica Modła Wrestling 2019 ( 100% riesling)

Winnica Mickiewicz Johanis 2021 (100% johanniter)

Winnica Skarpa Dobrska Aquilegia Riesling 2021

Winnica Barczentewicz Riesling Późny Zbiór 2020

Winnica Modła Cuvée Czerwone 2019 (merlot, blaufränkisch, cabernet sauvignon, zweigelt)

Winnica Rzeczyca Zweigelt 2020

Winnica Barczentewicz Dobre Modre 2020 (100% blaufränkisch)

Niektóre z tych win już opisywałem (jak choćby te Barczentewicza) lub opiszę w dalszej części tekstu, inne czekają jeszcze na oficjalną premierę (Las Stocki i Skarpa Dobrska).

Hibernal 2020. © Maciej Nowicki.

Sobota i niedziela były już czasem degustacji win na dziedzińcu janowieckiego zamku. Wreszcie udało się w pełni zrealizować dawno już powtarzane apele – w obrębie historycznych murów, poza niewielką sceną, umieszczono wyłącznie stoiska winiarzy, a także (chwała za to!) lokalnych serowarów, natomiast całą gastronomię, wraz ze wszelkimi ludycznymi akcentami przeniesiono do otaczającego zamek parku. Taki podział jest naturalny i mam nadzieję, że zostanie utrzymany także w kolejnych edycjach. Goście festiwalu mogli spróbować win od 15 producentów, z których jedynie zaprzyjaźniona ze Stowarzyszeniem Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły winarnia Dwa Wzgórza jest położona poza obszarem MPW (Roztocze, tego producenta opisywałem już w tym tekście). Dla niektórych zaskoczeniem był brak wśród wystawców jednego z najbardziej znanych reprezentantów tego regionu – Domu Bliskowice – jest to jednak pokłosie tegorocznego wystąpienia tej winarni ze SWMPW. Natura nie znosi jednak próżni, więc jednocześnie w czasie tegorocznej imprezy pojawiło się dwóch debiutantów. Winnica Tomani (Kłoczew) założona została jeszcze w 2015 roku, ale prezentowany rocznik (2020) był pierwszym, który znalazł się w oficjalnej sprzedaży. Wśród białych win najbardziej podobał mi się Hibernal 2020 pełny soczystego owocu, ziołowych akcentów i dobrego balansu między cukrem resztkowym a kwasowością (♥♥♥+) oraz Solaris 2020, który choć zachował charakterystyczny, brzoskwiniowo-gruszkowy aromat, był zaskakująco lekki, wytrawny i pozbawiony prześladującej inne wina powstające z tej odmiany uciążliwej goryczki (♥♥♥). Z win czerwonych najlepiej zapamiętam Ogniem i Mieczem 2020 – dojrzewający przez 10 miesięcy w używanej beczce regent, bez warzywnych rejestrów, za to z nutami wiśni i owoców leśnych, umiejętnie podbitych nutami dębowymi (♥♥♥♡). Od razu wyjaśniam też nazwę – Henryk Sienkiewicz urodził się zaledwie kilkanaście kilometrów od winnicy – w Woli Okrzejskiej. Inna z powieści – Krzyżacy – firmuje kupaż leon millota (80%) i cabernet cortisa, także z rocznika 2020, jednak jedynym rezultatem jest „zmarnowanie” 20% owoców tej ostatniej odmiany – w żaden sposób nie były w stanie przełamać hybrydowego i mocno łodygowego wydania leon millota (♥♡).

Pinot Gris 2020. © Maciej Nowicki.

Drugim z debiutantów, którego historia jest jeszcze dłuższa (pierwsze nasadzenia w 2013 roku), jest położona niedaleko Lasu Stockiego Winnica Leśny Zakątek. To na razie bardzo małe (powierzchnia upraw poniżej 0,5 hektara), ale i bardzo ambitne przedsięwzięcie – właściciele zdecydowali o zasadzeniu jedynie dwóch odmian winorośli: pinot gris i pinot noir précoce znanego też jako frühburgunder. Także w tym przypadku pierwszym dostępnym w sprzedaży rocznikiem jest 2020, a przedstawione wina – choć z trudnego dla producentów rocznika – potwierdzają, że obrany kierunek ma sens. Pinot Gris 2020 miał zwiewną budowę, ale ładne aromaty białych kwiatów i zielonego jabłka (♥♥♥), w Pinot Noir 2020 dominowała zaś młoda wiśnia, nuty pestkowe, ziemiste i ziołowe (♥♥♥), w obu przypadkach nie można było jednak narzekać na czystość aromatów. Najciekawsza była zaś słodka wersja Pinot Gris 2020, której owoce przez kwartał podsuszano na słomianych matach. 61 g cukru resztkowego, 14% alkoholu, niezła koncentracja, nuty kandyzowanej moreli i odrobina herbacianych niuansów – szkoda, że powstało tylko 60 butelek… (♥♥♥♡+).

Chardonnay & Pinot blanc 2021. © Maciej Nowicki.

Rok temu opisywałem debiut Winnicy Dymek i żałowałem iż przypadł on akurat na tak trudną edycję. Nie mam bowiem wątpliwości, iż to jeden z tych producentów, o których w przyszłości będzie głośno. To rodzinne przedsięwzięcie, na którego czele stoi Grzegorz Dymek ma bowiem budzący uznanie, jasno określony plan rozwoju – małymi krokami, ale po starannie wytyczonej ścieżce i bez rozmieniania się na drobne. Podstawą jest wciąż odmiana pinot blanc, a zaprezentowany rok temu Pinot Blanc 2020 jest po 12 miesiącach winem zwyczajnie znakomitym – ze świetną jakością owocu, nutami białych kwiatów, cytrusów i odrobiną mineralnych akcentów, to z pewnością czołówka polskich win z tej odmiany (♥♥♥♡+). Teraz dołączył do niego kupaż Chardonnay & Pinot Blanc 2021, w którym dominuje ta pierwsza odmiana (66%). I to właściwie powtórka z historii – na razie bardzo młode, ale zarazem bardzo obiecujące – z nutami skórki cytrynowej, zielonego jabłka i wyraźną kwasowością (♥♥♥+ ).

Wrestling 2019. © Maciej Nowicki.

Przyzwyczailiśmy się już, że od pewnego czasu – i to nie tylko w Janowcu – na festiwalach możemy spróbować przekroju win z kilku roczników. Po latach dyskusji i sugestii na ten temat wielu winiarzy daje swoim produktom nieco więcej czasu na nabranie odpowiedniej dojrzałości i równowagi, zanim trafią one do oficjalnej sprzedaży. W większości przypadków dotyczy to win czerwonych, ale jest też sporo producentów, którzy przesunęli w ten sposób premierę całego rocznika. Rzecz jasna są też tacy, którzy robili to „od zawsze”, a chyba najlepszym przykładem tego kierunku w Janowcu jest Winnica Modła. Spośród 14 (!) przedstawionych etykiet, tylko jedna – Solaris – reprezentowała rocznik 2020, pozostałe zaś były rok, dwa, a nawet trzy lata młodsze. I zapewniam – bez szkody dla samych win, Tomasz Stola ma bowiem niesamowite wyczucie, kiedy wprowadzać je do sprzedaży. Weźmy choćby jedną z nowości – Sabla 2019, czyli 100% sauvignon blanc, który w ciemno smakuje jak wino przynajmniej rok młodsze. Zdecydowana wytrawność, sporo orzeźwienia, nuty trawiaste i agrestowe – kolejne, dobre sauvignon blanc rodzimej produkcji (♥♥♥♡). Smakował mi także oszczędny aromatycznie, ale czysty i stojący po wytrawnej stronie mocy Ventum 2019 (100% gewürztraminer, ♥♥♥+), nie mam jednak żadnych wątpliwości, że królem oferty wśród win białych jest wspominany wcześniej Wrestling 2019 (100% riesling). Niesamowicie odmianowy, pachnący cytrusami i ziołami, z mineralnym finiszem i tnący wytrawnością jak brzytwa – a najlepsze ma wciąż przed sobą! (♥♥♥♥). Wrażenie robi też wyróżnione Cuvée Czerwone 2019, w którym połączenie takich odmian jak merlot, blaufränkisch, cabernet sauvignon i zweigelt dojrzewających wspólnie przez rok w dębowej beczce dało nuty czerwonych i czarnych owoców (jeżyna, porzeczka, czereśnia i wiśnia) zgrabnie uzupełnionych przez akcenty korzenne i skórzane (♥♥♥♥).

Anthe 2020. © Maciej Nowicki.

Czas sprzyja też trójce czerwieni z winiarni Las Stocki. Największe wrażenie zrobiło na mnie Anthe 2020 (zweigelt, wszystkie wina noszą nazwy księżycy Saturna), który po spędzeniu roku w beczce i kolejnych 6 miesięcy w butelce, odwdzięcza się dziś aromatem poziomki, czereśni i wiśni oraz dobrym balansem (♥♥♥♥). Porównywalną liczbę serduszek otrzymuje (przechodząca ten sam proces winifikacji) Rea 2020, czyli regent, w którym zmienią się jedynie aromaty – na rzecz owoców leśnych (jeżyna), odrobiny borówki, ziół i akcentów ziemistych (♥♥♥♡). Najmłodszy w zestawieniu jest Kari 2020 (cabernet cortis) – tutaj bukiet jest jeszcze pozamykany, w smaku więcej jest klasycznych dla tej odmiany smaków – czarnej porzeczki, czerwonej papryki i szczypty czarnego pieprzu (♥♥♥+).

Anemone 2019. © Maciej Nowicki.

O duecie z miejscowości Dobre, czyli winiarni Kamil BarczentewiczSkarpa Dobrska, tym razem jedynie wspominam. Nowe wina Kamila (w tym oba pinot noir i długo wyczekiwany blaufränkisch) opisywałem w relacji z festiwalu Polskie Wina vol.9 w poznańskim SPOT (i z pewnością jeszcze nie raz do nich powrócę, w końcu cały czas się rozwijają), zaś na premierę nowego rocznika Skarpy Dobrskiej wciąż czekamy (dostępny jeszcze rocznik 2020 recenzowałem tutaj). Miałem natomiast okazję spróbować po dłuższym czasie Anemone 2019 (100% johanniter), który po prawie dwóch latach od premiery ułożył się w fantastyczny sposób. Wówczas jego półsłodka kategoria była nieco zaskakująca, dziś ujmuje kremową fakturą i dojrzałym, żółtym owocem, umiejętnie podbitym delikatną słodyczą. Warto było czekać (♥♥♥♡+ ).

Gewürztraminer 2021. © Maciej Nowicki.

Jeśli chodzi o etykiety, od lat najbarwniejszą winiarnią w regionie jest Rzeczyca. W czasie festiwalu Hanna i Rafał Adamczyk przedstawili praktycznie same nowe wina, a wśród coraz szerszej oferty szczególną uwagę (poza chwalonym już wcześniej Saint Laurent 2019) chciałbym zwrócić na kilka z nich. Jednym ze znaków firmowych jest z pewnością Gewürztraminer 2021, tym razem z 9 gramami cukru resztkowego, niespecjalnie zresztą wyczuwalnego z uwagi na równie wysoką kwasowość. Wyczuwa się zaś na pewno nuty różane, muszkatowe i cytrusowe oraz solidną porcję orzeźwienia – to jeden z obowiązkowych zakupów u tego producenta (♥♥♥♡). Warto też sięgnąć po Cuvée 2021 (seyval blanc, bianca i jutrzenka) – żywy dowód na to, że dobry winiarz poradzi sobie nawet z niezbyt obiecującymi dziś odmianami. Znajdziemy tu i czysty bukiet i nuty jabłka, czarnego bzu i cytryny, i orzeźwiającą kwasowość – to hit na lato! (♥♥♥♡). Podobnie w przypadku win czerwonych – świetnie zapowiada się młodziutkie jeszcze Rondo 2021, ale dość mocno zaznaczona kwasowość i wiśniowo-czereśniowe aromaty czynią z niego już teraz doskonałego partnera, chociażby do pizzy (♥♥♥+). Po raz kolejny brawa należą się za nowe wcielenie Zweigelta. Rocznik 2020 spędził rok w beczce, niedawno trafił do sprzedaży i właśnie rozpoczyna swoją przygodę. Mamy tu wszystko czego oczekujemy od tej odmiany i tego stylu – nuty wiśni, trochę jeżyny, czarny pieprz i trochę pestkowych akcentów (♥♥♥♡).

Souvenir 2021. © Maciej Nowicki.

Nowe rozdanie pojawiło się także u Maćka Mickiewicza i, choć szczególnie białe wina z rocznika 2021 potrzebują jeszcze trochę czasu by dojść do optymalnej formy, mam już swoich faworytów. Z pewnością należy do nich premierowy Souvenir 2021 czyli pierwsze w historii tego producenta wino z odmiany souvignier gris. Dojrzewał w stalowym zbiorniku, jego aromaty stoją na razie po stronie skórki cytrynowej, zielonego jabłka i odrobiny skalistych akcentów, ale czuć w nim moc i potencjał (♥♥♥). Najlepsze także przed innym winem – Johanis Koneser 2021. To wino zdecydowanie wytrawne, z nutami jabłek, pigwy, moreli i młodych cytrusów, mocną strukturą i odrobiną słonawych nut w zakończeniu (♥♥♥+). Klasyfikowany jako półwytrawny Feeling 2021 (100% rieslinga) swoją nazwą może wprowadzać w błąd, wysoka kwasowość (ponad 8 g/l) praktycznie niweluje słodkie akcenty, pozostawiając te odmianowe – morele, jabłka i skórkę cytryny (♥♥♥♡). Johanis 2021 (100% johanniter) to z kolei „kawał wina” – z mocną strukturą, podbitą kilkunastoma gramami cukru resztkowego (także w tym przypadku wyczuwalnego jedynie incydentalnie), z wyraźnymi aromatami morwy, moreli, pigwy i białej brzoskiwni (♥♥♥♡ ). Tradycyjnie już Mickiewicz pokazał też, jak powinien smakować słodszy solaris. Solero 2021 (35 g cukru resztkowego) ma niesamowicie czysty bukiet, aromaty brzoskwini, gruszki i korzennych przypraw, odrobinę akcentów miodowych i co równie ważne – bardzo elegancki styl. Będzie świetne z lekkimi deserami (♥♥♥♡ ).

Bursztyn 2021. © Maciej Nowicki.

Jednak trudny rocznik 2021 (w połowie września, przez kilka dni temperatura w regionie spadła do zaledwie 10 stopni w ciągu dnia, w wielu przypadkach wymuszając wcześniejsze zbiory), nie dla wszystkich był tak łaskawy. Czekam na białe wina z Winnicy Sienkiewicz (poprzedni rocznik był bardzo obiecujący), bo zaprezentowana na razie jako jedyna nowość młoda czerwień o nazwie Saluto 2021 (kupaż frontenaca i regenta) jedynie odstrasza swoją niedojrzałością i hybrydowo-łodygowymi aromatami (♥). Od początku kibicowałem też położonej w znakomitej lokalizacji Winnicy Giermasińskich, ale doprawdy nie mam pojęcia, jaki plan ma producent na swoje mocno niedojrzałe biele, z wodnistą strukturą i nordycką wręcz kwasowością. Trudno polecić tu jakiekolwiek wino, za to chętnie poznałbym osobę, która namówiła winiarza, by w takim regionie i takiej lokalizacji, posadzić takie odmiany jak crescent, saint pepin czy leon millot. Duże problemy z rocznikiem miała też opisywana już rok temu Winnica Rubinowa (kwasowość w niektórych winach dochodzi do 10 g!), ale obroniła się przynajmniej winami z mocniej zaakcentowaną słodyczą. Najlepszym z nich jest Bursztyn 2021 (100% solaris) z ponad 50 gramami cukru resztkowego, dobrą koncentracją i klasycznymi aromatami wzbogaconymi niestandardowo o akcenty muszkatu i czarnego bzu (♥♥♥).

Do zobaczenia za rok! © Maciej Nowicki.

Ostatnią z nowości były degustacje komentowane prowadzone w janowieckich restauracjach (w Maćkowej Chacie zestawem degustacyjnym zarządzał Michał Sobieszuk z Eat Polska, mnie zaś przypadła podobna rola w Czarnej Damie), które zakończyły sobotni program i – podobnie jak piątkowy „biforek” – były dodatkową atrakcją dla turystów nocujących w Janowcu i Kazimierzu Dolnym. W zeszłym roku nowe pomysły były koniecznością, tym razem rodzą się już plany, które mają sprawić, by Święto Wina w Janowcu 2023 zrobiło kolejny krok w dobrą stronę. Mocno trzymam za to kciuki.

Do Janowca podróżowałem na koszt własny, w składzie komisji degustacyjnej uczestniczyłem na zaproszenie organizatorów, win próbowałem na zaproszenie producentów, degustacje poprowadziłem na płatne zlecenie ich organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Czemu Dom Bliskowice wypisał się ze stowarzyszenia?