Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Piwnice ponownie otwarte!

Komentarze

Nie mam wątpliwości, że wśród wielu festiwali poświęconych rodzimemu winiarstwu, które zadebiutowały w zeszłym roku, jednym z najbardziej udanych był ten odbywający się w Zielonej Górze – Lubuski Festiwal Otwartych Piwnic i Winnic. Najlepszym dowodem były rzesze enoturystów, które w czerwcowy weekend odwiedziły stolicę tego regionu, a całą relację z tej imprezy możecie znaleźć w tym tekście. Właściwie od razu było też wiadomym, że impreza przerodzi się w cykliczną i w tym roku ponownie będziemy mogli ją odwiedzić, choć pewnie nikt nie przewidywał, że będzie to możliwe dwukrotnie (o czym na końcu dzisiejszego artykułu). Na razie czas na podsumowanie wydarzenia, które już za nami.

Piwnice ponownie otwarte! © Maciej Nowicki.

W porównaniu z zeszłoroczną edycją w programie II Lubuskiego Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic pojawiło się kilka nowości. Przede wszystkim zmienił się jego termin (z końca czerwca na tzw. majówkę), a tegoroczny długi weekend, siłą rzeczy wpłynął na jego wydłużenie – impreza trwała od 29 kwietnia aż do 3 maja, co z pewnością zwiększyło możliwości jej odwiedzin przez zainteresowanych. Udostępniono także kilka nowych piwnic – zarówno już odrestaurowanych (jak ta przy Kupieckiej 4), jak i przygotowanych specjalnie na tę okazję – jedną z nich, przy Grottgera 1 współorganizująca wydarzenie Fundacja Tłocznia dosłownie „odkopała”, wcześniej wejście do niej było niemożliwe. Łącznie można było odwiedzić 15 różnych lokalizacji. Pojawiło się także kilka zmian wśród samych winiarni. Do grona wystawców w piwnicach dołączyło trzech debiutantów (winiarnie: Wzgórza Cisowskie, Międzypole i Słoneczne Tarasy). Niektórzy producenci postanowili zaprosić gości do swoich winiarni, tym samym rezygnując z obecności w samym mieście (Winnica Żelazny). Mocno rozbudowane zostały towarzyszące festiwalowi koncerty, a nazwiska występujących tam artystów robiły wrażenie (pisałem o tym szerzej w zapowiedzi). Nie zmieniło się jedno – ostatnie przygotowane karnety rozeszły się jeszcze w sobotę wieczorem, dowodząc niesłabnącego zainteresowania tą unikatową formą wydarzenia w naszym kraju.

Tradycyjny pakiet degustacyjny. © Maciej Nowicki.

Robocza część festiwalu rozpoczęła się jeszcze wcześniej – od czwartkowej oceny lubuskich win w ramach znaku jakości „Wino warte Zachodu”. To formuła znana już z innych regionów kraju (najbardziej jako Karta Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły, w Sandomierzu pojawił się też znak „Potwierdzona Jakość”), a zakładająca ocenę jakości win w ramach przyjętego kryterium  – stosowny certyfikat otrzymują wina, których ocena przekroczyła ustalony próg punktowy. Podobnie jak rok temu, wyznaczony on został na poziomie 82 punktów. Najwyżej ocenione w każdej z kategorii wina otrzymują dodatkowo tytuł Championa. W tym roku zgłoszone wina (było ich łącznie 83) oceniało jury w składzie: Kazimierz Dębicki, Aleksander Kremer, Marcin Krzystolik oraz moja skromna osoba. I nie była to łatwa praca. Choć każdorazowo podkreślam, że dbałość o wysoką jakość zasługuję na uznanie, podobnie jak oddanie oceny tej jakości w ręce (czy raczej kubki smakowe) zewnętrznego gremium, w wielu przypadkach zastanawialiśmy się, jakie oczekiwania miał producent wobec swojego wina. Nie brakowało bowiem win złych, bardzo złych i katastrofalnych, przy produkcji których wyczerpano właściwie katalog winifikacyjnych błędów. Wygląda na to, że apele o konsultacje produkcji z enologami czy nawet bardziej doświadczonymi kolegami powinny być powtarzane jeszcze głośniej, bo wprawdzie dobrze się stało, że takie wina trafiły do oceny technicznej, a nie na jeden z konkursów winiarskich (swoją drogą, wraz ze zwiększającą się liczbą dostępnych win coraz częściej mówi się o preselekcji w przypadku niektórych z tych wydarzeń), niemniej nie mam specjalnych złudzeń, że te najgorzej przez nas ocenione i tak trafią na rynek, przyczyniając się do wrzucania wszystkich polskich win do jednego worka i robiąc swoistą „krecią robotę” tym winiarzom, którzy swojej jakości wstydzić się nie muszą. Na ocenę części ze zgłoszonych win z pewnością wpłynęła także ich młodość i nie do końca poukładana zawartość butelek (w skrajnych przypadkach były butelkowane… dzień wcześniej), na końcu jednak to winiarz decydował o tym, jakie wina nadesłać – a miał tu pełną dowolność. To wszystko sprawiło, że certyfikaty jakości ostatecznie otrzymała ledwie nieco ponad połowa zgłoszonych (dokładnie 45 win), przyznano też 4 tytuły Championa, na których teraz się skupię.

Zwycięzca wśród musiaków. © Winnica Equus.

Najwyższy poziom reprezentowała kategoria win musujących (to zresztą nic dziwnego), czego najlepszym dowodem była konieczność przeprowadzenia dogrywki dla wyłonienia Championa – dwa wina uzyskały identyczną ocenę. Ostatecznie został nim Equus Sekt Brut 2020 z Winnicy Equus, potwierdzając słowa z mojej wcześniejszej recenzji dotyczące świetnej jakości soczystego, żółtego owocu, delikatnej kremowej faktury i długiego finiszu (♥♥♥♥). Znakomite wrażenie zrobił też Riesling 2020 z Winnicy Od Nowa, który do wcześniejszych cytrusowo-jabłkowych aromatów, dorzucił teraz ich większą dojrzałość i mocniejszą strukturę (♥♥♥♥) oraz Traditio Brut 2020 (kupaż rieslinga i pinot noir) firmowany przez Winnicę Aris, z dominacją jabłkowo-orzechowego charakteru i świetnym musowaniem (♥♥♥♡+).

Nowe etykiety jeszcze niegotowe – przypominam zeszłoroczne. © Maciej Nowicki.

Wśród win białych (większość reprezentowała rocznik 2021) najwyżej oceniony został nowy kupaż Johanniter& Solaris 2021 z winiarni Folwark Pszczew, co stanowi najlepsze możliwe potwierdzenie stałego rozwoju tego producenta, o czym pisałem w grudniowej recenzji. Wrażenie robi niesamowicie czysty aromat, soczysty owoc i idealny balans między cukrem resztkowym a kwasowością oraz wyeliminowanie nadmiernej „brzoskwiniowości” i goryczki, często pojawiającej się w solarisie (♥♥♥♡+). Z czołówki bardzo podobał mi się także Johanniter Półwytrawny 2021 z Winnicy Aris (aromatyczne, z ciekawymi, różanymi akcentami i dobrze rozłożoną proporcjami, ♥♥♥+) oraz Cuvée 2021 (muscaris, solaris i hibernal) z Winnicy Łukasz – z nutami czarnego bzu, cytrusów i liczi oraz solidną porcją orzeźwienia (♥♥♥+).

Róż z Cantiny dostępny także w wersji musującej. © Maciej Nowicki.

Poprzedni rok nie był zbyt łaskawy dla polskich róży, ale pierwsze degustacje młodych win z rocznika 2021 zwiastowały powrót do ich dobrej formy praktycznie w każdym regionie. Tak stało się też w Lubuskiem. Championa w tej kategorii zdobyło Miłosz Różowe 2021 – tak jakby Krzysztof Fedorowicz wsłuchał się w moją ostatnią recenzję i kolejne wino tej barwy przygotował w całkowicie wytrawnej wersji (oszczędne aromatycznie, trochę malin i czerwonych jabłek, bardzo orzeźwiające i świetne na piknik, ♥♥♥♡). Z pewnością zapamiętam też dobrze ocenione Rosé 2021 z Winnicy Cantina (delikatna barwa, pełna wytrawność i czyste, truskawkowe aromaty, ♥♥♥+ ) oraz Rozalię 2021 od debiutanta – Winnicy Międzypole (szerzej o tym projekcie tutaj) – które także mocno stało po orzeźwiająco-wytrawnej strony mocy (♥♥♥).

Największe zaskoczenie. © Maciej Nowicki.

Z pewnością największym zaskoczeniem były rezultaty oceny wśród win czerwonych. Tytuł Championa z niebudzącą żadnych wątpliwości przewagą trafił do Regenta 2020 z Winnicy Milsko (wkrótce szerszy tekst o tym producencie, którego miałem okazję odwiedzić kilka dni później). Jest to jednak jeszcze jeden żywy dowód, że umiejętnie macerowane i dojrzewane wino z tej odmiany, przy zapewnieniu mu odpowiednich warunków i czasu, potrafi się odwdzięczyć się winiarzowi (a przy okazji i społeczeństwu). Spędziło 8 miesięcy w używanych beczkach z dębu węgierskiego, nie ma w nim śladu nut warzywnych czy łodygowych. Zamiast tego pojawia się czysty, czereśniowo-wiśniowy owoc, nuty ziół i szczypta przypraw, miękka tanina, elegancki styl i długi owocowy finisz. To z pewnością jeden z najlepszych regentów, jakich dane mi było spróbować (♥♥♥♥). Poziom trzyma Winnogóra – Winnica w Ogrodzie, bo w tym roku następca świetnie ocenianego Pinot Noir 2019, także znalazł się w absolutnej czołówce. Pinot Noir 2020 jest delikatniejszy w budowie od poprzednika, stoi bardziej po stronie poziomki i młodej wiśni, ma też wyższą kwasowość, ale to znakomite wydanie tej odmiany z solidnym potencjałem (♥♥♥♡). Wreszcie Vintro 2019 będące powrotem do dobrej formy Winnicy Bachsowe Pole. To także niespodzianka, bo odmiana portugieser nie cieszy się specjalną popularnością, a to właśnie ona stanowi o tym winie, które dojrzewało przez 18 miesięcy w beczce z dębu francuskiego. Czerwony owoc, zioła, umiejętnie podbite nutami dębowymi, z solidną budową i podobnym potencjałem – brawo! (♥♥♥♡)

Coraz lepsze! © Maciej Nowicki.

W kategorii win specjalnych (głównie biele macerowane na skórkach) i win słodkich, tytułów Championa nie przyznano z uwagi na niewielką liczbę zgłoszeń (w obu kategoriach wystawiono po trzy wina przy minimum wynoszącym pięć), ale warto podkreślić, że wśród win pomarańczowych zdecydowanie najwyżej oceniona została Pandemiczna Pomarańcza 2021 z Winnicy Miłosz (w porównaniu z ostatnią recenzją wyraźniejsze stały się nuty herbaciane i cytrusowe, ♥♥♥♡+), a wśród słodkich – Muscaris 2021 z Winnicy Aris (84 gramy cukru resztkowego) o klasycznych dla odmiany, różanych aromatach i dobrej koncentracji. W tym roku będzie jeszcze o nim głośno (choć nakłaniam producenta do wykorzystywania dla tego wina butelek o mniejszej pojemności niż 0,75 l, ♥♥♥♡)

Wejście do jednej z piwnic. © Maciej Nowicki.

Wspomniałem już o historycznych piwnicach, teraz czas na kilka słów o ich winiarskiej zawartości. Biorąc pod uwagę wcześniejsze analizy możecie się Państwo raczej domyślać, że poziom był mocno zróżnicowany. Niektórzy zrobili na mnie spore wrażenie nowym rocznikiem, przy innych miałem poczucie straconego czasu, nie brakowało też solidnej reprezentacji średniej półki, gdzie obiecujące wina przeplatały się  z tymi kompletnie nieudanymi. Udało mi się też odwiedzić dwóch z trzech debiutantów. Wzgórza Cisłowskie (na razie 0,5 ha, docelowo dwa razy tyle) zaprezentowały obiecujące wina białe (najwyżej oceniłem Bianco Solare 2021, czyli zwiewną biankę z nutami kwiatów i zielonego jabłka, ♥♥♥), ale czerwony regent (Remi Red 2021) miał w sobie wszystko czego nie należy pokazywać publicznie (i 9,5% alk.) – naprawdę, robienie czerwonego wina na siłę nie jest dobrym pomysłem przynajmniej od 2014 roku (♥). Na stoisku Winnicy Słoneczne Tarasy (owocuje na razie 0,4 z 1 ha tarasowych nasadzeń, ale łączna powierzchnia do zagospodarowania to aż 12 ha) spróbować można było dwóch próbnych kupaży (białego i czerwonego), na które składały się odpowiednio wszystkie aktualnie dojrzewające białe i czerwone odmiany winorośli. Mimo pewnych nieczystości w bukiecie biel była bardziej obiecująca (♥♥), mam też nadzieję, że udało mi się przekonać właścicieli do nieco innych prób w przyszłości. Z pozostałych kwestii przeraża mnie rosnąca popularność półwytrawnych chardonnay – o ile cukier resztkowy nie przeraża mnie w rieslingu, to do chardonnay kompletnie nie pasuje, a niektóre z takich prób były wręcz kuriozalne (Winnica pod Wieżą). Nie od dziś wychodzę jednak z założenia, że lepiej więcej miejsca poświęcić winom godnym polecenia, dlatego poniżej subiektywny przegląd producentów u których wizytę w czasie pobytu w Zielonej Górze zapamiętałem najdłużej (nie powtarzam tych już ocenionych wcześniej lub w oddzielnych tekstach).

Zakup obowiązkowy. © Maciej Nowicki.

Winnica Cantina

Przedsięwzięcie Karoliny i Mariusza Pacholaków stale się rozwija (lada moment gotowe będą pokoje gościnne dla enoturystów). Także wśród samych win widać obrane i udoskonalane z każdym rocznikiem kierunki. Pierwszym z nich są wina musujące – zarówno pet-naty, jak i te powstające metodą Merreta i saturacji. W roczniku 2021 obowiązkowym wyborem jest Hibernal / Riesling Extra Brut 2021 (metoda Merreta), mętne, niefiltrowane, z nutami jabłek, moreli, pigwy, pestek i wyraźną cytrusową kwasowością (♥♥♥♡), jak i Frizzante Sauvignon Blanc 2021 (saturacja) o lekkich, odmianowych aromatach, z solidnym, orzeźwiającym finiszem (♥♥♥+). Zwracam też uwagę na spokojną wersję Sauvignon Blanc 2021 – aromat jest nieco żywszy niż w musiaku, pojawia się też szczypta cukru, ale i sporo czarnego bzu, soczystego jabłka i agrestu oraz nut trawiastych (♥♥♥♡). Przypominam, że Cantina ma aktualnie najwięcej nasadzeń sauvignon w Polsce (1,5 ha) i dalsze plany wobec tej odmiany.

Warte zapamiętania. © Maciej Nowicki.

Winnica pod Lipą

Białe wina tego producenta recenzji doczekają się w przyszłości (dopiero niedawno trafiły na rynek), więc dziś koncentruję się na czerwieniach. Pinot Noir 2019 (12 miesięcy w beczce) to dobra budowa (13%), raczej ziemisty i mało owocowy bukiet, co nadrabiane jest w smaku – tu więcej jest truskawki, maliny i wiśni, umiejętnie podbitych nutami dębowymi (♥♥♥+ ). Tradycyjnie większe wrażenie robi jednak… Regent (w tym przypadku rocznik 2018), bo to historia, którą znamy już z dawnej opowieści, ale i dzisiejszego tekstu. Rok dojrzewania w beczce z – uwaga! – polskiego dębu i jeszcze więcej w butelce przed wprowadzeniem do sprzedaży. Efekt? Świetny, dojrzały, czerwony i czarny owoc (śliwka, jeżyna, śliwka), miękka tanina, trochę czarnego pieprzu i długie, owocowe zakończenie. Tak po prostu trzeba (♥♥♥♡+).

Mój faworyt. © Maciej Nowicki.

Winnica Stara Winna Góra

Znakiem firmowym Marka Krojciga jest rzecz jasna riesling, który tradycyjnie pojawia się w dwóch wersjach – wytrawnej (Liryczny) i półwytrawnej (znad Pradoliny). W roczniku 2021 oba prezentują się z dobrej strony – Liryczny jest delikatny, mocno cytrusowy, z odrobiną akcentów melona (♥♥♥+), znad Pradoliny ma jeszcze lżejszą budowę (10,5% alk.), co nadrabia wyższym poziomem cukru resztkowego i nieco słodszym owocem (wyraźniej zaznaczone nuty jabłkowe, ♥♥♥+). Na razie największe wrażenie robi jednak Saphira 2021, powstająca z mało popularnego w Polsce, szczepu o tej samej nazwie. Bardzo rasowe, wręcz mineralne, z nutami białych kwiatów, skórki jabłka, cytrusów i wyraźnej kwasowości, a wszystko to znakomicie poukładane (♥♥♥♡). Czerwony rodzynek w postaci Regenta 2020 jest niezły i stoi po stronie owocu, ale na tle białych win wypada więcej niż blado (♥♥♡).

Nowe wina w ofercie. © Maciej Nowicki.

Winnica Saganum

Jest duża szansa, że w tym roku Marcin Furtak przebije rekord w liczbie oferowanych etykiet, bo do sprzedaży wprowadził kilka zupełnie nowych win reprezentujących nowe odmiany winorośli. Najwyżej oceniam na razie Hibernala 2021 (wreszcie odpowiednio dojrzewającego w parceli producenta) utrzymanego w bardzo odmianowym stylu, z wyraźnymi nutami ziół i solidną budową (♥♥♥♡). Obiecująco zapowiada się też Gewürztraminer 2021 (48 godzi maceracji) o pięknym, różanym bukiecie, ale jeszcze nieco rozchwianym smaku – nie widzę jednak zagrożenia dla ułożenia się wszystkich elementów w najbliższych miesiącach (♥♥♥). Dobre wrażenie robi też Souvignier Gris 2021 – ze świetną jakością soczystego owocu (morele, jabłka, pigwa) i niezłym potencjałem (♥♥♥+). Całkowicie przedpremierowo spróbowałem też Regenta Sekt 2020, powstającego metodą tradycyjną (na razie 12 miesięcy na osadzie), z niezbyt aromatycznym bukietem, ale znakomitą, kremową teksturą i dobrym orzeźwieniem. Wino na razie wciąż dojrzewa, ale z pewnością zrobi wrażenie, gdy pojawi się wreszcie na rynku (♥♥♥+).

Z potencjałem! © Maciej Nowicki.

Winnica Pod Winną Górą

W zeszłym roku pierwszy oficjalny rocznik tego producenta odbił się szerokim echem – i słusznie. Życie pokazało, że wielu debiutantów nie jest w stanie powtórzyć takiego poziomu w kolejnych latach, na szczęście nie dotyczy to Tytusa Fokszana, choć powtórki słodkiego rieslinga i tak nie będzie – nie pozwoliły na to parametry rocznika. Pozostaje nam cieszyć się pozostałymi winami, z których na szczególne wyróżnienie zasługują dwa – Frizzante Słońce i Rzeka 2021 to riesling (z 5-procentowym dodatkiem johannitera) powstający metodą saturacji, o delikatnym musowaniu, zwiewnej budowie i rześkim charakterze – połączenie zielonego jabłka, soku z cytryny i wyraźnej kwasowości to przepis na sukces tego lata (♥♥♥). Cuvée Słońce i Rzeka 2021 to zaś niemusująca wersja tego wina, z bardziej zaakcentowanym cytrusem, wyższą mineralnością i odrobiną słonawych akcentów (♥♥♥+).

Już w czerwcu! © Fundacja Tłocznia.

Dla wszystkich, którym narobiłem apetytu dzisiejszym tekstem, mam dobrą wiadomość. Już za dwa tygodnie, podwoje zielonogórskich piwnic otworzą się ponownie – tym razem w ramach Dni Otwartych Piwnic Winiarskich, organizowanych przez Fundację Tłocznia i zielonogórski Oddział Gazety Wyborczej przy wsparciu włodarzy Zielonej Góry. Wydarzeniu ponownie sprzyja długi weekend (odbywać się będzie przez cztery dni – od 16 do 19 czerwca), a już teraz zapowiadanych jest jeszcze więcej winiarskich lokalizacji. Szczegóły wydarzenia dostępne są pod tym linkiem, a karnety zakupić można online tutaj. Zielona Góra ponownie zaprasza!

Winicjatywa i Ferment są patronami II Lubuskiego Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic oraz Dni Otwartych Piwnic Winiarskich. Ocenę win prowadziłem na zaproszenie Organizatorów, do Zielonej Góry podróżowałem na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.