Święto Wina w Janowcu – garść impresji
Po pierwsze: najważniejsze, że Święto Wina w ogóle się odbyło. Po kilku udanych edycjach, w tym roku dyrekcja Muzeum Nadwiślańskiego (któremu podlega Zamek w Janowcu) postanowiła zrobić wszystko, by do świętowania nie doszło. Ostatecznie, udało się dojść do porozumienia na dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem i dzięki niemałemu wysiłkowi Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły spotkanie doszło do skutku. Udało się też zdążyć z wyjątkowo udanym, merytorycznym i przejrzystym folderem.
Po drugie: Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły. To prężnie działające stowarzyszenie jest chyba jedynym, które z własnej inicjatywy organizuje wybór najlepszych win spośród produkowanych przez własnych członków (a konkretnie, przyznaje najlepszym Kartę Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły uprawniająca m.in. do oznaczenia stosownym znaczkiem etykiety wina), przekazując prawo ich wyboru zewnętrznej komisji. A przy formalnych i nieformalnych rozmowach widać autentyczne zainteresowanie zgłaszanymi wnioskami i uwagami. Brawa i, jak to się kolokwialnie mawia, szacun za odwagę!
Po trzecie: miejsce. Oczywiście najważniejsza jest to, co w środku, ale nie da się ukryć, że samo miejsce imprezy – piękny dziedziniec Zamku w Janowcu i otaczający go malowniczy teren nad Wisłą należą do t.zw. Okoliczności Przyrody Niepowtarzalnej. Gdy do tego zestawu dołączy jeszcze słoneczna pogoda to naprawdę ciężko zmusić się do powrotu. Tym bardziej, że sam Janowiec to urocze miasteczko, z lokalami gastronomicznymi w których podaje się polskie wino z lokalnych winnic, idealne do spędzenia tam nie tylko weekendu. A kto się znudzi może zawsze udać się na drugą stronę Wisły do Kazimierza Dolnego, gdzie można trochę pozwiedzać lub spotkać na uroczym rynku niejednego warszawskiego celebrytę.
Po czwarte: rocznik 2013. Nie był to udany rok dla winiarzy, z tym chłodnym i mokrym rocznikiem wielu sobie zwyczajnie nie poradziło, o czym samodzielne i boleśnie mogliśmy się przekonać degustując w ciemno 44 zgłoszone wina. Przed niektórymi winnicami naprawdę dużo pracy by podbić swoimi winami serca nie tyle samej komisji konkursowej co osób dużo, dużo ważniejszych, czyli przyszłych konsumentów. Tym samym kolejne słowa uznania dla tych, którym się to udało już teraz:
Po piąte: udane debiuty. W czasie tego konkursu największe wrażenie zrobiła na mnie Winnica Maja. Wyróżniliśmy oba zgłoszone przez nią czerwone wina – czysty Pinot Noir Percock 2013 (lekkie, z czystym, fajnym owocem i dobrą strukturą) oraz kupaż tegoż pinot noir z regentem (Czerwone 2013), podobało mi się także Cuvée 2013 (solaris 80%, hibernal 20% – cytrus, wysoka kwasowość, w panujące w weekend upały orzeźwiało idealnie). Dwa wyróżnienia zdobyła też Winnica Modła, cieszy zwłaszcza to dla Rosé 2013 (100% rondo, intensywne w barwie i owocu, nieco podgazowane, przypominające vinho verde – bardzo smaczne). Można jedynie żałować, że na razie wina te nie są dostępne w sprzedaży.
Po szóste: potwierdzenie jakości. Winnica Solaris znów dobrze wypadła z białymi winami, wśród dwóch wyróżnionych, smakowało mi zwłaszcza Solero 2013 (100% solaris, sporo egzotycznego owocu z bananem i mango na czele, dobra struktura). Ale największe słowa uznania kieruję do winnicy Dom Bliskowice. Johaniter 2013 to świetnie zrobione wino, którego 8 g cukru resztkowego osłodzi życie tym, którzy narzekają na wytrawne wina. „5 13” – czyli Rondo 2013 to 3 x dobre: owoc, kwasowość i równowaga. Wreszcie klasę pokazał Cabernet Cortis 2012, któremu upływ czasu robi zdecydowanie dobrze – w nosie nie tylko owoce, ale i nuty dymne, w smaku delikatne akcenty owocu, dobry garbnik i długa końcówka. I dobry potencjał na kolejne lata – zamierzam to sprawdzić. Bliskowice mają jeszcze jeden atut, o którym inni czasami zapominają: świetne graficzne projekty, począwszy od etykiet, skończywszy na papierowych torbach. W poprzednim punkcie żałowałem, tym razem się ciesze – wina Winnicy Solaris i Domu Bliskowice już od pewnego czasu są dostępne w sprzedaży!
Po siódme: za rok też przyjeżdżam.
Do Janowca podróżowałem i w komisji zasiadałem na zaproszenie Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły.