Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Słodko-gorzkie Święto Wina w Janowcu

Komentarze

Wierzyłem, że we wstępie do relacji ze Święta wina w Janowcu będę mógł napisać, że po rocznej przerwie spowodowanej pandemią atmosfera znów przypominała najlepsze edycje z lat 2018 i 2019. Niestety, nie mogę. Splot czynników zależnych i niezależnych od jego organizatorów (głównymi są Muzeum Nadwiślańskie i Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły) sprawił, że tegoroczna impreza zakończyła się frekwencyjną klęską – i to chyba najgorszą w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Już po fakcie w mediach społecznościowych rozpoczęło się roztrząsanie przyczyn tej sytuacji i jak to zwykle w krajowych realiach bywa, do jednego worka wrzucono prawdziwe, mniej prawdziwe, a często wręcz absurdalne powody. Pozwolę sobie przedstawić własną opinię.

Tak było w niedzielę…© Maciej Nowicki.

Zacznijmy od tego, że zmianie musiała ulec sama data wydarzenia. Realizacja przedsięwzięcia w oryginalnym i rozpoznawalnym terminie – czyli w ostatni weekend maja – nie była możliwa z powodu obostrzeń pandemicznych. Długo toczyła się także dyskusja dotycząca możliwości prowadzenia w czasie Święta degustacji win, a nie jedynie ich sprzedaży, co także związane było z kwestiami sanitarnymi. Ostatecznie zdecydowano, by impreza w trzydniowym formacie (w piątek można było odwiedzać poszczególne winnice, sobota i niedziela przeznaczone były na właściwe świętowanie) odbyła się w dniach 11-13 czerwca. Tutaj docieramy też do tych krytycznych argumentów, z którymi trudno się nie zgodzić. Nowy termin, który w dodatku pojawił się dość późno, wymagał intensywnej promocji, a tej właściwie nie było. Dość powiedzieć, że wydarzenie na Facebooku – w ostatnich latach standard w komunikacjach dotyczących wszelkich festiwali winiarskich – pojawił się bodajże tydzień wcześniej, nie zawierając poza „suchym” programem jakiejkolwiek dodatkowej aktywności, nawet tuż przed samym weekendem. W efekcie mało kto o imprezie wiedział – do tego stopnia, że nawet wczoraj pytany byłem przez osobę dość dobrze zorientowaną w polskim winiarstwie, czy „święto w Janowcu w ogóle się w tym roku odbędzie”.

Część ze stoisk znalazła się w parku. © Maciej Nowicki.

Nie był to jednak koniec problemów. By zwiększyć odstępy pomiędzy stoiskami poszczególnych winiarzy (argument w tych czasach poniekąd słuszny, zważywszy na to jak wyglądało to choćby trzy lata temu), zdecydowano podzielić poszczególne stanowiska pomiędzy dziedziniec zamkowy, a otaczający go park. Nie rozwiązano jednak prozaicznej kwestii – win od producentów znajdujących się na zewnątrz spróbować można było bez problemu, by dotrzeć do tych na dziedzińcu, należało… wykupić bilet wstępu na zamek. Sytuacji nie pomogły też kontrowersje związane z festiwalowym plakatem (nie pierwsze zresztą w Polsce). Tegoroczny, zaprojektowany zresztą przez znakomitego artystę, prof. Lecha Majewskiego, w odbiorze podzielił nawet samych winiarzy i w konsekwencji zyskał status kolekcjonerskiego jeszcze przed samym festiwalem, nie pojawiając się w oficjalnej dystrybucji. Mam zresztą wrażenie, że dyskusja w obronie wolności – choć słuszna – stała się ważniejsza od wysiłków na rzecz przyciągnięcia publiczności do uczestnictwa w samym wydarzeniu. Nawet kończący pierwszy dzień koncert Krzysztofa Kiljańskiego wykonującego największe przeboje z repertuaru Franka Sinatry (notabene także biletowany oddzielnie) nie okazał się skutecznym „wabikiem” – widok kilkudziesięciu zgromadzonych pod parasolami osób na tle pustego dziedzińca, był wyjątkowo smutny.

Tegoroczny plakat festiwalowy. © Lech Majewski.

Pogoda to zresztą kolejny z bolesnych akcentów. Jakby chcąc zemścić się za wszystkie opisywane wyżej niedociągnięcia, okazała się w tym roku wyjątkowo kapryśna – by użyć możliwie najbardziej dyplomatycznego określenia. O ile w sobotę potężna nawałnica nadeszła dopiero pod koniec dnia, w niedzielę deszcz i porywisty wiatr wypłoszyły nawet największych fanów – w ciągu kilku godzin pobytu doliczyłem się łącznie góra setki osób, co biorąc pod uwagę dotychczasowe edycje było wartością dramatyczną. Smutek tym większy, że od strony czysto winiarskiej dobrych powodów nie brakowało, a wśród wystawców pojawiła się największa w ostatnich latach liczba debiutantów.

Widoki z dworku – miejsca obrad komisji. © Maciej Nowicki.

Bez względu na problemy Święto nie mogło obyć się bez tradycyjnej degustacji win zgłoszonych do oznaczenia Kartą Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły. Jej założenia przypominam co roku, 12 miesięcy temu odbyła się nawet bez samego festiwalu, jako wyraz wsparcia dla lokalnych winiarzy (moją relację znajdziecie tutaj). Zawsze podkreślam, że Stowarzyszenie Winiarzy MPW było pierwszym, które ocenę swoich win (w czasie degustacji w ciemno) oddało w ręce corocznie powoływanej, zewnętrznej i całkowicie niezależnej komisji, która od kilku lat ma też dodatkowe zadanie – starać się wychwycić wspólne cechy, powstających w tym regionie win, które w przyszłości mogłyby być podstawą do stworzenia apelacji geograficznego pochodzenia. W tym roku w skład komisji weszły sommelierki: Kamila Dzierżawska i Olga Surdyk oraz piszący te słowa. Do oceny zgłoszono tym razem 27 win, podobnie jak rok temu jedynie kilka z nich nie spełniło minimum jakościowego. Wśród pozostałych wybrano 9, które zdaniem komisji w sposób szczególny wyróżniły się jakością. Oto one:

Wina białe

Winnica Pańska Góra Riesling 2020

Winnica Sienkiewicz Del Sole 2020 (kupaż solarisa i muskatu)

Winnica Kamil Barczentewicz Pinot Blanc Beton 2019

Winnica Rubinowa Agat 2020 (johanniter)

Winnica Rodzinna Mickiewicz Feeling 2020 (riesling)

Winnica Rodzinna Mickiewicz Solero 2020 (solaris)

Winnica Rodzinna Mickiewicz Soleros 2020 (kupaż muscarisa, hibernala i jutrzenki)

Wina czerwone

Winnica Kamil Barczentewicz Pinot Noir 2019

Winnica Sienkiewicz Riserva 2019 (frontenac, regent, cabernet dorsa, cabernet cortis)

W końcowym protokole komisja dodatkowo wyróżniła za wyjątkową jakość PInot Noir 2019 z Winnicy Barczentewicz.

Winnica Sienkiewicz. © Maciej Nowicki.

W podsumowaniu warto zwrócić uwagę na kilka aspektów. Po raz pierwszy od kilku lat wyróżnienia nie doczekało się żadne z różowych win. Te ze zgłoszonych albo cierpiały na brak dobrego owocu albo dostatecznego zbalansowania cukru resztkowego – z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia w czasie konkursu Polskie Korki 2021. Również po dłuższym czasie do oceny zgłoszono reprezentanta Winnicy Pańska Góra – kiedyś czołówki regionu, później obsadzonej na nowo odmianami winorośli szlachetnej. Orzeźwiający Riesling jest pierwszym z jej przedstawicieli (♥♥♥). Dwa wyróżnienia zdobyła Winnica Sienkiewicz – młody producent, który zarówno w ocenie win, jak i samym święcie, brał udział po raz pierwszy. Szczególnie ciekawym winem jest umiejętnie poukładany czerwony kupaż, choć to wino, które więcej fanów zdobędzie wśród miłośników wyraźnych, dębowych aromatów (dojrzewało w beczce z dębu amerykańskiego). Spoza tej stawki, zwracam też uwagę na Souvi Grigio 2019 – 100% souvignier gris, w dobrej, odmianowej stylistyce i z cytrusowo-jabłkowymi nutami (♥♥♥♡).

Winnica Rubinowa. © Maciej Nowicki.

Innym dobrze oddającym charakter odmiany winem jest johanniter z Winnicy Rubinowa w Opolu Lubelskim, także po raz pierwszy debiutującej w wydarzeniu. Wyróżniony Agat 2020 ma sporo świeżych nut cytrusów i białego pieprzu, akcent mineralny i i dobrą kwasowość (♥♥♥♡). Dobrze zapowiada się też Szmaragd 2020 (kupaż sibiery i hibernala), z nutami ziół, zielonych jabłek i dobrym balansem pomiędzy odrobiną słodyczy (9 g cukru resztkowego) a cytrusowym finiszem (♥♥♥). Obiecujący jest także Bursztyn 2020 (100% solarisa), pełny soczystej brzoskwini i słodkich gruszek. Czerwone wina potrzebują jeszcze trochę czasu.

Winnica Mickiewicz. © Maciej Nowicki.

Wśród wyróżnionych win nie zabrakło tych od Macieja Mickiewicza, który laury zbiera co roku. Inaczej nie mogło być tym razem, a to dlatego, że nowy rocznik należy do udanych (winiarza nie dotknęły większe problemy, udało mu się wyprodukować nawet więcej wina niż rok wcześniej), a wszystkie prezentuje wyjątkowo równą formę. Na ten moment, „pierwszymi wśród równych” są właśnie dwa z jego znaków firmowych – Feeling i Johanis (oba ze znakomitym balansem i lekko kremową fakturą) oraz Soleros – nowy kupaż, którym Mickiewicz raz jeszcze udowadnia, że w kategorii win klasyfikowanych jako „półsłodkie” nie ma sobie równych (♥♥♥+). Recenzja pełnego rocznika już wkrótce, w przeciwieństwie do opisanego już debiutu Kamila Barczentewicza, któremu pozostaje złożyć raz jeszcze gratulacje za taki początek (ekspresja wapiennych gleb w jego Pinot blanc Beton 2019 to właściwie książkowy przykład stylistyki, której poszukujemy w regionie).

Winnica Las Stocki. © Maciej Nowicki.

Jak wspomniałem wcześniej, dobrych win było w tej edycji jeszcze więcej. Podoba mi się dobry poziom nowego rocznika zaprezentowany przez Mariusza Grabkę i Winnicę Las Stocki, a najbardziej wyróżniające się w tym momencie wina to Febe 2020 (johanniter z dodatkiem gewürztraminera; cytrus i jabłko podbite lekko muszkatowymi nutami,♥♥♥+) oraz Dione 2020 (seyval blanc i pinot blanc; jabłka i białe kwiaty w lekkim, bardzo orzeźwiającym stylu, ♥♥♥+). Czerwone wina (Kari 2020 – cabernet cortis i Rea 2020 – regent) są dopiero w połowie z planowanego 12- miesięcznego pobytu w beczkach i na ich ocenę przyjdzie jeszcze czas. Przy okazji pozytywną zmianę przeszły także etykiety.

Winnica Rzeczyca. © Maciej Nowicki.

Gdy mowa o równym poziomie, w zestawieniu nie może zabraknąć Winnicy Rzeczyca. Choć Rafał Adamczyk, w swoim stylu żartuje, że „za mało cukru”, to gdzieś podświadomie na pewno może być dumny – rocznik 2020 wśród win białych zdecydowanie przewyższa poprzedni. Szczególnie polecam sięgnąć po wytrawnego, ostrego jak brzytwa Gewürztraminera i utrzymanego w podobnej stylistyce, mocno ziołowego Hibernala 2020 (♥♥♥♡). Ten ostatni swoją formą przypomina mi najlepsze wina z tego szczepu wychodzące spod ręki Michała Pajdosza i chyba trudno o lepszy komplement. Dodatkowo powstaje z 12-letnich już krzewów. Wśród win czerwonych absolutnymi faworytami są soczysty, wiśniowo-poziomkowy i znakomicie poukładany Zweigelt 2019 (12 miesięcy dojrzewania w dębowej beczce,♥♥♥♡) i szczuplejszy w budowie, bardziej ziołowy i jeżynowy Saint Laurent 2019 (dojrzewanie w stalowych zbiornikach, ♥♥♥+).

Winiarnia i winnica Dymek. © Maciej Nowicki.

Absolutnym debiutem pochwalić się mogła Winiarnia i Winnica Dymek, położona między Nałęczowem, a Kazimierzem Dolnym. Pierwsze nasadzenia z 2018 roku to na razie nieco ponad 0,6 ha. Składają się na nie takie odmiany jak chardonnay, pinot blanc i zweigelt. Premierowy Pinot Blanc 2020 jest na razie młodziutki, ale zwiastuje dobry kierunek rozwoju (♥♥♥).

Winnica Giermasińskich. © Maciej Nowicki.

Nowym rocznikiem pochwaliła się też Winnica Giermasińskich – jedna z dwóch położonych w obrębie Kazimierza Dolnego (obok tegorocznego debiutantaWinnicy Kazimierskie Wzgórza). To producent z dobrą, winiarską historią – nestor rodu i dziadek aktualnego właściciela – Stanisław Giermasiński – produkcją win (owocowych) zajmował się już w 1929 roku, a w 1952 otworzył pierwszą powojenną wytwórnię win owocowych – właśnie w Kazimierzu. 69 lat później rocznik 2020 współczesnych win gronowych utrzymany jest w delikatnym stylu (większość win ma 10-11% alkoholu), a moimi faworytami są Blanc 2020 (seyval blanc i bianca – cytrusowy, z nutami wosku pszczelego, ♥♥♥) oraz Sol 2020 (solaris i hibernal z późnego zbioru, z aromatami dojrzałych żółtych owoców i cytrusowym finiszem, ♥♥♥ ).

Winnica Modła. © Maciej Nowicki.

Można powiedzieć, że Winnica Modła niespiesznie wprowadzała wina do sprzedaży, zanim to było modne – Tomasz Stola właściwie od zawsze podkreślał, że chce dać im jak najwięcej czasu na spokojne dojrzewanie. Oznacza to, że dziś możemy próbować premierowych win białych z rocznika 2019 i czerwonych z rocznika 2018. Wśród tych pierwszych szczególnie polecam Griseo XIX – czyli pinot gris ze świetną jakością owocu i nieco taniczną strukturą (♥♥♥♡) oraz Apricus Dry XIX – czyli powrót do zdecydowanie wytrawnego (i jakże rzadko spotykanego w polskich realiach) solarisa z nutami skórki jabłka, białej brzoskwini i pigwy (♥♥♥♡). Premierą wśród win czerwonych było Cuvee XVIII – kupaż merlota, blaufrankischa i cabernet sauvignon dojrzewający przez 12 miesięcy w używanej dębowej beczce. Nuty jeżyny, dojrzałej wiśni i porzeczki, lekka struktura (12,5%) i odrobina pikantnych i skórzanych akcentów dały wino, o którym z pewnością nie raz jeszcze w tym roku wspomnę (♥♥♥♡).

Winnica Widok. © Maciej Nowicki.

Wizyta w Winnicy Widok była zaś zapowiedzią tego, co się wkrótce wydarzy. Parcela tego producenta została w zeszłym roku mocno poszkodowana przez choroby grzybowe, więc swój czas mają teraz wina czerwone z rocznika 2019. Potrzebują jednak czasu – zarówno Credo 2019 (pinot noir) jak i San Esco 2019 (blaufränkisch) dojrzewają w beczkach dopiero 2 miesiące i choć aromaty są czyste, owoc dobry, a potencjał spory (szczególnie w przypadku pinot noir), to na końcowe efekt trzeba jeszcze poczekać.

Jakie będą widoki na przyszłość? © Maciej Nowicki.

Jak widać, tegoroczne Święto Wina w Janowcu miało zdecydowanie słodko-gorzki charakter. Kluczowe pytanie brzmi, czy uda się wyciągnąć wnioski, by kolejna edycja (jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, będzie to 28-29 maja 2022) stanowiła powrót do najlepszych czasów tej imprezy. Ferment i Winicjatywa tradycyjnie wyciągają rękę, by taki powrót wspomóc.

Do Janowca podróżowałem na koszt własny, w składzie komisji degustacyjnej uczestniczyłem na zaproszenie organizatorów, win próbowałem na zaproszenie producentów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Na festiwalu byłem w sobotę i uważam, że tragedii frekwencyjnej nie było. Dominowała za to radosna piknikowa atmosfera (o co chyba w tego typu plenerowych imprezach chyba chodzi?).

    Co do samych win to moje oceny raczej rozbiegają się z tymi przedstawionymi w tekście.

    Część z nich oceniłbym raczej wyżej, część zdecydowanie niżej.

    Napiszę tylko, że trójka moich faworytów to:

    1. Winnica Dymek ( https://www.facebook.com/winnicadymek/ ) – Pinot Blanc 2020;

    2. Winnica Modła ( http://www.winnicamodla.pl/ ) – Chary Bary XVIII (Chardonnay 2018);

    3. Winnica Rzeczyca ( https://www.facebook.com/WinnicaRzeczyca/ ) – Zweigelt 2019.

    Wszystko Vitis Vinifera! Przypadek?

    • Grzegorz Capała

      Z tymi nagradzanymi winami, to rzeczywiście ciekawa sprawa. W ciągu w dwóch dni usłyszałem bardzo różne opinie od ludzi, którzy piją polskie wina i którzy inaczej niż jury Korków 2021 i w Janowcu 2021 je oceniają. Sam zresztą bywałem totalnie zdziwiony ocenami zawodowców i moimi, które były czasem totalnie „rozjechane”. Pijąc wino prawie 30 lat i zajmując się nim półprofesjonalnie, coś tam chyba w winie wiem i jakoś je rozumiem. Okazuje się też, że nie jestem odosobniony w swoich opiniach.
      Robi się śmiesznie czy strasznie ? A może tylko dziwnie.

  • Nie dziwię się kontrowersjom związanym z plakatem, bo jest po prostu okropny! Przysłowiowy „jelen na rykowisku” ma mniejsze stężenie kiczu niż to „dzieło”.

  • Modła miała bardzo fajnego różowego zweigelta. Nie wystawiali go teraz, jak rozumiem.

    • Kuba Guzowski

      W tym roku nie braliśmy (Winnica Modła) udziału w przyznawaniu Znaku Karty Win MPW