Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winobranie pod znakiem NAJ

Komentarze

W dużych, cyklicznych festiwalach – zresztą nie tylko winiarskich  – planem minimum na każdą kolejną edycję jest uniknięcie regresu względem tej poprzedniej. Utrzymanie dotychczasowego poziomu może już być powodem do pewnej satysfakcji, wiadomym jest jednak, że celem każdego ambitnego organizatora jest ciągłe podnoszenie poprzeczki. Tym bardziej cieszy mnie, że tegoroczna odsłona Winobrania w Zielonej Górze zrobiła kolejny jakościowy krok. Perspektywę do obserwacji miałem zresztą dobrą – po raz pierwszy obecny tam byłem przez pełne dziewięć dni tego festiwalu.

Rekordowe winobranie. © Maciej Nowicki.

Nie tylko z kronikarskiego obowiązku warto przypomnieć, że mimo winnej nazwy, ta impreza w Zielonej Górze to tak naprawdę dwa wydarzenia. Większość z punktów programu – koncerty, sporej wielkości wesołe miasteczko czy wypełnione wszelkiej maści stoiskami i straganami (niestety zwykle mocno „ludycznej” jakości) centrum miasta składają się na Dni Zielonej Góry, w tym roku świętującej także 700-lecie nadania praw miejskich. Część stricte winiarska, nawet mimo stale zwiększającej się liczby lubuskich producentów, była przez wiele lat marginalizowana nawet w obrębie przeznaczonej dlań płyty Starego Rynku (choćby poprzez umieszczenie tam monstrualnej sceny koncertowej), o czym pisałem zresztą wielokrotnie. Dopiero splot dwóch wydarzeń: obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, które wymusiły przeniesienie koncertów w inne miejsce, oraz nawiązania udanej – i trwającej do dziś – współpracy pomiędzy Fundacją Tłocznia, a działającym w imieniu Urzędu Miasta Zielonogórskim Ośrodkiem Kultury (stojącej na jego czele i bardzo życzliwej winiarzom Agacie Miedzińskiej, będę się kłaniał w pas do końca swoich dni), sprawiły, że począwszy od 2020 roku słowo Winobranie nie jest już tylko pustym frazesem.

Domek koło domku! © Maciej Nowicki.

W czasie tegorocznej edycji wiele rzeczy było NAJ. Dookoła zielonogórskiego Ratusza ulokowała się rekordowa liczba 42 (!) lubuskich producentów, która wypełniła nie tylko wszelkie dostępne domki winiarskie, ale i te dodatkowo wypożyczone. Wspominając jak wyglądało to dekadę temu, dziś widok stojących obok siebie stanowisk wywołuje szeroki uśmiech na twarzy – także dlatego, że wreszcie wszystkie przeznaczone zostały wyłącznie dla winiarzy (w przeszłości można było tam spotkać rękodzielników czy miodosytników) i to w zdecydowanej większości tych jakościowych (kurioza w stylu Winnicy Krucza szczęśliwie opuściły nas jakiś czas temu). Nie będzie więc zaskoczeniem, że tegoroczne wyniki sprzedaży także były NAJ – winiarze sprzedali łącznie 63 tys. butelek wina (8 tys. więcej niż rok temu). Podobną radość mógł wywołać program edukacyjny, od trzech lat realizowany pod hasłem Lubuskiej Akademii Wina, która w tym roku zyskała efektowne logo zaprojektowane przez Tomasza Brodę. Wsłuchując się w sugestie enoturystów (wcześniej degustacje komentowane odbywały się wyłącznie w drugiej połowie Winobrania), także on stał się NAJ – teraz winiarskie opowieści odbywały się w każdy dzień tej imprezy. Obawy o frekwencję okazały się bezpodstawne – weekendowe degustacje wyprzedały się na długo przed ich rozpoczęciem (a na każdą przygotowano 60 miejsc!), komplet biletów sprzedał się także na kolejną odsłonę Gali Lubuskiego Wina, którą poprowadziłem wspólnie z Tomaszem Prange-Barczyńskim. Spore audytorium przyciągnęły nawet te, odbywające się w najtrudniejsze z punktu widzenia tej imprezy dni (czyli te o najniższej wieczornej frekwencji) – jak niedziela i poniedziałek. Było to jednak zbieżne z obserwacjami samych winiarzy, dla których choćby poniedziałek był przez ostatnie lata „martwym dniem”, a tym razem przyciągnął sporą liczbę klientów, także tych branżowych.

Degustacje komentowane w historycznych piwnicach winiarskich. © Maciej Nowicki.

Do najpopularniejszych degustacyjnych tematów należały wina musujące (wśród hitów dwa róże – Pinot Noir Brut 2021 z Winnicy Aris i Grempler Sekt Zweigelt Rosé z Winnicy Miłosz, oba dojrzewające przez 18 miesięcy na osadzie; przypominam, że Lubuskie jest dziś rekordzistą pod względem ich krajowej produkcji – w ostatnim roku powstało tam około 60 tysięcy butelek) oraz podjęty – chyba po raz pierwszy – temat win ze Śląska, w jego historycznym ujęciu. Była to okazja do porównania reprezentacji wyłącznie winorośli szlachetnej (jak historycznie, to historycznie) z terenów dzisiejszego Śląska Cieszyńskiego (Winnica Kępa Wiślicka), Opolskiego (Winnica Jania), Dolnego (winnice Moderna, Jakubów i Jaworek) oraz rzecz jasna Lubuskiego (Stara Winna Góra, Kinga, Miłosz, Marcinowice i Saint Vincent). Dopełnieniem kategorii NAJ były także winobusy – odwiedzające w tej edycji największą jak do tej pory liczbę producentów – oraz spacery śladem winiarskich zabytków Zielonej Góry (tak dzienne i nocne) – zdobycie w ostatniej chwili biletów na oba te cykle często graniczyło z cudem. Last but not least: codziennie na antenie Radia Index 96 FM miałem też okazję rozmawiać z lubuskimi winiarzami. Było i refleksyjnie, i ekologicznie i pokoleniowo (bo wkraczających na scenę przedstawicieli młodego pokolenia nie brakuje, by wspomnieć Martynę Prusińską z Winnicy Vae Soli, Szymona Pacholaka z Winnicy Cantina czy Michała Lewandowskiego z Winnicy Na Leśnej Polanie), co ważne, wszystkie te rozmowy można także obejrzeć na facebookowym profilu rzeczonego radia. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej aspekty nie powinno być zaskoczeniem, że tegoroczne Winobranie odwiedziła rekordowa liczba gości – nakład niektórych win wyczerpał się już w weekend otwarcia!

Tłumy do końca dnia! © Maciej Nowicki.

Nim przejdę do tych, które utkwiły mi w pamięci najlepiej, jeszcze krótka refleksja. Rosnący poziom winiarskiej części tego wydarzenia siłą rzeczy wpływa też na wzrost oczekiwań – czy to samych winiarzy (te kierowane są do organizatorów) czy odwiedzających. Niektóre z nich, z uwagi na rozmiar i charakter imprezy, będą raczej trudne do zrealizowania, jednak część z nich jest oczywista i wydaje się coraz bardziej potrzebna. Wymienię te najważniejsze. Mimo radosnego charakteru tego święta, spluwaczki na poszczególnych stanowiskach powinny być już czymś naturalnym, podobnie jak generalny dostęp do wody pitnej, której zapewnienie (co pokazało choćby Confetti Wine Fest) nie powinien nastręczać większych problemów. Wciąż nie udało się zrealizować pomysłu dostępu do okolicznościowych (i szklanych!) kieliszków, o które pyta coraz więcej osób. Cieszę się, że miasto wydłużyło godziny otwarcia samych stoisk winiarskich (do 23:00 w tygodniu i północy w weekendy), jednak żądania ich zamykania co do minuty, przy stojących tam często tabunach turystów, były raczej mało profesjonalne. Jedną rzecz udało się jednak zmienić już teraz – postulowane przez wielu winiarzy, przesunięcie daty Ogólnopolskiego Konkursu Win o Grand Prix Winobranie (tutaj przeczytacie wrażenia z tegorocznej edycji) na jeszcze wcześniejszą – tak by do wyróżnionych producentów zdążyły dotrzeć dyplomy i okolicznościowe medale – została już potwierdzona. Jego piętnasta edycja odbędzie się w dniach 20–21 sierpnia 2024 roku.

Rozmowy z winiarzami na antenie Radia Index. © Maciej Nowicki.

W ciągu ośmiu dni pobytu w Zielonej Górze, spróbowałem bez mała prawie 300 lubuskich win – części po raz kolejny, wielu po raz pierwszy. O niektórych z nich pisałem jeszcze w relacji z Dni Otwartych Piwnic Winiarskich, festiwalu Muśnięci czy relacji ze wspominanego konkursu, inni doczekali się oddzielnych recenzji (by wymienić winiarnie Preto i Marcus) lub doczekają się ich wkrótce. Poniżej przedstawiam więc subiektywny wybór tych win, o których wcześniej jeszcze nie pisałem, a które zapamiętałem najlepiej.

O tym, że Lubuskie poza metodą tradycyjną stoi też saturacją, a powstające w ten sposób wina umiejętnie wykorzystuje w sezonie letnim podkreślałem już nie raz. Nic więc dziwnego, że hitem tegorocznego Winobrania (oprócz niedawno opisywanej Alpaki z Winnicy Łukasz) były też Wakacje z Bąbelkiem 2022 z Winnicy Vae Soli  – kolejny nieszablonowy pomysł na nazwę i etykietę w wykonaniu Martyny Prusińskiej i Łukasza Rajchela (Chili Studio). Zaś wewnątrz butelki, umiejętnie poukładany johanniter, który mimo wyczuwalnego cukru resztkowego miał też sporo orzeźwiającej kwasowości, a nade wszystko solidną dawkę dobrego owocu pod postacią soczystej moreli i dojrzałych jabłek. Takich win w sezonie nam trzeba! (♥♥♥♡).

Michał Przytuła z Winnicy Margaret jest coraz bliżej postawionego sobie celu – posiadania w portfolio trzech etykiet reprezentujących trzy różne szczepy lub ich kupaże. Do znanego z wcześniejszych roczników Blasku (riesling) i Lustr’a (chardonnay i pinot noir), dołączyła właśnie Zorza (docelowo będzie to czysty pinot noir, na razie w kupażu z chardonnay). Moje serce bije jednak najmocniej właśnie dla Blasku, który stał się dla mnie wręcz znakiem firmowym tego producenta. Najnowsza odsłona – Blask 2022 – mimo, że reprezentuje pierwszą partię (6 miesięcy dojrzewania nad osadem), kontynuuje świetną passę poprzedników. To rasowy, odmianowy riesling, pełny aromatów cytryny i zielonego jabłka, z wyraźną kwasowością i tak orzeźwiającym charakterem, że można by nań wypisywać recepty. (♥♥♥♡+).

Przyjrzyjmy się teraz światowi pinotów: blanc i noir. W obu od lat świetnie czuje się Jacek Kapała z  Winnicy Ingrid i potwierdza to także w roczniku 2022, który swoją premierę miał właśnie w czasie Winobrania. Najbardziej spodobały mi się biele – Pinot Blanc 2022 ma świetną strukturę, nuty gruszki, jabłka i polnej łąki, który mimo swojej młodości, już teraz robi wrażenie swoją elegancją (♥♥♥♡). Tuż obok kroczy Pinot Noir Blanc de Noir 2022, z równie imponującą strukturą, choć nieco bardziej kwiatowym charakterze i nieco wyższą kwasowością (♥♥♥♡).

Znakomity Pinot Noir Blanc de Noir 2022 wyszedł także spod ręki Grzegorza Runowskiego z Winnicy Marcinowice – był tak dobry, że okazał się jednym z tych win, których cała produkcja sprzedana została praktycznie od razu. Na szczęście Marcinowice to królestwo rieslinga i w roczniku 2022 ponownie nie zabrakło udanych jego interpretacji. Niektóre potrzebują jeszcze kilku miesięcy na ułożenie się, dziś największe wrażenie robi na mnie Riesling półwytrawny 2022. Dużo odmianowego charakteru tej odmiany (cytrusy, jabłko, biała morela), sporo kremowych akcentów, a przede wszystkim świetna gra balansem – 6 gramomgcukru odpowiada prawie 7,5 g kwasowości. Cytrusowy finisz nadaje całości wytrawniejszy charakter niż wynikałoby to z jego nazwy (♥♥♥♡+).

W dotychczasowej historii nie mieliśmy jeszcze roku z taką liczbą udanych, polskich win macerowanych (ostatnie przykłady tutaj i tutaj), a o to kolejne potwierdzenie tej tezy. Po bardzo udanym Vincencie 2022 czyli różowym pet-nacie, Winnica Saint Vincent zaprezentowała teraz swoją premierową „pomarańczkę”. Orange 2022 to kupaż pinot gris (50%), gewürztraminera i muscat ottonela, który macerował na skórkach przez 30 dni, by później kolejne miesiące dojrzewać w stalowym zbiorniku. Mimo czasu maceracji, ma bardzo przystępny styl, pozbawiony garbnika czy zbyt agresywnych aromatów. Jest za to sporo nut herbacianych i korzennych, nie brakuje gałki muszkatołowej i odrobiny różanych akcentów. Cały czas się rozwija, a że powstał w większej ilości niż standardowe, polskie maceracje (3000 butelek), powinniśmy być w stanie doczekać się kolejnych etapów dojrzewania, zanim zniknie z rynku. Jesień należy do niego! (♥♥♥♡+)

Premier w tej kategorii było więcej, a dość nietypową propozycją była ta z Winnicy Cantina. Już Rafał Wesołowski z Winnic Wzgórz Trzebnickich przyzwyczaił nas, że efektem maceracji tej odmiany winorośli jest barwa bliższa różowej niż pomarańczowej czy bursztynowej i nie inaczej jest w przypadku Pinot Gris 2022 Mariusza Pacholaka. Piękna… porzeczkowo-truskawowa barwa, tydzień maceracji na skórkach i mimo „półwytrawności” na etykiecie, wrażenie, że cukier ostatecznie został przefermentowany do końca. Aromaty bez zarzutu – nuty porzeczki, czerwonego grejpfruta i cytrusów, z długim finiszem i obiecującym potencjałem. Jedno z pozytywnych zaskoczeń tej imprezy! (♥♥♥♡)

Nigdy nie ukrywałem, że półsłodkie wydanie Żelaznej Damy, a więc różowego wina z Winnicy Żelazny nie było moim faworytem. Jednak nowa odsłona (uwaga – z rocznika 2021!) zmieniła tę percepcję o 180 stopni. Teraz Żelazna Dama 2021 jest zdecydowanie wytrawna, a odmianę monarch na drugi plan (40%) zepchnęła ta, o której znowu zaczyna się mówić w Lubuskim więcej – tauberschwarz. W aromatach jest teraz mocno rabarbarowe, odrobinę porzeczkowe, z solidnym, ziołowym podbiciem i dobrą kwasowością. Nie jest o buchający owocem róż, za to stał się propozycją na cały rok, a nie tylko sezon letni. (♥♥♥♡)

Niemniej ciekawą propozycję przedstawił tegoroczny debiutant. Bukowicki Dom to przedsięwzięcie Marty i Marcina Prończuków, założone w 2019 na Wzgórzach Dalkowskich. Na powierzchni 1,6 hektara, oprócz „bezpiecznika” w postaci solarisa, zasadzono chardonnay, pinot noir i pinot meunier. Ta ostatnia odmiana docelowo przeznaczona jest na składową musiaków, ale zanim te zaczną powstawać, posłużyła na materiał dla zapewne pierwszego w polskich realiach wina różowego z tej właśnie odmiany winorośli! Pinot Meunier Rosé 2022 macerował niecałych 8 godzin, ma intrygujące truskawkowo-porzeczkowe aromaty, sporo struktury i niemniejszy gastronomiczny potencjał (♥♥♥♡).

Ponieważ pogoda w Polsce wciąż nam sprzyja, zestawienie kończę tylko jednym winem czerwonym. Wspominałem już, że rocznik 2022 był dla polskich czerwieni wyjątkowo udany, ale wiele z nich dopiero oczekuje na swoją premierę. Kolejnym zwiastunem jest Zweigelt 2022 z Winnicy Nadodrzańskie Wzgórze, która na scenie debiutowała rok temu – wtedy też chwaliliśmy poprzedni rocznik zweigelta. Jego nowa odsłona dojrzewała częściowo w stalowych zbiornikach, częściowo w używanej beczce i wyciągnęła co najlepsze z obu tych kierunków. Mamy tu sporo soczystej wiśni i czereśni, ale też trochę nut wanilii i charakterystycznej dla szczepu pieprzności. Plus obietnicę na więcej – wino cały czas będzie się rozwijać (♥♥♥♡).

Do zobaczenia za rok! © Maciej Nowicki.

Termin przyszłorocznego Winobrania jest już znany – odbędzie się w dniach 7–15 września 2024 roku.

Do Zielonej Góry podróżowałem na zaproszenie Organizatorów, na których płatne zlecenie poprowadziłem także cykl degustacji komentowanych. Ferment i Winicjatywa byli patronami medialnymi Lubuskiej Akademii Wina.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Wczoraj narodziło się takie pytanie – skąd wiadomo, że w czasie winobrania sprzedano 63 ty butelek wina. Dwóch wystawiających się producentów powiedziało mi, że nikt ich nie pytał ile sprzedali. Podejrzewam więc, że może to nie tylko ich dotyczy. Oni zresztą też mieli poważne wątpliwości, co do ilości sprzedanego wina.
    Swoją drogą, może są jeszcze inni, których nikt nie pytał, a informacja jest tylko zabiegiem marketingowym ?

    • (Winicjatywa)

      Bel Mondo

      Dzień dobry, statystyki pochodzą od Urzędu Miasta, który przedstawił je w podsumowaniu tegorocznego Winobrania.

      • Maciej Nowicki

        Dziękuję za informację. Pytanie więc do Urzędu.