Winnica Milsko Bachusa 21
W moim tekście sprzed półtora roku recenzującym wchodzące do oferty Lidla wina z dolnośląskiej Winnicy Niemczańskiej, wspominałem o złożonej przez przedstawicieli tej sieci deklaracji otwarcia na szerszą współpracę z polskimi winiarzami. Z jednej strony było to zaskoczenie – w końcu Lidl przez lata ściśle współpracował wyłącznie z Winnicą Srebrna Góra, z drugiej – nawet biorąc te zapowiedzi za dobrą monetę – rozpędzająca się wówczas pandemia mogła mocno te plany zweryfikować. Wygląda jednak na to, że – jak to słychać czasem w rozmaitych infoliniach – „weryfikacja przebiegła pomyślnie”. Po rozpoczęciu współpracy z Niemczańską (niedawno nastąpiła jej kolejna odsłona), dużym sukcesem sprzedażowym były tez obie partie Dolnosielskiego (marcowa i lipcowa) z Winnicy Silesian, niedawno w Winnicy Lidla zadebiutowała też Winnica Lipka Wielka. Rok kończy się zaś jeszcze jedną premierą – tym razem z lubuskiej Winnicy Milsko.
O tym producencie wspominałem raptem tydzień temu – w recenzji Dni Wina w Jaśle – i podobnie jak wtedy, także teraz nie mam wątpliwości, że będziemy pisać o nim coraz częściej. To jak na polskie warunki duże przedsięwzięcie (10 hektarów nasadzeń w Milsku niedaleko Zielonej Góry właśnie), z udanym debiutanckim rocznikiem (2019), dbałością o marketing (dobrze zaprojektowane etykiety, utrzymane w najmodniejszych chyba aktualnie barwach) i jak to się mówi „wyczuciem”, czego przykładem była choćby zaaranżowana w czasie tegorocznego Winobrania w Zielonej Górze, swoista „strefa relaksu” z leżakami, otaczająca stanowisko winiarni – jedno z najpopularniejszych miejsc w czasie tej tygodniowej imprezy.
Za inną formę tego wyczucia można uznać wino, które trafiło właśnie na półki Lidla. Reprezentuje bowiem odmianę solaris, a więc zdecydowanie najpopularniejszą w Polsce, także wśród konsumentów, o czym bez problemu można się przekonać odwiedzając dowolny festiwal czy degustację polskich win. Regularnie zwracam jednak uwagę, że ta popularność często rodzi pokusę przygotowywania win banalnych, przygotowanych niestarannie, bez dbałości o jakikolwiek balans i na końcu boleśnie anonimowych. Receptą – oprócz dbałości o jakość rzecz jasna – jest więc wyróżnienie się na rynku i mam wrażenie, że z takim winem mamy tu do czynienia. Bachusa 21 (nazwa wina jest jednocześnie adresem winiarni w Milsku) to bowiem nie do końca klasyczne dla tego szczepu aromaty – białych kwiatów i cytrusów jest też trochę moreli. W ustach nutom brzoskwini i gruszki, towarzyszą akcenty wosku pszczelego, mocna struktura i spora pikantność. Na te ostatnie z pewnością wpływa poziom alkoholu – to aż 14,5% – ale konia z rzędem temu, kto odgadnie taką wartość w ciemno. Balans dotyczy zresztą także innych aspektów – 13 g cukru resztkowego dobrze równoważy dość wysoka i wyczuwalna w finiszu kwasowość. Wszystkie te parametry jednoznacznie predestynują to wino do łączenia z jedzeniem, a wachlarz możliwości jest tu naprawdę spory – od kuchni azjatyckiej (ale tej słodko-kwaśnej, nie pikantnej) po makarony w kremowym sosie, a nawet białe mięsa. Drugą butelkę otworzyłem do dyniowego gnocchi w sosie grzybowym i było to nad wyraz udane połączenie (34,99 zł). ♥♥♥
Wino dostępne w sklepach sieci Lidl do wyczerpania zapasów.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez producenta / zakup własny autora.