Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Premiery z Pomorza Zachodniego

Komentarze

Raptem kilkadziesiąt godzin temu zakończyła się III Festiwal Wina Pomorza Zachodniego (pierwszą edycję opisywałem w tym tekście). Zbieg terminów (coraz trudniej o weekend z jednym tylko wydarzeniem winiarskim w kraju) sprawił, że nie mogłem odwiedzić go osobiście. I bez tego wiadomo jednak, że Pomorze Zachodnie to jeden z tych regionów, które zaliczają stały winiarski progres, tak jeśli chodzi o działania samego Stowarzyszenia Winnice Pomorza Zachodniego (moim zdaniem jednego z najsprawniejszych w skali kraju), jakość i stylistykę powstających tu win (pamiętacie sylwestrowe musiaki?), jak i rosnącą liczbę samych winnic, co najlepiej widać na aktualizowanej stronie internetowej tego stowarzyszenia. Do przyszłego debiutu przygotowują się m.in. winiarnie Molias i De Lewin (ta druga o powierzchni ponad 4 ha), a inny producent zdążył już nawet wprowadzić swoje wina do sprzedaży. I to właśnie od niego rozpoczynam przegląd nowych win z tej części Polski.

Wspomniany debiutant to Winnica Invictus, której parcela znajduje się we wsi Dębołęka w okolicach Wałcza. Przedsięwzięcie Tomasza Sobeckiego i Sebastiana Trojanowskiego, prowadzących je wspólnie z rodzinami liczy na razie 1,6 hektara, docelowo powiększyć ma się jednak do 3,5 hektara. Pierwsze nasadzenia pochodzą z 2020 roku, wśród nich znalazły się m.in. johanniter, seyval blanc, solaris, regent i dornfelder. Jak łatwo obliczyć, premierowy rocznik 2022 dały owoce z bardzo młodych krzewów, co daje się zauważyć w stylistyce samych win, jednak połączenie dobrego rocznika i sezonowej stylistyki dwóch najbardziej smakujących mi win sprawia, że nie jest to szczególnie dokuczliwe.  Johanniter 2022 ma czysty aromat, z nutami żółtego jabłka, skórki cytryny i odrobiny ziół oraz na wskroś wytrawnym charakterem. O potencjale dojrzewania należy raczej zapomnieć, za to potencjał wakacyjny na atrakcyjnym poziomie (60 zł). ♥♥♡+

Podobnie sprawa ma się z Regentem Rosé 2022. Pokazuje on, że młodzi producenci jedną z lekcji odrobili od razu – wino różowe powinno być lekkie, orzeźwiające i zdecydowanie sprzyjać wytrawności. I tak jest w tym przypadku – mamy tu młodą truskawkę, trochę kwaśnej poziomki, lekką budowę (11,5% alk.) i radosny, majówkowy już nawet charakter. Producenta zachęcam do jak najszybszego ujawnienia się – na razie nie posiada ani strony internetowej ani mediów społecznościowych (50 zł). ♥♥♡+

Dobrze, że nowi winiarze z tego regionu mają na kim się wzorować. Dwie największe winiarnie pomorskie – Kojder i Turnau, grają w ekstraklasie, czego przykładem jest ich każda, kolejna premiera. Sztandarową selekcję tego pierwszego producenta – ze znakomitym johanniterem na czele – recenzowałem w marcu, niedawno dołączyły do nich dwa „naturalsy”. Zaczynam od bąbli, a precyzyjniej od wina, które nazwano najprościej jak się da. Pet-Nat 2022 to jeszcze jeden dowód na to, jak uniwersalną odmianą jest johanniter, bo to właśnie on dał życie temu winu. Dobre musowanie, bukiet raczej oszczędny, jabłkowo-kwiatowy, za to w smaku dużo bardziej soczysty, wypełniony morelą, dojrzałym jabłkiem, odrobiną grejpfruta i morwy, z przyjemnym, cytrusowym finiszem. Bez radykalizmów, w świetnie skrojonym stylu. Tym winem, do winiarskiego przedsięwzięcia dołączyła młodsza siostra rodzeństwa Kojderów – Maria. Stworzony przez nią, wykonany metodą pouringu („malowanie przez wylewanie”) obraz, stał się inspiracją dla etykiety tego wina (90 zł). ♥♥♥♡+

Także druga z nowości nie pozostawia żadnych wątpliwości, z jakim rodzajem wina mamy do czynienia. Orange 2022 (na stronie internetowej: wino pomarańczowe) to młodziutki kupaż dwóch odmian: souvignier gris i – uwaga! – cabernet blanc, macerowany na skórkach przez 3 miesiące, niewiele później został zabutelkowany bez filtracji, klaryfikacji i siarkowania, a cały proces jego powstawania odbywał się w sposób grawitacyjny – bez użycia pomp. Jak można się spodziewać, wino jest wciąż bardzo młode, mimo to jestem pod wrażeniem jak bardzo zmieniło się w ciągu miesiąca, kiedy próbowałem go po raz pierwszy. Bukiet surowy, oszczędny, z delikatnymi nutami suszonych owoców i odrobiną pigwy, smak nieco już dojrzalszy, z przeplatającymi się aromatami dojrzałych i suszonych, żółtych owoców (znów główną rolę odgrywa pigwa) oraz sporym udziałem ziół. Delikatna tanina, dużo wyraźniejsza kwasowość, z pewnością dobry potencjał – chętnie powrócę do niego za 6–8 miesięcy, pełnia aromatów pojawi się tu pewnie za dwa lata (90 zł). ♥♥♥+

Winnica Turnau zdążyła już w tym roku pochwalić się absolutną niespodzianką – pierwszym w jej historii Pinot Gris, niedawno opisywałem też nowy rocznik Rosé. Teraz czas na kolejne trzy wina, a stawkę rozpoczyna Seyval 2022 (czyli seyval blanc, choć od pewnego czasu producent umieszcza na etykiecie jedynie pierwszy człon tej nazwy). Nie będę budował napięcia – dla mnie to najlepszy seyval w historii dotychczasowych roczników i żywy dowód na to, jak zmienił się styl win wychodzących spod ręki Franka Fausta. Zdecydowanie wytrawne, z dominującymi nutami zielonego jabłka, podbitego akcentami grejpfruta, limonki i odrobiny ziół, muśniętego mineralnością, ze szczypiącą na języku, cytrusową kwasowością. Gdyby takich seyvali powstawało w Polsce więcej, dyskusja nad przyszłością tej hybrydowej odmiany w ogóle nie miałaby miejsca (79 zł). ♥♥♥♡

Nieco bardziej klasyczny styl prezentuje Hibernal 2022. Producent od pewnego czasu utrzymuje go w półwytrawnej kategorii, nie inaczej jest tym razem, jednak i tu daje o sobie znać znak firmowy enologa – balans. Opierając się na lekkiej strukturze i względnie niskim poziomie alkoholu (11%), mamy więc i arcytypowy bukiet (gruszka, trochę liści porzeczki) i podbity odrobiną słodyczy smak (ponownie gruszka, ciut brzoskwini, zioła, charakterystyczne, pokrzywowe akcenty) i dość wyraźnie zaznaczoną kwasowość (głównie kwaśna marakuja). Wszystko w nader precyzyjnych proporcjach; wierni fani będą zadowoleni (85 zł). ♥♥♥+

Na deser – acz wytrawny – pozostawiłem flagową czerwień producenta. Pinot Noir 2020 to nagroda dla wszystkich tych, którzy uznają, że nie ma prawdziwego pinota bez dębowej beczki. W tym przypadku w używanych barrique dojrzewał rekordowo długo – 20 miesięcy i na tym etapie jego rozwoju, proces ten jest wyraźnie wyczuwalny. Na szczęście nie brakuje też owocu – w klasycznej dla tej odmiany postaci wiśni, truskawek i dojrzałych malin. Jest też trochę taniny i przypraw, jest niezła struktura i dość niski (szczególnie względem niektórych z poprzedników) poziom alkoholu (11%), przede wszystkim jednak – jest potencjał. Stawiam, że będzie to jeden z bardzo mocnych punktów programu w selekcji polskich win do grudniowego, świątecznego stołu (120 zł). ♥♥♥♡+

Wszystkie wina zakupić można bezpośrednio w winiarniach producentów, te z Winnic Kojder i Winnicy Turnau dostępne są także w sklepach internetowych tych producentów – kliknij na link z ceną.

Źródła win: próbowane na degustacjach publicznych i udostępnione do degustacji przez producentów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.