Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Pijmy polskie primitivo!

Komentarze

O tym, że polskie winiarstwo rozwija się nader intensywnie nie muszę nikogo przekonywać. Sami winiarze uważnie obserwują trendy na światowych rynkach, czego dowodem jest choćby rosnąca popularność win musujących czy pomarańczowych (w tym roku zadebiutuje rekordowa ich liczba), ale biorą też pod uwagę preferencje wielu polskich konsumentów. O winach z większą lub mniejszą ilością cukru resztkowego pisałem w zimowym numerze Fermentu, ale nawet wtedy nie mogłem przewidzieć informacji, która pojawiła się w zeszłym tygodniu. Będziemy mieć pierwsze polskie primitivo!

Kampania promocyjna już się rozpoczęła. © Winnica Jakubów

Na ten pomysł wpadł Michał Pajdosz z Winnicy Jakubów i nie była to bynajmniej decyzja podjęta pod wpływem impulsu. Jak sam opowiada, o obsadzeniu części swojej winnicy włoską odmianą myślał już od jakiegoś czasu. Panujący na Dolnym Śląsku klimat i sukcesy innych winiarzy z tego regionu w uprawie cabernet sauvignon czy merlota (znajdziemy je m.in. w Winnicach Wzgórz Trzebnickich, Winnicy Celtica czy Wino spod Ślęży), sprawiły, że coraz poważniej myślał o sięgnięciu po odmianę cieszącą się niesłabnącym powodzeniem wśród wielu rodzimych konsumentów. „O ile Polacy chętnie sięgają po rodzime, białe wina, o tyle surowość i wytrawność tych czerwonych, szczególnie ze szczepów hybrydowych, wielu skutecznie odstrasza” – stwierdza. Na potwierdzenie przytacza zasłyszaną anegdotę: oto klient jednej z polskich winnic po otrzymaniu partii regenta, zdecydował się z własnej kieszeni na laboratoryjne badania mające dowieść, że do jego produkcji nie użyto warzyw – tak mocno w jego bukiecie i smaku dominował aromat buraków.

Michał Pajdosz przy nietypowym, wysoko prowadzonym szpalerze. © Winnica Jakubów.

Dzięki współpracy z włoskim enologiem Pajdosz miał możliwość przetestowania kilku różnych klonów primitivo, nim zdecydował się na wybór tego, który jego zdaniem najlepiej zaadaptował się do lokalnych warunków. Na początek obsadził nim nową, półhektarową parcelę, która prowadzona będzie w formie szpalerowej, co ciekawe – bardzo wysokiej (ponad 210 cm). Wraz z pracami na winnicy, trwają także inne przygotowania. Zostały już zakupione nowe beczki, zakontraktowano także dostawcę odpowiednich butelek. Z tymi ostatnimi było zresztą najwięcej problemów, musiały być odpowiednio ciężkie, z bardzo głębokim denkiem – rozmowy z wieloma importerami jasno wskazały, że Polacy gustujący w primitivo, przy jego wyborze kierują się przede wszystkim właśnie wyglądem i wagą butelki (w dalszej kolejności poziomem alkoholu), traktując mocno nieufnie te w „zwykłym”, szklanym opakowaniu. Primitivo z Winnicy Jakubów ma się także wyróżniać odmienną od standardowej oferty etykietą, w której nie zabraknie dużej ilości złotej barwy.

Odpowiednie wgłębienie denka to podstawa. © Spirited packaging.

Jedynym czego nie można do końca przewidzieć jest klimat, ale Michał liczy, że kolejne lata będą zbliżone do gorącego rocznika 2018, w którym wiele białych win w Polsce (szczególnie z odmiany solaris) osiągnęło 15-16% alkoholu. „Wiem, czego potrzebują fani primitivo, a taki lub nawet wyższy wynik w przypadku mojego wina byłby idealny” – mówi, dodając ze śmiechem, że ledwie kilka dni po rozpoczęciu nasadzeń, otrzymał telefon od importera zainteresowanego zakupem w ciemno całej partii tego wina. Był bardzo niepocieszony, że nie będzie w stanie sprzedawać go przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Nie bardzo rozumiem logikę. Primitivo czy zinfandel w swoich klasycznych wersjach to wina o silnym owocu i raczej niskiej wytrawności. Rosną w regionach gorących i raczej suchych. Jak się to ma do pogranicza Śląska i Ziemi Lubuskiej? Zakładając że będzie to pijalne wino zrobienie go w stylu zbliżonym do bestselerowego wzorca wydaje się mało realne.
    Poza tym osobiście bardziej ucieszyłyby mnie próby np z lembergerem/ kekfrankose.

    • (Winicjatywa)

      Grzegorz Żak

      Też chętnie spróbowałbym polskiego lembergera. Co do zinfandela/primitivo pamiętajmy, że daje świetne rezultaty także w nieco chłodniejszych siedliskach, np. kalifornijskiej Russian River Valley. Duża dobowa amplituda temperatur sprzyja wyraźniejszej kwasowości, która dobrze robi tym winom. Zresztą, dopóki nie sprawdzimy efektu, trudno jednoznacznie ocenić, czy to dobry pomysł.

      • Sławomir Sochaj

        Kwasowość raczej nie jest ulubioną cechą masowego klienta, jeśli pod tym kątem rozważać.

      • Sławomir Sochaj

        Szanowni Pasjonaci wina/winiarstwa, Polski lemberger wytwarzany jest już od dobrych kilku lat.
        Z rocznika 2016 została mi niestety tylko butelka, w 2017 było różowe i szybko się skończyło. Natomiast z rocznika 2018 leżakuje w beczce z Cabernet Dorsa, więc będzie kupaż, ale charakterystyczną pieprzną końcówkę zaznacza:-). W tym roku wytworzę odmianowe.

        I zapewniam, postanowiłem się odnieść do lembergera niezależnie od dzisiejszej daty – ten szczep jest wyjątkowy.

        Pozdrawiam
        Piotr

  • 15% alkoholu spoko, ale jeszcze przydałoby się tak ze 3-4% potencjalnego w formie cukru resztkowego. Ciocia już czeka, mam nadzieję że będzie zabutelkowane do imnienin Krystyny.

    • (Winicjatywa)

      Kamil Skwarski

      Jeśli powtórzyły by się warunki klimatyczne panujące na Dolnym Śląsku w roczniku 2018, spełnienie tych parametrów nie powinno być problemem. Czas pokaże!

  • A właściwie… 1 kwietnia?