Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

10 rzeczy o polskim winie

Komentarze

…czyli o tym, że polskie wino warto pić nie tylko z pobudek patriotycznych.

1. Historia? – Oczywiście! Wbrew pozorom, wino na ziemiach polskich powstawało znacznie wcześniej, niż 20 lat temu. Zwrot: „ziemie polskie” jest tu rzecz jasna kluczowy. O winnicach w okolicach Krakowa wspominano już w XII wieku, winorośl z powodzeniem uprawiana była tam aż do późnego średniowiecza (głównie przez zakonników). Po pladze filoksery w XIX wieku pierwsze z odrodzeń polskiego winiarstwa miało miejsce w okresie II Rzeczypospolitej, a winnice istniały wówczas m.in. w dolinie Dniestru na Podolu. Dużo większy rozwój winiarstwa dotyczył terenów należących do końca II Wojny Światowej do Niemiec, a więc Dolnego Śląska i Ziemi Lubuskiej. W w samej tylko Zielonej Górze i okolicach istniało w XIX w. ponad 2200 winnic!

Trochę historii.

2. Co było potem? – Jak można się domyślać, zarówno sama wojna, jak i powojenne podziały, oznaczały kres produkcji win gronowych w Polsce. Mimo to w 1961 roku oficjalnie istniało jeszcze 37 hektarów winnic, należących w większości do szkół rolniczych. Pionierzy pojawili się dopiero w latach 80-tych, a absolutna palma (czy raczej krzew winorośli) pierwszeństwa należy do Romana Myśliwca, który w 1982 roku założył Winnicę Golesz (nazwa od istniejącego kiedyś w okolicach Jasła zamku). Z czasem otworzył też szkółkę winorośli, która stała się źródłem sadzonek dla wielu późniejszych winiarzy. Trzy lata później – w 1985 roku – kolejną winnicę – Kinga – założyli w Starej Wsi koło Nowej Soli (Lubuskie), Halina i Wojciech Kowalewscy, a w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych powoli pojawiały się kolejne przedsięwzięcia (choćby w 1997 winnica Stara Winna Góra rodziny Krojcig, w 2001 Winnica Jaworek w Miękini na Dolnym Śląsku czy w 2002 roku pierwsza winnica Basi i Marcina Płochockich, jeszcze w podkarpackim Glinniku). Problemem były jednak wciąż obowiązujące przepisy prawne, nieznające pojęcia produkcji wina przez niewielką winnicę i praktycznie uniemożliwiające im uruchomienie legalnej sprzedaży. Dzięki długiej batalii samych zainteresowanych przepisy zostały zmienione w 2008 roku, obejmując już ten rocznik. W ten sposób, pierwszym polskim winem, wprowadzonym do legalnej sprzedaży był Feniks 2008 z Winnicy Jaworek – odbyłem wówczas epicką podróż do tej winnicy, by zakupić jedną z pierwszych butelek z banderolą, którą zresztą do dziś pokazuję na organizowanych przez Winicjatywę i Ferment degustacjach polskich win.

Winnica Dąbrówka. © Wiktor Chrzanowski.

3. A jak to wygląda teraz? – Gdy patrzy się na szybkość rozwoju polskiego winiarstwa, trudno uwierzyć, że upłynęła ledwie dekada. Do ostatniej ewidencji Agencji Rynku Rolnego (aktualnie przekształconej w Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa) na rok 2017/2018, wpisano 201 (!) producentów wina, uprawnionych do jego legalnej sprzedaży. Ta liczba robi wrażenie, podobnie jak skokowość przyrostu kolejnych producentów. W ewidencji 2009/2010 roku było ich jeszcze 21, w 2015/2016 już 103, a w 2016/2017 – 150. I wszystko wskazuje na to, że w tym roku padnie kolejny rekord. Łączna liczba winnic, obejmująca także te niezarejestrowane (a więc zarówno amatorskie, jak i jeszcze nie gotowe do uruchomienia sprzedaży lub świeżo obsadzone) to mniej więcej pół tysiąca. W miarę aktualna strona Winogrodnicy.pl zawiera w tym momencie dane 411 winnic.

Winnica Turnau. © Studio Wina.

4. Ile to hektarów? – Odpowiedź na to pytanie dobrze ukazuje średnią wielkość polskiej winnicy. W tej samej ewidencji, do wspominanych 201 producentów wina, przypisane są 331 hektary, ale przelicznik mniej więcej 1,5 ha/winnicę „zaburza” kilku zdecydowanie większych producentów. Z drugiej jednak strony, ostatnio zakładane winnice są już zdecydowanie większe niż jeszcze kilka lat temu. Wtedy winnica o powierzchni niespełna 0,5 hektara, planująca sprzedaż wina, nie budziła większego zdziwienia. Dziś powierzchnia dwa razy większa staje się minimalnym standardem, a w ostatnim czasie zdarzały się jednorazowe obsadzenia nawet 10 hektarów.

Winnica Samorządowa i Lubuskie Centrum Winiarstwa. © Lubuskie Centrum Winiarstwa.

5. Jakie są więc największe polskie winnice? – Spośród wspominanych 222 hektarów, kilkadziesiąt należy do ledwie trzech winnic. Dwie największe to Winnica Turnau i Winnica Srebrna Góra – obie po 28 hektarów, ponad 16 hektarów liczy dziś Winnica Jaworek (choć cześć z nich to teren winnicy eksperymentalnej, gdzie testowane są różne sadzonki). Największą w ogóle, jednorodną działką przeznaczoną pod uprawę winorośli jest powstała w 2013 roku Winnica Samorządowa w Zaborze koło Zielonej Góry. W 2015 roku dołączyło do niej powstałe u jej stóp Lubuskie Centrum Winiarstwa. Projekt prowadzony z godną uznania determinacją przez Marszałek Województwa Lubuskiego, Elżbietę Polak, obejmuje 35 hektarów, ale w pierwotnym założeniu podzielonych (w drodze losowania) pomiędzy 13 lubuskich winiarzy. Po czasie, niektórzy z winiarzy zrezygnowali, inni powiększyli swoje parcele. Dziś największe z nich posiadają: Łukasz Chrostowski z Winnicy Equus i Krzysztof Fedorowicz z Winnicy Miłosz, ale powstają tam także nowe projekty, choćby jeden z bardzo udanych zeszłorocznych debiutów – Winnica Żelazny.

Winnica Srebrna Góra. © Winnica Srebrna Góra.

6. W jakich regionach powstaje polskie wino? – Winnice znajdziemy na terenie właściwie całego kraju, łącznie z regionami, w których raczej byśmy się ich nie spodziewali – jak Warmia i Mazury, Zachodniopomorskie czy Łódzkie. Można jednak wyróżnić główne ośrodki produkcji wina: to Dolnośląskie, Lubuskie, Małopolskie, Podkarpackie i Świętokrzyskie – i od razu zaznaczam, by ominąć toczące się już spory, czy ważniejsza jest liczba winnic czy powierzchnia upraw – regiony wymieniam w kolejności alfabetycznej.

Najlepsze rezultaty w uprawie hibernala ma Michał Pajdosz z Winnicy Jakubów. © Maciej Nowicki.

7. Z jakich odmian jest produkowane? – Początkowo wydawało się, że z uwagi na klimat w Polsce możliwa jest uprawa wyłącznie odmian hybrydowych, tzw. mieszańców (szerzej o nich w tym tekście Sławomira Chrzczonowicza). Stąd 10 lat temu dominowały przede wszystkim takie szczepy jak białe: bianka, hibernal, seyval blanc czy sibera oraz czerwone: leon millot, marechal foch, regent i rondo. Z czasem – wraz z ewidentnym ocieplaniem się klimatu, ale i edukacją samych winiarzy – okazało się, że są regiony w Polsce, gdzie vitis vinifera ma się bardzo dobrze (Dolny Śląsk, Lubuskie, Małopolski Przełom Wisły – ale świetnym przykładem jest także Winnica Turnau w Zachodniopomorskiem), a jej uprawa daje rezultaty lepsze niż wspominane hybrydy. Bez wątpienia, pierwszą osobą, która postawiła na nie zdecydowanie, był Rafał Wesołowski z Winnic Wzgórz Trzebnickich. Dziś, bez większego problemu znajdziemy polskiego rieslinga, chardonnay, gewürztraminera, pinot noir, zweigelta, a nawet cabernet sauvignon czy merlot (Winnica Wieliczka). I cały czas pojawiają się nowe odmiany – w tym roku zadebiutuje na rynku pierwszy polski grüner veltliner z Winnicy Equus.

Odmiana johanniter. © Pinterest.

8. Czym jest PIWI? – To nowa generacja hybryd – o nich także pisał Sławomir Chrzczonowicz – które szczególnie dobrze zaadaptowały się w polskich winnicach, a wielu winiarzy osiąga z nimi imponujące efekty. Stają się też coraz popularniejsze. Mowa tu przede wszystkim o białych odmianach: solaris (największa, jednorodna parcela tego szczepu w Europie, znajduje się w Winnicy Turnau), johanniter (od lat ze świetnymi efektami uprawiana przez Dom Bliskowice, w ostatnim czasie także świetne debiuty Winnicy Skarpa Dobrska, Winnicy Moderna i Winnicy Dworu Sanna) i muscaris (co ciekawe – obecna we wszystkich w/w winnicach) oraz czerwone: cabernet cortis czy cabernet dorsa (Winnica Turnau, Winnica Equus). Bardzo obiecujące rezultaty przynoszą także najnowsze odmiany: cabernet jura, muscat bleu czy souvignier gris – ta ostatnia została już obsadzona w kilku nowych polskich winnicach (czekają na debiut).

Święto Wina w Janowcu. © Maciej Nowicki.

9. Gdzie próbować polskiego wina? – Kiedyś próba jego spróbowania czy zakupu przypominała przygotowania do lotu w stratosferę. Krajobraz zmienia się jednak bardzo szybko i dziś polskie wino znajdziemy w ofercie wielu importerów, w sklepach specjalistycznych, wine barach i restauracjach – ich listę znajdziecie przy naszych recenzjach. Z pewnością świetną okazją na spróbowanie szerszej oferty polskich win są także odwiedziny festiwali winiarskich. Do najlepszych i najmocniej zakorzenionych na polskim rynku należy Święto Wina w Janowcu (wina z Małopolskiego Przełomu Wisły), Festiwal Win w poznańskim SPOT, Dni Wina w Jaśle, Czas Dobrego Sera i Wina w Sandomierzu, Winobranie w Zielonej Górze, w tym roku po wielu latach oczekiwania, zadebiutuje też impreza w Warszawie – szczegóły wkrótce.

10. Najlepsze polskie winnice? – Znajdziecie je na Winicjatywie – opisujemy najwięcej polskich win!

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • 11 rzecz – ceny. Pod każdym niemal artykułem w komentarzach się o nich pisze, więc dlaczego nie tu? Parę lat temu wydawało się, że wysokie, jak się wydawało, ceny polskich win to efekt małej skali, nowości, ciekawości nabywców itp. Mówiło się też że ceny muszą spaść, że polscy winiarze muszą być konkurencyjni wobec reszty świata, że długo tak się nie da. Tymczasem minęło kilka lat, polskie winiarstwo zwiększyło kierowaną na rynek ilość wina kilku- a może kilkunastokrotnie, a za butelkę polskiego wina dalej trzeba płacić te minimum 5 dych, a często raczej bliżej stówki. Pomijam nieszczęsną Polkę z Lidla, chociaż to też jest dobry przykład, bo cenowo plasuje się ona w tym sklepie w górnych rejonach, a jakościowo szoruje o dno. Nie żebym narzekał, bo uważam, że każdy może sprzedawać co chce i za ile chce. Tak z czystej ciekawości się zastanawiam, czy to tak już zostanie.

    • (Winicjatywa)

      Maciej Łukaszewicz

      Z czego wynika cena sprzedaży? M.in. z kosztu produkcji – ten jest w Polsce na poziomie min. 20 zł / butelka dla najprostszego wina (wyliczenie szczegółowo podane mi przez jednego z większych producentów).
      Oraz z marż praktykowanych w całych łańcuchu sprzedaży, a te w Polsce są również wyższe niż w innych krajach z powodu niewielkiego rynku i dużych kosztów działalności.

      W krajach, które mają z nami wspólny jeden, a czasem oba te punkty (Wlk. Brytania, Szwajcaria, Belgia, Australia) – wina krajowe wraz ze zwiększeniem produkcji nie staniały (sporadycznie pojawia się jakaś bardziej masowa marka, ale raczej jako wyjątek – casus Polki), konsumentom to natomiast nie przeszkadza – wina sprzedają się na pniu, jak ktoś chce tańsze – sięga po import.

      • Wojciech Bońkowski MW

        Koszt produkcji na poziomie 20 zł? Albo to wynika z niskiej wydajności winnic, albo znaczącą część tej kwoty stanowią wydatki na założenie winnicy i wyposażenie winiarni. Co byłoby zrozumiałe, bo inaczej liczy koszty ktoś, kto 3 lata temu kupił ziemię, sadzonki, sprzęt, rusztowania itd i cały czas spłaca zaciągnięty na to kredyt, a inaczej taki, powiedzmy, Francuz znad Loary, który ma 50-letnią winnicę
        i piwnicę odziedziczoną po pradziadku i niewiele musi w to inwestować. Oby nasi winiarze kiedyś do tego doszli :)

        • (Winicjatywa)

          Maciej Łukaszewicz

          Wynika chociażby z tego, ile winogron trzeba odrzucić z powodu chorób grzybiczych, tak częstych w polskim klimacie, gdzie najwilgotniejsze miesiące to lipiec i sierpień.