Petr Marada Tramín Oranž 2018
W sierpniowej relacji z festiwalu Autentikfest Moravia pisałem, że liczebność morawskich (ale i słowackich) producentów na polskim rynku cały czas rośnie. Ale że dobrych win nigdy za wiele, z radością donoszę, że od niedawna możemy cieszyć się kolejną nowością. Po wina Petra Marady sięgnął krakowski Miro, znany chociażby z tego tekstu.
Petr Marada swoją winnicę i winiarnię założył w 2006 roku w Mikulčicach, kontynuując w ten sposób wielopokoleniową tradycję rodzinną. Dziś nasadzenia obejmują 11 hektarów położonych w kilku parcelach, w okolicach Josefova, Lužic i Mikulčic właśnie. Wszystkie wina produkowane są przy minimalnej interwencji, choć ich oferta wcale tak minimalna nie jest – powstaje tu kilkanaście różnych etykiet obejmujących wina musujące, białe, różowe, czerwone i rzecz jasna – pomarańczowe. Wszystkie wina czerwone dojrzewają w beczkach dębowych, niektóre z białych – w akacjowych. Co ciekawe, te ostatnie powstają przy wykorzystaniu własnego materiału producenta – drzew z lasu akacjowego zasadzonego w 1937 roku przez pradziadka Petra. Na początek recenzja czterech pierwszych win z polskiej oferty.
Wina musujące – zarówno te produkowane metodą tradycyjną, jak i pierwotną – powstają tu od 2013 roku. W ofercie Miro znalazł się przedstawiciel tej drugiej, czyli pét-nat. Legally Blonde 2019 to riesling i pinot noir (w proporcji 70 do 30%) o delikatniej, łososiowej barwie i dobrym musowaniu, dalekim od konieczności upuszczania ciśnienia za pomocą gwoździa. Sporo tu truskawki i poziomki, jest też trochę cytrusów. Solidna budowa sprawia, że warto go mieć pod ręką także jesienią (87 zł). ♥♥♥♡
Inną często spotykaną na Morawach kategorią win jest ryšak, czyli mieszanka czerwonych i białych odmiany fermentujących i dojrzewających razem. W Ryšaku 2018 od Marady tymi dwiema odmianami są (dość nietypowo jak na ten region) chardonnay i pinot noir, które po fermentacji dojrzewają na osadzie przez 15 miesięcy w beczkach akacjowych. Sam producent zauważa, że z uwagi na użyte odmiany wino „może przypominać smakiem i aromatem szampańskie wino musujące”. Aż tak odważnej tezy bym nie postawił, ale i tak nie można narzekać. W bukiecie sporo jest nut wapiennych, rabarbaru i czerwonych owoców, w smaku więcej cytrusów, czerwonej porzeczki, truskawki i lekkich jogurtowo-kremowych akcentów. Kwasowość zapewnia odpowiedni balans, choć czuć, że to wino z gorącego rocznika (74 zł). ♥♥♥♡
Zwykle od chardonnay dojrzewającego w nowej beczce uciekam jak najdalej, ale w końcu dopadło mnie takie, które pokochałem. Bo Chardonnay Barrique 2016 jest winem absolutnie niepowtarzalnym. Przeszło trzymiesięczną fermentację pełnych kości i 8-miesięczne dojrzewania w nowych beczkach z czeskiego (!) dębu. Mimo 4 lat na karku od razu uderza niezwykłą świeżością i młodością – degustując to wino w ciemno, stawiałbym na rocznik dwa lata młodszy. Mamy tu kremową fakturę oraz nuty skórki cytrynowej i młodych owoców tropikalnych. Gdzieś w tle jest trochę wanilii i masła, ale w żaden sposób nie przesłaniają owocu i nie przerysowują wina. Do tego dochodzi wyraźna mineralność i długi, kremowo-owocowy finisz. Wyjątkowe! (74 zł) ♥♥♥♥
Na deser pozostawiłem prawdziwą petardę. Tramín Červený Oranž 2018 macerował na skórkach 3 tygodnie, a następnie przez kolejnych 8 miesięcy dojrzewał na osadzie w akacjowych beczkach. To jeden z niewielu znanych mi przypadków, w których wspominany gorący rocznik tak bardzo winu… pomógł. Jest tak soczyste i gęste, że można je kroić nożem. Pełne intensywnych nut różanych i muszkatowych, soczystego owocu liczi, mandarynki i skórki pomarańczowej. Przy tym niemęczące, bardzo orzeźwiające, z długim cytrusowo-korzennym posmakiem. Dla mnie absolutna czołówka pomarańczowych traminerów próbowanych w ostatnich kilku latach (86 zł). ♥♥♥♥♡
Wina zakupić można w krakowskim Miro Winiarnia i Sklep.
Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera.