Co nowego u Patriciusa?
Przyznaję od razu – od zawsze bardzo cenię tokajską winnicę Patricius. Szanuję ich nie tylko za jakość powstających tu win, ale i za to, że mimo swoich rozmiarów (ponad 85 hektarów), nie ma tu megalomanii, egoizmu czy osiadania na laurach. Wręcz przeciwnie – producent wzorowo współpracuje z innymi winnicami w regionie, aktywnie wspiera i uczestniczy w wielu inicjatywach winiarskich czy kulturalnych (jak choćby w opisywanym przeze mnie niedawno festiwalu Mindszent Havi Mulatság) oraz trzyma rękę na pulsie, gdy chodzi o wszelkie trendy w produkcji tutejszych win. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że za ten obraz odpowiada zarządzający winnicą enolog, Péter Molnár. Chwaliłem go na naszych łamach wielokrotnie, proponowałem nawet stanowisko ministra, a po tych ładnych paru latach (widujemy się kilka razy w roku), nadal nie dostrzegam w nim cienia wypalenia czy zmiany nastawienia do odwiedzających winnicę gości. I szczerze zazdroszczę mu kondycji.
O tym, że nie przesadzam, najlepiej przekonać się osobiście, odwiedzając winnicę. Tym bardziej, że, jak już wspomniałem, dobrze dzieje się tu także pod względem czysto winiarskim. O doskonałym roczniku 2015 wśród win wytrawnych miałem okazję pisać już w zeszłym roku (i wina bardzo ładnie ewoluują, co nie jest standardem dla tego gorącego rocznika), a wśród nich (zresztą nie tylko moim zdaniem), prawdziwą gwiazdą był Furmint Selection 2015. Nie inaczej było w przypadku win słodkich – wrażenie robiło zarówno jedno z naszych ulubionych win kategorii late harvest – Katinka 2013, jak i topowe Aszú 6 puttonyos 2006, o czym przekonać mogli się wszyscy obecni na naszej zeszłorocznej degustacji w Warszawie. Najwyższy więc czas na recenzję kilku nowości.
Pierwsza z nich – będąca absolutnym debiutem – powstała w niewielkiej ilości, a ostatnie butelki dostępne są już tylko bezpośrednio w winnicy. To Giorgio 2016 – wino typu frizzante (kupaż furminta i sárgamuskotály), żywy dowód na to, że nie uszło uwadze producenta, zainteresowanie winami tego typu w Tokaju – przykładem choćby Habzo Hárs z winnicy Préselő w Erdőbénye. Giorgio (podobnie jak Katinka nazwany imieniem jednego z dzieci właściciela, tyle że we włoskiej wersji) to idealne wino na lato – leciutkie w strukturze i alkoholu (11,5%), o przyjemnym, delikatnym musowaniu i równie delikatnych aromatach brzoskwini, gruszki i młodego jabłka. Z odświeżających zadań wywiązuje się bez zarzutu, a cena w winnicy to mniej niż 2000 HUF/ok 25 zł. Z uwagi na duży sukces komercyjny (w czym z pewnością pomaga także atrakcyjne opakowanie i butelka zamykana na zakrętkę), planowany jest kolejny rocznik. ♥♥♥
Chwaliłem poprzednie, chwalę także bieżący rocznik (2016) Sárgamuskotály. To bardzo dobry, wciąż wytrawny muszkat, pełen białych kwiatów, cytrusów i – rzecz jasna – wyraźnych, muszkatowych aromatów. Świetna kwasowość, naprawdę nie trzeba niczego więcej (51 zł). ♥♥♥♡
Już od jakiegoś czasu twierdzę, że podstawowy furmint producenta (kupaż gron z czterech parceli) – Patrícius Tokaj Furmint Dry – niewiele ma wspólnego z “podstawowością” i nie inaczej jest w roczniku 2016. Jak zawsze dobrze zrównoważony, ultra-czysty i wciąż bardzo młody, z wyraźnymi nutami cytrusów, białych brzoskwiń i ziół. Dobra struktura i spory potencjał – przynajmniej na 5/6 lat (51 zł). ♥♥♥♡
Sygnalizuję także kolejną premierę, która ma szansę zrobić co najmniej tak samo duże wrażenie jak wspominany Furmint Selection. To Furmint Teleki 2016 z pojedynczej parceli. Bardzo poważne wino, z mocniejszą strukturą, o wyższej ekspresji, mineralności i robiących naprawdę duże wrażenie słonawych nutach w zakończeniu. W sprzedaży pojawi się na początku przyszłego roku i warto czekać na ten moment, choć z uwagi na limitowaną produkcję nie ma jeszcze pewności, czy trafi także na polski rynek. Oby! ♥♥♥♥
Wreszcie oczekiwany przez wielu nowy rocznik Katinki – 2015. Choć nadal reprezentuję kategorię late harvest, tak naprawdę powstaje już jak wino typu szamorodni – do jego produkcji wykorzystano zarówno dojrzałe jak i zbotrytyzowane grona furminta i hárslevelű, z minimalnym dodatkiem sárgamuskotály i zety (125 g c/l i 11% alkoholu). Częstuje nutami dojrzałych owoców, skórki pomarańczowej oraz akcentami miodu, wanilii, białej czekolady i przypraw. Jak we wcześniejszych winach, także tu znakiem firmowym jest wyczuwalna mineralność oraz znakomita równowaga. Zapewne w tym roku pojawi się na wielu, świątecznych stołach (72 zł). ♥♥♥♡
Importerem win Patricius jest Wine Team (dawny Interwin, dane kontaktowe pozostają bez zmian), podane ceny dotyczą bezpośredniego zakupu od importera. Wina znaleźć można też w wielu miejscach w Polsce, najszerszą ofertę posiada warszawskie Alewino.pl. Win z winnicy Patricius będzie można także spróbować w czasie Dnia Tokaju w Warszawie.
Źródło win: degustowane na zaproszenie producenta.