Garamvári Cabernet Franc 2016
W ostatnim czasie pojawiło się w Lidlu sporo nowości. Recenzowaliśmy m.in. kékfrankosa z Sopronu, piedirosso i crémant de Bourgogne. Ten tydzień rozpoczynamy od od dwóch „franków” z Węgier.
Zacznę od tego lepszego. Garamvári Cabernet Franc 2016 pochodzi od producenta dobrze znanego klientom Lidla, wcześniej na półkach znaleźć można było choćby jego wina musujące (nadal dostępne w Winnicy Lidla) czy całkiem udaną biel, o której pisałem w zeszłym roku. Ale ta położona nad Balatonem winiarnia (założona w 1993 roku, aktualnie 85 hektarów winnic) produkuje też całkiem dobre czerwienie i dzisiejsza propozycja jest tego najlepszym potwierdzeniem. Cabernet Franc 2016 to wino „na bogato” – ma dużo dojrzałego, wręcz powidłowego owocu (wiśnie, śliwki, trochę jeżyn), ale trzyma się w bezpiecznej odległości od przerysowania. Prócz tego jest tu też trochę czarnego pieprzu i pikantnych przypraw, trochę akcentów dymnych i fajne, ziołowe zakończenie. Wszystko to na solidnych podstawach (14% alkoholu), więc najlepiej otworzyć je w towarzystwie porządnego kawałka grillowanego mięsa. Podsumowując: to jedno z najlepszych, węgierskich win czerwonych z Lidla od czasu Egri Bikavera z Bolyki (34,99 zł). ♥♥♥
Drugie wino pochodzi także od dobrego Lidlowego znajomego – winnicy Pál Mészáros z regionu Szekszárd. To także bardzo duży producent (ponad 120 hektarów w kilku lokalizacjach), a do niedawna poprzedni rocznik jego Cabernet Franc można było jeszcze znaleźć w pojedynczych sklepach sieci. Aktualny – Cabernet Franc 2016 – także ma sporo czerwonego owocu, ale w porównaniu z Garamvári więcej tu owoców leśnych, jeżyny i porzeczki. Mamy też nuty pestkowe, trochę taniny i wyraźną pikantność. W końcówce wino traci początkowy rozpęd, pojawiają się nieprzyjemne, metaliczne akcenty, traci też równowagę aromatów i całość – jak to się kolokwialnie mawia – nieco „siada”. Zapamiętajmy go więc raczej jako ostatnią deskę ratunku niż celowy i zaplanowany wybór (19,99 zł). ♥♥
Źródło wina: zakup własny autora.