Rheinhessen – wielkość i chłam
W Rheinhessen, największym niemieckim regionie winiarskim, powstają dziś wina wybitne. Co z tego, skoro pod jego nazwą wciąż można kupić także najgorszą chałę.
Był elegancki, krągły, bardziej owocowy niż kamienny, świetnie ułożony. Co tu kryć – pity w sierpniowy sobotni ranek na skalnym tarasie zawieszonym nad Renem smakował doskonale. Z zadumy nad Gunderlochowym rieslingiem Grosses Gewächs 2017 z siedliska Pettenthal wyrwały mnie gromkie pohukiwania. Panującą dotąd w okolicznych winnicach ciszę przerwało głośne pyrkanie silnika. Drogą między rzędami winorośli wtaczał się pod górę traktor mozolnie ciągnący przyczepę pełną na wpół już pijanych, mimo wczesnej pory, biesiadników. Na lawecie stał długi stół i ławki. W nawierconych w drewnianym blacie otworach tkwiły szklanki i butelki z etykietami przywodzącymi na myśl lata osiemdziesiąte. Grube szkło kryło podejrzane płyny w kolorach jasnobursztynowym, brudnoróżowym i buraczkowym. Bukoliczny nastrój prysł. Nasza skromna grupa krytyków winiarskich goszczona przez młodych producentów zrzeszonych w stowarzyszeniu Roter Hang, degustująca pod gołym niebem subtelne, mineralne rieslingi z okolicznych winogradów, musiała ulec przewadze wroga. Najeźdźcy, podobnie jak my, raczyli się winem sygnowanym marką „Rheinhessen” – oto zderzyły się dwa zupełnie nieprzystające do siebie światy.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!