Patroferno Piedirosso 2017
Niedawny tekst o nowościach Lidla miał swoje drugie dno. Także ja poszukiwałem opisywanego kékfrankosa, ale w kilku warszawskich sklepach nie udało mi się go znaleźć. Ostatecznie węgierska dostawa dotarła kilka dni później i wybrałem z niej dwa kolejne wina, które wkrótce opiszemy. By ta pierwsza wizyta nie okazała się daremna, postanowiłem wybrać coś z pozostałych win, wcielając się w rolę statystycznego klienta. W tym celu przewertowałem zawartość ulotki („Karta win na zimowe wieczory”), która od jakiegoś czasu umieszczana jest przy segmencie z winami. Dla niezorientowanych – to krótki, czterostronicowy, mini-katalog zawierający ofertę nowych bądź aktualnie promowanych win, obowiązujący przez dwa tygodnie („lub do wyczerpania zapasów” – jak głosi tradycyjny, nieśmiertelny slogan). Z uwagi na zaskakującą jak na styczeń obniżkę temperatur, sięgnąłem po dwa włoskie wina, w tym to opatrzone tytułem „Sommelier poleca”, choć pewnie i bez tego cieszyć się może sporym powodzeniem wśród klientów – w końcu w jego nazwie występuje magiczne słowo „primitivo”.
By pozostać precyzyjnym, Passo Mastro 2018 to kupaż primtivo z inną charakterystyczną dla włoskiej Apulii odmianą czyli negroamaro, wyprodukowany pod tą marką dla Lidla przez jednego z jego głównych podwykonawców – włoskiego giganta Enoitalia. Kto liczy (z nadzieją lub z sarkazmem) na kompocik pełny przegotowanego owocu i sporą zawartość alkoholu. może być zaskoczony/rozczarowany. Owoc jest, ale wciąż dający oznaki życia, zdecydowanie soczysty, z wiśnią, śliwką i jagodami na czele, dają się też wyczuć akcenty wanilii i czekolady. By nie było zbyt radośnie – wino jest płaskie niczym zajmowana przezeń sklepowa półka i nie silące się nawet na odrobinę kwasowości, więc ostatecznie stało się partnerem do równie anonimowej pizzy, zgodnie zresztą z sugestią w katalogu (chodzi o pizzę, nie anonimowość) i ta rola wydaje się szczytem jego możliwości. (14,99 zł / 11,99 zł przy zakupie 2 butelek). ♥♡
Drugi wybór był konsekwencją mojej słabości do win z Kampanii i tamtejszych szczepów, stąd widząc piedirosso nie zastanawiałem się długo nad jego zakupem. Rzecz jasna, V.E.B. Patroferno Beneventano Piedirosso 2017 sporo brakuje do zwiewnych, malinowych i lekko pikantnych reprezentantów tego szczepu (opisywanych choćby w tym tekście), ale w swojej kategorii okazał się całkiem strawny. Dosłownie. Sporo czerwonego owocu (głównie maliny i czerwone porzeczki), trochę czarnego pieprzu, szczypta taniny i nieźle zaznaczona kwasowość – to wszystko daje wino o dobrej relacji jakości do ceny. Także w tym przypadku preferowane kierunki gastronomiczne to street food – pizza albo burger, ewentualnie mięso z grilla, o ile ktoś rozpala go w drugiej połowie stycznia (19,99 zł). ♥♥♡
Źródło win: zakup własny autora.