Dom Bliskowice Johanniter Ultra 2018
Kiedy prawie dwa lata temu pisałem o premierze Johannitera Ultra 2017, użyłem między innymi takich zwrotów jak „długo wyczekiwany” czy „wyjątkowa cierpliwość”. Wówczas nie byłem świadomy, że po czasie okażą się jeszcze trafniejsze. Nowy rocznik tego kultowego wina debiutuje bowiem na rynku rekordowo późno – ponad dwa lata po zbiorach. I choć powodów opóźnienia można się domyślać, to zapewniam Państwa – trudno o lepszą wiadomość.
Po raz pierwszy w czteroletniej historii tego wina (przypomnę, recenzowaliśmy roczniki 2017, 2016 i 2015) otrzymujemy wino kompletne, dojrzałe i dające sporo frajdy od samego początku. Grona ponowie pochodzą z 10-letnich już krzewów johannitera zasadzonych na parceli „Rysia”. Przez dwa tygodnie macerowały na skórkach (to o tydzień dłużej niż z poprzednim roczniku), by następnie długo fermentować w stalowych zbiornikach, a następnie dojrzewać na osadzie przez 12-miesięcy (kwartał dłużej niż Ultra 2017). Wino nie było, rzecz jasna, filtrowane przy butelkowaniu.
Jak do tej pory jedynie w roczniku 2016 zawartość cukru resztkowego była wyraźniejsza (choć początkowo u wielu budziło to wątpliwości, z czasem wino dojrzało w fantastyczny sposób, czego żywym dowodem była ostatnia butelka, którą otworzyłem w czasie zeszłorocznych Świąt Bożego Narodzenia), wszystkie pozostałe miały zdecydowanie wytrawny charakter. Nie inaczej jest tym razem (poniżej 0,5 g cukru/l), ale wrażenie surowości jest tym razem świetnie zamaskowane przez soczysty i dojrzały owoc – w końcu wino pochodzi z wyjątkowo dojrzałego rocznika 2018. I w bukiecie, i w smaku dominują morela i dojrzałe jabłka, odnajdziemy także skórkę cytrynową i białą brzoskwinię oraz odrobinę korzennych przypraw. Jest też trochę nut mineralnych i znacznie więcej wapiennych akcentów (kłaniają się gleby w Bliskowicach) – te ostatnie towarzyszą nam także w owocowym zakończeniu. Jak zaznaczyłem wcześniej, aromatycznie wino jest już gotowe, nic nie można też zarzucić jego budowie, choć wciąż zachowuje kilkuletni potencjał dojrzewania. Warto spróbować go w towarzystwie wędzonych ryb lub delikatnego, białego mięsa, choć jest przyjemnością samą w sobie (125 zł). ♥♥♥♥
Powstały 1333 butelki, które zapewne szybko znikną z półek sklepowych. Dziś – w dniu premiery – będzie już można zakupić je w Warszawie: w Winoblisko i u Dyletantów, w najbliższym czasie powinny także dotrzeć do współpracujących z producentem sklepów i wine barów. Zainteresowani mogą także obejrzeć specjalny materiał reklamowy powstały z okazji premiery Ultry (ale i wcześniejszego Keskese).
Źródło wina: udostępnione do degustacji przez producenta.