Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Dom Bliskowice Keskese’16

Komentarze

W niedawnej recenzji premier z Winnicy Wieliczka pisałem, że wina tego producenta mogłyby pojawić się na rynku nawet później, bo należą do tych, które swoją klasę zaczynają pokazywać mniej więcej rok po zabutelkowaniu. Niedawno znajomy zapytał mnie, o jakim innym polskim producencie mógłbym napisać to samo, i odpowiedź nie sprawiła mi większego problemu. To Dom Bliskowice.

Lech Mill i jedna z parceli Dom Bliskowice. © Dom Bliskowice.

Ten producent z Małopolskiego Przełomu Wisły (jego twarzami są Lech Mill odpowiadający za wina i Maciej Sondij czuwający nad ich marketingiem i sprzedażą) dobrze zdaje sobie z tego sprawę, bo w ostatnich czasie zdecydowanie wyhamował z szybkością wprowadzania win do sprzedaży. Dość powiedzieć, że większość dostępnych w zeszłym roku win pochodziła z roczników wcześniejszych niż 2018, a jego jedynym reprezentantem był J’18 przedstawiony dopiero na przełomie maja i czerwca w czasie Święta Wina w Janowcu i festiwalu Białe Czerwone w Warszawie. Wówczas raczej nikt, łącznie z producentem, nie miał wątpliwości, że było to zdecydowanie za wcześnie. Moment tego wina nadszedł dopiero teraz.

J’18. © Maciej Nowicki.

J’18 to podstawowy johanniter winnicy, który w ostatnich latach pozostaje nieco w cieniu bardziej znanego wydania tego szczepu, czyli Johannitera Ultra. Jednak premiera nowego rocznika tej ostatniej także uległa przesunięciu (przedpremierowo prezentowałem ją na seminarium z polskimi winami w czasie Warsaw Wine Experience), więc dziś to podstawowa „jotkę” stawiam w centrum zainteresowania. To przede wszystkim wyjątkowe wino, jeśli chodzi o sam rocznik. Wiele innych powstałych wówczas polskich win zmaga się z nadekstrakcją i wysokim poziomem alkoholu, tutaj jest go zaś zaledwie 10,4%, a całe wino ma delikatny, wręcz zwiewny charakter. Są cytrusy, nuty młodego jabłka, mokrego kamienia, trochę akcentów skalnych i mineralnych oraz dobra, cytrusowa kwasowość i niezły potencjał (65 zł). ♥♥♥♡

J’17. © Maciej Nowicki.

O potencjale tego wina można się także przekonać próbując starszy rocznik. J’17 ma trochę pełniejszą budowę, dużo wyraźniejszą mineralność i sporo cytrusowo-jabłkowych aromatów, którym towarzyszy odrobina białego pieprzu. To bardzo eleganckie i mineralne wino wciąż można spróbować (czy raczej będzie można – zważywszy na aktualną sytuację) u warszawskich Dyletantów (♥♥♥♡). Ba! W ten sam sposób można przekonać się nawet o formie S&T’15 czyli seyval blanc z domieszką kilku innych białych odmian pochodzących z rocznika 2015. Tu oprócz nut jabłkowych mamy też trochę rumianku i wosku pszczelego, wino ma wciąż mocną budowę i wyraźną kwasowość w zakończeniu. Bardzo pozytywne zaskoczenie! ♥♥♥♡.

Monday Lisa’14. © Maciej Nowicki.

Zaskoczeniem – od pewnego już czasu – są także wina czerwone. O etykiecie Monday Lisy’14 mówiło się jeszcze zanim opatrzona nią butelka pojawiła się w sprzedaży, miała chyba tyle samo zwolenników co przeciwników, ale wywołując dyskusję, od razu udowodniła jedno – marketing ma znaczenie. Samo wino miało początkowo trudniej, nie byłem fanem aromatów, które prezentowało, dziś jest jednak zdecydowanie lepiej. To także ciekawa sytuacja, bo jak można się zorientować, nie mamy do czynienia z winem młodym, a wręcz przeciwnie – chyba z najstarszym polskim, czerwonym winem, dostępnym w regularnej sprzedaży i dużej ilości. Monday Lisa z rocznika 2014 to kupaż dwóch odmian: regenta i rondo (60/40%), który najpierw przez trzy tygodnie fermentował i macerował na skórkach, a następnie dojrzewał przez 12 miesięcy w stalowych zbiornikach, 20 miesięcy w beczkach i… kolejne 12 miesięcy w stalowych zbiornikach, zanim został zabutelkowany. Do sprzedaży trafił w połowie zeszłego roku, dziś w bukiecie i smaku dominują dojrzałe owoce jeżyny i jagody, pestka, nuty ziemiste (ściółka leśna) i trochę wędzonki. Wino ma lekką budowę, niski poziom alkoholu (11%) i dobra kwasowość, jest niefiltrowane i pozbawione konserwantów. Kolejne roczniki już dojrzewają (60 zł). ♥♥♥+

Keskese’16. © Maciej Nowicki.

Last but not least – pinot noir. Keskese’16 (brawa za etykietę i pomysł na nazwę) jest kolejnym, polskim przedstawicielem tego szczepu, ale pierwszym rocznikiem u tego producenta, dodatkowo powstałym w naprawdę limitowanej ilości (280 butelek, pozostało ok. 70). Powodem tego stanu rzeczy były i zawirowania z samym rocznikiem, i młody wiek nasadzeń – owoce zbierano z 2-letnich krzewów rosnących na parceli Zawadzka (rośnie na niej także m.in. riesling). Po dwutygodniowej maceracji na skórkach (na rdzennych drożdżach) wino trafiło do 3-letnich beczek z dębu francuskiego, notabene kupionych od znakomitego, burgundzkiego producenta Meo Cazumet  w których dojrzewało 8 miesięcy. Bukiet wina to absolutna klasyka pinot noir – truskawka, dojrzałe poziomki, trochę owoców leśnych i nut ziemistych, która znajduje kontynuację w smaku, choć sam owoc jest tu nieco oszczędniejszy. Na pierwszym planie znajdują się nuty fiołkowe, pestkowe i korzenne, a kluczowa jest tu niezwykła równowaga i elegancja. Absolutna czołówka polskich pinot noir. Dostępne wyłącznie w restauracji Dyletanci. ♥♥♥♥

Potencjał rośnie. © Maciej Nowicki.

Wszystkie wina dostępne są u warszawskich Dyletantów – te z podanymi cenami można zakupić w tamtejszym sklepie, pozostałych można spróbować w wine barze i restauracji. W aktualnej sytuacji, dystrybutor stara się reagować na bieżąco i prosi o kontakt mailowy lub telefoniczny w celu pomocy w dokonaniu zakupów. Można także zakupić cały zestaw win z Domu Bliskowice, w którym dostępne są  ostatnie butelki Johannitera Ultra 2017.

Degustowałem na zaproszenie producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Wczoraj natknąłem się w Auchan na Monday Lisę, smaczne soczyste wino, jedyne co przeszkadza to delikatna nuta octowa.