Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nowe wina pandemiczne z Winnicy Miłosz

Komentarze

Ani przez moment nie miałem wątpliwości – o czym pisałem także w jesiennym numerze Fermentu – że winiarzem, który w czasie pierwszej fali pandemii koronawirusa w Polsce poradził sobie najlepiej, był Krzysztof Fedorowicz z lubuskiej Winnicy Miłosz. I wygląda na to, że odpowiednio przygotował się także na jej jesienną powtórkę.

Jedno z najpopularniejszych zdjęć Krzysztofa Fedorowicza. © Winnica Miłosz.

Wiosenne zamknięcie gastronomii przypadło mniej więcej na moment, w którym wina z rocznika 2019 były gotowe do sprzedaży. Fedorowicz zadziałał błyskawicznie – wspólnie z odpowiadającym za projekt graficzny Bartłomiejem Gruszką przygotował specjalne „pandemiczne” etykiety, licząc, że w ten sposób uda mu się przyciągnąć uwagę i sprzedać przynajmniej część produkcji, a tym samym przetrwać na rynku. Jak sam przyznał po fakcie, kompletnie nie spodziewał się tego, co wydarzyło się później. Zdjęcia butelek (i samego winiarza przywdziewającego charakterystyczną maskę) błyskawicznie obiegły wszelkie media społecznościowe, zapewniając niesamowity rozgłos i sprawiając, że pierwsza partia win sprzedała się w ciągu… 24 godzin, a kolejna – w 3 dni. Dopiero trzeciej, największej, która pojawiła się na rynku w czasach jego powolnego odmrażania, udało się zagościć na nim na dłużej (pisałem o tym w relacji z wrześniowego Winobrania w Zielonej Górze).

Dziś, kiedy przeżywamy swoiste déjà vu – choć niestety w dużo gorszej skali – pandemiczne wina powracają. Tym razem w nieco innym stylu – jako młodziaki z rocznika 2020. Choć należy on do jednych z trudniejszych w ostatnich latach (nie zabrakło przymrozków, opóźnionej wegetacji i deszczowego winobrania), to jakość gron w Winnicy Miłosz okazała się nad wyraz zadowalająca. Pozwoliła nawet na trochę eksperymentów. Do sprzedaży trafiły właśnie aż trzy młode wina – oprócz tradycyjnych Łozoli, także pét-nat (pierwszy w historii producenta) i wino pomarańczowe. Pojawiły się też nowe etykiety, a na tych już znanych dodano grafiki charakterystyczne dla obecnych czasów. Rzecz jasna, liczba butelek jest limitowana, po raz pierwszy pojawił się na nich zielony eko-liść (producent zakończył certyfikację BIO). Czas na recenzje!

© Maciej Nowicki.

Nie sposób zacząć od innego wina. Pandemiczny Pét-nat 2020 powstał w 100% z pinot blanc (co jest ogólnopolskim debiutem tej odmiany w kategorii pét-natów). Jedyne, czego żałuję, to faktu, że za oknem mamy szarą i chłodną jesień, a nie środek lata. Wino jest bowiem niezwykle orzeźwiające, zaskakująco dojrzałe i bardzo soczyste – z nutami marakui, brzoskwini i mandarynki. Nie ma wysokiej kwasowości, ale wspomniana dawka orzeźwienia jest bardzo wyraźna. Zamykaną na kapsel butelkę można otworzyć bez obawy, że połowa zawartości chwilę później wyląduje na przeciwległej ścianie. Sezon polskich pét-natów kończymy (a może zaczynamy?) w bardzo udany sposób (60 zł). ♥♥♥♡

© Maciej Nowicki.

Pierwszy rocznik Pandemicznej Pomarańczy nie tylko ja uznałem za jedno z najlepszych długo macerowanych win, jakie powstały w Polsce w ostatnich latach. Jej świeża wersja (większa część partii nadal dojrzewa) reprezentuje rzecz jasna inny styl, ale to dla odmiany chyba najciekawsze polskie młode wino, jakie miałem okazję próbować. Przy okazji udanie zapowiadające „dorosłą” wersję. Rocznik 2020 to kupaż traminera i pinot blanc (zbiór 22 września), który macerował ze skórkami przez 3 tygodnie. Struktura jest jeszcze lekka, ale aromaty już charakterystyczne – liczi, brzoskwinia, gałka muszkatołowa i delikatne akcenty kwiatów róży i skórki pomarańczy. Taniczne, z dobrą kwasowością i odrobiną goryczki w zakończeniu. Świetne! (60 zł) ♥♥♥♡

© Maciej Nowicki.

Jedynym znajomym z poprzednich lat są Łozole z charakterystyczną etykietą zaprojektowaną przez Tomasza Brodę. W roczniku 2020 pojawiły się jedynie w białej wersji, za którą skrywa się czysty solaris. Fani tej odmiany będą zadowoleni, bo jest to wino w arcyklasycznym stylu – pełne nut soczystej brzoskwini, gruszki i czarnej porzeczki, o półwytrawnym charakterze i dobrze – jak na młode wino – zachowanym balansie. Do świętowania 11 listopada w sam raz! (45 zł) ♥♥♥

Detale czasów pandemicznych… © Maciej Nowicki.

Wszystkie wina można zakupić bądź zamówić bezpośrednio u producenta – kliknij na link z ceną.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.