Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Enrico Rivetto

Komentarze

Miał nieco ponad 30 lat, gdy doznał olśnienia. Zdecydował się w swej winnicy pod Serralungą na różnorodność biologiczną, ekologię i biodynamikę. Takie fanaberie można odstawiać wszędzie, ale nie w konserwatywnym Barolo.

Enrico Rivetto. © Rivetto

Enrico prowadzi rodzinną winiarnię Rivetto dal 1902 w Sinio, nieopodal miasteczka Serralunga d’Alba. Część winnic leży w DOCG Barolo, część tuż poza apelacją.

Swój pierwszy rocznik wytłoczył w 1999 roku. W 2010, jako jeden z pierwszych w regionie, postanowił przejść na uprawę ekologiczną, a z czasem też biodynamiczną, choć nigdy nie starał się o certyfikaty. Robi pełną gamę czerwonych win typowych dla Langhe – od dolcetto przez barberę i nebbiolo – aż po barolo i barbaresco. Jest aktywnym członkiem stowarzyszenia Indigenous Langa propagującego powrót do lokalnej białej odmiany nascetta. Razem z pięcioma innymi producentami od blisko dekady robi też Kaskal – długo dojrzewające na osadzie białe wino musujące z nebbiolo. Eksperymentuje z winami dojrzewającymi w amforach. Jego żona Katarzyna pochodzi z Częstochowy, a sam Enrico, zwany przez polskich przyjaciół Heniem, całkiem nieźle mówi po polsku. Z Enrico Rivetto rozmawiałem w zimowe popołudnie, w styczniu 2019 roku w jego winiarni.

Kiedy byłem u ciebie po raz pierwszy, jakieś 15 lat temu, mówiliśmy o odwróconej osmozie…

Oczywiście. Kiedy kończysz szkołę, masz głowę nabitą pomysłami. Potrzebujesz więc trochę czasu, żeby zrozumieć, że większość z nich jest kompletnie bezużyteczna. Ale taki jest współczesny świat wina – pełen zawodowych doradców i firm, które próbują cię przekonać, że potrzebujesz tego, co produkują, choć w istocie wcale tak nie jest. Na przykład guma arabska nic dobrego nie przynosi winu, a wręcz potrafi je zepsuć. Ale jest legalna. Odwrócona osmoza wydawała się nam, świeżo upieczonym absolwentom szkoły winiarskiej, ideą pochodzącą od samego Boga. Strasznie nas to podniecało. Potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć, że nie potrzebuję tych wymysłów.

Miałeś jakieś autorytety?

Ojciec nigdy się nie skarżył na to, co robiłem. Nawet jeśli chciałem robić wino zupełnie inaczej niż on. Ponieważ byliśmy zaprzyjaźnieni z rodziną Voerzio, przez dwa lata uczyłem się u nich, jak robić zielone zbiory. Ale od początku wiedziałem, że chcę tworzyć wino pod własnym nazwiskiem i po swojemu. Oczywiście, uczyłem się od wszystkich. Natomiast nie miałem nigdy jakiegoś jednego autorytetu, który chciałem naśladować.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!