Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winnica Św. Jakuba – niezła historia!

Komentarze

Jak powszechnie wiadomo, najnowsza historia polskiego winiarstwa sięga połowy lat osiemdziesiątych (1984 – Winnica Golesz Romana Myśliwca i 1985 – Winnica Kinga Haliny i Wojciecha Kowalewskich), ale dla konsumentów ważniejszą cezurą był czerwiec 2009 roku, kiedy w sprzedaży pojawiło się pierwsze polskie wino – Feniks 2008 z dolnośląskich Winnic Jaworek.  W każdym z tych przypadków były to przedsięwzięcia w pierwszym pokoleniu, więc trudno byłoby doszukiwać się jeszcze starszych winiarskich odniesień – dotyczy to zresztą niemal wszystkich winiarni w naszym kraju. Wyjątek stanowi położona w Sandomierzu Winnica Świętego Jakuba, będąca naturalną kontynuacją historii z… 1226 roku.

Widok robi wrażenie. © Winnica Św. Jakuba.

To właśnie wtedy do tego miasta  przybyli dominikanie, którzy na Wzgórzu Staromiejskim założyli klasztor – historycznie drugi na ziemiach polskich. Niedługo później na przylegającym doń terenie zasadzono winnicę, początkowo z przeznaczeniem wyłącznie na wino mszalne, jednak jej rola musiała szybko wzrastać, skoro dwanaście lat później – w 1238 roku – otrzymała certyfikat handlowy Książąt Piastowskich (potwierdzony zresztą przez księcia Leszka Czarnego) na dystrybucję wina w Europie. Winnica uprawiana była przez kolejne dekady, jednak historia klasztoru i całego zakonu była bardzo burzliwa, a jej smutnym finałem była kasata klasztoru św. Jakuba przez władze carskiej Rosji w ramach represji po powstaniu styczniowym. Dominikanie zniknęli wtedy z Sandomierza na 137 lat.

U stóp sandomierskiego zamku. © Winnica Św. Jakuba.

Powrócili w 2001 roku (sam klasztor odnowiony został dwa lata później), a w 2012 roku zdecydowano o reaktywacji samej winnicy. Był to wówczas akt bardziej symboliczny – na powierzchni raptem 10 arów zasadzono dziewięć różnych odmian winorośli (alden, aurora, bianca, einset seedless, iza, konkord rosyjski, muscat odesski, rondo i seyve villard), z których jak łatwo się domyślić zaledwie 2-3 dawały jakąkolwiek szansę na produkcję jakościowego wina. Dopiero kilka lat później rozpoczęto dosadzanie zdecydowanie lepiej rokujących szczepów: w latach 2015-2016 pojawił się m.in. hibernal, johanniter, muscat ottonel i solaris (wśród białych) oraz cabernet cortis, monarch i zweigelt (wśród czerwonych), dwa lata później dosadzono zaś seyval blanc. Prawdziwą rewolucją były jednak sadzonki z 2019 roku – pojawiło się tam m.in. chardonnay i … cabernet sauvignon. Dziś powierzchnia wszystkich nasadzeń to już ponad 1 hektar, a położone są w zapewne jednej z najbardziej malowniczych lokalizacji w Polsce – na wzgórzu Staromiejskim (zwanym też Jakubowym), z którego rozpościera się niesamowity widok na sandomierski Zamek Królewski i Stare Miasto.

Rocznik 2020 był nowym otwarciem. © Maciej Nowicki.

Jednak przez długi czas całe przedsięwzięcie – zarówno winnica, jak i powstające na degustacyjne potrzeby wina – miało głównie charakter atrakcji turystycznej, jakościowy poziom tych ostatnich był bowiem dość bolesny. Nawet oficjalna rejestracja winiarni (w 2017 roku) i dołączenie do listopadowego Święta Młodego Wina niespecjalnie zmieniły ten obraz, a w zgodnej ocenie tak profesjonalistów, jak i odwiedzających imprezę gości, prezentowane wina zdecydowanie odstawały od tych pochodzących od pozostałych sandomierskich producentów. Jednak wsparcie tych ostatnich i mozolna nauka samych braci (to naprawdę była „praca u podstaw”) musiały wreszcie przełożyć się na zauważalną zmianę. Po raz pierwszy przekonałem się o tym w 2020 roku, gdy w zaprezentowanym wówczas, młodziutkim Mart(h)inusie 2020 (kupaż białych odmian winorośli), mimo dość wysokiej zawartości cukru resztkowego, wreszcie nie można było narzekać ani na czystość aromatów, ani na soczystość owocu – szkoda, że jego premiera przypadła akurat na pandemiczne, a tym samym zdalne wydanie Święta Młodego Wina (opisywałem je w tym tekście). Na szczęście okazało się, że wino stało się swoistym momentem przełomowym we współczesnej historii tej winiarni, co pokazało kolejnych 12 miesięcy.

Detale które mają znaczenie. © Winnica Św. Jakuba.

Nim jednak napiszę więcej o samych winach, chciałbym zwrócić uwagę na inną – robiącą nie mniejsze wrażenie – zmianę. Winnica Św. Jakuba jest dziś jednym z najjaśniejszych w naszym kraju przykładów perfekcyjnie prowadzonego marketingu i precyzyjnie udzielanej informacji. Bracia (wszystkimi winiarskimi tematami zajmuje się trzech z nich: Marcin, Grzegorz i Maciej) nie tylko prowadzą stronę internetową, której jakość i zawartość zawstydzić może wiele znacznie bardziej renomowanych projektów, ale też do perfekcji wykorzystują media społecznościowe, prowadząc konta nie tylko na Facebooku czy Instagramie, ale i… Tik Toku. Wrażenie robi też identyfikacja wizualna i „opakowanie” całego wina – od etykiet, przez jakość butelek po ich zamknięcie szklanym vinolokiem. Jest to naprawdę znakomity materiał szkoleniowy dla wielu polskich winiarzy.

Świetne! © Maciej Nowicki.

Jeśli mowa o zawartości butelek, na razie na prowadzeniu są wina białe. Moim faworytem w poprzednim roczniku był Dominicus 2020, będący kupażem hibernala i johannitera. Czyste aromaty, w bukiecie stojące bardziej po stronie zielonego jabłka i odrobiny brzoskwini, w smaku zaś po stronie żółtego owocu (jabłko, pigwa i młoda morela). Nie brakuje też charakterystycznych dla hibernala nut ziołowych i dobrze zaznaczonej kwasowości. ♥♥♥♡

Ferria odmian. © Maciej Nowicki.

Gaudete 2020 to już prawdziwe bogactwo odmian, bo w jego składzie znajdziemy hibernala, johannitera, muscata, seyval blanc i solarisa, wszystko osadzone na znacznie mocniejszej strukturze niż u poprzednika. W bukiecie zarysowuje się przewaga solarisa (sporo soczystej brzoskwini), któremu towarzyszą aromaty charakterystyczne dla muscata i hibernala (czarny bez, gałka muszkatołowa i zioła). W smaku mamy już dominację soczystego owocu (brzoskwinia, gruszka, dojrzałe jabłko), z odrobiną przypraw i niezłym balansem, choć wraz z ocieplaniem się wina, alkohol staje się tu nieco dokuczliwy. Tym bardziej warto łączyć je z jedzeniem, na przykład słodko-kwaśnymi daniami kuchni orientalnej. ♥♥♥

Zweigelt. © Maciej Nowicki.

Jedyna w zestawieniu czerwień to Jacobus 2020 czyli zweigelt dojrzewajacy w stalowych zbiornikach. Lekkiemu wydaniu tej odmiany początkowo przeszkadzają nieco łodygowo-szypułkowe akcenty (szczególnie przed napowietrzeniem wina), które z czasem ustępują miejsca młodym owocom leśnym (jeżyna,  czarna jagoda) oraz nutom pieprznym i ziemistym. Także i tutaj wino zyskuje z jedzeniem, w tym konkretnym przypadku – z gulaszem wołowym z solidną porcją czerwonej papryki. ♥♥♡+

Jeszcze przedpremierowo. © Maciej Nowicki.

Nakład tych win u źródła został już dawno wyczerpany, jest jeszcze szansa, że dostępne są w jednym z miejsc współpracujących z winiarnią – oczywiście i takie informacje są bezproblemowo dostępne na stronie internetowej. W sprzedaży powoli debiutują zaś wina z rocznika 2021 – dostępny jest już Hiacyntus czyli wytrawny (!) solaris, a z czasem pojawią się kolejne wina, w tym dojrzewające w beczce – biały johanniter (Henricus) i czerwony kupaż zweigelta i cabernet cortis (Campana Petrus). Ja zaś nie mogę się już doczekać oficjalnej premiery Martinusa de Porrès 2021 czyli kupażu białych i czerwonych odmian winorośli (kategorii, która w Niemczech znamy pod określeniem rotling, a w Czechach i na Morawach – rysak) – jego przedpremierową wersję opisywałem tutaj (♥♥♥♡).

Takie widoki z Bistro. © Winnica Św. Jakuba.

Najlepszym miejscem do spróbowania i zakupu win jest należące do Winnicy Św. Jakuba i działające w sezonie letnim Bistro, w którym niedawno rozpoczął się kolejny sezon. Bracia zapraszają także na oprowadzanie po winnicy, szczegółowy kalendarz można znaleźć tutaj. Wszystkim, którym do Sandomierza dotrzeć się nie uda, mogą też szukać powstających tam win w tych lokalizacjach.

Degustowałem na zaproszenie producenta, część win – zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marketingowo super, ale czy produkt dobry?