Turnau Wino Lodowe 2022
Piszę o tym raz na jakiś czas. Choć polskie winiarstwo jest wciąż na dorobku, to nawet w tak młodym organizmie mamy już wina, które dzięki kolejnym rocznikom zyskały status kultowych. Jednym z nich jest z pewnością wino lodowe powstające w Winnicy Turnau.
O tym, jak trudne jest wyprodukowanie takich win w stale radykalizującym się klimacie (bo nie chodzi już tylko o samo ocieplenie), nie trzeba nikogo przekonywać. Z problemem tym mierzą się nawet europejskie tuzy tej kategorii, jak Niemczy czy Austria, a praktycznie jedynym pewnym ich dostawcą na świecie stała się Kanada. W rodzimych realiach co jakiś czas słyszymy o kolejnej winiarni, która planuje podjąć taką próbę (nie inaczej jest w tym roku – trzymam kciuki i na razie nie zapeszam), jednak poza symboliczną ilością wina lodowego w dolnośląskiej Winnicy Jadwiga (w roczniku 2018), udaje się to tylko w Baniewicach. Choć i tak ciężko mówić o regularności. Mimo, że producent co roku pozostawia na krzewach wyselekcjonowaną partię johannitera, oczekując na nadejście odpowiedniego przymrozku, w poprzednich latach misja zakończyła się sukcesem ledwie trzy razy – w styczniu 2017 roku, w lutym 2018 roku i ponownie w styczniu, tym razem 2021 roku. Wszyscy zastanawiali się więc, czy generalnie chwalony rocznik 2022 okaże się być udany także w tym przypadku, chyba nikt jednak nie przewidywał takiego scenariusza.
Po raz pierwszy ze zbiorami nie trzeba było bowiem czekać do kolejnego roku. Wyjątkowo mroźny grudzień sprawił, że odpowiednie parametry osiągnięte zostały rekordowo wcześnie i już 15 grudnia (najwcześniej w historii!), tradycyjnie o 5 rano i przy –10 stopniach, rozpoczęły się wyczekiwane zbiory. Łącznie udało się pozyskać 1278 kilogramów gron johannitera, z których uzyskano 450 litrów moszczu – także rekordowo słodkiego (miał ponad 500 g cukru na litr). Po procesie dojrzewania przełożyło się to na 1100 butelek wina o pojemności 0,375 litra. Przed Państwem Wino Lodowe 2022.
Jego parametry robią wrażenie już na papierze, przypominając – i nie boję się użyć tego określenia – wyniki z Austrii czy z Tokaju. Prawie 218 (!) gramów cukru resztkowego, nieco ponad 11 gramów kwasowości i 8% zawartości alkoholu. Co jednak ważniejsze, potwierdzają się w samej degustacji. Wino ma niesamowitą koncentrację i imponującą soczystość, na którą składają się nuty przejrzałej i kandyzowanej gruszki, brzoskwini oraz moreli. Nie brakuje też wyraźnych aromatów miodowych, za świetny balans odpowiada zaś cytrusowa kwasowość, z pigwowo-miodowym finiszem. Potencjał na dekady, zachęcam więc, by nie otworzyć wszystkich butelek od razu – tym bardziej, że u samego producenta nie ostała się już żadna butelka. Na szczęście w tej samej lub w zbliżonej cenie 190 zł dostępne będą u kilku dystrybutorów. ♥♥♥♥+
Wino jest już (lub niedługo będzie) w sprzedaży m.in. w sklepach Domu Wina, Fine Wine czy Kondrat Wina Wybrane.
Źródło wina: udostępnione do degustacji przez producenta.