Przełomowe wina
Wiele osób uważa Małopolski Przełom Wisły za region winiarski z największym potencjałem w całym kraju. Padają konkretne argumenty, z których część omawiałem już w moim tekście zamieszczonym w drugim numerze Fermentu. Dość „kompaktowa” powierzchnia, której granice można zakreślić pomiędzy Puławami a Annopolem (to około 80 kilometrów), wzdłuż najbardziej malowniczego odcinka Wisły, biegnącego tu w wąskiej dolinie. Z wyjątkowymi siedliskami, w których przeważa gleba wapienna (choć jest też glina i margiel), ale i świadomością wśród winiarzy posiadania właśnie takich warunków geologicznych – tylko tutaj badania gleby przeprowadzano na szeroką skalę, „zanim to było modne”. Wreszcie z nasadzeniami, których większość położona jest w okolicach dwóch winiarskich „stolic” tego regionu – Kazimierza Dolnego i Janowca.
Fanom polskiego wina tej drugiej lokalizacji nie trzeba szczególnie przybliżać – w końcu Święto Wina w Janowcu to jedno z najpopularniejszych wydarzeń w Polsce (losy i termin tegorocznej edycji uzależniony jest oczywiście od sytuacji zdrowotnej, jaka panować będzie w maju). Sam Kazimierz Dolny, mimo organizowanych imprez (Kazimierskie Winobranie, Winny Kazimierz), przez długi czas pozostawał na drugim planie, a większość bardziej zaawansowanych winiarsko turystów narzekała, że trudno tam znaleźć restauracje czy nawet sklepy z lokalnie powstającymi winami. Mam wrażenie, że w tym roku sytuacja pod tym względem prezentować się będzie lepiej (w niektórych przypadkach już się prezentuje), a przybyło też powodów do odwiedzin. Dlatego po wizycie na Podkarpaciu zabieram Państwa do kolejnego regionu, by przedstawić przedsezonową relację z odwiedzin u kilku producentów.
Mickiewicz Winnica Rodzinna
Nim napiszę o nowych projektach, zacznę od prawdziwego nestora Małopolskiego Przełomu Wisły, czyli Macieja Mickiewicza. Jego 17-letnią już (!) przygodę z winiarstwem (pierwsze nasadzenia pojawiły się w 2004 roku) można właściwie podzielić na dwa etapy – do rebrandingu, gdy działała jeszcze jako Winnica Solaris i po nim, kiedy właściwa już Mickiewicz Winnica Rodzinna i słynne kalosze na etykietach nadały mu zupełnie nowy impet. Dziś powierzchnia nasadzeń to już łącznie 3 hektary, a w ostatnich rocznikach nie brakowało zarówno godnych polecenia win białych, jak i czerwonych. W zeszłym roku zadebiutowało też pierwsze dłużej macerowane wino białe – Mętlik.
Kiedy odwiedzałem winiarza, wina znajdowały się jeszcze w zbiornikach lub beczkach, ale sporo mówiły już o charakterze rocznika 2020. Świetnie zapowiada się Feeling czyli 100-procentowy riesling – w porównaniu z poprzednim rocznikiem ma kilka gramów cukru resztkowego, które dodają mu ciała, ale całość zachowuje wytrawny charakter (♥♥♥+). Podobał mi się także Johanis (100% johanniter) – bardzo odmianowy, pełen soczystego owocu i już teraz umiejętnie zbalansowany (♥♥♥+). Wiele obiecuję sobie także po nowym roczniku wspominanego Mętlika. To także 100% johanniter, który tym razem macerował na skórkach przez równy tydzień, po raz pierwszy użyto też dzikich drożdży. Dodatkowo jego część dojrzewała w akacjowej beczce. Na razie sporo w nim dzikiego jabłka, nut pestkowych, wyraźnego garbnika i odrobiny lotnej kwasowości – czekam na końcowy efekt. W winiarni znajduje się też jeszcze jedna beczka akacjowa wypełniona winem, ale jej przeznaczenia nie mogę na razie zdradzić.
Wina czerwone są na razie bardzo młode i spokojnie dojrzewają w dębowych beczkach, ale zwróciłem uwagę na niesamowitą czystość owocu w Pikadorze (zweigelt). W roczniku 2020 powróci także Regini (regent) – po raz kolejny podkreślam, że dla tej odmiany kilkunastomiesięczne dojrzewanie w dębie to optymalne rozwiązanie. W związku z powoli zbliżającym się sezonem (oby jak najbardziej sprzyjającym enoturystyce) przypominam, że producenta można odwiedzić, by wziąć udział w degustacji lub zakupić wino, a wkrótce warunki to takich doznań będą znacznie lepsze – rozpoczyna się bowiem budowa nowej winiarni wraz ze stosownym enoturystycznym zapleczem. Wina Mickiewicza zakupić też można w kilku miejscach w Kazimierzu Dolnym.
Winnica Kamil Barczentewicz
Ruszając z Opola Lubelskiego w stronę Kazimierza Dolnego, po niecałych 20 kilometrach dojeżdżamy do miejscowości Dobre i nowej winiarni, o której z pewnością będzie głośno nie tylko w Małopolskim Przełomie Wisły. Winnica Kamil Barczentewicz, choć ma charakter rodzinny, jej nazwa jednoznacznie komunikuje, na kim spoczywa całość odpowiedzialności. Kamil szlify zdobywał w Austrii, Chile i Francji (gdzie ukończył też studia), a precyzja informacji, które dostarcza na temat własnego przedsięwzięcia, gleby, klimatu i pracy w winiarni, jest imponująca – dość powiedzieć, że zamiast planowanych dwóch godzin, spędziłem ich tam pięć. Wrażenie robi jednak nie tylko wiedza samego winiarza. Łączna powierzchnia nasadzeń (pierwsze pochodzą z 2017 roku) to ponad 11 hektarów, a wśród odmian winorośli zdecydowanie dominuje ta szlachetna: chardonnay, pinot blanc, gewürztraminer, riesling, pinot noir ((6 różnych klonów!) i blaufränkisch. W niewielkim stopniu uzupełniają je: souvignier gris, cabernet cortis i regent – ten ostatni z przeznaczeniem na lekkie wino różowe (i w takim wydaniu także dobrze się odnajduje).
Nie mniejsze wrażenie robi budynek winiarni i to nie tyko z uwagi na widok rozciągający się z samej sali degustacyjnej, ale przede wszystkim – zawartość części produkcyjnej. Znajdziemy tam pierwsze w Polsce betonowe jaja do fermentacji i dojrzewania win (łącznie cztery), uzupełnione przez beczki różnej wielkości z dębu francuskiego, węgierskiego i slawońskiego. W czasie mojej wizyty, wszędzie dojrzewał oczywiście rocznik 2020 – w betonowych jajach m.in. soczysty, lekko wapienny chardonnay, w beczkach m.in. czyściutki, strukturalny, pełny czarnego owocu blaufränkisch, na którego oficjalną premierę czekam już teraz.
Do sprzedaży trafia zaś właśnie rocznik 2019. Jak można od razu zauważyć, producent dokłada swoją cegiełkę do nowej jakości polskich etykiet, a zapewniam, że „na żywo’ prezentują się one jeszcze lepiej. Pełna recenzja wszystkich win już wkrótce (producent pracuje jeszcze nad kilkoma elementami, w tym stroną internetową), ale już teraz zwracam uwagę na Pinot Blanc Béton 2019 (6 miesięcy na osadzie w betonowym jajku) z aromatami skórki cytrynowej, jabłka, nut skalistych i sporej pikantności (♥♥♥♡) oraz Pinot Noir 2019 (11 miesięcy dojrzewania w kombinacji kilku beczek) z wysokiej jakości, niesamowicie soczystym owocem (poziomka, malina, wiśnia), jeszcze trochę zbyt wyraźną beczką (sporo wanilii), która jednak z czasem powinna się zintegrować (♥♥♥♡). Nie mam wątpliwości, że na rynku polskich win z tej odmiany pojawił się bardzo mocny zawodnik. Gdy chodzi zaś o ofertę enoturystyczną – trwają ostatnie szlify umożliwiające przyjmowanie gości, które powinny zakończyć się jeszcze w tym miesiącu. Adres można zapisać sobie już teraz.
Winnica Kazimierskie Wzgórza
Wjeżdżając do Kazimierza Dolnego (konkretnie w jego części noszącej nazwę Wylągi) trafiamy do drugiego debiutanta i winiarni, która dla odmiany z pewnością „namiesza” na scenie enoturystycznej. Założona przez małżeństwo Bogumiłę i Marka Raków Winnica Kazimierskie Wzgórza podręcznikowo wręcz realizuje przyjętą strategię, od samego początku podkreślając, że odwiedziny na miejscu mają być esencją jej działalności. Swoja historię (na stronie internetowej i w mediach społecznościowych) zaczęła budować już w momencie przygotowań do pierwszych nasadzeń i zrobiła to tak sprawnie, że byłem o nią pytany na długo przed tym, zanim na krzewach pojawiły się pierwsze grona. Teraz powierzchnia upraw to już 6 hektarów zlokalizowanych w kilku parcelach, a wśród odmian winorośli postawiono na johannitera, muscarisa, rieslinga, seyval blanc, solarisa, souvignier gris, pinot noir i zweigelta. Jednocześnie na terenie przylegającym bezpośrednio do winiarni pojawiła się zadaszona wiata degustacyjna, altana, niedawno swoje podwoje otworzył też niewielki sklepik, w którym można też zakupić powstające tu wina.
Z debiutanckiego rocznika 2020, do sprzedaży trafiły na razie cztery wina, z czasem pojawią się kolejne. Reprezentują dwie linie – jedną stojącą mocniej po wytrawnej stronie, przeznaczoną dla tych, którzy niekoniecznie poszukują jakiejkolwiek słodyczy w winie oraz drugą, o bardziej przystępnym charakterze, nastawioną też mocniej na turystyczne zakupy. Nawiązuje zresztą do nich i swoją nazwą: „Legendy Kazimierza”, jak i nazwami i etykietami samych win. Półwytrawny Kogut 2020 to zgrabnie skomponowany kupaż johannitera i chardonnay, ze świetnym balansem (to kolejne potwierdzenie jak mylne potrafią być kategorie win, ♥♥♥), na półsłodką Esterka 2020 składają się także dwie odmiany – muscaris i seyval, a całość z uwagi na dominujący udział tej pierwszej, ma zdecydowanie aromatyczny charakter (♥♥♡+). Pełna recenzja wszystkich win także już wkrótce na łamach Winicjatywy, teraz dodam jedynie, że, jeśli będzie to tylko możliwe (w określonym reżimie sanitarnym), oficjalne otwarcie winiarni planowane jest pod koniec maja.
Do Małopolskiego Przełomu Wisły podróżowałem na koszt własny, wina degustowałem na zaproszenie producentów.