Rowerem po Barolo
Nie ma lepszego sposobu na poznanie regionu winiarskiego niż zwiedzanie go na dwóch kółkach. Wszystkie te metry nad wysokością morza, o których mówimy lub piszemy w odniesieniu do winnic, wszystkie odległości pomiędzy podregionami, gminami i miasteczkami są tylko suchą liczbą, dopóki nie pokonamy ich sami. Samochód ma swoje zalety, ale nic nie równa się z przejażdżką ścieżką rowerową przycinającą winnice, żaden inny środek transportu nie daje takiego wyobrażenia o ukształtowaniu terenu i nie pozostawia tak trwałych obrazów w pamięci.
Są takie regiony, jak Wachau czy Saksonia, które są wręcz stworzone do rowerowych wycieczek i takie, jak Tokaj, który choć nie oferuje atrakcyjnej dla rowerzystów infrastruktury, i tak warto zjeździć na dwóch kółkach. Są też takie jak Barolo, które nie funkcjonują może w szerszej świadomości winomanów jako mekka enocyklistów, ale oferują wszystko, co dla nich ważne: piękne widoki, niewielkie odległości pomiędzy arcyciekawymi przystankami, mało ruchliwe, spokojne drogi samochodowe i winnice wywołujące u fanów wina na całym świecie szybsze bicie serca. Dla mnie najważniejszy był ten ostatni aspekt. Zrozumiałem, że nieważne, ile wpatrywałbym się w szczegółowe, trójwymiarowe mapy crus Barolo stworzone przez Alessandra Masnaghettiego, wszystkie te słynne siedliska pozostaną dla mnie tajemnicą, póki nie poznam ich z bliska.
Na wycieczkę wybrałem się wczesnym rankiem podczas lipcowej degustacji nowych roczników Barolo, Barbaresco i Langhe Nebbiolo. Moim startem i metą było leżące niedaleko wschodniej granicy apelacji Barolo Montelupo Albese. Miasteczko pięknie góruje nad Langhe – w ładną pogodę można stąd zobaczyć jak na dłoni większość gmin Barolo – i jest świetną bazą wypadową dla chcących zobaczyć zarówno Barolo, jak i Albę i Barbaresco. Do Serralungi można stamtąd wybrać się spacerem.
Teoretycznie właśnie Serralunga wydaje się najlepszym miejscem do rozpoczęcia zwiedzania Barolo od południowego wschodu. W praktyce przejechanie z Serralungi do Castiglione Falletto i dalej – do La Morry czy miasteczka Barolo – jest praktycznie niemożliwe. Nie istnieje droga, przecinająca apelację ze wschodu na zachód. Serralungę od Castiglione Falletto dzielą w lini prostej niespełna 3 km, ale na rowerze trzeba przejechać okrężną drogą trzy razy tyle, a dalej wcale nie jest łatwiej. Dlatego warto wybrać opcję objazdu północnej granicy regionu przez Marengo, a następnie wzdłuż granicy między gminą Castiglione Falletto a Grinzane Cavour. Dopiero tam, na wysokości Uccellaccio, można wjechać w głąb apelacji i skierować się – tak jak ja – w kierunku La Morry.
Od razu uprzedzę, że trasa, którą tutaj przedstawiam (wielu pokonywało ją przede mną), nie obejmuje wszystkich gmin (brak skrajnych Verduno i Bricco Ambrogio), ale pozwala na dość gruntowne poznanie apelacji w ciągu jednego dnia spokojnej jazdy. Liczy sobie ok. 50 km i pozwala zobaczyć wiele słynnych siedlisk (inna sprawa, że w Barolo co krok natykamy się na znakomite winnice). Poza tym prowadzi dokoła regionu, co oznacza, że można wskoczyć na nią w dowolnym miejscu.
Wspinając się do La Morry od wschodu można podziwiać – jeśli wyjedzie się odpowiednio wcześnie – piękny wschód słońca i malowniczą winnicę Annunziata oraz bardziej renomowaną Rocche dell’Annunziata. Zjeżdżając z La Morry na południe warto zahaczyć o kultowe, leżące obok siebie winnice Brunate i Cerequio. Na szczycie tej drugiej winnicy znajduje się Kaplica Brunate zwana też Kaplicą Barolo. Należy do rodziny Ceretto, a swój ekscentryczny wygląd zawdzięcza amerykańskim artystom Solowi LeWittowi i Davidowi Tremlettowi. Z tych okolic można też podziwiać jedne z najpiękniejszych panoram regionu.
Zjazd kończy się przy drodze prowadzącej już bezpośrednio do Barolo, w miejscu na styku trzech gmin – Castiglione Falletto, La Morry i Barolo. Droga do stolicy regionu przebiega wzdłuż słynnego wzgórza Cannubi. Kto myślałby, że natrafi tu na widoki równe sławie tego miejsca, może się poczuć zawiedzony. Zdecydowanie ładniejsze roztaczają się już z samego Barolo, a szczególnie po jego minięciu, na drodze ciągnącej się w kierunku Monforte d’Alba. Na chwilę wjeżdża się tu na teren gminy Novello, przecinając wielką winnicę Ravera, a następnie – już po stronie Monforte – jeszcze większą Bricco San Pietro.
Ze wschodniej części Monforte widać fragment kolejnego słynnego cru – Ginestry. Dalej jedzie się na wschód i na wysokości miasteczka Roddino odbija w lewo, w kierunku Serralungi. To jeden z najbardziej godnych polecenia odcinków całej trasy, a być może najpiękniejsza droga Barolo w ogóle. Przez kilka kilometrów jedzie się w dół, mijając takie ważne winnice jak Francia, imponujące nachyleniem Falletto i Ornato, czy – przed samym wjazdem do miasteczka – Vigna Ronda.
Z Serralungi warto pojechać w kierunku granicznego miasteczka Sinio. Tę wąską, bardzo malowniczą, wijącą się wśród sadów leszczyny drogę, wybiorą z pewnością fani Enrico Rivetto. Jego winiarnia położona jest na wzgórzu spoglądającym na Serralungę.
Drogę z Sinio do Montelupo polecam już wyłącznie fanom podjazdów lub tym, którzy zaopatrzyli się w rowery elektryczne. Ta druga opcja jest zresztą w ogóle rozwiązaniem wartym uwagi, bo dodatkowe wsparcie na podjazdach Barolo bywa bardzo pomocne.
Miejsc, gdzie wypożyczycie tradycyjny i elektryczne rowery w Barolo nie brakuje. Cena wynosi ok. 30 euro za dobę.
Do Barolo podróżowałem na zaproszenie miejscowych winiarzy.