Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Czym jest mineralność w winie

Komentarze

W świecie wina od lat toczy się dyskusja nad istnieniem mineralności w winie. Jedni twierdzą, że rodzaj podłoża, na jakim rośnie winorośl, nie może wpłynąć na smak wina, inni – że jak najbardziej. Ci pierwsi biorą na sztandary naukę, drudzy – ewidentne wrażenia sensoryczne. Pierwsi argumentują, że nie ma żadnych dowodów na możliwość wchłaniania przez korzenie rośliny pierwiastków tworzących podłoże i transportowania ich do owoców, a nawet jeśli śladowe ilości łupka czy wapienia przejdą tę drogę, będzie ich za mało, by wpłynąć na smak. Drudzy uśmiechają się tylko na takie stwierdzenia i zanurzają nos w kieliszku, odkrywając z przyjemnością różnice między rieslingami pochodzącymi z gleby zawierającej różne rodzaje łupka.

rys. Marta Konarzewska

Temat właśnie wydostał się poza krąg specjalistycznych mediów i trafił do szacownego The New Yorkera, na którego łamach swoje pięć centów do dyskusji dołożył Adam Leith Gollner, publicysta i autor książki o owocach The Fruit Hunters: A Story of Nature, Adventure, Commerce and Obsession. Gollner – mieszkający w Kanadzie syn węgierskiego imigranta, który wyjechał z kraju w 2010 roku – opisuje swoją podróż do dawnej balatońskiej winnicy ojca celem odzyskania starych rodzinnych win. Na miejscu okazało się, że po ponad dwudziestu latach pięknie przechowały wulkaniczną mineralność. W tej nostalgicznej podróży nie mogło zabraknąć nawiązania do Béli Hamvasa, który już w latach czterdziestych użył w odniesieniu do wina terminu „mineralny”.

Prawdziwa kariera tego słowa nastąpiła jednak kilka dekad później. Jak zauważa Gollner, „mineralność” weszła do dyskursu winiarskiego w latach 70. i 80. XX wieku, a dopiero w naszym stuleciu stała się jednym z jego najpopularniejszych określeń. Jedną z przyczyn tego trendu mogła być niejednoznaczność. W 2013 roku przeprowadzono badania, które pokazały, że eksperci winiarscy mają często bardzo odmienne definicje mineralności. Powodzenie terminu mogło też mieć związek z mocno zakodowanym skojarzeniem źródlanej czystości i mineralności eksploatowanym w reklamach przez branżę wód mineralnych. Powszechna jest wiara, że „płyn przenikający przez skały jest zdrowszy, czystszy” – zauważa Gollner.

W artykule pojawiają się też stanowiska autorów, którzy do tej pory najmocniej angażowali się w spór wokół mineralności. Z jednej strony jest Alex Maltman, który, powołując się na badania z lat 50., nazwał wiarę w mineralność „konstrukcją mentalną” i przyrównywał ją do religii. Z drugiej strony – Jamie Goode, z wykształcenia biolog, który nie ma wątpliwości, że „doświadczeni degustatorzy potrafią wykryć wpływ wapienia, łupku lub granitu na smak wina”.

„Możesz wykryć coś w rodzaju gleby, gdy nauczysz się słuchać jej głosu” – mówi Goode w rozmowie z Gollnerem i zauważa, że obecny stan nauki jest niewystarczający, a pewne procesy biochemiczne nieodkryte. Poza tym skład gleby może pośrednio wpływać na smak, np. poprzez zdolność podłoża do zatrzymywania wody. Goode zaznacza przy okazji, że z braku wystarczających dowodów mineralność powinna być na razie traktowana jako termin umowny.

Ostatnie słowo w artykule Gollnera należy do Evy Cartwright, właścicielki sklepu w Somló, która uważa, że krzemienny smak tamtejszych win ewidentnie pochodzi z podłoża wulkanicznego. Zrozumiała to po raz pierwszy, jedząc szomlońskiego arbuza, w którym odnalazła charakterystyczną dla tamtejszych win słoność. W 2019 roku zorganizowała konferencję GoVolcanic, w której uczestniczyli mineralodzy, krystalografowie, sedymentolodzy i winiarze z regionów wulkanicznych na całym świecie. Rozmawiano m.in. o roli systemów korzeniowych i grzybów w transporcie mineralności i o petrichorze, zapachu wydzielanym przez deszcz uderzający w suchą ziemię. Nie zabrakło też koncepcji metafizycznych na modłę Hamvasa, ostatecznie nie znaleziono jednak satysfakcjonującej wykładni naukowej pochodzenia mineralności. Nie wygląda zatem na to, by spór miał się rychło zakończyć.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.