Raport z Rheinhessen, odc. 2
W poprzedniej relacji z wizyty w Hesji Nadreńskiej zajrzałem do producentów stawiających na biel. Dzisiaj pora na dwóch kolejnych, którzy najlepsze efekty osiągają z pinot noir, czyli spätburgunderem. Jeśli chodzi o czerwone odmiany, burgundzki szczep ustępuje w regionie tylko dornfelderowi. Przypada na niego blisko 1,5 tys. hektarów winnic.
Skromnym ułamkiem tego areału dysponuje Stefan Breuer. Jeśli to nazwisko kojarzy Wam się ze słynnymi Breuerami z Rheingau, skojarzenie jest jak najbardziej trafne. Stefan jest siostrzeńcem zmarłego przed ponad dekadą Bernharda Breuera i kuzynem Theresy Breuer. Przez jakiś czas pracował na konto rodzinnej firmy, ale ostatecznie wybrał samodzielną drogę, co nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że robi wina w kompletnie innym, nieco ekscentrycznym stylu. Co prawda, większość jego działek znajduje się w Rheingau, ale w portfolio ma głównie wina z drugiego brzegu Renu. Posiada też niewielkie parcele w Piemoncie i Riosze. Słabością do tego drugiego regionu można tłumaczyć fakt, że swoje czerwone wina trzyma w amerykańskim dębie.
Może dlatego najlepsze efekty osiąga z pinotem w wersji musującej, któremu nuty beczkowe są obce. Na uwagę importerów zasługuje z pewnością kremowy i mineralny sekt Cuvee BN Blanc de Noir Brut Nature (♥♥♥♡). Pinoty spokojne powstaje u niego pod marką Two Faces, pod którą oprócz Stefana skrywa się inny winiarz z Rheinhessen – Klaus Singer-Fischer. Two Faces Frühburgunder 2015 (klon pinota, 12 miesięcy w amerykańskim dębie) nie wypada źle (♥♥♡), ale jeśli już smakować w mocno beczkowym stylu Breuera, to bardziej warta polecenia jest soczysta i ekstraktywna mieszanka spätburgundera, merlota i sankt laurenta z różnych roczników o nazwie Two Faces Cuvée Rot (♥♥♥). Żeby dopełnić obrazu licznych inspiracji winiarskich Stefana, warto odnotować, że robi także wino, które na potrzeby naszej degustacji nazwał Port 9 Jahre in Barrique gereift 2008. Jest to – uważajcie! – niemiecka odpowiedź na colheitę powstała ze wzmocnionego pinota. Ten eksperyment wypada nieźle, choć paradoksalnie mniej tu świeżości niż w oryginale, ale trudno spodziewać się, że znajdzie nad Renem wielu naśladowców.
Eksperymentować nie muszą bracia Thörle, słusznie uważani za jednych z najlepszych producentów spätburgunderów w regionie. O ich winach pisaliśmy już na Winicjatywie, w letnim numerze Fermentu recenzowaliśmy także pinoty z rocznika 2015. Spontaniczna, niezaplanowana wizyta w ich siedzibie w Saulheim była dla mnie okazją do spróbowania najnowszych roczników nie tylko ich spätburgunderów, ale i świetnych rieslingów. Praktycznie wszystko, co zaprezentował Christoph Thörle, zasługuje na krótką wzmiankę.
Riesling 2017 – Podstawowy riesling, soczysty i bardzo pijalny. Nuty żółtych owoców, cytrusy, róża i krzemienna mineralność. Świetnie zrobione, choć nietanie wino (67,90 zł). ♥♥♥
Kalkstein Riesling 2017 – W aromacie jabłko, gruszka, krzemień i nuty kwiatowe oraz ziołowe. Smukłe, ale złożone, kremowe i pełne mineralnej powagi (115 zł). ♥♥♥♡
Schlossberg Riesling 2017 – Arcydziełko z pojedynczej winnicy. Bardzo ładny aromat brzoskwini, cytrusów, ziół i odrobina nut tostowych. Smukłe, ale zniuansowane, długie i dumnie prezentujące mineralny, wręcz słonawy charakter (219 zł). ♥♥♥♥
Hölle Riesling 2017 – As w talii braci Thörle. Skoncentrowany, sycący riesling z doskonałego, ciepłego siedliska. Zmysłowy aromat dojrzałych moreli, cytrusów i nuta krzesiwa. Wysoka kwasowość, mocna struktura, bujne ciało i długi potencjał starzenia, który równie dobrze można zignorować i cieszyć się tym winem już teraz. ♥♥♥♥
Kalkstein Spätburgunder 2016 – Bogaty aromat wiśni, porzeczki, lukrecji i pieprzu. Soczyste, gładkie i bardzo smaczne wino. Świetny balans między ekspresyjnym owocem a kwasowością. ♥♥♥♡
Probstey Spätburgunder 2016 – Pinot po 20-miesięcznej obróbce dębowej, której zawdzięcza mocną strukturę. Pachnie wiśnią, ciemnymi owocami i lukrecją. Nieco dymne, ziołowe i mineralne. Kawał skoncentrowanego wina z mocną taniną. ♥♥♥♥
Hölle Spätburgunder 2016 – Wino ze starego, niemieckiego klonu pinota, które spędziło w beczce 20 miesięcy. Eleganckie, pięknie skrojone, z nienaganną świeżością i zmysłowym, kwiatowym aromatem. Wciąż bardzo młode, ale doskonałe. Szczyt precyzji i głębi Rheinhessen (219 zł). ♥♥♥♥♡
Importerem win Thörle w Polsce jest Endorwina. Zakupić je można w sklepach współpracujących lub kontaktując się bezpośrednio z importerem.
Źródło wina: podróżowałem do Rheinhessen na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina.