Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Raport niewielki

Komentarze

Po niemal miesięcznym kajakowaniu po Litwie, po raz szósty czy siódmy w ciągu ostatnich dwunastu lat, mogę nie bez ryzyka, jako członek znanej partii chłopskiej, dokonać małego podsumowania sytuacji wina na wsi litewskiej.

Wieś litewska
Wieś litewska. © Infolinka.flog.pl / Katarzyna.

Co prawda w tym roku wyjątkowo rzadko – nasza rzeka wiła się po miejscach nader pustych – udało się nam dotrzeć do jakiegoś wiejskiego sklepu, lecz i tak widać gołym okiem, że wino powolutku trafia pod pribałtyckie strzechy. Co znaczy, że jest już nie jedno, lecz niekiedy dwa, trzy, niekiedy więcej win – wytrawnych, a nie tylko medium sweet – wpycha się na półkę obok wódki. Oczywiście barachła jest wciąż dużo, zajmuje ono większość winiarskiego kącika, jednak bodaj po raz pierwszy udało się nam nie wracać z pustymi rękoma, jak zdarzało się to wcześniej; słodkie wina gruzińskie i mołdawskie, włoskie i hiszpańskie nie są w odwrocie, lecz nie panują już absolutnie. Wśród trofeów przeważały wina ze słynnej apelacji Wine of Chile, ewentualnie Vin de France, ale zdarzyły się i rodzynki; za 15 zł w przeliczeniu niezła cariñena, 90 punktów w „Wine Advocate” (nalepka głosiła dumnie wynik; ciekawe ile WA za stickera sobie liczy). Na tyle nam smakowała, że w kolejnym sklepie, zagubionym między dębami, kupiliśmy drugą, ale niestety młodzież litewska, która pomagała nam w wyjątkowo żmudnej przenosce, po kryjomu wzięła ją w sobie w nagrodę; tym bardziej wydawała nam się wieczorem, gdy jej nie było, wspaniała.

Z dwóch wizyt w dużych marketach (najlepsza jest Maxima XXX – ilość X oznacza wielkość wyboru) wyniosłem, poza paroma butelkami, wrażenie, że selekcja win jest ciekawsza niż w zwykłym naszym supermarkecie, choć z Leclerkiem na Ursynowie się nie równa. Ceny przy winach wielkomarkowych są porównywalne, ale bardzo ostro idą w górę, gdy tylko na półce stoi coś z mniejszej kadzi.

Svyturys Extra
Litewski przebój.

Lecz i tak rej wiedzie piwo, w swych najlepszych wydaniach, jak Švyturys Extra, bardzo dobrych, lecz sprzedawanych głównie w półtoralitrowych i dwulitrowych butelkach. W knajpach (rzadkich), na ile mogłem się zorientować, lista win, jeśli wolno tak szlachetnie nazwać te nędzne wypiski, jest do bani, a i kulinarnie jest ogólnie słabiej niż u nas.

I tyle, dzisiaj czas na pierwsze wino po powrocie; podobnie jak w przypadku rozbitków odnalezionych po miesiącu dryfowania, których trzeba karmić małymi dawkami, by nie doprowadzić do zaburzeń, zaczynam ostrożnie: żadnego grand cru, coś skromnego; może Albariño Rías Baixas Fillaboa 2010.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kuba – WINE TASTING PL

    Z zeszłorocznych doświadczeń pamiętam, że w górskich regionach Czech jest niemal identycznie. No może półki z winem zdecydowanie lepiej zaopatrzone i całkiem przyzwoita konsumpcja lokalnych trunków, ale prym i tak wiedzie piwo. Sporo czasu jeszcze upłynie, nim coś się zmieni – tak jak i u nas. Niestety.