Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Piwnice Antoniego Brzask 2021

Komentarze

Mój niedawny artykuł o kuriozalnych wyborach odmian winorośli przez niektórych polskich winiarzy wywołał lawinę komentarzy, choć mam wrażenie, że w wielu przypadkach płachtą na byka okazała się bardziej sama zapowiedź tekstu na naszym Facebookowym profilu niż jego merytoryczna zawartość. Dlatego dziś przykład producenta, który mimo pracy w dużej mierze właśnie na hybrydach pierwszej generacji, umie wykorzystać je w sposób pozwalający przebić się do ogólnopolskiego dyskursu.

Krzewy na parceli producenta. © Piwnice Antoniego.

Historia położonych w otulinie Parku Cieżkowickiego i w pobliżu Góry Kokocz (464 m n.p.m.), małopolskich Piwnic Antoniego sięga jeszcze lat 80. tych XX wieku, gdy dla amatorskiej uprawy winorośli, pierwsze krzewy posadził tam Antoni Marcinek. Poważniejsze nasadzenia zaczęły pojawiać się tam po 2005 roku, by ostatecznie osiągnąć aktualną wielkość – niecały hektar powierzchni. Po oficjalnym rynkowym debiucie, przez wiele lat powstające tam wina raczej nie porywały mnie swoją stylistyką, w czym duży udział miał zdecydowanie chybiony pomysł aromatyzowania ich miodem (właściciel posiada też pasiekę), skutkujący często upiorną, niezrównoważoną słodyczą. Nadzieją na zmianę przyniosło dołączenie do przedsięwzięcia syna – Damiana. Dziś Antoni zajmuje się winnicą, a Damian odpowiada za stylistykę powstających tu win.

Damian i Antoni Marcinek. © Maciej Nowicki.

Efekty jego pracy widać było już w roczniku 2020,  ale w pełnej krasie pokazał je dopiero rocznik 2021. W niektórych przypadkach ze zdumieniem przyglądałem się wskazanemu składowi kupaży, a różowe wino wywołało wręcz prawdziwy szok. Marcinek junior zasługuje jednak na uznanie w trójnasób: część owoców pochodzi z krzewów mających często grubo ponad dekadę na karku, umiejętnie łączy starszą generację hybryd z odmianami PIWI (w kwestii ich rozróżniania raz jeszcze odsyłam do tekstu Sławomira Chrzczonowicza) i wreszcie – precyzyjnie wyjaśnia jakim cudem (to dobre określenie) w niektórych przypadkach osiąga tak dobre rezultaty. Nic więc dziwnego, że chwalona kilka miesięcy temu na łamach Winicjatywy czerwona Monarcha 2021 została już całkowicie wyprzedana, a powoli kończą się też nakłady innych win. Oto czwórka, której zdążycie jeszcze spróbować.

Zdecydowanie najbardziej podoba mi się Brzask 2021. To dojrzewająca w stali kompozycja seyval blanc i johannitera, z 12-godzinną maceracją na skórkach. Wino o solidnej strukturze (13% alk.), bukiet kwiatowy, nieco surowy, może wręcz mineralny, w smaku wypełnione zaś zielonym jabłkiem, skórką cytryny i polnymi ziołami. Wyraźna, ale daleka od przerysowania kwasowość i trochę limonkowych nut w finiszu (70 zł). ♥♥♥♡

Świetne wrażenie robi też Bianite Sur Lie 2021. To intrygujące połączenie bianki (która najpierw macerowała pięć dni na skórkach) i johannitera, składające się na pierwsze w historii tej winnicy wino dojrzewające na osadzie (przez 7 miesięcy). Konsekwencją tych zabiegów jest sporo białego i żółtego owocu, opartego na wyczuwalnym, skalisto-wapiennym podbiciu, ponownie więcej niż solidnej budowie i długim, cytrusowo-grejpfrutowym finiszu. Jest to też wino, które z pewnością ma przed sobą kolejne 3–4 lata rozwoju (80 zł). ♥♥♥♡

Na etykietach dwóch wcześniejszych win znajdują się reprodukcje prac córki Antoniego Marcinka – Renaty. Różlove 2021 przykuwa zaś zupełnie inną pracą: rysunkiem wykonanym przez Hanię – córkę Damiana, która stworzyła go w wieku 6 lat. Nie jestem jednak pewien, czy mojej uwagi bardziej od oprawy graficznej nie przykuła odmiana winorośli wykorzystana do produkcji tego wina. To cascade, stara francuska hybryda (z początków XX wieku), która zwykle jest wspaniałym obiektem żartów z typowo lisich aromatów. W tym przypadku rozwiązaniem okazał się bardzo wczesny zbiór, co sprawia  – jak to wdzięcznie ujął sam winiarz – że moszcz „nie daje jeszcze labruską”. Efekt końcowy nie jest rzecz jasna Himalajami wśród róży, a raczej szukaniem pomysłu na posiadane w winnicy nasadzenia, niemniej samo wino jest czyste, z wyczuwalnymi nutami malin i czerwonego jabłka oraz orzeźwiającą kwasowością. Najlepiej skonsumować do końca ciepłych dni (60 zł). ♥♥♡+

Zestawienie kończę drugim winem czerwonym w ofercie producenta. Nestor 2020 to jeszcze jeden kupaż, tym razem cabernet cortis, monarcha i regenta, który dojrzewał najpierw w używanej beczce z francuskiego dębu przez 7 miesięcy, później jeszcze w stalowych zbiornikach i w butelkach. I jak zwykle w takim przypadkach, taki sposób utemperowania tych odmian i cierpliwości we wprowadzeniu na rynek (też o tym wspominałem!) przyniósł pożądane rezultaty. Czuć podbicie nutami dębowymi (trochę wanilii i toffi), ale nie brakuje też czerwonych i czarnych owoców – przede wszystkich jeżyny i czarnej porzeczki, towarzyszy im typowa dla cortisa czerwona papryka i sporo przypraw. Nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa (70 zł). ♥♥♥+

W podanych cena wina można zakupić bądź zamówić bezpośrednio u producenta.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.