9 rzeczy o hybrydach
Artykuł Wojtka Bońkowskiego Święto Wina w Janowcu 2016 zaowocował sporą liczbą komentarzy, z których część dotyczyła sensu sadzenia mieszańców, czy inaczej – krzyżówek hybrydowych w polskich winnicach. Innymi słowy, czy warto poświęcać wysiłek, czas i pieniądze na wytwarzanie win z odmian, z których wedle powszechnego przekonania nic dobrego uzyskać się nie da. Odpowiedzi udzielił sam Wojtek pisząc w jednym z komentarzy w dyskusji pod swoim tekstem:
Hybrydy w Polsce są i będą. Ale najczęściej dlatego, że po prostu są, zasadzono je na początku, a potem zmienić to, wyrwać wszystko i zasadzić od nowa niesprawdzone szczepy, to po prostu za drogie i zbyt skomplikowane. Sądzę że gdyby Płochoccy albo Dom Bliskowice sadzili winnicę od zera, daliby 80% vinifery. Taki – lub 100% – jest udział vinifery w nowych nasadzeniach. Nikt o zdrowych zmysłach nie sadzi dziś léon millota. I hibernala też mało kto. To też o czymś świadczy.
Czy aby na pewno? Spróbujmy znaleźć odpowiedź, przedstawiając problem, zgodnie z tradycją Winicjatywy, w punktach. Będzie to zatem 9 rzeczy o hybrydach.
1. Skąd się wzięły hybrydy? – Jak już pisałem na Winicjatywie, hybrydy lub inaczej mieszańce międzygatunkowe to ogólna nazwa odmian winorośli uzyskanych poprzez krzyżowanie różnych odmian z gatunku winorośli właściwej, czyli Vitis vinifera z odmianami innych gatunków, jak na przykład Vitis labrusca czy Vitis rupestris. Pierwsze mieszańce powstały w Stanach Zjednoczonych w sposób naturalny poprzez spontaniczne krzyżówki rdzennych odmian amerykańskich ze szczepami europejskimi, sadzonymi w zakładanych przez pierwszych osadników winnicach. Z czasem krzyżówki te zaczęły być tworzone świadomie, gdyż plantatorzy próbowali eksperymentalnie połączyć szlachetne aromaty i smaki vitis vinifera z naturalną odpornością na choroby i warunki klimatyczne szczepów autochtonicznych.
Nawiasem mówiąc obecnie, dzięki rozwojowi genetyki, znaleziono wiele dowodów na to, że większość europejskich odmian zaliczanych do Vitis vinifera to w rzeczywistości krzyżówki vinifery z dzikimi gatunkami europejskimi Vitis silvestris. Można więc powiedzieć, że świat winiarski bez hybryd nigdy nie istniał.
2. Hybrydy w Europie – Do Europy hybrydy trafiły na szerszą skalę w połowie XIX w. po wielkiej, pustoszącej winnice francuskie, inwazji mączniaka. Przydały się również podczas rekonstrukcji europejskich nasadzeń po klęsce filoksery, przy czym niektórzy winiarze stosowali odmiany hybrydowe, inni próbowali nowej metody, sadząc viniferę szczepioną na korzeniach winorośli amerykańskiej odpornych na filokserę. Ten flirt europejskich winiarzy z mieszańcami trwał kilkadziesiąt lat. Producenci wina z radością witali odmiany plenne, odporne na choroby i szkodniki, a jakość wina? No cóż, apelacje i prawo winiarskie jeszcze nie istniały, a poza grupką zamożnych fanów różnych „Lafitów” i „O Brionów”, przeciętni konsumenci pili wina marne i różnice w jakości między wytwarzanymi z vinifery a tymi z mieszańców nie były dotkliwe. Do tego doszedł jeszcze aspekt ekonomiczny. Odmiany hybrydowe pozwoliły na poszerzanie zasięgu winnic o tereny, wcześniej do uprawy winorośli nieprzydatne ze względu na zbyt chłodne zimy i ostre przymrozki – tereny, na których ziemia pod nasadzenia była o niebo tańsza niż np. w Bordeaux czy Burgundii. Tak czy inaczej w latach 40. XX wieku nasadzenia odmian hybrydowych we Francji sięgały 400 tys. ha.
3. Hybrydy w Ameryce – Odwrotną, choć podobną drogą hybrydy wróciły do USA, pozwalając na rozwój winiarstwa poza Zachodnim Wybrzeżem. Na wschodzie USA, ze względu na ostre zimy, Vitis vinifera radziła sobie słabo i winnice nasadzano przede wszystkim szczepami rodzimymi z gatunku Vitis labrusca jak concord, niagara, catawba, delaware i elvira. W roku 1970 w Michigan stanowiły one 95% win. Jednak słaba ich jakość i konkurencja ze strony wiodących regionów takich jak Kalifornia spowodowały konieczność zmian. Z pomocą przyszły sprowadzane z Europy mieszańce jak vidal, seyval i wiele innych określanych jako French hybrids. I tak w roku 1990 już tylko 5% win w Michigan wytwarzano z Vitis labrusca. Podobnie jak niegdyś w Europie hybrydy pozwoliły na rozwój winiarstwa we wszystkich niemal regionach USA. Obecnie wino produkowane jest we wszystkich 50 stanach USA (poza Alaską)!
4. Hybrydy w odwrocie – Po II Wojnie Światowej czar prysł. Europejskie zauroczenie hybrydami zaczęło powoli mijać wraz z rozwojem prawa winiarskiego i systemów klasyfikacji win wymuszających na producentach podnoszenie jakości. Okazało się, że w tej akurat dziedzinie większość hybrydowych odmian, jakkolwiek odpornych i wydajnych, niewiele miało do zaoferowania. W dodatku regulacje prawne dotyczące apelacji odwołują się zazwyczaj do regionalnej tradycji, zaś mieszańce były zjawiskiem stosunkowo nowym. Krótko mówiąc w ogromnej większości przypadków hybrydy nie załapały się jako odmiany dopuszczone do produkcji wina, a sadzenie większości z nich zostało po prostu zakazane. Nieliczne wyjątki to np. seyval, aurora, florental, gaillard, maréchal foch – we Francji, regent w Niemczech czy ferdinand de lesseps w vinho verde w Portugalii.
5. Nowa sytuacja – Nowe problemy przyniosło ocieplenie klimatu. W ostatnich latach przyniosło w Europie całą serię wspaniałych roczników, ciepłych, słonecznych, z łagodnymi zimami. Przyniosło także nowe (no może nie tyle nowe, co występujące z większym natężeniem), zagrożenia. Przede wszystkim choroby kryptogamiczne (o pochodzeniu grzybiczym). Należy do nich mączniak, mączniak rzekomy, esca i szara pleśń. Choroby te, lubiące wilgoć i ciepło, są coraz większym zagrożeniem winnic, nie tylko w takich krajach jak Polska. Teoretycznie sucha, w okresie wegetacyjnym winorośli, Langwedocja, na skutek długotrwałych deszczy w 2007 i 2008 roku padła ofiarą zmasowanego ataku mączniaka rzekomego. Oczywiście istnieje szereg metod walki z tymi chorobami, jednak trend do produkcji win „eko” powoduje, że atakowane intensywnie winnice są bezbronne, gdyż wyłącznie naturalne środki często okazują się niewystarczające. Kolejnym elementem pośrednio związanym z ociepleniem klimatu są przymrozki. Oczywiście to nic nowego, ale obecnie bywają bardziej nagłe i gwałtowne, a także trudniejsze do przewidzenia. Przykład mieliśmy w kwietniu tego roku, kiedy to silny przymrozek w ciągu paru godzin zdewastował większość apelacji Menetou-Salon i sporą część Chablis.
6. Powrót do łask – W tej sytuacji odmiany hybrydowe wracają do łask. Dzieje się to na kilku płaszczyznach. Po pierwsze – eksperymenty. Nieustannie trwają poszukiwania krzyżówek, które dając odporność i dobre plony, a jednocześnie potencjalnie wysoką jakość. Po drugie – regularne nasadzenia w winnicach produkujących wina w celach komercyjnych. Jest to coraz wyraźniejszy trend i choć nadal nisza, to warto sobie uprzytomnić, że w roku ubiegłym tylko w Europie, posadzono ponad 1 mln krzewów z nowych generacji hybryd na powierzchni ponad 300 hektarów. To już zaczyna robić wrażenie, tym bardziej, że sadzonki takie są droższe od tradycyjnych, a winogrodnicy nie dostają żadnych dopłat.
7. PIWI – nowa generacja hybryd – Od paru lat furorę robi skrót PIWI, pochodzący od niemieckiego słowa Pilzwiderstandsfähig – „odporne na choroby grzybicze”. Niektóre z nich, jak johanniter, solaris, muscaris, cabernet cortis czy cabernet cantor, znane są polskim winiarzom, którzy potrafią uzyskać z nich bardzo porządne wina. Jednak prawdziwą zmianę nastawienia do hybryd mogą wkrótce wywołać nowe, bardzo obiecujące odmiany. Olivier Yobrégat z Francuskiego Instytutu Winorośli i Wina zalicza do nich: cabernet jura, souvignier gris czy muscat bleu, twierdząc, że mają przed sobą wielką przyszłość. W USA wielką karierę przepowiada się odmianom chardonel (krzyżówka chardonnay z seyvalem) i traminette (gewürztraminer x seyve).
8. Gdzie? – Największe nasadzenia nowych odmian hybrydowych mają miejsce w USA, Chinach, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Danii, co nie dziwi, ale także w Szwajcarii, Włoszech i Francji. W tych ostatnich nie są to może liczby imponujące, ale niemałe. Domaine Colombette w Langwedocji od paru lat z sukcesem sprzedaje wina z odmian hybrydowych, uprawianych na ponad 20 hektarach. Białe to kupaż souvignier gris i muscaris, czerwone to czysty cabernet jura. Oba wina klasyfikowane jako Vin de France – issus de vigne expérimentale. To też być może jedynie ciekawostka. Poważniejsze informacje docierają z Bordeaux, gdzie Conseil Interprofessionnel du Vin de Bordeaux dopuścił właśnie doświadczalną upraw niedozwolonych dotąd odmian hybrydowych w apelacjach Médoc, Pauillac, Saint-Julien, Pessac-Léognan, Saint-Émilion, Pomerol i AOC Bordeaux. Eksperyment, prowadzony pod nadzorem INAO, potrwa 8 lat.
9. Przyszłość – Czy nowa generacja hybryd spowoduje rewolucję w europejskich winnicach? Nie wiadomo. Pewne jest jednak, że zrobiono pierwsze kroki by zdjąć z hybryd odium. Jak twierdzi właściciel La Colombette: „odmiany te stanowią prawdziwe rozwiązanie wszystkich problemów środowiskowych, takich jak stosowanie pestycydów. Ponadto umożliwiają one produkcję win dobrej jakości o unikalnej osobowości.” Szwajcarski szkółkarz Philippe Borioli, u którego sprzedaż sadzonek hybrydowych wzrosła w ostatnich latach o 30% uważa, że te nowe odmiany są przyszłością europejskich winnic.