Ostrzeżenia nie dla wina
Parlament Europejski odrzucił w lutym propozycję umieszczania na etykietach win i innych alkoholi ostrzeżeń mówiących o zagrożeniu dla zdrowia, analogicznych do ostrzeżeń na paczkach papierosów. Projekt tego rozwiązania wyszedł z działającej w ramach Europarlamentu Komisji Specjalnej ds. Walki z Rakiem (BECA). Jednym z celów projektodawców było zmniejszenie spożycia alkoholu co najmniej o 10 proc. do 2025 roku.
Projekt sygnowany był przez europosłankę i onkolożkę Véronique Trillet-Lenoir, wywodzącą się z partii En Marche! Emmanuela Macrona. Źródłem naukowym, na jaki powołali się pomysłodawcy, był raport opublikowany w 2016 roku w magazynie Cancer Epidemiology, według którego około 10 proc. wszystkich przypadków raka u europejskich mężczyzn i 3 proc. u kobiet można przypisać spożywaniu alkoholu. Europosłowie przyjęli raport z poprawkami, zrezygnowano m.in. z zapisu wzywającego do wprowadzenia wspomnianych ostrzeżeń. Pojawiły się za to zapisy mówiące, że „etanol i aldehyd octowy pochodzące z metabolizmu etanolu w napojach alkoholowych zostały sklasyfikowane przez IARC jako rakotwórcze”, a „spożywanie alkoholu jest czynnikiem ryzyka wielu różnych nowotworów, takich jak rak jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, wątroby, jelita grubego i rak piersi u kobiet”.
Parlament wezwał też „państwa członkowskie do promowania działań mających na celu ograniczenie szkód związanych z alkoholem i zapobieganie im oraz przekazywania konsumentom „lepszych informacji poprzez poprawę etykietowania napojów alkoholowych w celu uwzględnienia informacji o umiarkowanym i odpowiedzialnym spożyciu”. Ten ostatni zapis jest kompromisem między proponowanym rozwiązaniem dotyczącym ostrzeżeń a sprzeciwem europosłów z południa Europy, szczególnie z Włoch, którzy byli autorami poprawek.
To nie pierwsza prób umieszczenia na etykietach win informacji mających w zamiarze pomysłodawców chronić zdrowie konsumentów. W ostatnim numerze Fermentu piszę m.in. o propozycji CEEV (Comité Européen des Entreprises Vins), europejskiej organizacji zrzeszającej producentów wina, by na etykiecie znalazło się oznaczenie kaloryczności wina. Zawierałyby literę „E” (energy) i wartość kaloryczną, np. E = 301 kJ/72 kcal (na 100 ml) dla wina musującego i E = 670 kJ/160 kcal/ dla wina słodkiego.
Minęły 4 lata od prezentacji tego pomysłu i niewiele od tego czasu się zmieniło. Wydaje się jednak, że prędzej czy później temat powróci. Całkiem możliwe, że usłyszymy też jeszcze o kwestii ostrzeżeń.