Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Bonny Doon Le Cigare Volant 2013

Komentarze

W niedawnym tekście opisującym nowe roczniki od kalifornijskiego producenta Birchino wspominałem, że Paweł Parma, właściciel Gentleman’s Wine Selection, który zdecydował o wprowadzeniu ich na polski rynek, sięgnął także po wina innego producenta – Bonny Doon Vineyard. Zanim o nich jednak, warto przytoczyć historię samej winiarni, bo tą można by obdzielić przynajmniej kilkunastu producentów.

Randall Grahm. © SFgate.com.

Została założona w 1983 przez nieco ekscentrycznego jegomościa – Randalla Grahma – uważanego za głównego przedstawiciela ruchu Rhone Rangers, skupiającego kalifornijskich producentów używających odmian rodańskich i w duch rodańskim duchu stawiających na kupaże. W 1986 roku w sprzedaży pojawił się pierwszy rocznik (1984) flagowego, a dziś kultowego już wina Le Cigare Volant (o którym poniżej), a sam producent, za sprawą kolejnych win (Big House, Cardinal Zin czy Pacific Rim), stawał się coraz popularniejszy (był też jednym z pierwszych producentów w USA, który zdecydował o wprowadzeniu zakrętek w winach klasy premium). W pewnym momencie produkcja win była tak duża, że Boony Doon stał się… 28 największą winiarnią w Stanach Zjednoczonych. Wtedy Randall Graham zrozumiał, że dość mocno odbiegł od swojej wizji produkcji autentycznych win i podjął dość radykalne zmiany.

Krzewy grenache w Popelouchum. © Pinterest

W pierwszej dekadzie XXI wieku sprzedał cieszące się największym powodzeniem marki – wspominane Big House, Pacific Rim i Cardinal Zin – by skoncentrować się na terroir i uprawie biodynamicznej. Przeniósł się do Santa Cruz, gdzie w 2009 roku zakupił ponad 110-hektarową posiadłość Popelouchum, której część stanowi także aktualna winnica Bonny Doon. Co ciekawe, praktycznie od samego początku skupował winogrona od innych producentów. Początkowo wynikało to z faktu, że jego własna winnica została zaatakowana przez tzw. chorobę Pierce’a, jednak z czasem uznał, że skup winogron to zwyczajnie mniejsze ryzyko w czasach, gdy istotniejsze są inne wyzwania. Niedawno podjął kolejny, odważny krok – ofertę win zredukował do zaledwie czterech (z dwudziestu!), decydując także o obniżce ich cen oraz przedkładając nacisk na soczystość i szybszą konsumpcję ponad potencjał starzenia. I podejrzewam, że nie jest to ostatnie słowo tego winiarza.

Zacznijmy od białego wina z odmiany… picpoul, czyli Beeswax Vineyard Picpoul 2018. W kalifornijskim wydaniu przeważają aromaty białych kwiatów, jabłek, limonki, migdałów i przypraw (gałka muszkatołowa, biały pieprz). Mniej tu europejskich, słonawych akcentów, ale i tak wino imponuje rześkością i świeżością oraz dobrą, cytrusową kwasowością. Warto podkreślić bardzo dobrą cenę (59 zł). ♥♥♥♥

Tej etykiety z pewnością nie przeoczycie na sklepowej półce. I Am Not Drinking Any $%&*# Merlot 2017 w oczywisty sposób nawiązuje do filmu „Sideways” w reżyserii Alexandra Payne’a (do dziś pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów wina), którego bohater – Miles – właśnie tymi słowami (czyli soczystym bluźnierstwem) określa swój stosunek do win z tego szczepu. Mam wrażenie, że merlot od Bonny Doon pozostawi zwolenników i przeciwników na z góry upatrzonych pozycjach. Ci pierwsi docenią soczysty owoc jeżyn, śliwek i malin, a nawet odrobinę kandyzowanych owoców, miękką taninę i długi owocowy posmak, ci drudzy skrytykują brak większej zadziorności czy ciut wyższej kwasowości. Do generalnej jakości nie mam jednak zastrzeżeń (136 zł). ♥♥♥♥

Na deser flagowe wino producenta, czyli Le Cigare Volant 2013. Zacznijmy od samej nazwy – Le Cigare Volant to w języku francuskim „latające cygaro”. Stanowi ironiczne odniesienie do decyzji rady miejskiej Châteauneuf-du-Pape z 1954 roku dotyczącej zakazu przelatywania UFO nad winnicami w regionie. W roczniku 2013 (wyjątkowa edycja z okazji 30-lecia winiarni) na wino złożyło się grenache (55%) oraz syrah, mourvèdre i cinsaut. W kieliszku dostajemy prawdziwe spektrum aromatów: od malin, jeżyn, dojrzałych i suszonych śliwek, przez cedr, lukrecję, czarny pieprz i pikantne przyprawy, aż po ziołowo-owocowy posmak. Znakomity balans, duża elegancja i wciąż minimum dekada przed nim. Zakup tym bardziej wartościowy, że od rocznika 2018, zgodnie ze wspominanym założeniem Grahma, wino ma stać się dużo bardziej przystępne i gotowe do szybszego spożycia, kosztem potencjału. Z kupażu zniknęło mourvèdre, a zdecydowanie przybyło cinsault, wino jest także tańsze i dostępne pod nową nazwą: Le Cigare Volant Cuvée Oumuamua 2018. W tej sytuacji zakup historycznego rocznika 2013 wydaje się dodatkową okazją (229 zł). ♥♥♥♥♡

Charakterystyczne logo producenta.

Wina zakupić można bezpośrednio od importera, kontaktując się z nim mailowo lub telefonicznie, dostępne są także (w tych samych cenach) w warszawskim sklepie i wine barze Wine & People.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.