Le Grand Noir GSM 2013
11N129 at F11160-315 Pays d’Oc Le Grand Noir GSM 2013
Do tego wina podchodziłem jak do jeża. Jego ideowym twórcą jest Robert Joseph, angielski dziennikarz i degustator, enfant terrible dziennikarskiego światka, który na okrągło wszystkich krytykuje – winiarzy głównie za oderwanie od konsumenta i zanurzenie we własnych bajaniach o terroir. Joseph postanowił sam pokazać, jak dobrze prowadzić winiarski marketing: stworzył markę Le Grand Noir, w której zamiast apelacji kontrolowanego pochodzenia, zameczków i piątych pokoleń winiarzy na etykiecie znalazł się jasny przekaz: czarna owca (doceńcie autoironię!) to proste w odbiorze, mocno owocowe wina do bezproblemowego picia.
Po otwarciu butelki (zamkniętej metalową zakrętką, a jakże) nie bez złośliwej satysfakcji stwierdziłem, że wino jest przepakowane czekoladą i dżemem i niczym szczególnym się w swoim przedziale cenowym nie wyróżnia – gdybyśmy owcę zamienili na kangura, wyszłaby jedna z „wiodących marek” z antypodów.
Przez dwa wieczory sączyłem jednak Le Grand Noir z coraz większą przyjemnością. Owszem, kompozycja Grenache, Syrah i Mourvèdre (GSM) nie bawi się w żadne subtelności, ale spod rozpuszczonej czekolady wyłoniła się przyjemna śliwka, malina i fiołek. Fizjonomia zawodnika sumo się nieco wyszczupliła dzięki dobrej kwasowości od Syrah, a całość ma odpowiednio dużo smaku. Poleciłbym do jagnięciny, ale Robert Joseph rekomenduje raczej do kryminalnego serialu w TV. Cena uczciwa – 34,99 zł, importerem jest TiM, wino do kupienia w marketach Carrefour.
Źródło wina: zakup własny autora.