Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Birichino Saint Georges Zinfandel 2017

Komentarze

Wina z Kalifornii nie są raczej oczywistym wyborem w moim przypadku, ale jest kilku producentów, do których mam wyjątkową słabość. W pierwszej kolejności jest nim Birichino, wspólny projekt Alexa Krause i Johna Locke’a, których poznanie trzy lata temu w czasie festiwalu w Warszawie, niewątpliwie uratowało mi dzień. Choć nie wierzyłem, że ktokolwiek zdecyduje się na import takich win do Polski, zostałem uratowany po raz kolejny – tym razem przez Pawła Parmę, właściciela Gentlemen’s Wine Selection. Ten nie tylko odważnie sięgnął po całkiem spore portfolio Birichino, ale i po Bonny Doon, winiarnię, w której Alex odpowiada za eksport, i której wina przedstawię w oddzielnym tekście.

Piękny widok na winnicę. © Birichino.

Pierwsze roczniki win z Birichino, które trafiły na nasz rynek opisywałem pod koniec 2018 roku. Świetna malvasia i chenin blanc, znakomity zinfandel i pinot noir, obłędny cinsault i grenache zagościły w kartach wielu restauracji. Niedawno kilka z nich pojawiło się w nowych rocznikach, jest też jedna absolutna nowość – oto świeżutkie recenzje.

Tym razem zarówno sama odmiana, jak i powstałe z niej wino czyli Monterey Malvasia Bianca 2018, nie wywołuje już takiego zaskoczenia, więc emocje dotyczą głównie zawartości butelki. W aromatach nowego rocznika (poprzedni pochodził z 2015 roku), dominują cytrusy i limonki, są też nuty brzoskwini i ziół (z miętą na czele) oraz mineralne akcenty. Do tego dochodzi dobre, orzeźwiające, lekko goryczkowe zakończenie i spory potencjał (119 zł). ♥♥♥♥

Po dwóch latach z przyjemnością powróciłem też do Santa Ynez Valley Jurassic Park Vineyard Old Vines Chenin Blanc 2016. Przypomnę tylko, że sama nazwa nawiązuje do kredowo-wapiennej gleby, na której położona jest winnica, i która w epoce jurajskiej stanowiła pewnego rodzaju „plac zabaw” dla dinozaurów. Wino przeszło spontaniczną fermentację, dojrzewało 12 miesięcy w używanej beczce dębowej (była świetnie wtopiona już wtedy). Imponuje jakością dojrzałego owocu spod znaku cytrusów, owoców tropikalnych i gruszki. Do tego dochodzą nuty wosku pszczelego i szczypta białego pieprzu. Nadal młode! (149 zł) ♥♥♥♥+

Nowością w ofercie (także generalną –  to pierwszych rocznik producenta) jest Scylla 2017, której etykiety z pewnością nie przegapicie – w końcu nawiązuje do jednego z dwóch morskich potworów występujących w mitologii greckiej. Jak podkreślają sami winiarze, nazwa jest ironiczna, chyba, że ktoś za potworny uzna średni wiek trzech odmian winorośli, które złożyły się na to wino (carignan, grenache i mourvèdre) – 99 lat. Każda z odmian dojrzewała oddzielnie, a butelkowanie odbywało się bez filtracji i klaryfikacji. Soczyste, czerwone owoce (czereśnia, żurawina, malina, młoda wiśnia), trochę lukrecji, słodkich przypraw (cynamon!) i odrobina dymnych aromatów, wszystkie podane w odpowiedniej proporcji i z dużą dozą elegancji (144 zł). ♥♥♥♥♡

W nowym roczniku zadebiutował Central Coast Saint Georges Pinot Noir 2017. W czasie, gdy w naszych realiach bez problemu znaleźć możemy polskiego pinota z 14 czy nawet 14,5% alkoholu, ten reprezentant Kalifornii jest… zdecydowanie lżejszy. Dostajemy tu delikatną taninę, nuty wiśni, malin i truskawek, odrobinę śródziemnomorskich ziół, wyczuwalną mineralność i dobre, kwasowe zakończenie (144 zł). ♥♥♥♥♡

Podobna zmiana rocznikowa nastąpiła w przypadku Central Coast Saint Georges Zinfandel 2017, powstającego z gron wydawanych na świat przez 95-letnie (!) krzewy. Jego o rok starszy brat był dla mnie fantastycznym odkryciem, odbiegającym od napakowanych, dżemowych potworków z tego samego szczepu, z ledwie (jak na zina, rzecz jasna) 13,5% alkoholu. Tym razem wino ma zdecydowanie mocniejszą budowę, a alkohol skoczył o 1%, jednak jest co najmniej równie dobre. Może się pochwalić świetną koncentracją, nutami czarnych owoców leśnych i śliwki, miękką taniną, mięsistym ciałem, pieprznym akcentem i długim, ziołowym finiszem. Znakomite! (159 zł) ♥♥♥♥♡

Wina zakupić można bezpośrednio od importera, kontaktując się z nim mailowo lub telefonicznie, dostępne są także (w tych samych cenach) w warszawskim sklepie i wine barze Wine & People.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • „a butelkowanie odbywało się bez filtracji i klaryfikacji.”
    właśnie, brak klaryfikacji, wygładzania a zwłaszcza filtrowania to cechy charakterystyczne wielu największych win z Kalifornii. To całe technologiczne „ulepszane” powoduje że wina są „plastikowe” i nie mają żadnej osobowości.