Bodegas Bhilar Phinca Hapa Tinto 2016
W tym wyznaniu nie będę osamotniony: na początku winiarskiej przygody mojemu podniebieniu – podobnie jak wielu innym – towarzyszyły czerwone wina z hiszpańskiej Riojy. Atrakcyjne w stylu, z soczystym owocem i dobrą, charakterną strukturą, skutecznie uwodziły, sprawiając, że przez dłuższy czas eksplorowałem ten region w poszukiwaniu kolejnych odkryć. Zauroczenie z czasem jednak minęło, mniej więcej w tym samym czasie, gdy tamtejsi producenci zaczęli przeżywać swoje fascynacje nadekstrakcją, waniliowo-maślanym aromatem pokrywającym grubą warstwą jakiekolwiek oznaki owocu czy etykietami autorstwa słynnych projektantów. Godne zapamiętania nowości czy degustacje zdarzały się coraz rzadziej, a wierności dochowałem jedynie kultowej Tondonii.
Każdy tunel ma jednak swoje światełko, a dla mnie nawet kilkoma stały się wina z Bodegas Bhilar. Winnica ta, położna w podregionie Rioja Alavesa, na obrzeżach malowniczego miasteczka Elvillar (w języku baskijskim – właśnie Bhilar) należy do małżeństwa Melanie Hickman i Davida Sampedro. Ona – Amerykanka z Ohio, której serce przed przyjazdem do Europy skradły Hawaje, nn – enolog i producent, choć sam woli nazywać się winogrodnikiem. Od momentu powstania w 1999 roku (wówczas niecały hektar powierzchni – dziś dziesięć razy tyle) winnica prowadzona jest w sposób biodynamiczny i dotyczy to właściwie każdego aspektu działalności – winiarnia i dom mieszkalny zasilane są wyłącznie energią słoneczną (mały generator Diesla używany jest tylko w nagłych wypadkach), a w 2014 roku zdecydowano o sprzedaży wszelkich maszyn rolniczych i zastąpienie ich końmi. Postawiono też na niską wydajność (ok. 3500 kg z hektara – znacznie poniżej ustalonych przez apelację norm), co przekłada się na wielkość produkcji (przy wspominanych 10 hektarach podstawowych win powstaje mniej niż 10 tysięcy butelek, tych z najwyższych linii, często mniej niż 2 tysiące). Oczywiście uprawia się tu wyłącznie rodzime odmiany – tempranillo, graciano, garnachę i viurę.
Wina Bhilar sprowadził do Polski sopocki Festus i jest to kolejna, godna pochwalenia nowość w portfolio tego importera po opisywanej niedawno selekcji win z Południowej Afryki (w dwóch odcinkach: tutaj i tutaj). Kiedy butelki wreszcie do mnie dotarły, po wydostaniu ich z kartonu początkowo nie potrafiłem ukryć zmieszania – do zabutelkowania wyższych linii z pojedynczych parceli użyto ostentacyjnych, ciężkich butelek z wgłębieniem, w którym zmieściłbym głowę. I choć ich zawartość odbiega na szczęście od wrażeń zwykle towarzyszącym takim opakowaniom, to mimo wszystko pasują do całości tego projektu jak przysłowiowa pięść do nosa. A jak smakowały?
Bodegas Bhilar Blanco 2017 – Podstawowy biały kupaż winnicy (viura z domieszką garnacha blanca), fermentacja spontaniczna w dużych, betonowych zbiornikach, później starzenie przez 6 miesięcy w dębie. Na razie bardzo młode, z nutami cytrusów i grejpfruta, dobrą strukturą i wyraźną kwasowością (69 zł). ♥♥♥+
Bodegas Bhilar Tinto 2016 – Odpowiednik powyższego wina w wersji czerwonej (tempranillo, garnacha i 5-procentowa domieszka viury) starzony 18 miesięcy w beczkach z francuskiego dębu. Świeży, czerwony owoc (oprócz wiśni wyczuwalna także truskawka i żurawina), z dobrą taniną i jeszcze lepszym balansem (69 zł). ♥♥♥♡
Bodegas Bhilar Phinca Hapa Blanco 2016 – Co ciekawe, z posiadanych aktualnie 9,5 hektara winnic 3,5 hektara (stare krzewy, najstarsze nasadzenia z 1967 roku) oficjalnie należy do Melanie Hickman i pochodzące z ich owoców wina powstają pod jej nadzorem. Noszą nazwę Hapa – wyraz hołdu dla psa Melanie o tym imieniu, z którym przez większość czasu mieszkała na Hawajach, i który zmarł na krótko przed jej przeprowadzką do Riojy. Biała Hapa (viura, garnacha blanca i malvasia) fermentuje na skórkach w betonowych kadziach przez około dwa miesiące (a więc w sposób charakterystyczny dla win pomarańczowych), a następnie dojrzewa w dużych, dębowych beczkach. Prawdziwa feeria aromatów: skórka pomarańczowa, brzoskwinia, pigwa, dojrzałe jabłko, nuty woskowe, do tego wyraźna mineralność i dobrze zaakcentowana kwasowość. Limitowana produkcja (2300 butelek) i spory potencjał (139 zł). ♥♥♥♥+
Bodegas Bhilar Phinca Hapa Tinto 2016 – Nosząca tę samą nazwę czerwień powstaje z tempranillo (to właśnie te najstarsze, ponad 50-letnie nasadzenia) z niewielkim dodatkiem graciano. Ten sam sposób winifikacji i podobnie spore wrażenie – czerwone owoce leśne, trochę fiołków i wiśni, przypraw, nut balsamicznych, z dobrą strukturą, taniną i mimo wyczuwalnej młodości – równowagą. Nic tu nie męczy, nic nie jest przerysowane, po prostu świetne wino (139 zł). ♥♥♥♥
Bodegas Bhilar Phinca Abejera 2013 – Topowy kupaż winnicy (tempranillo, graciano, garnacha i viura), z dodatkową selekcją gron i 36 miesiącami spędzonymi w beczkach z francuskiego dębu. Gdyby wszystkie długo starzone wina nawet mimo tych kilkukilogramowych butelek prezentowały taką elegancję, być może nadal Rioja zajmowałaby ważne miejsce w moim życiu. Aromaty od dojrzałych czerwonych i czarnych owoców przez zioła (z tymiankiem na czele) po lukrecję i nuty skórzane. Do tego dobrze zaznaczona tanina i niewiarygodnie długi posmak. Drogo, ale wino jest tego warte, powstało jedynie 1470 butelek (229 zł). ♥♥♥♥♡
Importerem jest Festus, wina nabyć można w sieci sklepów w Trójmieście oraz poprzez sklep internetowy (klilknij na link z ceną).
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.