Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Bodegas Bhilar Phinca Hapa Tinto 2016

Komentarze

W tym wyznaniu nie będę osamotniony: na początku winiarskiej przygody mojemu podniebieniu – podobnie jak wielu innym – towarzyszyły czerwone wina z hiszpańskiej Riojy. Atrakcyjne w stylu, z soczystym owocem i dobrą, charakterną strukturą, skutecznie uwodziły, sprawiając, że przez dłuższy czas eksplorowałem ten region w poszukiwaniu kolejnych odkryć. Zauroczenie z czasem jednak minęło, mniej więcej w tym samym czasie, gdy tamtejsi producenci zaczęli przeżywać swoje fascynacje nadekstrakcją, waniliowo-maślanym aromatem pokrywającym grubą warstwą jakiekolwiek oznaki owocu czy etykietami autorstwa słynnych projektantów. Godne zapamiętania nowości czy degustacje zdarzały się coraz rzadziej, a wierności dochowałem jedynie kultowej Tondonii.

Melanie Hickman i Davida Sampedro. © Sentis Barcelona Vins i persone.

Każdy tunel ma jednak swoje światełko, a dla mnie nawet kilkoma stały się wina z Bodegas Bhilar. Winnica ta, położna w podregionie Rioja Alavesa, na obrzeżach malowniczego miasteczka Elvillar (w języku baskijskim – właśnie Bhilar) należy do małżeństwa Melanie Hickman i Davida Sampedro. Ona – Amerykanka z Ohio, której serce przed przyjazdem do Europy skradły Hawaje, nn – enolog i producent, choć sam woli nazywać się winogrodnikiem. Od momentu powstania w 1999 roku (wówczas niecały hektar powierzchni – dziś dziesięć razy tyle) winnica prowadzona jest w sposób biodynamiczny i dotyczy to właściwie każdego aspektu działalności – winiarnia i dom mieszkalny zasilane są wyłącznie energią słoneczną (mały generator Diesla używany jest tylko w nagłych wypadkach), a w 2014 roku zdecydowano o sprzedaży wszelkich maszyn rolniczych i zastąpienie ich końmi. Postawiono też na niską wydajność (ok. 3500 kg z hektara – znacznie poniżej ustalonych przez apelację norm), co przekłada się na wielkość produkcji (przy wspominanych 10 hektarach podstawowych win powstaje mniej niż 10 tysięcy butelek, tych z najwyższych linii, często mniej niż 2 tysiące). Oczywiście uprawia się tu wyłącznie rodzime odmiany – tempranillo, graciano, garnachę i viurę.

Powrót do korzeni. © Bodegas Bhilar.

Wina Bhilar sprowadził do Polski sopocki Festus i jest to kolejna, godna pochwalenia nowość w portfolio tego importera po opisywanej niedawno selekcji win z Południowej Afryki (w dwóch odcinkach: tutaj i tutaj). Kiedy butelki wreszcie do mnie dotarły, po wydostaniu ich z kartonu początkowo nie potrafiłem ukryć zmieszania – do zabutelkowania wyższych linii z pojedynczych parceli użyto ostentacyjnych, ciężkich butelek z wgłębieniem, w którym zmieściłbym głowę. I choć ich zawartość odbiega na szczęście od wrażeń zwykle towarzyszącym takim opakowaniom, to mimo wszystko pasują do całości tego projektu jak przysłowiowa pięść do nosa. A jak smakowały?

Bodegas Bhilar Blanco 2017 – Podstawowy biały kupaż winnicy (viura z domieszką garnacha blanca), fermentacja spontaniczna w dużych, betonowych zbiornikach, później starzenie przez 6 miesięcy w dębie. Na razie bardzo młode, z nutami cytrusów i grejpfruta, dobrą strukturą i wyraźną kwasowością (69 zł). ♥♥♥+

Bodegas Bhilar Tinto 2016 – Odpowiednik powyższego wina w wersji czerwonej (tempranillo, garnacha i 5-procentowa domieszka viury) starzony 18 miesięcy w beczkach z francuskiego dębu. Świeży, czerwony owoc (oprócz wiśni wyczuwalna także truskawka i żurawina), z dobrą taniną i jeszcze lepszym balansem (69 zł). ♥♥♥♡

Bodegas Bhilar Phinca Hapa Blanco 2016 – Co ciekawe, z posiadanych aktualnie 9,5 hektara winnic 3,5 hektara (stare krzewy, najstarsze nasadzenia z 1967 roku) oficjalnie należy do Melanie Hickman i pochodzące z ich owoców wina powstają  pod jej nadzorem. Noszą nazwę Hapa – wyraz hołdu dla psa Melanie o tym imieniu, z którym przez większość czasu mieszkała na Hawajach, i który zmarł na krótko przed jej przeprowadzką do Riojy. Biała Hapa (viura, garnacha blanca i malvasia) fermentuje na skórkach w betonowych kadziach przez około dwa miesiące (a więc w sposób charakterystyczny dla win pomarańczowych), a następnie dojrzewa w dużych, dębowych beczkach. Prawdziwa feeria aromatów: skórka pomarańczowa, brzoskwinia, pigwa, dojrzałe jabłko, nuty woskowe, do tego wyraźna mineralność i dobrze zaakcentowana kwasowość. Limitowana produkcja (2300 butelek) i spory potencjał (139 zł). ♥♥♥♥+

Bodegas Bhilar Phinca Hapa Tinto 2016 – Nosząca tę samą nazwę czerwień powstaje z tempranillo (to właśnie te najstarsze, ponad 50-letnie nasadzenia) z niewielkim dodatkiem graciano. Ten sam sposób winifikacji i podobnie spore wrażenie – czerwone owoce leśne, trochę fiołków i wiśni, przypraw, nut balsamicznych, z dobrą strukturą, taniną i mimo wyczuwalnej młodości – równowagą. Nic tu nie męczy, nic nie jest przerysowane, po prostu świetne wino (139 zł). ♥♥♥♥

Bodegas Bhilar Phinca Abejera 2013 – Topowy kupaż winnicy (tempranillo, graciano, garnacha i viura), z dodatkową selekcją gron i 36 miesiącami spędzonymi w beczkach z francuskiego dębu. Gdyby wszystkie długo starzone wina nawet mimo tych kilkukilogramowych butelek prezentowały taką elegancję, być może nadal Rioja zajmowałaby ważne miejsce w moim życiu. Aromaty od dojrzałych czerwonych i czarnych owoców przez zioła (z tymiankiem na czele) po lukrecję i nuty skórzane. Do tego dobrze zaznaczona tanina i niewiarygodnie długi posmak. Drogo, ale wino jest tego warte, powstało jedynie 1470 butelek (229 zł). ♥♥♥♥♡

Światełka w tunelu.

Importerem jest Festus, wina nabyć można w sieci sklepów w Trójmieście oraz poprzez sklep internetowy (klilknij na link z ceną).

Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Typowe dla nowoczesnej biodynamiki na pokaz, na zdjęciach konie i panele słoneczne – a w kartonach masywne butelki, które ledwo dyszący tir ciągnie resztką sił paląc ogromne ilości paliwa. Wpływ amerykańskiej żony?

    • (Winicjatywa)

      Pawel Bialecki

      Czy wina biodynamiczne prosto od konia należałoby pakować w końskie jelita i wysyłać gołębiem pocztowym?

      • Wojciech Bońkowski MW

        Owszem, ale tylko w trakcie pełni księżyca ;-) …Inaczej gołąb zamiast w Lądku wyląduje w Londynie. Ronco del Gelso już z dekadę temu miało projekt obniżania wagi butelek, żeby nie zostawiać śladu węglowego. Ciężkie szkło to równie głęboka bruzda w podświadomości konsumenta jak mariańskie wgłębienie w zakrystii butelki.

        • (Winicjatywa)

          Pawel Bialecki

          Generalnie tak i powinniśmy wspierać, a może wręcz nawoływać do lżejszych opakowań. Zwracam tylko uwagę że kwestia śladu węglowego jest trochę bardziej złożona. Być może lżejsze butelki produkowane są w jakiejś odleglejszej fabryce np. we Francji, a producent użył cięższych butelek wytwarzanych lokalnie i wówczas globalny ślad węglowy danego wina może być niższy przy cięższej butelce, bo bierze się pod uwagę całość procesu produkcyjnego, a nie tylko emisje podczas tego jednego odcinka transportu.
          Do tego może dochodzić np. bardziej energochłonna technologia produkcji lżejszego, a równie wytrzymałego szkła, itd., itp.

  • Czytając artykuł można odnieść wrażenie, że zasilanie winiarni energią słoneczną i zastąpienie traktorów końmi to elementy praktyki biodynamicznej. O ile wiem, biodynamika nie ma z tym nic wspólnego. Podejrzewam nawet, że większość biodynamików używa energii elektrycznej z sieci i traktorów. A przy okazji, jeśli chodzi o zmuszanie koni do pracy to osobiście jestem temu przeciwny i uważam, że powinni się tym zająć obrońcy praw zwierząt.

    • Maciej Łukaszewicz

      jeżeli chodzi o obrońców zwierząt to na początek należy ustalić z red.WB czy pakowanie wina w końskie jelita odbywa się przed czy po śmierci konia….
      i poza tym to prawda, że biodynamika nie jest obowiązkowo sprzężona z niskim zużyciem prądu, ale jest to najczęściej element pakietu filozoficznego. Widocznie w pakiecie samopoczucie konia się nie mieści, jak i samopoczucie lisa z kołnierza Melanii.