Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Reyneke Biodynamic Syrah 2015

Komentarze
RPA – jakość wreszcie adekwatna do krajobrazów. © Cnn.com.

Choć należę do zatwardziałych „staroświatowców” i to z naciskiem na Europę Środkową, od zawsze miałem słabość do win z Południowej Afryki. Po części wynika to z faktu, że trafiłem na moment, w którym ich jakość zdecydowanie rosła i to zarówno w odniesieniu do szczepów międzynarodowych, jak i „firmowych”. Okazało się, że pinotage wcale nie musi być kojarzony z nadmierną ekstrakcją, latami spędzonymi w nowej beczce czy męczącym alkoholem, ze szczepu chenin blanc mogą powstawać długowieczne wina białe, a powodem do międzynarodowej dumy może być nie tylko słodka Klein Constantia.

Nie da się jednak ukryć, że miałem też szczęście do importerów. Doskonałą ofertą, wówczas pierwszą taką na polskim rynku, mogło się pochwalić The Fine Food Group (niektóre z zakupionych wówczas przeze mnie win wciąż czekają na odpowiedni moment), kilka lat później zadebiutowało równie imponujące portfolio warszawskiego South Wine, a w międzyczasie świetne wina z RPA znalazły się w katalogach Mielżyńskiego, Brix65 czy Red & Wine. Z czasem – co mimo wszystko niezwykłe na stale rozwijającym się ofertowo rynku – dostępność południowo-afrykańskich win, w szczególności tych z wyższej półki cenowej, zaczęła gwałtownie maleć. Niektórzy z importerów zniknęli z rynku, inni mocno przycięli swoje oferty lub w ogóle wycofali z nich droższe wina. W efekcie sytuacja zaczęła przypominać tę sprzed 8 lat, a ja zacząłem tracić resztki nadziei.

Na bogato! © Festus.

Przywrócił mi ją sopocki importer Festus i zrobił to w sposób, jakiego trudno się było nawet spodziewać. W jego portfolio zadebiutowało jednocześnie prawie 100 win z Południowej Afryki! Reprezentują kilkunastu producentów i właściwie wszystkie style oraz gatunki – od musujących po wzmacniane, od wytrawnych po słodkie. Podobnie szeroka jest rozpiętość cenowa – najtańsze wina znajdziemy za 34 zł, najdroższe jest zaś Shannon Mount Bullet Merlot 2014 za 349 zł. Na uznanie zasługuję także kaganek oświaty, który niesie sam importer – opisy zdecydowanej większości win są więcej niż bogate, a założyciel Festusa – Wiktor Zastróżny – przygotował także bogaty rys historyczny i rozbudowaną prezentację winiarstwa tego kraju. I choć mój głód dobrych win z RPA jest duży, a redakcyjne możliwości jeszcze większe – czego dowiódł Naczelny, degustując potężne oferty win takie jak ta – mimo wszystko postanowiłem dawkować emocje. Na początek przetestowałem sześć win w czterech różnych stylach, ale do kolejnych obiecuję wracać regularnie.

Twee Jonge Gezellen Krone Borealis Cuvee Brut 2016 – Zacznijmy od wina musującego, powstającego metodą tradycyjną (szampańską), która w RPA oznaczana jest jako MCC – Méthode Cap Classique. Tytułowe cuvee to chardonnay z niewielkim dodatkiem pinot noir i pinot blanc. Co ciekawe, do powstania wina używany jest wyłącznie moszcz z samoocieku i pierwszych 500 litrów z każdej tony owocu. Zdecydowanie wytrawne, z bardzo dobrą strukturą, aromatami dojrzałych jabłek, cytrusów, skórki chlebowej i karmelu. W tej cenie – bardzo dobry zakup (79 zł). ♥♥♥♡

Glenelly Estate Reserve Chardonnay 2015 – Nie należę do wielkich fanów win z tej odmiany fermentowanych i starzonych w beczkach, ale na ten rok postawiłem sobie zadanie, znaleźć przynajmniej jedno takie wino, które będę mógł z czystym sercem polecić. I jak na razie, to właśnie to chardonnay prowadzi w tej klasyfikacji. 10-miesięczne dojrzewanie na osadzie, całość świetnie zrównoważona, a prześladujące mnie zwykle nuty masła i wanilii, tutaj stanowią jedynie fajne uzupełnienie soczystego owocu, z cytryną i ananasem na czele. Ciekawostka – Glenelly Estate należy do aktualnie 91-letniej May de Lencquesaing, będącej dawną właścicielką (a obecnie współwłaścicielką) słynnej winnicy w Pauillac – Château Pichon Longueville Comtesse de Lalande. (89 zł). ♥♥♥♡

Bonfire Hill Extreme Vineyards Red 2015 – Wino od razu przyciąga uwagę swoją etykietą, na szczęście za nią idzie także atrakcyjna zawartość – jedną z moich ulubionych w całym zestawieniu. Mamy tu kupaż syrah, malbec, pinot noir i barbery, grona pochodzące z uprawy ekologicznej i 18- miesięczne dojrzewanie w dębowych beczkach. Co do tej ostatniej informacji, musiałem się upewnić – wino jest naprawdę dobrze zbalansowane, pełne dojrzałych owoców leśnych, malin i wiśni, o wyraźnie pikantnym charakterze. Czysta frajda! (69 zł). ♥♥♥♡

Graceland Strawberry Fields 2013 – Wielbicieli muzyki rozczaruję – nie chodzi ani o twórczość The Beatles, ani o słynną posiadłość Elvisa Presleya. Choć w tym przypadku Graceland to także nazwa posiadłości, a konkretnie farmy położonej na stokach w Helderbergu, niedaleko Kapsztadu. Strawberry Fields – pola truskawkowe – rozciągają się zaś wokół samych winnic, aromaty tych owoców daje się także wyczuć w samym winie. Odpowiada za nie odmiana shiraz, której towarzyszy cabernet sauvignon (30%), a wspomnianym truskawkom – nuty wiśni, malin, czarnych porzeczek, skóry, kawy i lukrecji. Mamy tu wciąż przynajmniej 5-letni potencjał starzenia. (139 zł). ♥♥♥♥

Reyneke Biodynamic Syrah 2015 – Mam kilku znajomych, którzy zawsze powtarzają, że prawdziwy biodynamik nigdy nie zniżyłby się do manifestowania tego faktu w nazwie wina czy na etykiecie. Można też uznać, iż zabieg wyciskania 30% gron razem z szypułkami nogami, w betonowych zbiornikach (podobnych do lagares w Portugalii) jest wyłącznie zabiegiem marketingowym. Na końcu jednak, próbując tego wina, nie ma się wątpliwości, że bez względu na nazwy czy metody, producent osiągnął znakomity efekt i nieprzypadkowo od lat znajduje się w czołówce południowoafrykańskiego winiarstwa. To 100% syrah przeszło fermentację spontaniczną i kilkunastomiesięczne starzenie w używanych beczkach, a dziś robi naprawdę duże wrażenie doskonałą jakością owocu (wiśnie, śliwki), nutami fiołków, ziół i czarnego pieprzu. Do dziczyzny. Duża klasa (99 zł). ♥♥♥♥

De Krans Cape Vintage 2015 – Zacząłem od musiaka, skończę winem wzmacnianym. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z winem w stylu porto, patrząc chociażby na odmiany winogron, z których powstał: touriga nacional, tinta barocca, tinta amarella i tinta roriz. Od początku taki był jednak plan producenta – De Krans powstał w 1985 roku i od razu obsadził swoje winnice portugalskimi odmianami. Był także pierwszą winnicą w RPA, która zasadziła wspominaną już odmianę touriga nacional i pierwszą, która wyprodukowała z niej wino wytrawne. Cape Vintage 2015 spędził 12 miesięcy w betonowych kadziach i drugie tle w beczkach, bucha z niego feeria aromatów – począwszy od czerwonych owoców z dojrzałą śliwką i kandyzowaną wiśnią na czele, poprzez nuty czekolady i lekką pikantność, aż po słodkie zakończenie z nutami kakao. Na karku 19,5% alkoholu, ale całość podana w tak przystępnej formie, że bez obaw można sięgnąć po kilka kieliszków (79 zł). ♥♥♥♡

Importerem jest Festus, wina nabyć można w sieci sklepów w Trójmieście oraz poprzez sklep internetowy (klilknij na link z ceną).

Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.

 

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.