Leeuwenkuil Cinsault 2016
Jeśli powiedziało się „A”, trzeba powiedzieć „B”. W marcowym tekście o premierach z RPA u sopockiego importera Festus obiecałem, że będę przyglądał się kolejnym winom z tej imponującej oferty i słowa dotrzymuję. Tym razem sięgnąłem jednak przede wszystkim po „narodowe” odmiany RPA, a więc chenin blanc i pinotage. O tym pierwszym mógłbym napisać wiele, ale i tak lepiej zrobił to prof. Chrzczonowicz, więc pozostaje mi wspomnieć (także za nim), że mimo francuskiego pochodzenia w tym momencie najwięcej nasadzeń tego szczepu znajduje się właśnie w RPA (19 tysięcy hektarów).
W przypadku pinotage jedynymi „obcymi” akcentami są odmiany użyte do jego powstania. Szczep ten jest krzyżówką pinot noir i cinsault, stworzoną w 1925 roku, przez długie lata mocno anonimową. Jego kariera rozpoczęła się dopiero 55 lat później, gdy za odpowiednią uprawę i winifikację wzięła się znana winnica Kanonkop. Dziś oba te szczepy stanowią o sile eksportowej winiarstwa Południowej Afryki. Recenzje powstałych z nich win, wraz z dwoma przedstawicielami innych szczepów, znajdziecie poniżej.
Leeuwenkuil Chenin Blanc 2017 – Kto nie połamie sobie języka na samej nazwie producenta (oznaczającej w dosłownym tłumaczeniu „jaskinię lwa”), dalej będzie miał już z górki. To świeży, lekki reprezentant tego szczepu, o przyjemnych nutach jabłek i tropikalnych owoców oraz dobrze zaakcentowanej kwasowości. Na miłościwie panujące nam upały – rozwiązanie idealne (39 zł). ♥♥♡
Land of Hope Reserve Chenin Blanc 2015 – Kto ceni sobie poważniejsze białe wina i łączenie ich z jedzeniem, powinien być usatysfakcjonowany propozycją od Land of Hope, winiarni należącej wraz z trzema innymi, do grupy The Winery of Good Hope, specjalizujących się w produkcji win z górskich podregionów: Elgin i Perderberg w Swartland oraz Helderberg w Stellenbosch. To wino powstaje w tym ostatnim, z gron starych, kilkudziesięcioletnich krzewów. Przez 8 miesięcy dojrzewało w małych burgundzkich beczkach. W efekcie znajdziemy tu dobrą równowagę pomiędzy dojrzałem owocem tropikalnym, nutami wanilii i masła oraz dobrą strukturą i kwasowością. Jest w idealnym momencie do konsumpcji, najlepiej w towarzystwie dań z białym mięsem (99 zł). ♥♥♥♡
Radford Dale The Renaissance of Chenin Blanc 2016 – Pochodzące z winnicy Redford – także należącej do wyżej wymienionej grupy – The Renaissance of Chenin Blanc, od momentu swojej premiery uznawane jest za jedno z najlepszych win z tej odmiany powstałych w ostatnich latach w RPA i nie sposób się z tym nie zgodzić. Najstarsze krzewy na zboczu Helderberg, spontaniczna fermentacja, starzenie w wyłącznie używanych, dużych i małych beczkach. Niesamowita elegancja (poniżej 13% alkoholu), nuty białej brzoskwini, gruszki, umiejętnie podbite delikatnymi, dębowymi niuansami, mineralność, świetna kwasowość i… młodość – to wino, które bez problemu przetrwa kolejnych 10 lat. Wybitne (169 zł). ♥♥♥♥♥
Radford Dale Frankenstein Pinotage 2015 – Ten sam producent jest autorem czerwonego wina o przyciągającej uwadze nazwie – „Frankenstein” – mającej nawiązywać do eksperymentu skrzyżowania pinot noir i cinsault, którego efektem jest właśnie pinotage. Nie ma jednak powodów do obaw. 2015 był świetnym rocznikiem w regionie Stellenbosh, a Frankenstein jest tego najlepszym dowodem – świetna koncentracja, dojrzałe owoce wiśni, wyraźne nuty ziemi, pikantnych przypraw plus dobrze zaznaczona tanina. I równowaga – to chyba najlepszy pinotage, jaki piłem w ostatnich latach (169 zł). ♥♥♥♥
Leeuwenkuil Cinsault 2016 – W Europie trudno o 100% cinsault, bo szczep ten należy do wyjątkowo kapryśnych i zwykle używany jest właściwie wyłącznie w kupażach. Znacznie łatwiejszy w obróbce stał się na południowo-afrykańskiej ziemi i to wino jest tego dobrym przykładem. Sporo czerwonego owocu (wiśnia, śliwka, żurawina, ale i truskawka), w towarzystwie słodkich przypraw (cynamon) i wyraźnych nut ziołowych. Świetna relacja jakości do ceny (69 zł). ♥♥♥♡
Reyneke Cornerstone 2014 – Inne wino tego producenta – Reyneke Biodynamic Syrah 2015 – było moim ulubionym winem w poprzednim tekście. Teraz przyszło mi zmierzyć się z kupażem cabernet sauvignon i cabernet franc z kilkuprocentowym dodatkiem merlot. Także w tym przypadku mamy do czynienia z winem biodynamicznym, starzonym 18 miesięcy we francuskich beczkach. Na pierwszym planie czarna porzeczka, jeżyny i śliwki, tuż za nimi, taniny, nuty wędzone i smoliste, czarna herbata i szczypta pieprzu. Eleganckie, dobrze zrównoważone, wciąż ze sporym potencjałem (129 zł). ♥♥♥♥
Importerem jest Festus, wina nabyć można w sieci sklepów w Trójmieście oraz poprzez sklep internetowy (kliknij na link z ceną).
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera