Barczentewicz Pinot Noir 2019
Ostatnich kilkanaście miesięcy – tak pod względem pandemicznym, jak i klimatycznym – nie rozpieszczały polskich winiarzy i używam tu możliwie najbardziej dyplomatycznego określenia. Mimo to, także w tym roku na rynku zadebiutują nowe polskie winiarnie i choć jest ich mniej niż we wcześniejszych rocznikach (odsyłam do mojego tekstu z początku roku), nie zabraknie naprawdę ekscytujących premier.
Jedną z nich zapowiadałem już jakiś czas temu. To Winnica Kamil Barczentewicz znajdująca się w miejscowości Dobre niedaleko Kazimierza Dolnego. Już sam dojazd buduje atmosferę – po minięciu zakrętu naszym oczom ukazuje się najpierw wzniesienie z nasadzeniami o powierzchni ponad 11 hektarów, a następnie położony po drugiej stronie i zaprojektowany z dużym smakiem budynek winiarni. Zacznijmy od samej parceli. Pierwsze krzewy pojawiły się w 2017 roku, rosną na kombinacji gleby wapiennej (charakterystycznej dla tego regionu), marglowej, gliniastej i częściowo piaszczystej, a wśród odmian winorośli zdecydowanie dominuje vitis vinifera: chardonnay, pinot blanc, gewürztraminer, riesling, pinot noir (6 różnych klonów!) i blaufränkisch. W niewielkim stopniu uzupełniają je: souvignier gris, cabernet cortis i regent – ten ostatni z przeznaczeniem na lekkie wino różowe (o którym za chwilę). Uprawa od początku prowadzona jest w reżimie ekologicznym.
Podobne wrażenie robi wspominany już budynek winiarni. Widok na rzędy winorośli rozciągający się z położonej na piętrze, klimatycznej sali degustacyjnej, będzie z pewnością regularnym „bywalcem” zdjęć w mediach społecznościowych, ale nie mniejsze wrażenie robi też dojrzewalnia win, a przede wszystkim zawartość części produkcyjnej. Trudno zwłaszcza przeoczyć znajdujące się tam cztery betonowe jaja fermentacyjne – pierwsze takie w Polsce. Uzupełniają je kadzie i beczki dębowe różnej wielkości z dębu francuskiego, węgierskiego i slawońskiego, w których w czasie mojej pierwszej wizyty pod koniec zeszłego roku dojrzewały m.in. chardonnay i blaufränkisch (pierwszym rocznikiem będzie 2020). Na ostatniej prostej znajduje się przygotowanie części związanej z odwiedzinami enoturystów (obejmie m.in. wycieczkę po winnicy i winiarni) i na pewno będzie już gotowa w sezonie wakacyjnym.
Choć całe przedsięwzięcie ma charakter rodzinny, jego nazwa nie pozostawia wątpliwości, kto stoi na jego czele. Kamil doświadczenie zdobywał m.in. w Austrii, Chile i we Francji (gdzie ukończył też studia), a zasób i precyzja dostarczanych informacji o każdym elemencie tego projektu – od gleby przez charakterystykę odmian, po szczegóły dotyczące winifikacji – jest imponujący, a przy okazji pokazuje, jaki progres zrobiło polskie winiarstwo w ostatnich latach. Pandemia sprawiła, że premiera win z debiutanckiego rocznika 2019 nieco się opóźniła względem pierwotnych planów, mam jednak wrażenie, że dzięki temu zyskały one jeszcze bardziej. Po raz kolejny w ostatnim czasie zwracam też uwagę na znakomite etykiety.
Pinot Blanc Béton 2019
Jak można się zapewne domyślić, wino dojrzewało w betonowych jajkach (6 miesięcy na osadzie). Czyściutkie aromatycznie, z nutami białych kwiatów, skórki cytrynowej, jabłka, moreli i wyraźnie zaznaczonymi akcentami wapiennymi i skalistymi. Solidna budowa i dobrze zaznaczona kwasowość. W cytrusowym finiszu pojawia się też trochę pikantności. Cały czas dojrzewa! (79 zł) ♥♥♥♡+
Pinot Blanc Barrique 2019
Ten sam szczep dostępny jest także w drugiej wersji. Także w tym przypadku nie ma wątpliwości co do metody winifkacji – wino fermentowało, a następnie dojrzewało w beczkach przez 6 miesięcy. Jej obecność jest wyczuwalna – mamy trochę aromatów wanilii i toffi – ale na pewno nie dokuczliwa czy przerysowana. Pojawiają się też nuty świeżego jabłka, biała morela, wosk pszczeli i więcej niż u poprzednika wapiennych akcentów. Jest też lekko kremowa faktura. Dobrze zbalansowane, choć ewidentnie młodsze i potrzebujące nieco więcej niż poprzednik czasu na pokazanie się w pełnej krasie (79 zł). ♥♥♥♡+
Regent Rosé 2019
Jak wspomniałem już wcześniej, regent w przypadku tej winiarni pełni funkcję uzupełniającą i przeznaczony jest na wino różowe. To dobry pomysł, bo – o czym już kiedyś pisałem – róże z odmian hybrydowych, zachowują świeżość nieco dłużej. Ten utrzymany jest w całkowicie wytrawnym stylu i ma wciąż sporo orzeźwiającego charakteru. Dostajemy tu aromaty czereśni, wiśni i truskawek oraz dobrze zaznaczoną kwasowość. Jak podkreśla winiarz, ma to być niezobowiązujące wino na piknik i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić (49 zł). ♥♥♥
Pinot Noir 2019
Stawkę – przynajmniej w tym momencie – kończy odmiana, która w przyszłości stanowić ma jeden z filarów tego producenta. W roczniku 2020 dojrzewa w rożnych beczkach oraz z przeznaczeniem na wino musujące, na razie spróbować możemy Pinot Noir 2019. Dwa różne klony, fermentacja na dzikich drożdżach, 12 miesięcy dojrzewania w nowych beczkach z dębu francuskiego, slawońskiego i węgierskiego – efekt jest znakomity. Bardzo soczysty owoc – wiśnia, poziomka, truskawka i malina – podbite są na razie dość wyraźnymi nutami dębowymi, które z czasem powinny się bardziej zintegrować. Świetna struktura, złapana w punkt kwasowość i długi, owocowy finisz – a to ledwie początek drogi tego wina. Duże brawa! (129 zł) ♥♥♥♥
W podanych cenach wina można zakupić lub zamówić bezpośrednio w winiarni. Dostępne są także w sklepach współpracujących z producentem, w tym m.in. u Mielżyńskiego.
Do winnicy podróżowałem na koszt własny, wina degustowałem na zaproszenie producenta.