#Gdzie na wino: Enoteka Polska
Inagurujemy nowy dział na Winicjatywie. Nasi nieustraszeni redaktorzy będą recenzowali wine bary – kuchnię, obsługę, ale przede wszystkim wino, bo przecież głównie na wino się do wine baru chodzi. Na pierwszy ogień Enoteka Polska – reaktywacja kultowej winoteki, która po latach działalności w Warszawie na ul. Długiej pod koniec 2015 roku przeniosła się do nowego lokalu.
Nowe miejsce – na Rynku Nowego Miasta w Warszawie – to dla Enoteki zarówno szansa, jak i ryzyko. Szansa, bo lokal jest o wiele przyjemniejszy od poprzedniego – leży przy jednym z najpiękniejszych placów stolicy, w sercu Nowego Miasta – zabytkowej, spacerowej dzielnicy Warszawy. Do tego jest wprost zalany pięknym dziennym światłem od południa i zachodu. Okolica nie jest jednak łatwa dla gastronomii. Warszawiaków zapuszcza się tu niewielu – choćby dlatego, że dojazd komunikacją miejską jest utrudniony, a prywatnym samochodem – niemożliwy, najbliższe miejsca parkingowe są w odległości ok. 500 m, zresztą o zaparkowaniu na ul. Kościelnej albo Bonifraterskiej w sezonie można tylko pomarzyć. Dzielnica jest odwiedzana głównie przez turystów, którzy poszukują pierogów i piwa. Zresztą w tym samym lokalu istniały wcześniej bodaj cztery restauracje – w tym winiarnia z winami z Macedonii, o których pisałem tutaj – i żaden nie pożył dłużej niż dwa sezony. Enoteka Polska to miejsca na wyższym poziomie niż poprzednie, więc ma szansę przełamać to fatum.
Właściciel Maciej Bombol reaktywował Enotekę w bardzo podobnym kształcie do tego, który znaliśmy i lubiliśmy z ul. Długiej. W karcie znajdziemy w 80% te same wina, szef kuchni pozostał ten sam – Paweł Męziński – menu również niewiele się zmieniło. W Enotece zjemy nowoczesną kuchnię włoską bez udziwnień czy autorskich eksploracji: jedzenie służy tu winu, a nie odwrotnie.
Wystrój Enoteki jest prosty, by nie powiedzieć spartański. Ciemny drewniany parkiet tworzy miłą atmosferę rodzinnego bistro. Lokal składa się z dwóch sal, jednej bardzo przestronnej, drugiej nieco mniejszej. Za dnia jest tu bardzo jasno, wieczorem natomiast światła są raczej dyskretne i przyciemnione. Proste drewniane stoliki, podstawowa zastawa, obrusów brak. Stoliki są trochę małe – jeśli zamówicie trzy dania naraz i do tego wino, zrobi się ciasno.
Ceny są jak na Warszawę umiarkowane, choć wyraźnie wyższe niż w poprzedniej Enotece. Trzydaniowa kolacja dla dwóch osób kosztowała 164 zł bez wina, do tego 6 kieliszków wina – 100 zł.
Jedzenie w Enotece Polskiej jest proste i smaczne. Jesteśmy na antypodach „fine diningu” – w karcie (do ściągnięcia tutaj) mamy evergreeny kuchni włoskiej takie jak vitello tonnato (27 zł), carpaccio (32 zł), agnolotti z jagnięciną (37 zł), polędwicę wołową (55 zł), względnie mniej tradycyjne, ale nadal mieszczańskie i mainstreamowe w stylu wariacje takie jak „sznycelki cielęce z kością z migdałami w sosie koniakowym” (42 zł) czy „krem z topinambura z serem kozim” (15 zł). Produkty są świeże, ale nie wybijają się jakością, cielęcina okazała się nieco twarda i bez smaku, podobnie jak aż nazbyt delikatne vitello tonnato. O sezonowości trudno mówić, gdy w styczniu do mięsa dostaje się fasolkę szparagową, a w makaronie – szpinak. Porcje są spore i ta kuchnia zadowoli wielu gości, ale raczej nikt nie będzie dla niej specjalnie podróżował na Nowe Miasto.
Wybór win jest natomiast tym, co ściągnie winomanów nawet z odległych dzielnic albo wręcz powiatów. Maciejowi Bombolowi udało się w dużej części utrzymać imponujący katalog z lat 2007–2014. Mamy więc takie gwiazdy jak Le Salette z Valpolicelli, Borgo del Tiglio z Friuli, Poliziano z Toskanii, Travagliniego z Gattinary, Marcel Lapierre z Beaujolais, Roger Sabon z Châteauneuf, Albet i Noya i Joan d’Anguera z Katalonii, Mustiguillo z Walencji, Wittmann z Hesji, Umathum z Austrii, Szepsy z Tokaju. Kilka perełek wypadło, bo gdy Enoteka nie działała, przejęli je inni importerzy: Julien Meyer (Alzacja), Virgile Joly (Langwedocja, obecnie DELiWINA), Il Mosnel (Franciacorta, obecnie Mielżyński), Suavia (Soave, obecnie Vininova), Isole e Olena (Chianti, obecnie Centrum Wina), Quinta de la Rosa. Na ich miejsce Bombol ściągnął dwie nowości: chwalone już przeze mnie Lornano z Chianti i całkiem niezłe Balestri Valda z Soave; wkrótce mają pojawić się następne.
Oprócz szerokiego wyboru win we wszystkich kolorach (poza Nowym Światem) na zimę i lato magnesem są ceny. W Enotece oprócz bistra działa sklep detaliczny, który ma jedne z najatrakcyjniejszych cen w Polsce. Kupicie tu m.in. Rieslinga od dobrego winiarza za 39 zł, Chianti Classico za 49 zł, Châteauneuf-du-Pape za 116 zł, Barbaresco za 140 zł, świetne Amarone za 159 zł… A narzuty restauracyjne są też rekordowo niskie. Co więcej, w Enotece stosuje się narzuty kwotowe – od 20 do 40 zł, a nie procentowe, co stanowi sporą zachętę do konsumowania stosunkowo droższych win. I tak butelka wspomnianego Chianti Classico kosztować Was będzie do kolacji 69 zł, czyli tyle, ile w wielu restauracjach w Warszawie kasują za Casillero del Diablo. Châteaneuf-du-Pape – 156 zł (to mniej niż w większości sklepów detalicznych); Furmint Szepsyego – 118 zł, Riesling Grosses Gewächs – 208 zł. (Karta win na razie nie jest dostępna w internecie, lecz jej piracką kopię możecie zobaczyć tutaj). 24 wina są dostępne na kieliszki w cenach od 10 do 28 zł. Żyć nie umierać!!
Serwis win natomiast szwankuje. Naprawdę szkoda, bo tak znakomita selekcja zasługiwałaby na lepszą oprawę. Niedociągnięć jest jednak wiele i tylko część z nich można zrzucić na karb młodego, jeszcze niedoświadczonego zespołu. W Enotece aktualnie nie ma sommeliera, serwis wykonują kelnerzy. Ten, na którego trafiłem, nie potrafił nic sensownego powiedzieć o winach dostępnych na kieliszki, a poproszony o dobór do potrawy pogubił się kompletnie i do wszystkiego proponował najtańsze Di Lenardo pod hasłem „z takich lżejszych” (choć wcale o lżejsze nie prosiłem). Wina zamawiane do potraw dostawałem zawsze za późno, za to puste kieliszki po aperitifie na sprzątnięcie czekły do końca kolacji. Te kieliszki to zresztą tania seria Krosna, a słodkie Vin Santo Isole e Olena, jedno z najwybitniejszych win na tej planecie, dostałem w szampańskim flecie… Jak na takie miejsce to doprawdy niewystarczający standard. Enoteka musi to pilnie poprawić, żeby nie zniechęcić tych klientów, których słusznie zachęci znakomitym katalogiem win.
Ja tu wrócę, ale następnym razem poproszę o Riedla i rozsądne porady.
Nasze oceny:
Skala ocen: ♥ źle ♥♥ średnio ♥♥♥ dobrze ♥♥♥♥ świetnie ♥♥♥♥♥ polska czołówka
Wystrój i atmosfera ♥♥♥
Jedzenie ♥♥♡
Wybór win ♥♥♥♥♥
Serwis win ♥♥
Jednym zdaniem: doskonały wybór win w rewelacyjnych cenach restauracyjnych.
5 polecanych win:
Balestri Valda Soave Spumante Brut – nietypowe, bo musujące Soave, 10 zł / kieliszek, 63 zł / butelka
Wittmann 100 Hügel Riesling 2014 – 15 zł / kieliszek, 59 zł / butelka, przeczytaj recenzję
Umathum Gelber & Roter Traminer 2014 – 23 zł / kieliszek, 93 zł / butelka
Lornano Chianti Classico 2011 – 17 zł / kieliszek, 69 zł / butelka, przeczytaj recenzję
Joan d’Anguera Montsant Planella 2013 – 19 zł / kieliszek, 79 zł / butelka, przeczytaj recenzję
Jadłem i piłem na koszt własny.