Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Gwiazda w nieodległej galaktyce

Komentarze

Narodziny gwiazdy novej można zauważyć gołym okiem. Jej jasność wzrasta niezwykle szybko i z obiektu niewidocznego, w ciągu zaledwie godzin lub dni ukazuje się naszym oczom i błyszczy coraz mocniej. Stąd moje porównanie jej do Franciacorty – apelacji, która narodziła się nagle i w niezwykle szybkim czasie zdobyła światowe uznanie, na naszych oczach stając się celebrytą wśród bąbelków.

Franciacorta Lombardia
W samym sercu Franciacorty.

Jeszcze 60 lat temu mieszkańcy Franciacorty zajmowali się głównie uprawą warzyw i zbóż, choć produkowali też niezłe wina spokojne. Trzeba było takiego wariata, jak Franco Ziliani, pracujący u Guidio Berlucchiego, by przekonać mieszkańców, że można stworzyć coś z niczego – zupełnie nową apelację i nową jakość! Polodowcowy terroir regionu dawał całkiem niezły materiał na wino, wystarczyło tylko uwierzyć, że szampańska metoda produkcji bąbelków zaszczepiona na włoskim gruncie da rezultaty równie dobre, co we Francji, a może nawet lepsze. Trzeba było też nieco zainwestować, przeprowadzić wiele prób i oto w 1961 roku wypuszczono pierwsze 3 tys. butelek Franciacorty, która okazała się zaskakująco dobra. Wino zasmakowało Włochom, pojawili się inwestorzy, rodziny mieszkające w regionie zaczęły powoli rezygnować z innych upraw niż winorośl, a w 1967 Franciacorta uzyskała status DOC.

Franciacorta Il Mosnel
Widok na posiadłość Il Mosnel.

Trzeba powiedzieć, że pomysł był dość szalony. Jedną rzeczą jest produkcja dobrych win, inną jest sprzedaż nowej, znanej tylko garstce pasjonatów apelacji. A produkcja metodą klasyczną jest niezwykle kosztowna. Zwłaszcza, że bardzo rygorystyczne zasady ustalone przez Consorzio per la tutela del Franciacorta nie pozwalają wypuszczać na rynek win wcześniej niż 25 miesięcy po zbiorach dla najprostszych, nierocznikowych butelek! Lucia Barzanò z winnicy Il Mosnel, o której więcej poniżej, powiedziała mi, że na szczęście Włosi lubią bąbelki i od samego początku Franciacorta została przez nich świetnie przyjęta, jednak do dziś Berlusconi i inni politycy wolą wznosić w telewizji toasty szampanem…

Ja do bąbelków mam ostatnio pewną słabość. Uważam, że butelka musaka to świetny pomysł na aperitif, łatwy wybór dla tych, którzy nie znają się na dobieraniu win (musaki pasują niemal do wszystkiego!) lub nie mają czasu na zastanawianie się nad tym, co podać do każdego dania. Na dodatek wybór mamy duży. Jest prosecco, jest cava, są szampany w coraz przystępniejszych cenach, a od pewnego czasu jest jeszcze Franciacorta! Ma zazwyczaj mniejszą kwasowość niż szampany, bo w regionie jest cieplej, ma często bardziej „winne” aromaty, zatem jest łatwiejsza do „zrozumienia”, a równocześnie nie tak prosta jak prosecco, które może po pewnym czasie znudzić  (choć są i takie, do których regularnie wracam od lat). Na dodatek, łatwiej sobie tu pozwolić na butelki rocznikowe. Są tańsze niż francuskie, bo klimat Lombardii sprzyja i winiarze co rusz mogą robić swoje millesimato.

Franciacorta Il Mosnel
Lucia Barzanò wraz z mamą i bratem.

W zeszłym tygodniu odbyła się w Enotece Polskiej kolacja z okazji ściągnięcia przez Macieja Bombola do Polski win od Il Mosnel, winiarni z samego serca regionu, produkującej siedem bardzo różnych etykiet w fantastycznych cenach. O winach opowiadała Lucia Barzanò, której mama zasadziła pierwsze krzewy chardonnay, pinot nero i pinot bianco już w 1968 r, szybko reagując na nowy trend. Razem z nią, w tamtych czasach produkowało Franciacortę ledwie kilku producentów. Dziś na 2500 ha winnic pracuje ponad stu winiarzy. Konkurencja jest duża, ale marka Il Mosnel wciąż wyróżnia się własnym stylem i elegancją. Wspaniałe jest ich Pas Dosé (czyli wino bez dodatku cukru) – proste, eleganckie, czyste, lekko słone – mój numer jeden. Fantastyczne jest też waniliowe w nosie, migdałowo-orzechowe na podniebieniu Extra Brut Millesimato EBB (EBB to inicjały zmarłej już matki Lucii). Osobom zaczynającym przygodę z bąbelkami polecam natomiast delikatne, słodsze niż inne Franciacorty i jak wskazuje nazwa, jedwabiste Satèn.

Piliśmy Il Mosnela do krewetek, do risotto z borowikami, do dorady i do kaczki. Za każdym razem dobór wina i dania był strzałem w dziesiątkę. Bo z tymi bąbelkami  życie staje się po prostu prostsze. I zabrzmiało to jak reklama, ale czemu nie reklamować prostoty i przyjemności?

Franciacorta Il Mosnel
Każda etykieta warta poznania.

Degustowałam na zaproszenie producenta oraz Enoteki Polskiej. Dziękuję Lucii Barzanò za zgodę na wykorzystanie zdjęć.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Jakub Jurkiewicz

    Miałem okazję w zeszłym roku próbować kilkudziesięciu butelek z Franciacorty przy okazji konferencji EWBC. Swoje wrażenia opisałem tutaj: http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/search?q=Franciacorta 

    Gdy po kilku miesiącach przerwy próbowałem wyrywkowo Franciacorty, to jeszcze bardziej się do tych win przekonywałem. Jak dla mnie jest to najciekawsza alternatywa drogich szampanów i tanich „kaw”.

    • Maciek Gontarz

      Jakub Jurkiewicz

      Zanim przejdę do meritum, zaznaczę tylko, że Il Mosnel nie próbowałem w czasie ich ostatniej wizyty w Polsce. Stosunkowo niskie ceny mogą być odstępstwem od tego co zaraz napiszę, ale tego producenta zamierzam przetestować.

      Do rzeczy.
      Też byłem na tym samym wyjeździe. Mam skrajnie inną opinię. Franciacorty to wina nijakie, a te lepsze, to głównie rocznikowe, za które płaci się podobnie jak za szampana. W percepcji ogólnej szampan wygrywa, mało takich co zapłacą 150-200 zł za butelkę Francicacorty, rezygnując tym samym z Szampana.

      Jestem przekonany, że szybciej znajdę Cavę w do 60-70 zł podobną do Szampana niż Franciacortę. 

      Ograniczenie produkcji do 25k rocznie nie rocznikowego trunku wcale nie świadczy o kontroli jakości, ale o kontroli procesu podaży i popytu. Dbają o swój interes, by nie zalać rynku masą wina, które trzeba będzie taniej sprzedawać. 

      Franciacorta to dla mnie Champagne wannabe. Nic więcej.

      Czy mogę się tytułować per „przeciwnik Franciacorty”?

    • Izabela Kamińska

      Jakub Jurkiewicz

      Dzięki za linka:) Podzielam opinię.

  • Izabela Kamińska

    Możesz Maćku!:) Ciekawa jestem Twojej opinii o Il Mosnel.

    • Maciek Gontarz

      Izabela Kamińska

      Nawet czuję, że muszę! W trakcie wspomnianego wyżej wyjazdu, znalazłem dwie butelki, które równały się z przyzwoitym szampanem. Jak usłyszałem cenę, to przestałem wypluwać i do końca wieczora starałem się wyprzeć tą wiedzę :/

      • Izabela Kamińska

        Maciek Gontarz

        Złe doświadczenia bolą całe życie:(. Ja nie miałam tak złych, ale nie byłam na tym wyjeździe… Natomiast niedawna (jesienna) degustacja raczej mnie do franki przekonała, a spotkanie ze „stosem kamieni” w zeszłym tygodniu należało do zdecydowanie przyjemnych.

  • Maciek Bombol

    Z całym szacunkiem dla Maćka Gontarza zupełnie się z nim nie zgadzam. Osobiście wolę wydać 70 zł za nierocznikową Franciacortę Il Mosnel niż za dobrą Cavę w podobnej cenie w warszawskim sklepie. Z kolei rocznikowa Franciacorta Il Mosnel kosztuje 95-108 zł (Saten, Rose Pas Dose i Extra Brut) i jest znacznie lepsza od nierocznikowych szampanów z dużych domów szampańskich (Moet&Chandon, Mumm, Piper-Heidsieck), które kosztują w Polsce 150-250 zł czyli 2 razy tyle. Jak ktoś lubi przepłacać to jego sprawa – ja na specjalne okazje wybieram rocznikową Franciacortę od uznanego producenta…

  • Maciek Bombol

    Wracając do wpisu Maćka Gontarza, rocznikowa Franciacorta od uznanego producenta (il Mosnel) kosztuje w Enotece 95-108 zł czyli wcale nie musi kosztować tyle ile Maciek napisał tj. 150-200 zł. Wystarczy tylko zajrzeć do sklepu, który ma uczciwe ceny:) 

    • Maciek Gontarz

      Maciek Bombol

      I tak. I nie.

      Ja mówiłem o percepcji = zbudowany wizerunek szampana, jako takiego. Nie ma opcji, nie wierzę w ludzi zostawiających stówkę na bombelki i sięgających po coś co jest mało znaną Franciacortą i czym ciężko szpanować. Szybciej ktoś dołoży pięć dyszek i kupi szampana. Takie jest moje zdanie.

      A że w Enotece Franciacorta kosztuje siedem dyszek to inna sprawa, ale ponieważ nie próbowałem, to odnośnie Il Mosnel nie wypowiadam się.

      • Maciek Bombol

        Maciek Gontarz

        Jeżeli chodzi o percepcję to się zgadzam w 100 procentach.

        Typowy konsument bąbelków w Polsce, który „na co dzień” zwykle pije prosecco (znacznie tańsze od Franciacorty czy Cavy) „od święta” chce napić się czegoś wyjątkowego tj. oryginalnego szampana. Ciekawe ile jest w tym snobizmu („stać mnie na prawdziwego szampana, a co tam”) a ile braku wiedzy, że za połowę ceny przeciętnego szampana można napić się dużo ciekawszej rocznikowej Franciacorty? :) 

      • Wojciech Bońkowski

        Maciek Gontarz

        Trochę straciłem wątek. W pierwszym komentarzu kwestionowałeś w ogóle Franciacortę, że tania niedobra, a droga kosztuje tyle co szampan. Nie jest to opinia całkiem pozbawiona racji, niemniej w kolejnym kroku, gdy okazuje się że jednak istnieje dobra Franciacorta kosztująca połowę tego co porównywalny szampan, przechodzisz na defensywne pozycje pisząc o „percepcji”.
        No więc ta percepcja jest błędna i o tym powinniśmy pisać! We Franciacorcie nie ma wielu wybitnych producentów ale ci którzy są właśnie odkłamują stereotyp regionu niepotrafiącego jakości i stosunkiem jakości do ceny konkurować z Szampanią.

        • Maciek Gontarz

          Wojciech Bońkowski

          Napisałem jednocześnie, że nie znam Il Mosnel, dlatego nie mogę zero jedynkowo ocenić jej jakości. A ta jakoś może się przekładać na percepcyjne postrzeganie kategorii „Franciacorta”.

          Zgadzam się z tym, że powinniśmy pisać o wybitnych producentach z regionu.

          Poza tym konkurencja to bardzo zdrowa rzecz. Jeśli Franciacorta ciągle będzie walczyła o coraz wyższą jakość, to wszyscy będziemy beneficjentami takiego procesu.

    • Mateusz Papiernik

      Maciek Bombol

      Też muszę wreszcie zdegustować Il Mosnel, po fali bardzo pozytywnych komentarzy dotyczących tych win. Moje doświadczenia z Franciacortą zamykają się na razie na Majolini, ale są za to bardzo zachęcające do dalszej eksploracji.

      Warto tylko nadmienić, że i z szampanami wcale nie jest tak tragicznie z cenami jak się często maluje – przeglądając oferty małych producentów i spółdzielni szampańskich całkiem łatwo o perełki w cenach wyraźnie niższych niż szampany z dużych domów i w sumie bez trudu można napić się czegoś zauważalnie lepszego od, dajmy na to, Moeta, za dużo mniej.