Wino z niebieskiej strefy
Kiedy nam, fanom wina, zdarza się tropić winne ślady w produkcjach platform streamingowych, zazwyczaj znajdujemy pojedyncze akcenty – etykiety, nazwy, kieliszki. Jeśli wino pełni w serialu kluczową rolę, zazwyczaj jest to jakaś sztampowa historyjka w Napa Valley albo restauracją w Tennessee w tle. Scenarzyści rzadko zabierają nas do Europy (tak, wiem, Emily w Paryżu wpada czasem do Szampanii), a już nigdy bodaj – do niszowych regionów. W tym sensie Żyć 100 lat: Tajemnice niebieskich stref to serial wyjątkowy. Po pierwsze, jest całkiem wciągający, po drugie, zabiera nas na Ikarię, o której większość fanów wina zapewne nawet nie słyszała.
Zadziwiające, jak wiele frajdy może dać oglądanie dziarskich staruszków z Hokkaido, Kostaryki czy Singapuru, opowiadających o swojej diecie i zwyczajach. To właśnie oni i miejsca, które zamieszkują, a więc tytułowe niebieskie strefy, w których procent stulatków jest wyjątkowo wysoki, są głównymi bohaterami serialu. Wino pojawia się tu na liście tropów do rozwiązania zagadki długowieczności dwukrotnie – w kontekście Sardynii i Ikarii właśnie.
Yiannis Karakasis MW napisał o tej wyspie: „Ikaria to nie plaże, góry, tawerny i inne popularne atrakcje turystyczne. Przeciwnie. Tego praktycznie tu nie ma. Nie ma tu nic do roboty prócz gapienia się na morze. A właściwie prawie nic. Jest Nikos Afianes”.
I właśnie winnicę Afianesa odwiedzamy, oglądając serial Netfliksa. Towarzyszy mu Konstantinos Afianes, jego syn. Afianesowie robią wina z lokalnych szczepów: białego begleri, znanego na innych greckich wyspach jako thrapsathiri i spokrewnionego najprawdopodobniej z vidiano oraz z czerwonego fokiano. Część z nich powstaje w przywodzących na myśl kwewri amforach zakopanych w ziemi. Zapytani o wypływ, jaki ikaryjskie wina mogą mieć na długość życia, Nikos i Konstantinos zwracają uwagę na ich wysoką zawartość potasu, bazaltu, boru i żelaza.
W filmie pojawia się też historia Stamatisa Moraitisa, Ikaryjczyka, który za młodu wyemigrował do Nowego Jorku. W 1976 roku stwierdzono u niego raka płuc i dawano 9 miesięcy życia. Moraitis postanowił je spędzić na Ikarii. Tam wrócił do diety i stylu życia swoich przodków, a kiedy śmierć nie nadchodziła, zajął się winiarstwem, odnalazł nowy sens życia i przeżył następne 45 lat.
Oczywiście wino nie jest jedynym tropem do zrozumienia długowieczności Ikaryjczyków, jaki podsuwają nam twórcy serialu. Mowa jest także o lokalnym miodzie, ziołach i prostocie życia. Poza enigmatyczną wzmianką o minerałach w ikaryjskim winie, nie dostajemy zresztą żadnego sensownego wytłumaczenia relacji między nim a zdrowiem. Ale nie to jest tu istotne. Najważniejsze, że twórcom serialu udało się pokazać choć w części „mistyczność” ikaryjskich win, o której pisze Karakasis, i zainteresować szeroką publikę nie drogim kalifornijskim cabem, ale autentycznym, naturalnym begleri od artysty z małej greckiej wyspy.