Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Philip Moulin

Komentarze

Hologramy, wiek papieru etykiety, ale i osadu w butelce – te i wiele innych czynników badają winiarscy detektywi. Z jednym z najbardziej znanych, Philipem Moulin, fine wine quality & authentication managerem w londyńskiej firmie importerskiej Berry Bros. & Rudd, rozmawia Sławomir Sochaj.

Philip Moulin. © Berry Bros. & Rudd

Jak wygląda pana praca?

Tak naprawdę większość czasu spędzam przy biurku. Zarządzam zespołem osób, które są wyszkolone do badania jakości i autentyczności win. Codziennie dostajemy listę win z kon-kretnych krajów i od konkretnych producentów, które musimy zbadać, zanim butelki trafią do sprzedaży. W tym sensie głównym celem grupy jest chronienie naszej reputacji. Moim zadaniem zaś jest zadbanie, by robili to dobrze i wiedzieli, na co zwrócić uwagę. Proces ba- dania wina przypomina układankę – pewne elementy wydają się podejrzane, a inne nie, więc musisz iść kawałek po kawałku, aż wyłoni się z tego pełny obraz. Może się okazać, że jakaś nieprawidłowość bierze się stąd, że dana partia od producenta była przeznaczona na inny rynek, a omyłkowo trafiła na nasz. My musimy sprawdzić, dlaczego nie wszystko wygląda tak, jak powinno. Analiza butelki pod kątem ewentualnych fałszerstw to jedno, ale tu chodzi też o kontrolę jakości, która jest ważną częścią mojej pracy. W naszych czasach kolekcjonerskie wina muszą być w idealnym stanie, co wynika głównie ze sporego wzrostu cen w ostatnich latach. Nie brak też klientów, którzy są zamożni, ale niekoniecznie wiedzą, na jakie defekty w butelce zwrócić uwagę. Moim zadaniem jest zrobienie tego za nich i upewnienie się na przykład, że w dobrym stanie są etykiety i kapturki. Robię to, spędzając sporo czasu w jednym z naszych londyńskich magazynów.

Czy tropienie defektów wymaga specjalistycznej wiedzy? Czy trzeba znać wszystkie grand cru Burgundii?

Wiedza zdecydowanie pomaga. Mamy tu do czynienia z winami kolekcjonerskimi, często bardzo drogimi. Trzeba posiadać wiedzę na temat klasycznych regionów winiarskich Francji, północnych Włoch, USA czy Australii. Zacząłem tę pracę, bo byłem zorientowany w tym, jak powinny wyglądać kapturki i etykiety. Żeby odkryć fałszerstwo, musisz wiedzieć, jak wyglądały w różnych okresach etykiety z różnych châteaux, jak starzeje się papier, z którego są zrobione (różni producenci używają różnego papieru).

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!