Trzymając rękę na pulsie
Pod pewnymi względami Tokaj nie różni się od innych regionów winiarskich. Chcesz być na bieżąco – trzymaj rękę na pulsie, bo każdy rok może wyglądać inaczej i przynieść inne rozstrzygnięcia. Co roku pojawiają się wina, które będą wymieniane przez wszystkie przypadki i co roku zdarza się, że na produkcję niektórych winiarzy trzeba będzie spuścić zasłonę milczenia. To, co region tokajski wyróżnia, to nieustające „pączkowanie”. Na tym niewielkim przecież obszarze znajduje się już 418 winiarni, a i tak cały czas pojawiają się nowe, cały czas ktoś analizuje, czy to już dobry moment by przestać pracować u winiarza X i pójść na swoje. To też sprawia, że przybywa przede wszystkim mikroproducentów – wytwarzających po kilkaset butelek danego wina, a roczna, całkowita produkcja nie przekracza 3–4 tys. butelek. Kilka przykładów podawałem w zeszłorocznym tekście o winiarzach z Erdőbénye.
Co więc w tokajskiej trawie piszczy? Oto najważniejsze trendy i plotki zasłyszane w czasie ostatniej wizyty na miejscu.
1. Zbiory w roku 2013 były udane dla zdecydowanej większości winiarzy, co powinno przełożyć się na jakość samych win. Oczywiście na ostateczne rezultaty trzeba jeszcze poczekać, niemniej próbki beczkowe degustowane przed Aukcją Tokajską rokują dobrze. Wśród win już zabutelkowanych zapamiętałem Furminta Dry 2013 od Disznókő – bardziej ekstraktywny niż w roczniku 2012, już teraz dobrze zbudowany (o innych winach tego producenta piszę tutaj). Ale zarządzający winiarnią László Mészáros twierdzi że 2013 to przede wszystkim wielki rok dla win słodkich. Pożyjemy, zobaczymy.
2. Oddolne (w)inicjatywy – winiarze z Mád promują swoje winaza pomocą butelki o specjalnym kształcie i logowanym korku (szklanym!) W projekcie tym skupionych jest już coraz więcej producentów (na czele z Szepsym). Z kolei winiarze z miejscowości Olaszliszka (10 producentów na czele z Samuelem Tinonem) wyprodukowali wspólne wino „spółdzielcze” – Olaszliszka Hárslevelű 2013. Ciekawa etykieta, na niej symbol – Amici Vinorum Olaszliszka; powstało tylko 700 butelek i ta produkcja zostanie po równo podzielona pomiędzy inicjatorów. Wino fajne, bardzo aromatyczne, z dobrym owocem, do sprzedaży trafi w czerwcu. Cena na razie nieznana.
3. Podstawowe wina („estate wine”) u wielu producentów zapadają w pamięć bardziej niż wyższe linie. Zwykle dojrzewające z dala od beczki, są superświeże, czyste, nie zmuszają do głębokiej analizy, pozwalając cieszyć się każdym kieliszkiem. Takim winem jest np. Mád Furmint 2012 z winnicy Szent Tamás – niezbyt aromatyczny, ale nuty brzoskwini i moreli oraz świetna kwasowość przyciągają do tego wina jak magnes. Podobnie jest z podstawowym Furmintem 2012 od Istvána Szepsyego, choć kolejne jego wina także zapadły mi w pamięć.
4. Odkrycia – Erzsébet Pince. Miałem okazję próbować kilku win tego producenta z rocznika 2012, powstających pod nadzorem Hajnalki Pracser i byłem pod wrażeniem każdego, ale najbardziej – Furminta 2012. Świetnie oddany styl furminta, dobry owoc i mineralność, 3–4 g cukru dobrze wzmocniły strukturę, a 14,5% alkoholu wtopiło się idealnie. Tyle emocji za 4500 forintów (15€) – zakup obowiązkowy. Podobał mi się także Nyulászó Furmint 2011 z winiarni Balassa – dla tych, którzy wolą zastąpić owoc kamienistą, wręcz krzemową strukturą.
5. Rozczarowania – na szczęście nie było ich wiele. Coś niedobrego dzieje się z wytrawnymi furmintami od Dobogó. Rocznik 2010 był jeszcze świetny, ale 2011 nie wzbudził mojego zachwytu. A 2012 jest jeszcze gorszy. Powiedzieć że niearomatyczny to za mało, dodać że zielony – także nie wystarczy. Wino całkowicie straciło swój dawny charakter, brakuje mu jakiegokolwiek owocu i dziś składa się już wyłącznie z wysokiej kwasowości. Mniej bolesnym rozczarowaniem był nowy rocznik Egy Kis Edés Furmint od Károla Barty, wino reprezentujące jeden z nowych trendów w Tokaju. Rocznik 2011 był przyjemny, świeży i cieszył swoją nienachalną zawartością cukru resztkowego. W roczniku 2012 doszło już niestety do zaburzenia proporcji – cukru jest dużo więcej i pokonanie go zwyczajnie męczy, a raczej nie tego oczekujemy po dobrze schłodzonym winie w ciepły, wakacyjny dzień.
6. Nowe trendy – coraz więcej powstaje w Tokaju win musujących. O tym produkowanym przez Gróf Degenfeld już pisałem, teraz próbowałem Pezsgő 2010 Zoltána Demetera i także ten robi wrażenie –egzotyczne owoce, dobra perlistość i niezła kwasowość. Piłbym!
Do Tokaju podróżowaliśmy na zaproszenie organizatora Aukcji – Bractwa Tokajskiego.