Skarpa Dobrska Adonis Rose 2018
Dwa lata temu, w czasie Święta Wina w Janowcu, miał miejsce debiut Winnicy Skarpa Dobrska, z pewnością jeden z najgorętszych tamtego roku. Świetna jakość pierwszego rocznika, znakomity projekt etykiet i dbałość o szczegóły (butelki, korki, technikalia wina na kontretykiecie, dopracowana strona internetowa, przygotowanie merytoryczne samych winiarzy – rodziny Herbsztajn) sprawiły, że wina te szybko zyskały uznanie w całym kraju. Pojawiły się nie tylko w ofertach sklepów specjalistycznych i wine barów, ale i kartach win wielu restauracji, niejednokrotnie uprzedzając tym winnice obecne na rynku dłużej. Z mojego punktu widzenia dopracowany debiut Skarpy Dobrskiej stanowił pewnego rodzaju punkt zwrotny na scenie polskiego winiarstwa, wyjątkowo dobitnie potwierdzający, że ważna jest nie tylko sama produkcja wina, ale i pomysł na jego „opakowanie” oraz późniejszą sprzedaż. Najlepszym dowodem – kolejne dopracowane debiuty (choćby ten rok później w wykonaniu Winnic Kojder) oraz masowy rebranding etykiet u wielu polskich winiarzy w roczniku 2018.
Rok po debiucie sytuacja u naszych bohaterów zmieniła się na zdecydowanie gorszą. Majowe przymrozki w 2017 roku spustoszyły winnicę, a jakby tego było mało, kilka miesięcy później, pod osłoną nocy, złodzieje zebrali i wywieźli grona jedynej ocalałej odmiany – pinot gris. W ten sposób właściciele pozostali bez rocznika 2017 w sprzedaży (z ocalałych gron pinot girs i zweigelta udało się wyprodukować ledwie po….60 butelek wina, które wciąż dojrzewają w piwnicy, być może kiedyś ujrzą światło dzienne), co dla młodego producenta oznacza często „pocałunek śmierci”. Na szczęście Skarpa Dobrska nie śpieszyła się z wyprzedawaniem win czerwonych, a te pozwoliły jej „przeżyć” na rynku do kolejnego rocznika. Zresztą jedno z nich – Adonis 2016 (100% zweigelt) to dziś najlepsze polskie wino z tej odmiany – w dodatku wciąż w sprzedaży.
Z uwagi na panujące upały i ekstremalną dojrzałość także rocznik 2018 nie należał do najłatwiejszych, wreszcie nie można było jednak narzekać na niedobór owoców. Pozwoliło to nie tylko na wyprodukowanie wszystkich dotychczas znanych białych win, ale i dwóch nowości – pierwszego w historii winnicy wina różowego i na wskroś wyjątkowej, unikalnej bieli. Oficjalna premiera tych win, prezentowanych przez Sylwię Herbsztajn i Leopolda Będkowskiego miała miejsce w wine barze Dwa przez cztery w Łodzi, a towarzyszyło im specjalne menu degustacyjne przygotowane przez szefa kuchni restauracji Affogato – Jakuba Hamankiewicza.
Anemone 2018 to 100% johanniter utrzymany w stylistyce pierwszego rocznika – aromaty młodego jabłka, cytrusów, białej porzeczki, mokrego kamienia, z wyczuwalną mineralnością i dobrze zaznaczoną kwasowością. Najmłodsze z rocznika, potrzebuje jeszcze trochę czasu, ale nie mam wątpliwości co do jego dalszego rozwoju. Podany z grillowanym turbotem na liściach botwiny – nie miałem żadnych zastrzeżeń do tej pary (69 zł). ♥♥♥+
Aquilegia 2018 – czysty riesling o ładnej, zaokrąglonej budowie, z nutami białych kwiatów, cytrusów, grejpfruta i nieco słodszymi akcentami brzoskwini. Znakomity balans (6,8 g cukru resztkowego/l i 6,1 g kwasowości/l) i długie, mineralne zakończenie – równie długi wydaje się też potencjał samego wina. Naturalnym wyborem do rieslinga były oczywiście szparagi – w tym przypadku pieczone w gotowanym ryżu, z veloute z białych szparagów i białego wina (105 zł). ♥♥♥♡
Daphne 2018 – wciąż rzadko spotykamy w Polsce pinot gris i pierwsze wino z gorącego rocznika, w którym winiarze musieli zdecydować – wyższy alkohol czy cukier resztkowy. Postawiono na wytrawność (1,6 g c/l), wino ma 14,5% alkoholu, który w nieco wystaje w zakończeniu, ale powinien się jeszcze lepiej zintegrować (degustowane wina butelkowane były kilkanaście dni wcześniej). Mocna struktura nie powinna więc nikogo zaskoczyć, w aromatach dominuje jabłko, morela i nektarynka, jest też trochę nut pikantnych. Jest też dobra kwasowość. Idealne do jedzenia, poradzi sobie nawet z białym mięsem, choć w czasie degustacji świetnie „zagrało” z tabouhle z brokułu (89 zł). ♥♥♥+
Adonis rose 2018 – pierwszy róż w historii winnicy i od razu taki, przy którym mógłbym spędzić całe lato. To także potwierdzenie, że zweigelt znakomicie nadaje się do win tej barwy, o czym pisałem już zresztą w czasie relacji z tegorocznego Święta Wina w Janowcu. Poziomka, truskawka, całość w bardzo lekkiej odsłonie zakończona wyraźną, orzeźwiającą kwasowością. Poza właściwościami tarasowymi ma też jednak sporo do zaoferowania dla części gastronomicznej – w Dwa przez cztery okazał się dobrym partnerem do…burgera z kaczką (79 zł). ♥♥♥♡
Cerasus 2018 – druga z nowości, w dodatku limitowana. Cerasus powstał z odmiany gewürztraminer, którego jednak z rozmaitych powodów (dojrzewa dopiero część nasadzeń, dodatkowo tym razem owoce wyjątkowo zasmakowały zwierzynie leśnej), w efekcie udało się wyprodukować ledwie 50 butelek. Za to jakich! Wino ma piękny, klasyczny bukiet owoców liczi i konfitury z płatków róży, w smaku dochodzą do nich także nuty muszkatu, słodkiej gruszki i brzoskwini. Mocna, oleista struktura (14,4% alkoholu), dobra równowaga i długi, owocowy posmak. Pasował idealnie do pasztetu z foie gras z domową chałką i rabarbarem. Wino dostępne będzie wyłącznie w łódzkim wine barze (109 zł). ♥♥♥♥
Podane ceny są sugerowanymi cenami sprzedaży przez winnicę. Wina zakupić można w sklepach, restauracjach i wine barach współpracujących z producentem – ich stale aktualizowaną listę znajdziecie tutaj.
Źródło win: próbowane na degustacji zorganizowanej przez wine bar Dwa przez cztery w Łodzi.