Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Jak oni piją: Marek Niedźwiecki

Komentarze
Z Markiem Niedźwieckim, dziennikarzem muzycznym, kultowym głosem radiowej „Trójki”, wielbicielem Australii i tamtejszych win, rozmawia Maciej Świetlik
© Prywatne archiwum Marka Niedźwieckiego.
Jaka muzyka pasuje do australijskiego shiraza? Każda, ale miło, gdy jest to coś australijskiego. Midnight Oil albo Sherbet, klimaty lat 70. i 80. Wiadomo, wino wtedy było lepsze, dlatego sięgam po tę dobrą muzykę, by przypomnieć sobie, jak smakowało naprawdę dobre wino. Zadałem to pytanie, bo znane jest twoje zamiłowanie do win z Australii. Czy to tam polubiłeś wino, czy ta fascynacja pojawiła się wcześniej? Kiedy po raz pierwszy pojechałem do Australii w 1995 roku, nie wiedziałem, że produkują tam wino. Odwiedzając różnych znajomych w Sydney, Adelajdzie i Melbourne, próbowałem różnych win i się kompletnie wkręciłem. Wcześniej piłem wino w czasach studenckich, kiedy inni chodzili na piwo. To była Sophia, Murfatlar, później trochę Południowej Afryki. Jednak poważna fascynacja zaczęła się w 1995 roku. Koleżanka zostawiła w lodówce shiraza rosé, to było latem, 35 stopni ciepła. Pomyślałem – różowy shiraz będzie słodki i niedobry, ale było tak gorąco, że otworzyłem… i po prostu odpłynąłem. Od tej pory jestem fanem różowego shiraza, ale tylko letnią porą. W Melbourne zakochałem się też w Lindemans Chardonnay Bin 65, które do dziś uważam – choć może dlatego, że pamięta się dobre momenty – za jedne z najlepszych chardonnay, jakie piłem w życiu. Shiraz Bin 50 tego producenta też jest dobry, ale przyznam, że shiraz wtedy generalnie wydawał mi się zbyt ciężki, mocny, intensywny. Piłem raczej cabernet sauvignon i mieszanki. Do shiraza się dorasta. W tej chwili jest on moim absolutnym faworytem. Najlepszy jest z McLaren Vale, chociaż moi znajomi z Tasmanii kręcą na niego nosem – że słodki, niewyszukany. A ja właśnie lubię ten słodki posmak shiraza.
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!