Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lorek Wino Musujące 2017/2018

Komentarze

Od lat powtarzamy, że po wina musujące sięgać warto o każdej porze roku, a od niedawna – że przebierać możemy w rekordowej liczbie polskich musiaków produkowanych metodą tradycyjną. Dziś przedstawiam kolejny dowód na potwierdzenie obydwu tez.

Marcin i Kuba Lorek wśród archiwalnych roczników swoich musiaków. © Maciej Nowicki.

Kto wie, czy nie był to najdłużej wyczekiwany, oficjalny debiut w polskim winiarstwie. Marcin Lorek swoje pierwsze wino musujące zaprezentował jeszcze na Konwencie Polskich Winiarzy w 2010 roku (zrobiło duże wrażenie) i od tego czasu eksperymentował z kolejnymi nastawami – jednak zawsze na własny użytek. Szczęśliwcy odwiedzający prowadzone przez niego wspólnie z żoną Jadwigą i synem Kubą Gospodarstwo Agroturystyczne Koziarnia czy kultowy RestoBar Ogień mogli „załapać się” na degustację archiwalnych roczników (nawet z 2013 roku), a jeden z nich udało się nam też zaprezentować dwa lata temu w czasie Judgment of Warsaw.

Na oficjalny debiut w sprzedaży trzeba było czekać aż do końca zeszłego roku, wcześniej pojawiło się znakomite wino dojrzewające w gruzińskiej kwewri i inne, recenzowane już w tym tekście. Cierpliwość miała jednak swoje plusy. Podobnie jak opisywane przeze mnie musiaki z Winnicy Smolis, kolejne roczniki tych od Lorka spokojnie dojrzewały w winiarni, dzięki czemu ten producent jest dziś jednym z niewielu, który oferuje w bieżącej sprzedaży starszy rocznik – w dodatku w większej ilości. Co więcej, winiarz zdecydował się pójść w stronę coraz popularniejszych trendów (czy raczej powrócić do historycznego stylu) i pominął etap dégorgement – butelki cały czas dojrzewają więc osadzie i zamknięte są kapslem.

Pierwsze z win, które trafiło na rynek nosi prawdopodobnie najprostszą możliwą nazwę – Wino Musujące. Na jego etykiecie widoczny jest zaś jeden z obrazów Ewy Jędryk-Czarnoty (będą pojawiały się także na kolejnych rocznikach musiaków). To kupaż dwóch odmian – seyval blanc i johannitera (po połowie), ale i bardzo rzadko spotykany w polskim winiarstwie (w tym momencie to bodajże jedyne takie wino w sprzedaży) kupaż roczników: w tym przypadku 2017 i 2018. Połączenie wyższej kwasowości tego pierwszego, chłodnego rocznika i wyjątkowej dojrzałości owocu tego drugiego oraz minimalnej interwencji przy winifikacji dało znakomite efekty. Wino ma intensywne, długie musowanie, aromaty soczystej brzoskwini, mango, pigwy, słodkiej gruszki i jabłka oraz wyraźne nuty chlebowe. Do tego dochodzi mocna struktura i 14% alkoholu, trzeba jednak przyznać, że świetnie zintegrowanego. Określenie „kawał wina” jest w tym przypadku wielowymiarowe i dotyczy także połączeń kulinarnych, których spektrum jest właściwie nieograniczone. Sprawdziło się zarówno ze śledziem z jabłkiem, jak i z pstrągiem, gulaszem wołowym i pâté z gęsi (100 zł). ♥♥♥♥

W podanej cenie wino można zamówić bądź zakupić bezpośrednio u producenta, dostępne jest także w Winnacji, Magazynie Wina, Wino, Kawa, Oliwa (kliknij na link) i wine barze Lustra (wszystkie miejsca w Krakowie).

Źródło wina: degustowane na zaproszenie producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.