Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winemaker’s Selection Shiraz 2017

Komentarze

Growers Wine Group Winemaker’s Selection Barossa Valley Shiraz 2017

W Lidlu pojawiła się właśnie nowa seria win z Nowego Świata sygnowanych nazwiskami winiarzy. To koncept, który od dawna testują różne sieci marketów, choćby portugalska Pingo Doce, która butelkami z podpisami enologów dzieli się od czasu do czasu z Biedronką. Najczęściej mamy w takich przypadkach do czynienia z winiarzami o ugruntowanej renomie, którzy podnoszą status supermarketowego wina. Tymczasem temu shirazowi nazwiska użycza Ross Mayfield, dyrektor zarządzający Growers Wine Group, giganta specjalizującego się w produkcji wina luzem. I właśnie luzem wino to trafia do Niemiec, gdzie jest butelkowane, a następnie rozsyłane do sklepów Lidla w Europie.

Pachnie jeżyną, jagodą, konfiturą truskawkową i pieprzem. Lekkie, pikantne, z solidną kwasowością, soczyste, bez śladu beczki, praktycznie pobawione taniny. Techniczne do bólu, ale przyzwoite. W swoim stylu niemęczące przy ponad 20 stopniach, a to sztuka, która nie każdemu australijskiemu shirazowi się udaje (24,99 zł). ♥♥

Źródło wina: zakup własny autora.

 

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Ja osobiście rozczarowałem się tym winem. Uwielbiam wina z Australii i trochę ich już piłem. Niestety potwierdza się zasada iż wino transportowane w kadziach i rozlewane w Europie traci i to dużo. Niestety wino nie jest warte tych 25 zł. Jest przyzwoite, pijalne chyba dla wszystkich, nawet dla osób nieprzejadających za winami wytrawnymi. Lecz ,no właśnie – za 25 zł można kupić o wiele lepsze np. Jacob’s Creeck Shi-CavSav, też ,,przemysłowe” ale butelkowane na Antypodach. Reasumując wino jest OK, ale nie za 25 zł, może za jakiś czas Lidl zejdzie do ceny adekwatnej do jakości (15-16 zł )

    • (Winicjatywa)

      Daniel Krupiński

      Zgadzam się w zupełności, że podana przez Pana cena byłaby bardziej adekwatna.

    • (Winicjatywa)

      Daniel Krupiński

      „Wino transportowane w kadziach i rozlewane w Europie traci i to dużo” – a co traci? Pytam poważnie z technicznego punktu widzenia.

      • Wojciech Bońkowski MW

        Panie Wojciechu, nie jestem aż takim specjalistą bardziej amatorem smakoszem aby odpowiedzieć Panu w pełni profesjonalnie. Powyższa wypowiedź jest oparta tylko na moim subiektywnym doznaniu i doświadczeniu. W większości przypadków kiedy piłem wino rozlewane w innym kraju niż powstało (a tu opieram się na doświadczeniach z winami z Australii i NZ bo tych piłem najwięcej) czuć i widać było różnicę w smaku, intensywności, kolorze, ale zaznaczam że są to moje spostrzeżenia, które wcale nie muszą się potwierdzać reguły :-)

        • (Winicjatywa)

          Daniel Krupiński

          Po prostu to co Pan napisał nie ma pokrycia w rzeczywistości. Przy obecnej, bardzo zaawansowanej technice przewozu wina luzem i protokołach kontroli jakości w fabrykach, gdzie jest butelkowane – nie ma możliwości odróżnienia tego samego wina butelkowanego u źródła i np. w Holandii.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Nie chiałbym się wtrącać do nie swojej dyskusji ale tutaj chyba chodzi o nieporozumienie.
            Podejrzewam , że p. Krupiński miał na myśli to że wina które były rozlewane do butelek w Europie a wyprodukowane w Ameryce południowej czy Australii po prostu były słabej jakości ( niesmacznymi) winami. Natomiast napisał to tak że wyszło że to samo wino gdyby było zabutelkowane np. w Chile czy Australii byłoby wyraźnie lepsze niż zabutelkowane dopiero w Niemczech i w tym miejscu Pan się przyczepił.
            Tutaj jest chyba przyczyna tego nieporozumienia.
            Jesli mam rację to nie trudno uwierzyć, że wina butelkowane w Europie komuś nie smakują tak jak butelkowane na miejscu produkcji bo zwykle a może nawet w 99% przypadkuów takie wino transportowane w kadziach jest wyraźnie gorszej jakości niż lepsze jakosciowo partie butelkowane przez producentów na miejscu produkcji i dlatego p. Krupiński skojarzył to z transportem w kadziach i butelkowaniem dopiero w Europie.
            Też uważam że w ten sposób traktowane wina to najniższy jakościwy poziom win jaki jest sprzedawany w sklepach w Europie a pochodzący z innych kontynentów. Tutaj chodzi o walkę o jak najniższą cenę na półce sklepowej ( dyskontu czy supermarketu) a nie o jakość.

          • (Winicjatywa)

            Marek Hnatyk

            Na pewno ma Pan w dużej części rację – wiadomo, że transport luzem dotyczy najtańszych win, bo koszt transportu wpływa też na marżę.
            To się jednak bardzo szybko zmienia, ponieważ transport luzem stosuje się coraz częściej z powodów ekologicznych – niekiedy 50% wagi zabutelkowanego wina stanowi opakowanie, zatem ogranicza się zanieczyszczenia wysyłając wino w tzw. flexitankach. Ta motywacja zaczyna być istotna nie tylko dla dystrybutorów, ale i dla konsumentów w Skandynawii i Wielkiej Brytanii. W Anglii butelkowana jest np. większość win oferowanych (do niedawna również w Polsce) przez Marks & Spencer, których na pewno nie da sięokreślić „najniższym jakościowym poziomem”.

            Mój komentarz miał na celu wyczulenie miłego pana Daniela i wszystkich innych na ten aspekt.

          • Wojciech Bońkowski MW

            Co do porównanai jakosci tego samego wina tylko butelkowanego np. w Chile oraz partii przewizionej luzem i zabutelkowanej np. w Wlk. Brytanii to wydaje mi się, że ja raczej bym nie był w stanie wyczuć różnicy .
            Pewnie obydna by mi dokładnie tak samo smakowały czyli okropnie ;-))
            Jasne że dla konsumenta, który potrzebuje dużo codziennego wina i kupuje w Wilk. Brytanii wina do 5 funtów, czy w Niemczech do 5 Euro czy w Polsce „do trzech dych” to moze być realne zagadnienie, czy wino przewożone luzem i butelkowane w Europie może mieć gorszy smak niż to samo zabutelkowane na miejscu ale na szczęście wystarczy kupować rzadziej i drożej lepsze wina i problem wpływu kadziowego transportu na smak wina staje się czysto teoretyczny bo lepszych jakosciwo win realnie nie dotyczy ;-)

  • Ale to „właśnie” trwa już ok 3 tygodnie, wino nawet jest w jakiejś promocji ok 18 przy zakupie dwóch afair.
    Ja nawet nie byłem rozczarowany, jedynie utwierdziłem się w przekonaniu, że nie warto sięgać w ciemno po butelki z przeciwległej strony alejki :)

    • Johnny Blaze

      Panie Johnny, tak to prawda, że wino jest w promocji przy zakupie 2 szt za ok. 18,90zł za 1 szt ale to i tak za dużo jak na to wino. Niestety Polski Lidl jest w kwestii win, droższy niż np w Holandii (info bezpośrednie od kolegi z NL), tam to wino również jest w promocji z tymże za zakup 2 butelek na raz, płacimy 7,99 euro :-) co w porównaniu do zarobków jest bardzo bardzo tanio.