Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Gdzie na wino: Enoteka Polska

Komentarze

Inagurujemy nowy dział na Winicjatywie. Nasi nieustraszeni redaktorzy będą recenzowali wine bary – kuchnię, obsługę, ale przede wszystkim wino, bo przecież głównie na wino się do wine baru chodzi. Na pierwszy ogień Enoteka Polska – reaktywacja kultowej winoteki, która po latach działalności w Warszawie na ul. Długiej pod koniec 2015 roku przeniosła się do nowego lokalu.

Enoteka Polska logo

Nowe miejsce – na Rynku Nowego Miasta w Warszawie – to dla Enoteki zarówno szansa, jak i ryzyko. Szansa, bo lokal jest o wiele przyjemniejszy od poprzedniego – leży przy jednym z najpiękniejszych placów stolicy, w sercu Nowego Miasta – zabytkowej, spacerowej dzielnicy Warszawy. Do tego jest wprost zalany pięknym dziennym światłem od południa i zachodu. Okolica nie jest jednak łatwa dla gastronomii. Warszawiaków zapuszcza się tu niewielu – choćby dlatego, że dojazd komunikacją miejską jest utrudniony, a prywatnym samochodem – niemożliwy, najbliższe miejsca parkingowe są w odległości ok. 500 m, zresztą o zaparkowaniu na ul. Kościelnej albo Bonifraterskiej w sezonie można tylko pomarzyć. Dzielnica jest odwiedzana głównie przez turystów, którzy poszukują pierogów i piwa. Zresztą w tym samym lokalu istniały wcześniej bodaj cztery restauracje – w tym winiarnia z winami z Macedonii, o których pisałem tutaj – i żaden nie pożył dłużej niż dwa sezony. Enoteka Polska to miejsca na wyższym poziomie niż poprzednie, więc ma szansę przełamać to fatum.

© Enoteka Polska.
© Enoteka Polska.

Właściciel Maciej Bombol reaktywował Enotekę w bardzo podobnym kształcie do tego, który znaliśmy i lubiliśmy z ul. Długiej. W karcie znajdziemy w 80% te same wina, szef kuchni pozostał ten sam – Paweł Męziński – menu również niewiele się zmieniło. W Enotece zjemy nowoczesną kuchnię włoską bez udziwnień czy autorskich eksploracji: jedzenie służy tu winu, a nie odwrotnie.

Wystrój Enoteki jest prosty, by nie powiedzieć spartański. Ciemny drewniany parkiet tworzy miłą atmosferę rodzinnego bistro. Lokal składa się z dwóch sal, jednej bardzo przestronnej, drugiej nieco mniejszej. Za dnia jest tu bardzo jasno, wieczorem natomiast światła są raczej dyskretne i przyciemnione. Proste drewniane stoliki, podstawowa zastawa, obrusów brak. Stoliki są trochę małe – jeśli zamówicie trzy dania naraz i do tego wino, zrobi się ciasno.

Ceny są jak na Warszawę umiarkowane, choć wyraźnie wyższe niż w poprzedniej Enotece. Trzydaniowa kolacja dla dwóch osób kosztowała 164 zł bez wina, do tego 6 kieliszków wina – 100 zł.

Risotto z krewetkami. © Enoteka Polska.
Risotto z krewetkami. © Enoteka Polska.

Jedzenie w Enotece Polskiej jest proste i smaczne. Jesteśmy na antypodach „fine diningu” – w karcie (do ściągnięcia tutaj) mamy evergreeny kuchni włoskiej takie jak vitello tonnato (27 zł), carpaccio (32 zł), agnolotti z jagnięciną (37 zł), polędwicę wołową (55 zł), względnie mniej tradycyjne, ale nadal mieszczańskie i mainstreamowe w stylu wariacje takie jak „sznycelki cielęce z kością z migdałami w sosie koniakowym” (42 zł) czy „krem z topinambura z serem kozim” (15 zł). Produkty są świeże, ale nie wybijają się jakością, cielęcina okazała się nieco twarda i bez smaku, podobnie jak aż nazbyt delikatne vitello tonnato. O sezonowości trudno mówić, gdy w styczniu do mięsa dostaje się fasolkę szparagową, a w makaronie – szpinak. Porcje są spore i ta kuchnia zadowoli wielu gości, ale raczej nikt nie będzie dla niej specjalnie podróżował na Nowe Miasto.

Wybór win jest natomiast tym, co ściągnie winomanów nawet z odległych dzielnic albo wręcz powiatów. Maciejowi Bombolowi udało się w dużej części utrzymać imponujący katalog z lat 2007–2014. Mamy więc takie gwiazdy jak Le Salette z Valpolicelli, Borgo del Tiglio z Friuli, Poliziano z Toskanii, Travagliniego z Gattinary, Marcel Lapierre z Beaujolais, Roger Sabon z Châteauneuf, Albet i Noya i Joan d’Anguera z Katalonii, Mustiguillo z Walencji, Wittmann z Hesji, Umathum z Austrii, Szepsy z Tokaju. Kilka perełek wypadło, bo gdy Enoteka nie działała, przejęli je inni importerzy: Julien Meyer (Alzacja), Virgile Joly (Langwedocja, obecnie DELiWINA), Il Mosnel (Franciacorta, obecnie Mielżyński), Suavia (Soave, obecnie Vininova), Isole e Olena (Chianti, obecnie Centrum Wina), Quinta de la Rosa. Na ich miejsce Bombol ściągnął dwie nowości: chwalone już przeze mnie Lornano z Chianti i całkiem niezłe Balestri Valda z Soave; wkrótce mają pojawić się następne.

Imponujący wybór win. © Wojciech Bońkowski.
Imponujący wybór win. © Wojciech Bońkowski.

Oprócz szerokiego wyboru win we wszystkich kolorach (poza Nowym Światem) na zimę i lato magnesem są ceny. W Enotece oprócz bistra działa sklep detaliczny, który ma jedne z najatrakcyjniejszych cen w Polsce. Kupicie tu m.in. Rieslinga od dobrego winiarza za 39 zł, Chianti Classico za 49 zł, Châteauneuf-du-Pape za 116 zł, Barbaresco za 140 zł, świetne Amarone za 159 zł… A narzuty restauracyjne są też rekordowo niskie. Co więcej, w Enotece stosuje się narzuty kwotowe – od 20 do 40 zł, a nie procentowe, co stanowi sporą zachętę do konsumowania stosunkowo droższych win. I tak butelka wspomnianego Chianti Classico kosztować Was będzie do kolacji 69 zł, czyli tyle, ile w wielu restauracjach w Warszawie kasują za Casillero del Diablo. Châteaneuf-du-Pape – 156 zł (to mniej niż w większości sklepów detalicznych); Furmint Szepsyego – 118 zł, Riesling Grosses Gewächs – 208 zł. (Karta win na razie nie jest dostępna w internecie, lecz jej piracką kopię możecie zobaczyć tutaj). 24 wina są dostępne na kieliszki w cenach od 10 do 28 zł. Żyć nie umierać!!

Maciej Bombol, właściciel Enoteki Polskiej. © Wojciech Bońkowski.
Maciej Bombol, właściciel Enoteki Polskiej. © Wojciech Bońkowski.

Serwis win natomiast szwankuje. Naprawdę szkoda, bo tak znakomita selekcja zasługiwałaby na lepszą oprawę. Niedociągnięć jest jednak wiele i tylko część z nich można zrzucić na karb młodego, jeszcze niedoświadczonego zespołu. W Enotece aktualnie nie ma sommeliera, serwis wykonują kelnerzy. Ten, na którego trafiłem, nie potrafił nic sensownego powiedzieć o winach dostępnych na kieliszki, a poproszony o dobór do potrawy pogubił się kompletnie i do wszystkiego proponował najtańsze Di Lenardo pod hasłem „z takich lżejszych” (choć wcale o lżejsze nie prosiłem). Wina zamawiane do potraw dostawałem zawsze za późno, za to puste kieliszki po aperitifie na sprzątnięcie czekły do końca kolacji. Te kieliszki to zresztą tania seria Krosna, a słodkie Vin Santo Isole e Olena, jedno z najwybitniejszych win na tej planecie, dostałem w szampańskim flecie… Jak na takie miejsce to doprawdy niewystarczający standard. Enoteka musi to pilnie poprawić, żeby nie zniechęcić tych klientów, których słusznie zachęci znakomitym katalogiem win.

Ja tu wrócę, ale następnym razem poproszę o Riedla i rozsądne porady.

Nasze oceny:

Skala ocen: źle ♥♥ średnio ♥♥♥ dobrze ♥♥♥♥ świetnie ♥♥♥♥♥ polska czołówka

Wystrój i atmosfera ♥♥♥

Jedzenie ♥♥♡

Wybór win ♥♥♥♥♥

Serwis win ♥♥

Jednym zdaniem: doskonały wybór win w rewelacyjnych cenach restauracyjnych.

5 polecanych win:

Balestri Valda Soave Spumante Brut – nietypowe, bo musujące Soave, 10 zł / kieliszek, 63 zł / butelka

Wittmann 100 Hügel Riesling 2014 – 15 zł / kieliszek, 59 zł / butelka, przeczytaj recenzję

Umathum Gelber & Roter Traminer 2014 – 23 zł / kieliszek, 93 zł / butelka

Lornano Chianti Classico 2011 – 17 zł / kieliszek, 69 zł / butelka, przeczytaj recenzję

Joan d’Anguera Montsant Planella 2013 – 19 zł / kieliszek, 79 zł / butelka, przeczytaj recenzję

Jadłem i piłem na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Sławomir Hapak

    Miło słyszeć, że Szepsy wraca na salony :-)

    • Wojciech Bońkowski

      Sławomir Hapak

      Dostępne są:
      Furmint száraz 2010
      Harslevelu Király 2010 – oba jeszcze z poprzedniego importu
      Frumint Hasznos 2013
      Furmint Urágya 2013
      Szamorodni édes 2008
      Aszu 6P 2005

      • Sławomir Hapak

        Wojciech Bońkowski

        Widząc roczniki domyślam się, że na tym nazwisku nie da się zbić fortuny, ale i tak miło że jest.
        Nie wiedziałem, że w 2010 cokolwiek wyprodukował – drugie zaskoczenie.

        • Piotr

          Sławomir Hapak

          Panie Sławomirze-moim zdaniem Szepsy jest obecny w Enotece już jakieś 4-5lat.Przedtem był w 101 Win.Rocznik 2010 był istotnie kiepski,ale trochę wina wytworzył,nawet z najlepszej winnicy Szent Tamas.Piłem tego Furminta i był znakomity,choć nie aż tak jak roczniki 2003 i 2006.W ub.roku we wrześniu podczas wizyty kupiłem 2013r , degustowałem w Boże Narodzenie.Z całą pewnością lepszy niż 2010,mineraliczny,świetnie zharmonizowany i jakby b.finezyjny.Jeśli chodzi o Aszu to 2009 będzie ww br. na jeśieni a rocznik 2011 w przyszłym roku.

          • Sławomir Hapak

            Piotr

            „Nie aż tak” znakomicie oddaje charakter 2010 ;-)
            Od tego pana oczekujemy jednak „aż tak”!

          • Wojciech Bońkowski

            Sławomir Hapak

            Pity zeszłego kwietnia Furmint 2010 w niczym nie ustępował innym rocznikom, np. 2012. A dzięki pewnej smukłości i elegancji podobał mi się nawet bardziej. Nie piłem single vineyard.

  • Mateusz Papiernik

    Trafiłeś w punkt z recenzją serwisu. Kibicuję miejscu, ale po mojej ostatniej wizycie miałem bardzo podobne odczucia: jakość win to lata świetlne przed jakością ich podania. Z kuchnią niestety też doświadczenia miałem średnio entuzjastyczne. Miałem nadzieję, że to efekt ostatniego tchu Enoteki w starym miejscu, gdy po raz pierwszy wróciłem zawiedziony, ale nowe miejsce nie zmieniło moich odczuć w tym temacie. Przez ostatnie lata granica fine diningu w Polsce, wydaje mi się, nieco się przesunęła. Evergreeny, które ani nie są zbytnio sezonowe, ani zbytnio klasyczne, ani naprawdę świetne, to już trochę mało, żeby przyciągnąć uwagę, a na pewno zbyt mało, by przyciągnąć ją więcej niż raz. Ty narzekasz na cielęcinę, mnie nie przekonała kaczka, wyciągnięta na twardy „well done”, a całe danie było zwyczajnie przeciętne.

    To portfolio win zasługuje na dużo więcej i mam nadzieję, że Enoteka się dopiero rozkręci :)

  • Irek „blurppp” Wis

    Nie znam warszawskich winebarów, restauracji i panujących tam standardów obsługi. Wiem za to, że w Krakowie poza 3-4 miejscami jest koszmar. Restauratorzy zamiast zatrudniać kelnerów zatrudniają za głodowe stawki studentów którzy nie wiedzą co to gastronomia, nie mają pojęcia o obsłudze a o wino ich nawet nie warto pytać. Widziałem już korkociągi wkręcane w zakrętki, widziałem korkociągi wbijane bez zdjęcia osłony z szyjki.
    W Krakowie nie znajdziesz kelnerki czy kelnera w wieku 30+ wiec kiedy ci ludzie mieli sie nauczyć ? Fachowiec za 5 zł za godzinę pracował nie będzie

  • Arkadiusz Mroziński

    Poki co jest tez tam dosc pusto.

  • Piotr Skoworodko

    To Lornano rzeczywiście świetne, aż żałuje, że tak mało kupiłem w promocji świątecznej ;-)
    co do kuchni to przydało by się jakieś sezonowe menu, albo inspirowane poszczególnymi regionami Włoch.

  • Adrian Chmielarz

    Pierwsze dwa linki do recenzji „5 polecanych win” są interesujące, ale nie są linkami do recenzji wspomnianych win :)

    • Wojciech Bońkowski

      Adrian Chmielarz

      Poprawione, dzięki.

  • Realista

    Kiepskie miejsce na lokal tego typu. Obawiam się, że się długo nie utrzyma.

  • TomaSz

    Dobry pomysł z nową „rubryką”. Potrzebną i wołającą wręcz o regularne raporty z wizyt nie tylko w Warszawie (a wręcz może przede wszystkim poza Warszawą).

  • Michaues

    Skusiłem się i żałuję.
    Co do win, nie mam zastrzeżeń. Ale poszedłem nie do sklepu tylko do restauracji, więc…
    Obsługa gorzej niż mizerna. Najpierw długie oczekiwanie na podejście kelnerki. Potem kolejne kilkanaście minut na przyniesienie butelki spumante. Strzelanie korkami to osobny rozdział, popisały się tym obie kelnerki. Przy rozstawianiu kieliszków (byliśmy 10-osobową grupą) pani część posłała z tacy na podłogę. A potem jeszcze rozlewanie (rozlewanie, nie: nalewanie) wina, które złośliwie nie chciało trafić do fletów.
    Kolejna zaobserwowana wpadka: odprawienie z kwitkiem pary klientów, rzekomo z braku miejsc. Jeśli jednak inna para siedziała przy dwóch złączonych stolikach, które bez trudu można było rozsunąć, to takie postępowanie personelu jest karygodne.
    Zwykle swoją opinię o obsłudze można wyrazić wysokością napiwku. Tutaj pozbawiono nas tej szansy. Do rachunku doliczono 15%, za obsługę grupy. Przy rezerwacji nie wspomniano o tym słowem, w menu też nie znalazła się najmniejsza nawet wzmianka. Okoliczności towarzyskie sprawiły, że nie byłem w stanie wyjaśnić tej sprawy po fakcie.
    Jeśli przypadną Wam do gustu wina z oferty Enoteki, to kupcie je do domu. Szkoda pieniędzy i nerwów na ich picie na Nowym Mieście.

    • Michaues

      Michaues

      P.S. Zapomniałem wspomnieć o wodzie. W karcie tylko te droższe. Dopiero obserwacja sąsiednich stolików naprowadziła nas na trop wody tej samej firmy, tyle że przelewanej do karafek z plastikowych butelek. Kranowa też okazała się być dostępna. Oczywiście kelnerka nie zająknęła się o tym przy zamawianiu.

  • Ewelina

    Ja uwielbiam sklep Solera z winami na przasnyskiej. Zawsze znajdę tam jakieś dobre wino i dobry dodatek do niego w postaci czegoś serów, wędlin, kaparów i innych przysmaków.